Zanim wyruszysz w nieznany świat

Podróżując po świecie spotykamy ludzi różnych ras, kultur, czy wyznających różne religie. Jako przybysze z zewnątrz musimy „znaleźć się” w nowym otoczeniu. Umiejętność wtopienia się w nowe środowisko pozwala na całkiem inne funkcjonowanie, często w odmiennym świecie, dotarcie do mało znanych (lub nieznanych) miejsc, nawiązanie ciekawych kontaktów, poznanie spraw o których „typowy” turysta nigdy się nie dowie a nierzadko może być gwarancją naszego bezpieczeństwa w kulturowo obcym środowisku.

Wejście w nowe środowisko, zdecydowanie ułatwia znajomość miejscowego języka. Jeżeli jednak nie potrafimy porozumieć się w obcym kraju, to pamiętajmy, że pomocna a często „przełamująca lody” jest znajomość choćby kilku słów jak „dzień dobry”, „dziękuję”, „proszę” itp.

Jednak oprócz części werbalnej procesu porozumiewania, ogromną rolę odgrywają składniki niewerbalne. Fachowcy oceniają ich udział nawet do 65%,. Tworzą tą część gesty, miny, pozy, ułożenia ciała, odległość pomiędzy rozmawiającymi, sposób patrzenia itp. ten język ciała jest bardziej prawdziwy bo trudno w nim kłamać. Wiedząc o tym, w kulturze chińskiej wypracowano sztukę nieruchomej twarzy o pustym, nieprzeniknionym spojrzeniuaby ukryć swoje myśli.

Przekaz werbalny służy głównie przekazywaniu informacji, zaś niewerbalny tworzy swego rodzaju pozę modyfikującą sens mowy ale też wnosi własne znaczenie. Niewerbalne manifestowanie uczuć jest niejako wbudowane w nasze geny (stąd takie podobieństwo na całym świecie) ale ciągle podlega modyfikacji przez tradycje kulturowe.

Wśród wielu gestów i zachowań – dla podróżujących – najważniejsze jest powitanie. Tworzy pewien swoisty rytuał powtarzany nieustannie w czasie i przestrzeni. Składa się ze słów i zespołu zachowań, który jest równie istotny. Powitanie jest tak ważne bowiem zawiera propozycje nawiązania przyjaźni.

Gesty powitalne

Najpopularniejszym sposobem jest podanie prawej ręki, którą ściska się rękę witanej osoby lekko ją potrząsając. Intensywność potrząsania jest różna, w zależności od uwarunkowań kulturowych. To sposób „klasyczny” do którego istnieją różne modyfikacje:

– dodatkowo objęcie lewą ręką prawej ręki osoby z którą się witamy (popularny sposób wśród amerykańskich polityków)

– dodatkowo „ściśnięcie” naszą prawą ręką przedramienia lub łokcia prawej ręki osoby z którą się witamy a nawet położenia naszej prawej ręki na jej ramieniu

Robimy to wtedy gdy chcemy wyrazić szczególną serdeczność ale … sprawdźmy wcześniej czy jest to akceptowane by taka poufałość nie została niekorzystnie przyjęta. Takie gesty powinny być bowiem raczej zarezerwowane w stosunku do znajomych i bliskich osób.

Można spotkać się jeszcze z innymi gestami powitalnymi

* Stary (bardzo tradycyjny) sposób powitania z ukazaniem otwartych dłoni; kiedyś znaczył „nie mam broni i złych zamiarów” (podobno z otwartymi dłońmi trudniej jest kłamać)

* Również stary sposób z położeniem prawej ręki na okolicy serca; wyrażał otwartość i gościnność; na Bliskim Wschodzie zwany jest „salam” i polega na położeniu prawej ręki na okolicy serca, następnie czoła a w końcu na jej uniesieniu nad głowę. Towarzyszą temu słowa salam alaykum co znaczy „pokój z tobą”.

