Tajlandia, Malezja, Singapur, Borneo (stan Sabah) – Oszal Ryszard

Oszal Ryszard

Termin: 05.01÷ 05.03.1999

Informacje praktyczne:

Klimat

Tajlandia – od listopada do marca – pora sucha. W czasie pobytu w ogóle nie padało.

Malezja – pora deszczowa listopad – grudzień na zachodnim wybrzeżu. Na wschodnim wybrzeżu i w stanach Sarawak i Sabah pora deszczowa trwa od października do lutego.

Singapur – w czasie kilkudniowego pobytu wcale nie padało.

Borneo (stan Sabah) – na wybrzeżu nie padało. W głębi lądu od południa co pół godziny lub do wieczora opady.

Czas

Tajlandia GMT +7 godz.

Malezja, Singapur, Borneo GMT + 8 godz.

Wizy

Tajlandia – wizę turystyczną (w naszym przypadku dwukrotną) można dostać bez problemów w Ambasadzie Tajlandii w Warszawie przy ulicy Starościńskiej 1. Czas oczekiwania – 2 dni.

Malezja, Singapur, Borneo (stan Sarawak i Sabah) – wiza “od ręki” na granicy (bezpłatnie) Polacy nie potrzebują .

Waluta: Tajlandia – 37 Bath ( 1 BHT) = 1USD

Malezja – 3,6 Ringgit (dolar malezyjski = 1 RM) = 1USD

Singapur – 1,6 S$ (dolar singapurski = 1 S$) = 1USD

SPRAWOZDANIE Z PODRÓŻY

5,6. 01

Wyjazd autobusem z Katowic do Brukseli. Nocleg u znajomych. Zwiedzanie centrum Brukseli (słynny rynek).

7. 01

Wyjazd z centrum Brukseli na lotnisko pociągiem (180 F) i wylot przez Mediolan do Bangkoku.

8. 01

Przylot do Bangkoku (11 godzin). Przejazd luksusowym busem (70 BHT – bathów) w okolice Khao San Rd. Zakwaterowanie w hotelu Mary V Guest House (150 BHT – 2 osoby). Wieczorem zwiedzanie okolicy Khao San Rd. Rezerwacja wycieczki 3-dniowej (1800 BHT).

9. 01

Wyjazd na treking do zachodniej Tajlandii: most na rzece Kwai, rejon rzeki Kwai, wodospady i Park Narodowy Erewan. Przejazd przez góry i dżunglę do wioski plemienia Karen. Nocleg w wiosce, w bambusowych chatach na palach.

10. 01

Śniadanie w wiosce plemienia Karen. Przejście przez dżunglę w okolicach Parku Narodowego Erewan. Przejazd bezdrożami do miejscowości Si Sawat. Odpoczynek na wyspie na jeziorze (domki na wodzie).

11. 01

Przejazd do Bangkoku. Po drodze zwiedzanie najwyższej słupy buddyjskie w Natham Pathom.

12,13. 01

Zwiedzanie Bangkoku.

14,15. 01

Wyjazd do kurortu Pattaya. Autobus z Khao San rd. (180 BHT) z biura podróży. Zakwaterowanie (250 BHT- 2 osoby). Wypożyczenie motocykla (250 BHT za dobę z ubezpieczeniem, 150 BHT – bez ubezpieczenia). Zwiedzanie Pattayi i Jomtien. Zwiedzanie motocyklem rejonu Pattayi, Rayong i przepłynięcie na wyspę Samet. (40 BHT – 1 osoba).

16. 01

Objazd wyspy Samet motocyklem (niepotrzebnie – bardzo mała wyspa). Piękne plaże, krystaliczna woda. Na wyspie prawie nie ma dróg. Odpoczynek na wyspie. Powrót łodzią do porciku Ban Phae. Przejazd motocyklem do Pattayi. Zjazd z 56. piętra na linie (fajna i chyba jedyna atrakcja hałaśliwego kurortu) z wieży See Tower w Jomtien.

17. 01

Zwiedzanie motocyklem (można songtewem za 5 BHT) Pattayi i Jomtien. Wyjazd autobusem (70 BHT) do Bangkoku. Spóźniamy się na pociąg do Ayuttaji. Śpimy na środku dworca Hua Lamphong. Niestety o 3.00 w nocy budzą nas strażnicy. Od 3.00 nie można spać ani leżeć – tylko siedzieć. Więc drzemiemy do rana, siedząc.

18. 01

O 6.00 wyjazd pociągiem do Ayuttaya (18 BHT). O 8.00 wypożyczamy rower (40 BHT) i zwiedzamy całą Ayuttayę. Wyjazd pociągiem do Bang Pa-In (4 BHT), 15 minut jazdy. Przejazd z dworca songtewem (10 BHT) do zespołu pałacowego Bang Pa-In. Wstęp 40 BHT. Piękny zadbany zespół pałacowy. Powrót do Ayuttayi stopem.

16.40 wyjazd pociągiem do Pitsanulok. Zakwaterowanie w hoteliku koło dworca (100 BHT-2 osoby). Straszny hotel – brud, karaluchy, komary.

