Tomasz Michniewicz
Okres podróży: wiosna 2007
Najtańsze loty na Karaiby mają brytyjskie linie czarterowe. Polecam http://www.charterflights.co.uk/ oraz http://www.xl.com/. Skorzystałem z oferty XL i jestem bardzo zadowolony. Oczywiście trasa trochę kombinowana – z Warszawy do Londynu trzeba dolecieć „low-costem”. Warto zaangażować znajomych w transfer między lotniskami, to bardzo droga sprawa. Wcześnie bookowane bilety obu linii pozwalają zamknąć koszt lotu w 1850 zł.
Poruszanie się: autostop. Zupełnie bezproblemowo, nigdy nie czekaliśmy dłużej niż 15 minut. Pewnie, bezpiecznie i za darmo. Autostop jest wpisany w kulturę Karaibów. Oczywiście standardy: tanie i wydajne maxi taxis (minivany kursujące jak autobusy), ich ceny są ustalone i kierowcy nie próbują oszukiwać.
Najtańsze hotele:
Tobago, Scarborough – Hope Cottage, choć warto sobie zarezerwować, bo często jest pełny, najtańsza opcja w mieście.
St. Vincent, Kingstown – Highfield’s Guesthouse – na obrzeżach miasta na trasie do Lowman’s. Kingstown jest bardzo drogie hotelowo, a to zupełnie przystępna propozycja.
Trynidad, Port of Spain – spalimy w Innaa City Place, ale jest dość drogie. Warto poszukać tańszych, na NW od centrum.
Grenada, St George’s – Mitchell’s Guesthouse. Najtańsza, ale przyzwoita opcja, choć temperatura zabija.
Union Island, Carriacou, Bequia – nie ma tanich miejsc, trzeba kombinować.
Uwaga, na Karaibach raczej się nie targuje (chyba że na bazarach), więc wszystkie standardowe negocjacyjne triki “w sąsiednim hotelu jest pokój tańszy o 10USD, więc chyba tam wrócę” nie działają.
Co warto, czego nie warto:
Grenada: warto Grand Etang, St Vincent nocą i targ przypraw za dnia, można destylarnie i fabrykę czekolady, Mourne Rouge i Grand Anse. Nie warto: fortów.
Carriacou: warto Anse La Roche, opuszczoną plażę jak z widokówki.
Union Island: warto plaże w pobliżu stolicy. Na drugą stronę wyspy nie dotarłem.
Bequia: warto przejść oba niesamowite wybrzeża, rafę i plaże. Nie warto Old Hegg Turtle Sanctuary, który jest zwykłym basenem dla żółwi (wygląda to jak karpie przez Wigilią) a wejście kosztuje.
St. Vincent: warto drogę zachodnią do Dark View ze względu na niewiarygodne widoki, dla zabawy Wallilabou. Nie warto Owia Salt Ponds (choć droga do nich warta trudu – dzika i przez średnio przyjazne regiony) i fortów.
Tobago: warto dowolny szlak przez las deszczowy, zwłaszcza jeżeli wcześniej padało i wychodzą zwierzaki, Englishman’s Bay. Nie warto: całej reszty (zwłaszcza plaż, jeżeli ktoś widział Grenadyny).
Trynidad: warto Port of Spain, targ przy Charlotte St, Magnificent Seven i Queen’s Park Savannah, znakomity trek do widowiskowyh Paria Waterfalls, Maracas Bay. Nie warto: Pitch Lake.
JAK ZMNIEJSZYĆ KOSZTY
Na Grenadzie z lotniska jest tylko jedna możliwość dotarcia do St George’s, taksówka za 10 zł za osobę. Można jednak zupełnie bezproblemowo podjechać stopem, zabrać się z kimś, kto akurat odjeżdza spod lotniska, a w ostateczności przejść 2 km w dół drogi i złapać regularne maxi taxi do miasta. Oszczędność: 10 zł.
Na Tobago można spokojnie spać na plażach. Jest bezpiecznie i czysto, jedynym problemem mogą być sand flies, różne piaskowe paskudztwa, które gryzą niemiłosiernie. Mozna znaleść spoty nawet w okolicy Scarborough (przy Windward Road, 1-1,5 km wzdłuż wybrzeża, można próbować na Englishman’s Bay lub Man-o-War Bay, zupełnie bez problemu). Trzy noclegi pod chumrką – oszczędzamy 200 zł.
Na Carriacou – nocleg na plaży (polecam Anse La Roche – względnie blisko i wystarczająco odludnie). Oszczędność: 50 zł.
Na Union Island – nocleg na plaży, gdziekolwiek. Oszczędność 50 zł.
Zamiast płynąć z Carriacou na Union Island motorówką, można wybrać prom. Trwa dłużej i nie jest tak emocjonujący, ale tańszy. Oszczędność: 50 zł.
Zamiast lecieć z Union na St Vincent samolotem Liat-u, można złapać prom (uwaga, trzeba dobrze rozplanować dni, nie zawsze pływają!). Trwa to kilka godzin. Oszczędność: 40 zł.
W weekendy sklepy na St Vincent są zamknięte, bary i restauracje też. Gdybyśmy o tym wiedzieli wcześniej przygotowalibyśmy suchy prowiant marketowy. Oszczędność: 50 zł.
Na Trynidadzie straciliśmy cały dzień i kilkadziesiąt złotych na wyprawę na południe, do Pitch Lake, jeziora naturalnego asfaltu. W ogóle, ale to w ogóle nie warto. Oszczędność: 20 zł.
Na Trynidadzie nie polecałbym jednak spania na przypadkowych plażach, bo może być trochę niebezpiecznie. Jeden nocleg można natomiast zupełnie spokojnie zaliczyć na plaży pomiędzy Blanchisseuse i Matelot, na trasie do Paria Waterfalls (dwie godziny ciężkiego treku w każdą stronę). Śpi tam sporo ludzi, zwłaszcza w sezonie, gdy żółwie wychodzą na noce na plaże, czyli od marca do czerwca. Oszczędność: 75 zł.
Jeśli komuś się uda rozplanować naprawdę dobrze dni (trzeba brać pod uwagę w sumie tylko rozkład promów na Grenadynach), może kupić wcześniej bilety na samoloty Liat-u. Oszczędność: 100 zł.
Kontakt do autora: tomasz.michniewicz@polskieradio.pl