* Powitanie w formie skinięcia głową z rękami złożonymi na wysokości klatki piersiowej, jak do modlitwy. Popularne w Indiach, Nepalu (tzw. namaste) oraz w Tajlandii (tzw. wae). Ma to także znaczenie – „dziękuję”.

* Pocieranie nosami – zwyczaj maoryjski w Nowej Zelandii; podobny zwyczaj panuje u Eskimosów ale świadczy o większej zażyłości

* Powitanie w Japonii to cała ceremonia ukłonów, które nie oznaczają uniżoności ale szacunek. Często, szczególnie w kontaktach biznesowych, dodatkowo wręcza się wizytówki co czyni się z namaszczeniem używając obu rąk.

W krajach śródziemnomorskich oraz Ameryki Łacińskiej, w powitaniu może wyrażać się żywiołowość w postaci obejmowania się, poklepywania się (un abrazo); w żadnym jednak razie nie należy całować się z mężczyznami na powitanie (kult macho!).

Innym problemem jest różnica formy powitania w stosunku do mężczyzn i kobiet. Generalnie, w kręgu kultur pozaeuropejskich, w stosunku do kobiet zachowuje się większy dystans, najczęściej powitanie ograniczając do skinienia głowy. Szczególnie należy zachować ostrożność w krajach arabskich, gdzie (szczególnie w kręgach ortodoksyjnych) kobieta w ogóle nie bierze udziału w powitaniu. Zresztą nietaktem byłoby ją w jakikolwiek sposób dotykać. Wszędzie bądźmy powściągliwi z całowaniem kobiet w rękę. Może się zdarzyć, że potraktowana w ten sposób dama, jak najszybciej będzie się starać umyć pocałowaną rękę.

Jak już wcześniej powiedziano, gesty są bardzo ważne w komunikowaniu się. Szczególnie jeżeli nie znamy języka kraju w którym przebywamy. Wydaje się, że większość gestów jest taka sama lub przynajmniej podobna na całym świecie. Trzeba jednak uważać bowiem można zrobić faux pass a nawet narazić się na duże nieprzyjemności. Warto więc wiedzieć że:

W krajach anglojęzycznych i większości europejskich znaczy OK. Ale we Francji (szczególnie na południu) często znaczy „zero” (coś bezwartościowego) a w Japonii oznacza pieniądze. W krajach śródziemnomorskich i szczególnie w Ameryce Łacińskiej jest to gest o znaczeniu seksualnym (w Brazylii damskie narządy płciowe) i to raczej obraźliwy.


Pewną odmianą gestu OK jest ten widoczny obok. Jednak w większości przypadków zostanie odebrany jako wulgarny gest oznaczający stosunek płciowy.

W sumie – najlepiej nauczyć się w miejscowym języku słów „tak”, „świetnie” „wspaniale” niż ryzykować gest, który może zostać odebrany opacznie a nawet przysporzyć nam kłopotów.


Używany przez autostopowiczów w czasie łapania pojazdów. Znaczy także: wszystko w porządku, brawo, rób tak dalej. Tak jest rozumiany w Ameryce Północnej, Europie , w większej części Azji. Ale w Australii może być odebrany jako gest co najmniej nieuprzejmy a w niektórym krajach afrykańskich wręcz obraźliwy.

W Niemczech znaczy to „jeden” a w Japonii „pięć”.

Czyli – dla nas gest „pozytywny” a w świecie niekoniecznie. Lepiej więc go nie używać.


„V” czyli „Victory” – ten gest wylansował Winston Churchill w czasie II wojny światowej. W Polsce szczególnie posiada taką konotacje. W wielu krajach europejskich też jest tak rozumiany; szczególnie kiedy palce (kciuk,serdeczny i mały) są ustawione na zewnątrz. Kiedy zamawiamy drinki, w Europie, znaczy „dwa”. W Australii i Nowej Zelandii, pokazanie takiego gestu a szczególnie kiedy palce skierujemy w kierunku osoby (lub kiedy palce są do wewnątrz pokazującego), będzie bardzo obraźliwe. Będzie miało znaczenie tak jak następny – pokazany poniżej – gest.