19. 01

O 17.00 miejskim autobusem jedziemy (3 BHT) do dworca autobusowego, stamtąd za 22 BHT autobusem do Old Sukhothai. Wysiadamy pod bramą historycznego parku, wypożyczamy rowery (20 BHT) i zwiedzamy historyczne miasteczko wewnątrz i na zewnątrz historycznych bram. Przez kilka dni źle się czuję – mam silną biegunkę, zatrułem się pieczoną wątróbką. Nie przerywamy podróży, choć jestem słaby. Spod bramy historycznego parku łapiemy autobus i jedziemy do miejscowości Tak. Przesiadamy się na dworcu autobusowym w Tak, kierując się w kierunku Chiang Mai. Wysiadamy na krzyżówce po 1 godzinie jazdy i dojeżdżamy autostopem do Tamy im. króla Bhumibola w miejscowości Sam Ngao. Jest to specjalny teren, szczególnie zadbany. Jest tylko jeden drogi hotel. Kwaterujemy się w luksusowym hotelu (400 BHT – 2 osoby, z basenem, telewizorem, sterylną czystością).

W ciągu doby przechodzi mi biegunka.

20. 01

Nie zostajemy dłużej wokół tamy i jeziora – bardzo drogo. Za drogie opłaty na łodziach (od 400 do 1000 B). Jest to obszar dla prominentów. Stopem z miejscowości Sam Ngao dojeżdżamy do drogi na Chiang Mai i autobusem (80 BHT) wjeżdżamy na dworzec autobusowy do Chiang Mai. Zakwaterowanie w świetnym hotelu (100 BHT – 2 osoby), basen, ładne pokoiki, tylko 0,5 h od centrum piechotą. Zwiedzanie Chiang Mai motocyklem (150 BHT /doba).

21. 01

Zwiedzanie Chiang Mai i okolic: Doi Suthep, ośrodek tresury słoni (50 km od Chiang Mai), farma orchidei, farma węży. Zostawiamy plecaki w hotelu. Wieczorem samolotem (375 BHT – osoba) wylatujemy nad granicę z Birmą do Mae Hong Song. Zakwaterowanie w Jongkam Guest Hause Udom Shaonithft Rd. (150 BHT – 2 os.) przy jeziorze. Spacer i zwiedzanie małej mieściny.

22. 01

Wyjazd pick-upem przez dżunglę i góry nad granicę z Birmą (400 BHT- 1 osoba). Zwiedzanie kilku wiosek. Między innymi wioski plemion: Akha, Lisu, Hmong, Karen, Yao, Shan. Najciekawsze było plemię prymitywnie żyjące, gdzie mieszkają kobiety o długich szyjach. Od dziecka szyja jest wydłużana stalowymi obręczami ozdobnymi. Niestety wstęp bardzo drogi (250 BHT). Szlaban grodzi przejście z jednej strony do Birmy, z drugiej do wioski. Warto było.

Po drodze oglądamy duże ryby wpływające do grot strumieniami między skałami. (70 BHT). W nocy wyjazd krętą górską drogą (najwyżej położona droga w Tajlandii na wysokości 1500 m) do małej miejscowości Pai. Zakwaterowanie koło dworca autobusowego (buda piętrowa sklecona z desek) – Duang Guest House (120 BHT-2 osoby).

23. 01

Wyruszamy na trekking w góry. Sami obieramy sobie drogę i przez pola, wioski, wąwozami, suchą dżunglą zdobywamy okoliczny szczyt. Wracając trochę błądzimy, chcąc skrócić drogę: nie możemy przedrzeć się przez dżunglę. Docieramy do wioski i stopem wracamy do Pai. Wieczorem, autobusem (65 BHT) przez góry z serpentynami wracamy do Chiang Mai. Z dworca autobusowego songthewem (5 BHT) dojeżdżamy do hotelu (100 BHT – osoby) Paradise Hotel, 12 Srichandon Rd.

24. 01

Songhtewem (5 BHT); uwaga – żądają 10 BHT od osoby) jedziemy na dworzec Chiang Puak Bus Station i kierujemy się do miejscowości Tha ton (50 BHT). Autobus strasznie się wlecze, a poza tym straszny ścisk (6 miejsc w poprzek). W Thaton na przystani (uwaga tylko raz na dzień około południa płynie łódź) wsiadamy do łodzi i płyniemy (200 BHT) kilka godzin rzeką Kok do Chiang Rai. Po drodze obserwujemy wiejskie sielankowe życie różnych plemion – Karen, Akha, Shan, Lisu. W Chiang Rai kwaterujemy się w Chian House (172 Koh Loy Rd. Muang Chiang Rai 120 BHT – 2 os.) Daleko od centrum, ale z basenem. Dojazd z przystani darmowy. Wypożyczamy motocykl (150 BHT – doba) i zwiedzamy Chiang Rai nocą.

25. 01

Wyjeżdżamy motocyklem nad granicę birmańską do Mae Sai, najdalej wysuniętej miejscowości od Bangkoku (1000 km). Typowe graniczne miasteczko. Wielu naganiaczy oferujących marihuanę, haszysz, opium. Jest możliwość przejścia do Birmy (Myanmar), do granicznego miasta po stronie birmańskiej – Tachilek. Jest to teren Złotego Trójkąta (obszar produkcji i przemytu opium). Jedziemy motocyklem w sam środek Złotego Trójkąta – wioski Sob Ruak, gdzie rzeka Ruak wpada do Mekongu. Stoimy na styku trzech granic: Tajlandii, Birmy, Laosu. Mamy nieprzyjemną przygodę. Kilku nieciekawych typów okrąża nas. Nie czekając na dalszy rozwój wydarzeń, błyskawicznie zapalamy motocykl i uciekamy. Po drodze obserwujemy ruch na Mekongu i okoliczne miejscowości.

26. 01

Rano wyjeżdżamy motocyklem do Parku Narodowego Inthanon w celu zdobycia najwyższej góry Tajlandii Doi Inthanon (2592 m n.p.m). Kilka kilometrów przed szczytem, już na terenie parku (90 km od Chiang Mai), zatrzymuje nas ochrona informując nas, że nie dojdziemy na szczyt, ponieważ przebywa tam królowa. W Chiang Mai informowali nas, że król opuścił park, ale nie dopowiedzieli, że została królowa. Odpoczywamy w parku przy wodospadach, kąpiąc się i drzemiąc. Wracamy do Chiang Mai, wsiadamy do autobusu do Bangkoku (200 BHT – os).

27. 01

Przyjazd do Bangkoku w rejon Khao San Rd. Autobusem miejskim nr 30 (4 BHT) – przystanek koło Muzeum narodowego, jedziemy na South Bus Station. Za 340 BHT wyjeżdżamy luksusowym autobusem do Surat Thani. Można było za 200 BHT z biura podróży na Khao San Rd., ale nie chcieliśmy czekać w Bangkoku do nocy. Po drodze mijamy pola ryżowe i ciekawe urządzenia do nawadniania pól (zamiast łopatek maja małe żagle umieszczone od środka koła do jego obwodu). Z dworca autobusowego w Surat Thani autobusem miejskim (4 BHT) dojeżdżamy do portu Ban Don (około 10 km). Nocnym promem o 2300 wypływamy na wyspę Samui do portu Tha Thon. Prom płynie 6 godzin. Trochę dokuczają karaluchy.

28. 01

O 4. 00 jesteśmy na wyspie – śpimy na promie do 7.00. Na przystani Tha Thon po tajskim śniadaniu wypożyczamy motocykl (150 BHT – 1 doba) i zwiedzamy wyspę: plażę, posąg Buddy, gaje palmowe, lotnisko (sale odpraw kryte strzechą). Odpoczywamy na bezludnej plaży i… kolegę coś ugryzło w morzu. Szybko znajdujemy na drugiej stronie wyspy szpital koło Choeng Mon Beach, bo kolega Paweł wije się z bólu – od palców do łokcia. Ręka spuchnięta jak bania. Cały dzień zastrzyki i przeszywający ból, który ustąpił dopiero następnego dnia.

29. 01

Kompan podróży leży w szpitalu (ja przy nim w pokoju szpitalnym). W dzień zwiedzam wyspę i wykłócam się z personelem o ubezpieczenie. Opuszczamy szpital po kilkugodzinnej konferencji telefonicznej między Tajlandią a Monachium (siedziby firmy ubezpieczeniowej). Za dwa dni pobytu policzyli 350 $. Udało się pokryć z ubezpieczenia . Oddajemy motocykl. Od 14.00 do wieczora pada deszcz. 21.00 prom do Ban Don na półwyspie Malajskim.

30. 01

O 3. 00 przypływamy do portu Ban Don. Nie śpimy do rana na promie, bo przeszkadzają karaluchy. Udajemy się na dworzec autobusowy w Ban Don. Upiorne miejsce – komary tną niemiłosiernie. Od 4.00 do 6.00 czekamy na autobus do Krabi (70 BHT). Około południa docieramy do Krabi: z dworca autobusowego do przystani jedziemy songtewem (10 BHT). Z przystani odpływamy na wyspę Phi Phi (150 BHT). Poszukiwanie taniego lokum. Najtańszy na lewo od przystani (300 BHT – 2 osoby) Chong Khao P.P. Island.

31. 01

Odpoczynek na rajskiej wyspie Phi Phi. Piękne plaże, krystaliczna woda. Wszystko 100% droższe niż na lądzie. Wchodzimy na najwyższy szczyt – znakomita panorama. Zwiedzanie plaż i kąpiel. Obserwacja życia mieszkańców. “Obróbka” orzechów kokosowych.

1. 02

Wypływamy długą łodzią na całodzienną wycieczkę wokół wyspy i do innych wysp (400 BHT). Po drodze groty, nurkowanie, przepiękne dzikie zatoczki wśród skał, obserwacja podwodnego życia. Odpoczynek na wyspie Bam Boo.

2. 02

Wypływamy na wyspę Phuket (200 BHT). Po kilku godzinach, mijając liczne wysepki, dobijamy do portu rybackiego na wyspie Phuket. Motocyklami (20 BHT) dojeżdżamy do centrum miasta Phuket. Zakwaterowanie w On On Hotel 19 Phangnga Rd. (centrum miasta). Zwiedzanie miasta.

3. 02

Wyjeżdżamy na całodniową wycieczkę do zatoki Phangnga. Po drodze zwiedzamy Wat Suwannakuha (świątyna w wielkiej grocie), wioskę (na wodzie) z meczetem i wyspę James‘a Bonda. W powrotnej drodze zwiedzanie fabryczki przerobu orzeszków Capshaw i salon przepięknej biżuterii (w środku akwarium z małymi rekinami).