Czyli – dla nas gest „pozytywny” a w świecie niekoniecznie. Lepiej więc go nie używać.


Uniesienie środkowego palca to znak używany głównie w USA i krajach anglojęzycznych (coraz szerzej się „popularyzuje”) – bardzo dosadna i wulgarna forma określenia odczep się, zjeżdżaj (czyli inaczej osławione fuck off). W wielu krajach upodobali go sobie kierowcy kiedy chcą mocno wyrazić swoją dezaprobatę w stosunku do innego uczestnika ruchu drogowego.

Gest był znany już w Rzymie, gdzie określano go jako digitus impudicus.


Istnieje arabska wersja tego gestu – ręka ustawiona jest w poziomie, a środkowy palec „patrzy” w dół.

Wykonywanie powyższych gestów może nas zaprowadzić nawet na salę sądową.

W żadnym wypadku nie wolno unosić do góry ręki z wyprostowanymi palcami wskazującym i małym. We Włoszech, pokazanie takiego gestu mężczyźnie znaczy „jesteś rogaczem”. Ma to także konotacje „satanistyczne”. W Afryce z kolei skierowanie tak ułożonych palców w dół jest gestem oznaczającym złe moce i może świadczyć o tym, że komuś źle życzymy.

Ale w Brazylii znaczy „powodzenia”.

Gest polegający na ściśnięciu kciuka i palca wskazującego we Francji znaczy „perfekcyjnie” ale w regionie morza Śródziemnego jest gestem obscenicznym i oznacza kobiecą pochwę.

Powyżej podano przykładu gestów z którymi spotkamy się najczęściej ale takich niespodzianek może być więcej. Jeszcze jeden przykład. W krajach arabskich można często spotkać mężczyzn idących razem i „trzymających” się małymi palcami prawych rąk. Nie ma to znaczenia seksualnego ale oznacza po prostu zażyłość bądź szacunek. Ale w miejscach gdzie znajdują się duże społeczności gejowskie, taki gest jest manifestacją orientacji seksualnej.

Jak widać należy być bardzo ostrożnym w „temacie” gesty a na koniec jeszcze o czyś co wydaję się całkiem oczywiste a mianowicie „odpowiadanie” ruchem głowy. Dla nas jest to prosta sprawa – kiwanie głową znaczy „tak”, kręcenie „nie”. Ale w Bułgarii jest odwrotnie. Podobnie zresztą jak w innych krajach bałkańskich (dawna Jugosławia), a nawet w Turcji, Iranie czy części Indii.

Sposób patrzenia

Kontakt wzrokowy umacnia więź z witaną osobą. Ale sposób patrzenia ma swoje znaczenia. Wyróżnia się trzy strefy o umownych znaczeniach:

– oficjalna (powyżej strefy towarzyskiej)

– towarzyska (zamyka się pomiędzy linią oczu i ust)

– intymna (poniżej strefy towarzyskiej)

Przy nawiązywaniu kontaktu ale i przy prowadzeniu rozmowy dobrze jest patrzeć w okolice oczu. Chociaż nie zawsze jest to właściwe. W odniesieniu do kobiet w świecie islamu – nie należy spoglądać niewiastom w oczy. Także w Japonii i Korei intensywne spoglądanie w oczy nie jest to najlepiej widziane (uważane jest to za coś intymnego).

Witając się nie zapomnijmy o uśmiechu, który jest zrozumiały na całym świecie i najłatwiej zjednuje nam przyjaciół.

Bezpośredni kontakt

Większość zwierząt ma pewną przestrzeń wokół ciała zastrzeżoną dla siebie. Podobnie jest z ludźmi. Można wyróżnić kilka stref wokół ciała ludzkiego (w nawiasach podano przybliżone i umowne „zasięgi”), obowiązujące w kulturze europejskiej:

– intymną (do ok. 0,5 m)

– osobistą ( ok. 0,5 -1,5 m)

– społeczną (ok. 1,5 – 3,5 m)

– publiczną (ponad 3,5 m)

Jest istotne aby sobie zdawać sprawę z istnienia takich stref. Nie zwracanie na to uwagi może doprowadzić do niezręcznych sytuacji chociażby w rozmowie, gdy osoba z którą prowadzimy konwersacje, stojąc zbyt blisko, poczuje się skrępowana. Przy tym warto wiedzieć, że zasięgi tych stref różnią się zależnie od regionów świata. Na Bliskim Wschodzie czy szczególnie w Ameryce Łacińskiej akceptowany jest bliższy dystans niż w Ameryce Północnej czy Australii a także w Azji (szczególnie w Japonii a zwłaszcza w czasie oficjalnych kontaktów).

Z koniecznością zwracania uwagi na dystans do rozmówcy równie ważna jest znajomość czy w danej kulturze jest akceptowany kontakt fizyczny (dotykanie). Z pewnością nie powinno się dotykać rozmówcy w Północnej Ameryce, Australii, Japonii a w Europie w Wielkiej Brytanii i krajach skandynawskich. Nie wskazane jest to także w Chinach i Indiach a w Tajlandii, Indiach czy Tybecie w żadnym przypadku nie wolno dotykać głowy (jest to święta część ciała)!

Należy zwrócić uwagę, że w wielu kulturach (głównie tych dla nas „egzotycznych”) jakikolwiek kontakt “dotykowy” jest możliwy z użyciem jedynie prawej ręki. Szczególnie jest to ważne przy podawaniu czegoś a zwłaszca przy jedzeniu. Ręka lewa jest bowiem „nieczysta”. Służy zwykle do higieny osobistej co wobec powszechnego braku używania tam papieru toaletowego staje się zrozumiałe.

Swego rodzaju strefą zastrzeżoną może być także dom i dlatego w wielu kulturach wstęp dla obcych jest do niego niedozwolony. Stąd przed próbą wejścia do czyjegoś domu należy zasięgnąć języka czy sam zamiar i zapytanie nie będzie fauxs pas.

Nie zawsze jednak uda nam się uniknąć tłoku. W kulturze europejskiej (także USA, Australia) przyjęto następujące zasady zachowania się w takiej sytuacji (winda, autobus itp.):

– nie rozmawiaj, nawet ze znajomymi

– unikaj kontaktu wzrokowego

– nie okazuj emocji

– im większy tłok tym mniej wykonuj ruchów

– nie używaj telefonu komórkowego

– w windzie najlepiej spoglądaj na wskaźniki nad drzwiami

Relacje urzędowe, prywatne i całkiem prywatne

Podróżując po świecie zauważymy, że w wielu miejscach atrakcyjnych turystycznie będziemy traktowani jako źródło pieniędzy „do wyciągnięcia”. Takie komercyjne podejście do przybyszów jest nieodłączne z rozwojem masowej turystyki. Szczególnie jest to widoczne w krajach tzw. Trzeciego Świata, gdzie funkcjonuje wyobrażenie o bogatym (w każdym razie relatywnie bogatym) każdym białym, którego nazywa się w dodatku pogardliwymi określeniami jak chociażby farang (Tajlandia) czy gringo (Ameryka Łacińska). Nic na to nie poradzimy.

Jeżeli umiemy się dogadać i wyjaśnić z jakiego kraju jesteśmy to na ogół ma to pozytywny wydźwięk. Można podkreślić, że nasz kraj nigdy nie posiadał kolonii (w byłych krajach kolonialnych), lub, że wywodzi się stąd papież Jan Paweł II (w krajach katolickich). Jednak, niestety – obszary życzliwości dla Polaków na świecie w ostatnich latach zmniejszyły się.