4. 02

Wypożyczamy motocykl (150 BHT) i zwiedzamy całą wyspę ze słynnymi plażami i plantacjami drzew kauczukowych. Ciekawostki : walki kogutów i stacje paliwowe na butelki (na prowizorycznych półkach na wolnym powietrzu stoją butelki z benzyną i napis powyżej Gazoline). Wieczorem docieramy motocyklem do dworca autobusowego (15 minut piechotą od centrum) i wyjeżdżamy klimatyzowanym autobusem do Hat Yai (250 BHT). Normalny autobus 140 BHT, ale rano.

5. 02

O 4.00 jesteśmy na dworcu autobusowym w Hat Yai. Tuktukiem dojeżdżamy (20 BHT) do dworca kolejowego w centrum miasta i zostawiamy plecaki w przechowalni. Zwiedzamy targ i miasto. Wymieniamy bathy na ringitty w hotelu Zoong Dee niedaleko dworca kolejowego – tylko w tym miejscu można to zrobić. Bierzemy plecaki i na lewo od dworca kolejowego (15 min piechotą), na głównej ulicy łapiemy autobus do granicy malezyjskiej (21 BHT) w Panang Besar (nie trzeba jechać na dworzec autobusowy, który znajduje się daleko od centrum). Po odprawie granicznej wkraczamy do Malezji. Piechotą około 1 km dochodzimy do miasteczka i autobusem (8 $M) wyjeżdżamy do Butterworth. Tylko 3 autobusy dziennie. Czekając na autobus, wzbudzamy sensację wśród muzułmańskich dzieci. Na dworcu autobusowym w Butterworth wychodzimy na piętro i estakadą wchodzimy na prom (0,60 $M- seny) płynący do Georgetown na wyspie Penang. Znajdujemy lokum w D’budget Hostel (Lebuh Gereja, 25 $M – 2 osoby lub 7 $M dormitory). Zwiedzamy miasto.

6. 02

Wypożyczamy motocykl (20 $M doba) i zwiedzamy całą wyspę. Objadamy się hinduskimi plackami, a potem

wjeżdżamy kolejką na wzgórza Penang Hill – wspaniały widok na wschodnią część wyspy. Jest to kolejka linowo-szynowa, która wspina się wśród dżungli (4 $M). Na górze panuje łagodny klimat. W dole obserwujemy tropikalną roślinność i małpy. Wieczorem spacer i obserwacja harmonijnego współżycia różnych społeczności: Chińczyków, Malajczyków i Hindusów.

7. 02

Wyjeżdżamy autobusem do rejonu zwanego Cameron Highlands (15 $M). Jedziemy zachodnim wybrzeżem Malezji, piękną autostradą do miejscowości Tampah. Stąd niesamowicie krętą drogą (1,5 godziny) w górę 60 km (czasem robi się mdło – o czym ostrzegał kierowca, rozdając woreczki foliowe) do miejscowości Tanah Rata w górach – (wysokość 1500 m n.p.m.). Kwaterujemy się w Daniel’s Lodge (16 $M – 2 os. + dominatory $M) 10 minut od dworca autobusowego. Po krętej drodze mijamy biedne chaty kryte liśćmi. Hotelik kiepski, ale leży na uboczu i ma fajną atmosferę. Jest tam także możliwość korzystania z kuchni (są wszystkie naczynia). Koło hoteliku jest wieczorny bazar. Około 1 godziny piechotą w kierunku Tampah wznoszą się wzgórza porośnięte plantacjami herbaty. W Cameron Highlands jest przyjemniejszy klimat, nie jest duszno, temperatury niższe. Jedyny mankament – po południu pada.

8. 02

Wcześnie rano, kiedy jeszcze ciemno, wyruszamy na trekking w góry porośnięte gęstą dżunglę. Po zasięgnięciu informacji w hoteliku, bierzemy prowizoryczną mapkę i ruszamy na szczyt Gunung Beremban (około 2000 m n.p.m.). Jest mgła, trochę błądzimy. Wreszcie przez wzgórza herbaciane docieramy do ścieżki w dżungli. Widok jak w horrorze – cisza, mokro, ponuro, jamy, zapadliska, powalone drzewa – mamy nadzieję, że nic nie wyskoczy lub nie wypełznie na nas. Często trzeba przechodzić ponad zwalonymi drzewami. Jest bardzo parno. Pot leje się po całym ciele. Docieramy do wierzchołka spowitego mgłą. Schodzimy jeszcze gorszą ścieżką (też błądząc) i dochodząc do willi Arcadia niedaleko miejscowości Brinchang. Asfaltową drogą dochodzimy do Tanah Rata. W 1967 roku w Cameron Highlands zaginął miliarder Jim Thomson – zwany królem jedwabiu. Po kilku wyprawach poszukiwawczych, do dzisiaj nie odnaleziono śladu po nim. Docieramy autobusem (10 RM, cztery autobusy dziennie) do Kuala Lumpur, wysiadając na dworcu Puduraya. Ktoś nam proponuje hotel – 10 minut piechotą od dworca – Full Moon Jalan Silang No 23 & 25 (20 RM – 2 os.). Zwiedzanie Chinatown nocą.