Jeżeli mamy trudności z nawiązaniem kontaktu z dorosłymi czy wejściem gdzieś, postarajmy zaprzyjaźnić się z dziećmi (ale z dystansem) – przychylność dzieci zwykle ułatwia dalsze kontakty.

Osobnym problemem jest załatwianie spraw w urzędach. Szczególnie w krajach Trzeciego Świata zwykle bywa to czasochłonne i wymaga „gimnastyki słowno-gestowej”. Podstawową sprawą jest zachowanie spokoju. Jeżeli damy znać po sobie, że się denerwujemy – jesteśmy przegrani. Pomocne w takich przypadkach bywa wręczanie drobnych upominków, chociaż musimy się liczyć z propozycjami nie do odrzucenia – żądaniem łapówki (słynny bakczysz).

Dobre wrażenie robi podanie wizytówki i odpowiedni wygląd. Znacznie wyżej oceniany jest petent noszący krawat (nawet bez marynarki). Należy zdać sobie sprawę, że odpowiedni wygląd nie tylko zaoszczędzi nam kłopotów ale wręcz ułatwi załatwienie trudnych spraw, jeżeli takie się nam przytrafią. Szczególnie „uczuleni” na wygląd są urzędnicy (zwłaszcza imigracyjni i celnicy) oraz funkcjonariusze policji. Dla mężczyzn, długie spodnie, koszula lub koszulka z kołnierzykiem, pełne buty (nie sandały) i krótko obcięte włosy to najlepszy standard. Dla kobiet, spódnica (nie mini) lub spodnie (nie szorty) i bluzka zakrywająca ramiona bez przesadnego dekoltu. Szczególną uwagę na swój wygląd powinny zwrócić kobiety. W wielu krajach, szczególnie islamskich, zbytnia śmiałość w odsłanianiu ciała jest wręcz niewskazana (w krajach islamskich winny być także zasłonięte włosy). Kobieta staje się wtedy obiektem nadmiernego zainteresowania czy nawet ataku ortodoksyjnych wyznawców.

Inną okazją, kiedy zwracamy szczególną uwagę na wygląd i ubiór są wizyty w świątyniach oraz w szczególnie ważnych obiektach państwowych (np. zamek królewski czy siedziba parlamentu). W przypadku braku akceptacji naszego wyglądu nie zostaniemy wpuszczeni do wnętrza. Tak więc przez wejściem do świątyń chrześcijańskich zdejmujemy nakrycie głowy a w synagogach nakładamy. Przed wejściem do świątyń muzułmańskich, buddyjskich czy hinduistycznych zdejmujemy obuwie. Jeżeli mamy wątpliwości czy będzie „czekało” nas, zabierzmy ze sobą ale koniecznie schowane w podręcznym plecaczku.

Bardzo malownicze dla przybysza są wszelkie karnawały, festiwale, fiesty itp. Uroczystości. Atmosfera pełna luzu (szczególnie gdy leje się alkohol) sprzyja kradzieżom a nawet napadom i gwałtom. Przykładem może być chociażby słynny karnawał w Rio de Janeiro – wystarczy sprawdzić coroczne statystyki policyjne.

Pobyt w ośrodkach wypoczynkowych sprzyja relaksowi. Turyści z Europy czy USA czują się zwykle swobodnie, chociażby na plażach. Jednak nudyzm czy chociażby topless nie wszędzie spotyka się z akceptacją i mogą spotkać nas kłopoty, gdy nie jesteśmy wystarczająco przyzwoici w stosunku do miejscowych norm. Szczególną uwagę zwraca się zwykle na panie.

Całkiem męską rozrywką mogą być wizyty w różnego rodzaju klubach czy salonach masażu, będących zwykle rozrywkową przybudówką domów publicznych. Atrakcyjny „program rozrywkowy” ma często za zadanie zachęcić do bliższych kontaktów z „artystkami”. Oczywiście, każdy decyduje sam o sobie, ale warto zwrócić uwagę, że w tym twardym biznesie nie ma miejsca na romantykę. Przy okazji miłych chwil można zostać obrabowanym czy nawet poturbowanym. Rośnie także bardzo znacznie ryzyko zakażenia chorobami przenoszonymi drogą płciową, w tym HIV. Przy okazji uwaga, w kwestii nazewnictwa. W angielskim obszarze językowym, „domy publiczne” (public houses) to określenia dla budynków użyteczności publicznej (ratusz, szkoła, itp.), natomiast Heath Centre (dosłownie centrum zdrowia) może sugerować dom publiczny.

Jeszcze jeden problem, który wymaga komentarza. Na całym świecie można spotkać „turystów” zażywających lub trudniących się przewożeniem narkotyków. Warto zwrócić uwagę na bardzo wysokie kary, włącznie z karą dożywotniego więzienia a nawet śmierci. Dla obcokrajowców nie ma żadnej taryfy ulgowej. Pilnujmy naszych bagaży przy przekraczaniu granicy i nie róbmy grzeczności przewożąc dla kogoś nawet najbardziej niewinnie wyglądające przedmioty. Takie „narkotyczne” regiony to tzw. Złoty Trójkąt (pogranicza Birmy, Tajlandii, Laosu), Złoty Półksiężyc (płn-zach prowincje Pakistanu) gdzie uprawia się mak z którego otrzymuje się opium a po jego ekstrakcji morfinę i jej pochodne. Południowa Azja to także rejon uprawy kopii indyjskiej. Otrzymuje się z niej haszysz lub marihuanę. Z kolei w Ameryce Południowej najpopularniejszym środkiem jest kokaina, alkaloid otrzymywany z liści krzewu kokainowego. Podane wyżej informacje należy traktować jako te, które winny zwrócić uwagę na realnie grożące niebezpieczeństwo kiedy znajdziemy się w wymienionych powyżej regionach świata.

Problemy językowe

Jak już wspomniano, w podróżowaniu podstawowa a w najgorszym wypadku niezwykle użyteczna jest znajomość języka (języków). Trudna to sprawa bowiem jak oceniają naukowcy, ludność świata używa kilku (niektórzy szacują, że nawet około dziewięciu) tysięcy języków. Dwie trzecie z nich istnieje tylko w formie ustnej, a za dokładnie przebadanych uważa się około 500 języków. Najbardziej wielojęzyczne regiony naszej planety to półwysep Dekan i rejon Himalajów (mówi się tam w 845 językach), basem afrykańskiej rzeki Niger (280 języków) a absolutny rekordzista to państwo Papua Nowa Gwinea gdzie niecałe 4 miliony mieszkańców używa około 1000 (!) języków i dialektów. Nawet w Europie mówi się około 150 językami (co prawda wiele z nich może zniknąć w ciągu najbliższych kilku dziesięcioleci). Zdecydowana większość z nich należy do rodziny indoeuropejskiej (w zachodniej Europie wszystkie z wyjątkiem baskijskiego). Ale są także w Europie języki ugrofińskie (m. innymi węgierski, estoński, języki sami), tureckie (m. innymi tatarski, czuwalski, baszkirski, karaimski), semickie (maltański, cypryjski-arabski) i mongolskie (kałmucki). Wszystkie te języki, nie będąc państwowymi są zagrożone. Język mański (na wyspie Man) umarł w 1974 roku wraz z ostanią osobą, która się nim posługiwała. Niektóre z tych języków są jednak używane przez duże populacje – np. językiem katalońskim w Hiszpanii włada 9 mln osób a tatarskim w Rosji 5 mln. Są również sytuacje kiedy stare języki “ożywia się”. Tak dzieje się np. w przypadku języka walijskiego. Na Łotwie próbuje się z kolei ożywić język liwoński.