9. 02

Zwiedzamy Kuala Lumpur. Wszystkie najciekawsze obiekty stolicy Malezji mamy w promieniu 2 km. Oglądamy najwyższy budynek świata – Twin Tower (nie można wjechać na górę) i inne wysokościowce. Wjeżdżamy windą na K.L. Tower (8 RM). Jest to typowa wieża telewizyjna z platformą widokową. Wspaniały widok na całe miasto. Obserwujemy ruch w mieście. Zwiedzamy słynny budynek dworca kolejowego, plac Merdeka, Meczet Narodowy, bezobsługową kolejkę naziemną (0,70 senów), świątynie chińskie i hinduskie. Autobusem nr 9 (0,90 RM) z centrum dojeżdżamy do dworca autobusowego Pekiling i autobusem dalekobieżnym (10 RM) wyjeżdżamy do Jerantut. Jest to mała miejscowość przed Taman Negara (Narodowy Park Malezji). Nocleg w hotelu Sri Emas Jalan Besar (15 RM – 2 os., 15 min. od autobusu). Godzinna prelekcja o niebezpieczeństwach czyhających w dżungli. Zasięgamy informacji i otrzymujemy kilka prowizorycznych mapek. Nie ma gdzie wymienić pieniędzy. W nocy w łazience walczymy z pszczołami i owadem podobnym do pszczoły, ale wielkości wróbla.

10. 02

Decydujemy się w jedną stronę jechać minibusem do miejscowości Kuala Tahan – leżącej na terenie parku, gdzie znajduje się główna siedziba parku i stąd wyrusza się piechotą ścieżkami w dżunglę. Ceny: minibus – 23 RM, wstęp – 1 RM, fotografowanie – 5 RM, łódź powrotna z Kuala Tahan do Tembeling – 19 RM. Po drodze zatrzymujemy się na plantacjach owoców Jackfruit. Obserwujemy plantacje kakao, kauczuku i palm. W Kuala Tahan przepływamy na drugą stronę rzeki (0,50 RM). W informacji bierzemy prowizoryczną mapkę. Ładujemy do małego plecaka: picie, latarki, worki foliowe, jedzenie, śpiwór, namiot, peleryny – okazało się wszystko potrzebne i wyruszamy sami w dżunglę. Obieramy sobie szlak o długości 12 km. Po drodze spotykamy agresywne małpy, warany, dzikie świnie. Uciekamy przed wężem, który przypłynął z drugiej strony rzeki. Przeprawiamy się przez rzeki, brodząc po kolana w wodzie. Nie zdejmujemy butów, obawiając się gryzoni. Jest strasznie gorąco, parno. Często pada ulewny deszcz. Pot miesza się z deszczem. Błoto. Do zmroku zostało niewiele czasu. Idziemy bez przystanku, często gubiąc ścieżkę. Jesteśmy strasznie zmęczeni. Najbardziej uciążliwe są jednak pijawki. Wspinają się po butach i nogawkach, przegryzają skarpety i wpijają się w ciało. W ogóle ich nie czuć. Co 10 minut obserwujemy nogawki i odrywamy pijawki ręką lub nożem. Po kilku godzinach jesteśmy tak zmęczeni, że nie zwracamy uwagi już na nic, ani na pijawki, ani nawet na 2 cm mrówki, zarośla, tylko chcemy dotrzeć przed nocą do punktu zwanego Kuala Trenggan. Docieramy tam równo ze zmrokiem. Odcinek 12 km właściwie płaskim terenem w dżungli szliśmy 7 godzin szybkim krokiem. Kuala Trenggan to trzy chaty w środku dżungli, gdzie nie ma dróg, tylko ścieżki. W chacie chcieli 100 RM za spanie, więc decydujemy się spać między drzewami w namiocie. Jednak widząc roje mrówek wędrujących w różnych kierunkach, rezygnujemy z rozbijania namiotu. Udaje nam się rozpalić ognisko i kładziemy się na prowizorycznych drewnianych ławkach. Słuchamy odgłosów dżungli – jest to orkiestra niesamowitych dźwięków, szmerów, huków, chrząknięć, pisków – niczym w horrorze. Przybliżyliśmy się do siebie, drzemiąc do rana. Próbowałem podtrzymywać ognisko – ulewa zalała go.

11. 02

W deszczu (lało od 4 w nocy) ruszamy z powrotem do Kuala Tahan (9 km). Trzeba iść raz w górę, a raz w dół, trzymając się korzeni i przechodząc przez strumienie. Ścieżka czasami gubi się. Jest taka wilgoć, że kamera odmawia posłuszeństwa. Wykończeni, mokrzy, spoceni przeprawiamy się przez konopne wąskie mosty zawieszone w konarach drzew kilkanaście metrów nad ziemią. W końcu docieramy do przystani. Odbieramy plecaki z przechowalni (1 RM) i podpisujemy powrót z dżungli. Wykręcamy ubrania, myjemy się, pakujemy (trzeba uważać na małpy – podchodzą i porywają rozłożone rzeczy) i wsiadamy na łódź płynącą w dół rzeki Tembeling. Wysiadamy na przystani Kuala Tembeling i taksówką (5 RM – 1 osoba) dojeżdżamy do Tamerloh, z Tamerloh autobusem (7 RM) do Kuantan. Z Kuantan ( 10 RM) do Mersing.

12. 02

O 2.00 w nocy przyjeżdżamy do Mersing. Kwaterujemy się w Sheikh Tourist Agency ( 7 RM- 1 os. w dormitory – komary!).

O 9.00 idziemy na przystań (10 min od hotelu). Wypływamy na wyspę Tioman (25 RM). Na wyspie statek zawija do kilku przystani. Wysiadamy w Kampung Air Batang. Kwaterujemy się w Simple Rest Rinda House (10 RM – 2 osoby) – najtańsze domki na wyspie. Na górzystej wyspie nie ma dróg, ale jest małe lotnisko, ścieżka dookoła wyspy i kilku przystani. Idealne miejsce na wypoczynek. Dżungla schodzi do plaży. Między domkami chodzą (uciekając przed ludźmi) duże warany (od 1 do 2 m).

13. 02

Odpoczywamy na wyspie. Kąpiemy się w przeźroczystej wodzie i łowimy kolorowe ryby. Na wyspie jest strumień ze słodką wodą – można sie wykąpać. Pierwszy raz próbujemy owoc durian. Okropny – cuchnie kloaką, ale Malajczycy zachwycają się nim.

14. 02

Dalszy odpoczynek. Po śniadaniu wyruszamy do osady Tekek. Po drodze oglądamy cmentarz malajski. Podziwiamy ananasy i kwitnące bananowce.

15. 02

Kąpiel na plaży w Kampung Salang a następnie nurkowanie. Na plaży spadają koło nas orzechy kokosowe. Wspinamy się na palmy. Drzemiemy w hamakach. Jest bosko.

16. 02

Wypływamy o 7. 00 do Mersing (25 RM) – morze jest wzburzone. W Mersing łapiemy autobus do Singapuru (11 RM) i lądujemy na Lavender St. Jest chiński Nowy Rok. Wszystko jest zamknięte. Nie ma gdzie wymienić pieniędzy. Stopem dostajemy się na Bencoolen Street. Zakwaterowanie w Hawaii Hostel 171-BHT Bencoolen St. 2nd. Floor (35 $S – 3 osoby) ze śniadaniami. Zwiedzamy centrum Singapuru.

17. 02

Zwiedzanie Singapuru. Przejazd piętrowym autobusem (dla nas atrakcja) do WTC (World Trade Center), (0,90 $S), skąd kolejką linową wyjazd na górę Faber, a potem na wyspę Sentoza (12 $S). Piękne widoki z góry. W oddali wieżowce centrum Singapuru. Pod nami wielkie kilkupiętrowe statki wycieczkowe. Odpoczywamy na plażach Sentozy. Autobusem nr 97 (0,90 $S) wracamy do centrum. Zwiedzanie dzielnicy hinduskiej Little India, dzielnicy arabskiej, chińskiej. Obserwujemy modlących się Chińczyków, słuchamy sympatycznej muzyki chińskiej. Wyjaśniamy im, że to drugi Nowy Rok dla nas w tym roku.

18. 02

Przejażdżka nowoczesnym metrem (0,70 $S). Autobusem nr 170 (koło Bencoolen St., 1,20 $S) wyjeżdżamy do Johor Bahru – po drodze przekraczamy granicę. Autobusem nr 207 (2 RM) jedziemy na lotnisko (40 km od miasta). Okazuje się, że nie ma biletów do Kota Kinabalu na Borneo. Lotnisko zamykają o 22.00, więc wracamy autobusem 207 (0,90 RM) do małego miasteczka Senat. Szukamy hotelu – wszystko drogie. Śpimy za zgodą jakiegoś wiernego na dywanach przed salą modlitewną w meczecie.

19. 02

Do 2 w nocy nauczali w meczecie, a o 5.30 obudziło nas głośne nawoływania muezina. Wracamy na lotnisko. W ostatniej chwili o 10.00 sprzedają nam bilety (wylot 10.30, 345 RM w jedną stronę). Lot trwa 2,5 h. Nad całym Borneo kłębowisko chmur. Po przylocie idziemy piechotą do głównej drogi i minibusem (1 RM) dojeżdżamy do dworca autobusowego. Minibusem po długim targowaniu wyjazd do Ranau (odjazdy o 8.00 i 12.30, 10 RM). Miasteczko jest bazą wypadowa na górę Kinabalu. Kilka kilometrów za miastem pada, jest mgła. Często droga wijąca się pomiędzy szczytami wśród dżungli jest zawalona mułem i kamieniami. Wysiadamy po kilku godzinach przed Ranau przy bramie siedziby Parku i obok znajdujemy hotelik (10 RM – 1 os.). Jest deszczowo, mgliście, zimniej niż w Keke (jak nazywają Kota Kinabalu – stolicę stanu Sabah).

20. 02

O 7.00 zgłaszamy się do recepcji parku. Wejście na szczyt obwarowany jest wieloma opłatami w celu wyciągnięcia pieniędzy od turystów:

1. Pozwolenie – 50 RM (1 os.).

2. Przewodnik – 50 RM (obowiązkowo dla 1-3 osób).

3. Ubezpieczenie – 3,5 RM.

4. Autobus do punktu startowego – 2-5 RM.

5. Zakwaterowanie na 3000 m n.p.m. – 12 RM (dormitory).

6. Dyplom zdobycia szczytu – 2 RM.

7. Pozostawienie plecaków w przechowalni – 2 RM.

W sumie opłaty na 1 osobę wynoszą około 120 RM. Można to ominąć, ale trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że jest to nielegalne. Po drodze przewodnicy kontaktują się, dlatego trzeba by wejść i zejść w ciągu 1 dnia (mordęga straszna). Można to zrobić w następujący sposób. Wykupić bilet wstępu do parku za 2 RM w bramie, nie wchodząc do recepcji. Asfaltową drogą (około 1,5 h) dojść do podnóża – Timpohon Gate i wchodzić na szczyt. Spać na górze nie można, bo rezerwację robi się w recepcji. Zdobyliśmy szczyt legalnie. Autobusikiem spod recepcji parku (1560 m n.p.m.) dojeżdżamy do Timpohon Gate (1866 m n.p.m.) oczywiście z przewodnikiem, który jest niepotrzebny – ale taki jest wymóg. Powoli ścieżką w dżungli wchodzimy po stopniach skalnych, drewnianych, ziemnych. Czasem trzeba wychodzić po drabinie zbitej z drewnianych kantówek, podpartej na ziemi i kamieniach. Do szczytu jest 9 km. Najdłuższe 9 km w moim życiu. Co 0,5 km są zbiorniki wody pitnej, którą można pić bez przegotowania. Jesteśmy ubrani w długie spodnie i koszule z długim rękawem -niepotrzebnie. Mały plecak (5 kg) ciąży okrutnie. Pot leje się ze wszystkich części ciała. Wraz ze zmianą wysokości zmienia się roślinność. Dżungla zmienia się w suchy, niski, karłowaty, krzaczasty lasek. Między krzakami rosna endemiczne kwiaty – Pitcher Plants. Po wielu, wielu odpoczynkach i 6 godzinach docieramy do 3320 m n.p.m., do punktu Gunting Lagadan Hut. Lekki posiłek i leżymy w domku skonani. Fatalne warunki, zimno, nieszczelne szyby w oknach. Jedyny plus – jest kuchnia z naczyniami. Gotujemy zupki i herbatę. Kładziemy się spać w ubraniach i dwóch śpiworach, które są w pokoiku. Nie świecimy światła ze względu na komary.

21. 02

Wychodzimy o 3.00 ścieżką z Summit Trail w kierunku szczytu. Jest ładna pogoda, ciemna noc, rozgwieżdżone niebo – świecimy latarkami. Na dole daleko błyskają się światła miast Kota Kinabalu i Ranau. Na tej wysokości nie ma roślinności, zostały tylko skały. Wspinamy się po skalistym podłożu, asekurując się linami, częściowo wchodzimy po drewnianych drabinach. Oddech coraz cięższy a serce wali jak młot. Coraz częściej odpoczywamy. Pcha mnie do góry tylko chęć zdobycia szczytu. Wzrok przyzwyczaił się do ciemności – wyłączam latarkę. Po kilku godzinach dochodzimy do szczytu, czekając na wschód słońca. Spotkany Anglik informuje nas, że jest 6ºC i wysokość 4100 m n.p.m. Jest lekki wiatr, trochę zimno, więc wchodzimy na zmianę z kolegą do śpiwora. Nagrodą jest piękny wschód słońca i cudowne widoki. Robimy zdjęcia, film i wracamy. Schodzimy w jeden dzień. Strasznie bolą mięśnie nóg i stawy kolanowe (mało treningu). Okropnie się pocimy. Z góry podziwiamy widoki. Całe Borneo spowite jest w chmurach, tylko nad wybrzeżem czyste niebo. Odbieramy certyfikaty i jedziemy spod bramy parku zdezelowanym autobusem (3 RM) do Ranau. Tym samym autobusem wyjeżdżamy do Sandakan. Po drodze psuje się autobus – uszczelka pod głowicą. Wracamy stopem do Ranau i innym autobusem (15 RM) dojeżdżamy do Sandakan, oczywiście krętą drogą przez góry, omijając zapadnięte całe płaty nawierzchni. Na nizinach i pagórkach widzimy wykarczowaną dżunglę i palmy rosnące aż po horyzont. Ludzie na Borneo są bardzo życzliwi. Wszyscy patrzą na nas z zaciekawieniem. W Sandakan kwaterujemy: Pat’s Bed and Breakfast na Labul Rd. (25 RM – 2 os. po długim targowaniu), z centrum niebieskim autobusem – 0,40 RM). Wieczorem zwiedzamy port, centrum, bazar, kilka ulic. Wszyscy nas uprzejmie zaczepiają, obserwują, uśmiechają się.

22. 02

Z dworca autobusowego jedziemy do Sepilok (1,40 RM), gdzie znajduje się Ośrodek Rehabilitacji Orangutanów. Karmienie orangutanów w dżungli odbywa się o 1000 i 1400 (bilet 10 RM, kamera 10 RM, za aparat fotograficzny nie trzeba płacić). Przez 2 godziny obserwujemy żyjące na wolności w dżungli orangutany. Orangutany chodzą między nami, podają nam łapy. Jedna z małp zjada część peleryny, a druga próbuje porwać mi parasolkę. Z ośrodka stopem docieramy do głównej drogi i autobusem (2 RM) dojeżdżamy na rozstaje dróg. Długo czekamy na minibus. Ściśnięci jak sardynki (20 RM) jedziemy do Kota Kinabalu. Docieramy w nocy. Zakwaterowanie: Hotel Somido Block 1, 1est Floor, Sinsuran Complex (25 RM – 2 os).