Najwięcej osób na świecie posługuje się językiem chińskim a następnie angielskim, hindu-urdu, hiszpańskim i rosyjskim. Jako urzędowe (lub pomocnicze urzędowe) najpowszechniej używa się języka angielskiego (niecałe 50 krajów), francuskiego (około 25 krajów), arabskiego (ponad 20 krajów) i hiszpańskiego (prawie 20 krajów). Biorąc to pod uwagę a w dodatku wiedząc, że ponad 70 % oficjalnej korespondencji świata pisane jest w języku angielskim (w internecie około 80%), nietrudno przekonać się o jego dominującej roli we współczesnym świecie.

Mówi się wręcz, że język angielski i globalizacja podbijają świat. Jest w tym sporo prawdy. Wszystko bowiem zaczęło się od światowej dominacji anglojęzycznych imperiów – najpierw Wielkiej Brytanii a potem USA. Angielski to także język informatyki a przez internet coraz bardziej “kolonizuje” świat stając się językiem globalnym. Warto jednak zwrócić uwagę, że angielski używany jest powszechnie w tak różnych od siebie miejscach globu, że powstało wiele jego odmian co sprawia, że nawet ci, dla których język ten jest ojczysty, mają problem z wzajemnym porozumieniem się. Pidżyn (Pidgin English) w Pupui Nowej Gwinei to straszliwie uproszczona i okaleczona wersja angielskiego z dodatkiem miejscowych dialektów. Spanglish, powszechny na pograniczu Meksyku i USA to połączenie hiszpańskiego i angielskiego. Ausie English to angielski używany w Australii, Kiwi English w Nowej Zelandi a jest nawet Singlish znany w Singapurze. Z tej wielorodności tworzy się globisz (Global English; World Standard Spoken English). Niektórzy prorokują, że oryginalny angielski pozostanie w Wielkiej Brytanii (a i tak powoli jest w odwrocie wobec zalewu obcokrajoców) i stanie się po prostu dialektem.

W zasadzie, dobra znajomość języka angielskiego pozwala dać sobie radę na całym świecie. Chociaż są regiony, gdzie znajomość innych języków jest znacznie bardziej pożądana. I tak w języku francuskim najłatwiej porozumiemy się w wielu państwach Afryki centralnej, zachodniej, Maghrebu, francuskich wysp Oceanu Indyjskiego, Spokojnego oraz Morza Karaibskiego (no i oczywiście we Francji). Język hiszpański zdominował prawie całkowicie kraje Ameryki Południowej i Środkowej. Udając się w tą stronę świata należy koniecznie poznać chociażby podstawy tego języka, gdyż angielski w kontaktach „na poziomie ulicy” jest całkiem bezużyteczny. Mówiąc po hiszpańsku, nawet bezokolicznikami wzbudzi się większą sympatię niż władając biegle angielskim. Znacznie trudniej nauczyć się jest języka arabskiego a jest on dominujący na obszarze arabskich państw Afryki i Bliskiego Wschodu. Na pocieszenie – w zależności od tego czyją kolonią w przeszłości było dane państwo arabskie, rozpowszechniona jest znajomość języka angielskiego lub francuskiego. Język portugalski ma status urzędowego na stosunkowo dużym obszarze chociaż w niewielu państwach – Brazylia, Angola, Mozambik, Gwinea Bissau, Wyspy Zielonego Przylądka, Wyspa Książęca i Tomasza i oczywiście Portugalia. Na obszarze krajów Afryki Wschodniej (Kenia, Tanzania, Uganda i częściowo Zair) rozpowszechniony jest język suahili (kiswahili). Na obszarze byłego ZSRR (Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich) uniwersalny jest rosyjski. Dawniej znany chociaż w powszechnym stopniu, w Polsce. Teraz – jeżeli chodzi o jego znajomość w naszym kraju – jest zdecydowanie w odwrocie.