23. 02

Zwiedzanie Kota Kinabalu. Targ filipiński – warzywno- owocowo- mięsno- rybny. Straszny smród. Zauważyłem, że większą część biznesu skupiają w swoich rękach Chińczycy. Napisy w całej Malezji i na Borneo są dwujęzyczne – chińskie i malezyjskie, czasami angielskie.

Kupujemy bilet lotniczy do Kuala Lumpur (310 RM). Jedziemy autobusem (0,80 RM, przystanek naprzeciwko poczty) na plażę Tanjong Aru obok lotniska (brudno, woda też).

24. 02

Wypływamy z przystani Jetty (0,5 godz.), zabierając prowiant, do parku Tunku Aboul Rahman Park (5 RM w jedną stronę). Park obejmuje swym zasięgiem kilka wysp: Mahukan – tu jest siedziba parku (wstęp 2 RM), Mamutik, Sulug, Gaza (największa wyspa) Sapi (najładniejsze plaże). Ostatnia łódź z wysp o 16.00. Odpoczywamy na Mamutik. Krystaliczna woda, piękna koralowa plaża, słońce (uwaga: drogo). Powrót do Kota Kinabalu. Obserwacja nocnego życia. Wyjazd w nocy minibusem (1 RM) na lotnisko.

25. 02

Lotnisko zamknięte. Drzemiemy na zewnątrz – gryzą komary. O 4.20 wylot do Kuala Lumpur, gdzie lądujemy o 6.30. Bardzo daleko od centrum (bezpośredni autobus za 16 RM). Jedziemy autobusem do Nilai do stacji kolejowej (0,5 h za 2,5 RM). Przesiadka na nowoczesny pociąg – coś w rodzaju nadziemnego metra (1 h jazdy do centrum za 4,50 RM). Z dworca autobusowego Puduraya jedziemy do Alor Setar (21 RM) przy granicy z Tajlandią. Na autostradzie psuje się autobus. W nocy dojeżdżamy do Alor Setar. Z dworca do centrum miejskim autobusem (0,60 RM). Zakwaterowanie (20 RM – 2 osoby) koło dworca autobusowego miejskiego – Station Hotel 74 Jalan Langgar.

26. 02

O 5.50 odjazd Hat Yai (8 RM) pociągiem, który z Kuala Lumpur odjeżdżał o 21.00 poprzedniego dnia (trzeba było czekać na niego w Kuala Lumpur). Na granicznej stacji odprawa i możliwość wymiany reszty waluty malezyjskiej. Pociąg czeka aż wszystkich odprawią. Przesunięcie zegarków o 1 godzinę. Na dworcu w Hat Yai zostawiamy bagaże w przechowalni (zwrócić uwagę na godziny otwarcia). Około 8.00 na kilkanaście sekund wszystko zamiera, wszyscy stoją na baczność – przez głośniki płynie hymn narodowy. Po południu wyjazd do Bangkoku (190 BHT). Pociąg 3 klasy jest pełny. Jako jedyne “białasy” jesteśmy atrakcją dla tutejszych.

27. 02

Po 18 godzinach jazdy, spoceni, zmęczeni, brudni wysiadamy w Bangkoku na stacji Hualampong. Bagaże zostawiamy w przechowalni. Tuktukiem dojeżdżamy do biura linii lotniczych. Rezerwujemy miejsce na 2 marca do Europy. Jeździmy tuktukiem po Bangkoku za darmo – trzeba tylko wstępować do sklepów preferowanych przez kierowcę. Zakwaterowanie przy Khao San Rd. (150 BHT – 2 os.) Roof Garden Guest House, 62 Soi Chanasongram, Phra-Athit Rd. Zaziębiłem się w klimatyzowanym autobusie w Malezji.

28. 02

Zwiedzanie Bangkoku i zakupy (trzeba się targować – Tajowie widząc “białasa” kilkakrotnie podnoszą ceny). Autobusem nr 15 (3 BHT) jedziemy na ulicę Rama I. Centra handlowe: Siam Center, World Trade Center, Siam Square – drogie i nieciekawe. Obok tańszy dom towarowy Tokzu Mah Boon Krong. Wieczorem jedziemy do słynnej dzielnicy rozrywki Patpong. Robimy zakupy na nocnym bazarze i autobusem nr 15 wracamy na Khao San Rd.

1. 03

Przejazd rzeką Chao Phraya (3 BHT) z przystani Phra Arthit na przystań Tha Tien w dzielnicy chińskiej. Zwiedzanie dzielnicy chińskiej. Mnóstwo wąskich uliczek, duszno, parno, ruch, zgiełk, korki uliczne, handel przeważnie hurtowy. Zwiedzanie targu kwiatowego, warzywnego. Powrót do hotelu, gdzie spotykamy rodaka. Czas schodzi nam na opowieściach o podróżach i perypetiach z tym związanych. Pakujemy się – ledwo się mieścimy.

2. 03

Wyjazd minibusem spod hotelu (60 BHT) na lotnisko Don Muang. Jedziemy około 1,5 h. Wylot z Bangkoku.

Podsumowanie i uwagi.

Koszt całej podróży 1700 USD. Należało zostać na Borneo jeszcze 2 tygodnie i przejechać stan Sarawak.

W ciągu całej eskapady spotkaliśmy bardzo miłych ludzi we wszystkich odwiedzanych krajach.

W sumie bardzo udana podróż.


  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u