Trudno jest się dziwić, że wobec takiego językowego gąszczu, wielokrotnie próbowano stworzyć język międzynarodowy. Udało się to warszawskiemu lekarzowi i poliglocie, Ludwikowi Zamenhofowi. W 1887 wydał podręcznik „Język Międzynarodowy” (pod pseudonimem dr Esperanto; stąd nazwę tą przyjęto jako nazwę nowego języka. Język esperanto oparty jest przede wszystkim na materiale języków romańskich, a podstawową gramatyki jest 16 bezwyjątkowych reguł. Esperanto znalazło szybko wielu zwolenników na całym świecie. Można mówić o pewnego rodzaju kulturze esperanto, tworzone przez ludzi posługujących się tym językiem (międzynarodowym symbolem esperantystów jest zielona gwiazdka). Na świecie wydawanych jest wiele czasopism i książek w języku esperanto. Istnieją nawet stacje radiowe nadające audycje w tym języku. Esperanto jest też obecne w sieci – najstarsza grupa usenetowa poświęcona kulturze esperanto to soc.culture.esperanto. Jest wiele stron internetowych (tzw. TTT) w języku esperanto (polska strona to www.esperanto.pl) – katalog DMOZ (obejmujący oczywiście tylko część z nich) znajduje się pod http://dmoz.org/World/Esperanto/. Istnieje także organizacja Pasporta Servo – będąc jej członkiem można liczyć na bezpłatne noclegi na całym świecie.

Tak więc planując podróż należy większą uwagę zwrócić na przygotowanie językowe. Zacząć trzeba od zorientowania się jakie języki (urzędowe i potoczne) są używane w regionie naszej podróży. Jeżeli nie znamy żadnego z nich musimy zaopatrzyć się w rozmówki i dwujęzyczny słownik. Coraz częściej korzystamy także z elektronicznych urządzeń tłumaczących, zwłaszcza, że ich cena wyraźnie się obniżyła. Przede wszystkim warto nauczyć się kilkunastu słów i zwrotów w miejscowym języku. Im bardziej będzie on egzotyczny tym większy entuzjazm miejscowych. Najbardziej użyteczne słowa i zwroty to: dzień dobry, cześć, dobry wieczór, do widzenia, do zobaczenia, proszę, dziękuję, przepraszam, tak, nie, nazywam się, jestem z Polski, nie rozumiem, znam tylko kilka słów po … , gdzie się znajduję, zgubiłem się, w prawo, w lewo, prosto, proszę pokazać mi na planie. Można nauczyć się ich na pamięć lub wypisać na wewnętrznej stronie okładki rozmówek (lub przewodnika). I nieważne, jak będziemy je wymawiać. Jeżeli tylko zadamy sobie trochę trudu to sukces murowany bowiem w ten sposób udowodnimy nie tylko, że nie lekceważymy miejscowych ale, że interesujemy się ich kulturą! Takie podejście ma zwykle przełożenie nie tylko na bardziej przyjazne nas traktowanie ale także często miejscowi policzą nam taniej – jak swojemu a nie jak wyniosłemu turyście.

Na koniec tego „językowego wywodu” warto zwrócić uwagę na coś co może wyglądać na żart ale nim nie jest. W krajach w których w których angielski (odnosi się to także do języka francuskiego) nie jest językiem oficjalnym a jedynie dodatkowym czy też nauczanym w szkołach, posługiwanie się piękną i uniwersytecką angielszczyzną wcale nie gwarantuje nam „językowego” sukcesu. Wręcz przeciwnie. Może utrudnić lub uniemożliwić porozumienie się. Lepiej przejść na poziom bardzo prostego angielskiego z użyciem bezokoliczników czy też bardzo prostych, niekoniecznie poprawnych gramatycznie wyrażeń – oczywiście, jeżeli takim angielskim posługuje się nasz rozmówca. Łatwiej wtedy dojdziemy do porozumienia a także zmniejszymy lub zlikwidujemy dystans pomiędzy „krajowcem” a nami jako przybyszami z „cywilizowanego” świata. Angielski w takiej wersji powinien być często przeplatany takimi słowami jak „please” czy „thank you”. Słowa te są bowiem zrozumiałe na całym świecie.


  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u