Tajlandia, Birma 2011

Tajlandia i Birma 2011

 

Tomasz Cukiernik

 

 

Termin: 8 marzec – 1 kwiecień 2011 r.

 

Trasa: Bangkok – Park Narodowy Erewan – Bangkok – Rangun – Mandalaj – Amarapura – Mandalaj – Bagan – Kalaw – trekking – Nyaungshwe – jezioro Inle – Bago – Rangun – Bangkok – Hua Hin – Bangkok

 

8 marzec 2011

 

O godz. 8.30 wylot samolotem Embraer 145 linii Aerosvit z Krakowa do Kijowa. Przesiadka w Kijowie i po trzech godzinach lot samolotem Boeing 767 do Bangkoku (bilet w dwie strony kosztował 2126 zł).

 

9 marzec 2011

 

O godz. 4 rano lądowanie w Bangkoku. Nie zostaliśmy wpuszczeni do samolotu AirAsia do Rangunu, bo nie mieliśmy promesy wizy birmańskiej (bilet w dwie strony kupiony w Polsce kosztował 471 zł). Wszystko wina błędnej informacji na stronach internetowych polskiego MSZ. W związku z tym wzięliśmy taxi na Khao San – 400 bahtów, w tym opłaty za autostradę. Hotel At Home – 500 bahtów za pokój 2-osobowy z łazienką i klimatyzacją.

Riksza do ambasady Myanmar w Bangkoku – 200 bahtów. Znajduje się ona na Th Pan, niedaleko stacji Surasak kolejki powietrznej i jest czynna krótko w dziwnych godzinach. Składanie wniosków wizowych od poniedziałku do piątku w godz. 9-12 lub 14-15, odbieranie wizy w godz. 15.30-16.30. Aby załatwić birmańską wizę, należy wypełnić wniosek wizowy, dać ksero jednej strony paszportu, 2 zdjęcia 4×6 cm, zapłacić 810 bahtów od osoby i zostawić paszport. Musiałem w bankomacie wyciągnąć 500 bahtów, za co prowizja wyniosła 150 bahtów.

Wykupienie całodniowej wycieczki w jednym z biur na Khao San – OOK do Parku Narodowego Erawan – 1000 bahtów za osobę.

Wymiana 300 USD = 9000 bahtów.

 

10 marzec 2011

 

Wycieczka busem do Parku Narodowego Erewan. W cenie lunch, woda, owoce. Wędrówka przez las, podziwiając 7 wodospadów. W drodze powrotnej most na rzece Kwai. Kokos – 30 bahtów, mango – 20 bahtów. Powrót wieczorem na kolację.

 

11 marzec 2011

 

Odebranie wizy birmańskiej w ambasadzie. Przebukowanie biletów lotniczych na trasie Bangkok-Rangun-Bangkok w biurze AirAsia na Khao San (dopłata 345 zł).

Ananas – 15 bahtów, mango – 20 bahtów, obiad – 210 bahtów, papier toaletowy – 16 bahtów.

Wymiana 100 euro = 4162 bahty.

Wieczorem tuk tuk na Patpong – 200 bahtów. Knajpa ping pong show 200 bahtów z napój. Obok targ.

 

12 marca 2011

 

Na śniadanie omlet z wieprzowiną za 80 bahtów.

Taxi na lotnisko – 400 bahtów. Samolot AirAsia Airbus A320-200 spóźnił się pół godziny. Przylot do Rangunu ok. godz. 18. W samolocie trzeba było wypełnić dwie deklaracje. Taxi z lotniska 6000 kiatów – dość długi przejazd – 1,5 godziny, spory ruch.

Hotel Golden Smile Inn – 8 USD/os. w pokoju 2-osobowym z łazienką i klimatyzacją. Obiad (świeżo zrobione chipsy, dwa kurczaki z kośćmi w curry, coca cola) w knajpie naprzeciwko z robakami biegającymi po podłodze – 5900 kiatów. Woda mineralna 1l – 300 kiatów.

Ciasteczka z ananasem w sklepie – 1600 kiatów.

Wymiana u właściciela hotelu 100 USD = 88 000 kiatów. Gruby plik po 1000 kiatów.

 

13 marca 2011

 

Właściciel kupił nam bilety na całonocny autobus do Mandalaj – 11 400 kiatów + 1000 kiatów prowizja.

Cały dzień zwiedzanie Rangunu:

  • Sule Paya – świątynia buddyjska, wokół której jest rondo.
  • kościół baptystów, w tym rejonie zaczepił nas Myat Khaing, który pokazał nam w swoim zeszycie wpisy Polaków i zaproponował, że będzie naszym przewodnikiem po mieście za 10 USD, na co przystaliśmy
  • knajpka dla lokalesów – ryż z warzywami i kalafiorem + zupa + herbata – 800 kiatów
  • taxi za 1000 kiatów do świątyni Botataung, gdzie znajduje się włos Buddy
  • port nad rzeką Yangun
  • taxi na targ – 1500 kiatów, gdzie wymiana 300 USD = 265 500 kiatów, kapelusz słomkowy – 2000 kiatów, T-shirt – 3000 kiatów
  • bardzo droga knajpa dla obcokrajowców – kawa 1500 kiatów, mała pizza – 6800 kiatów
  • 10 bananów na ulicy za 1000 kiatów, pomelo – 1500 kiatów/szt.
  • szkoła Myata, który uczy angielskiego
  • taxi na dworzec autobusowy (dość daleko) – 5000 kiatów

O godz. 18 wyjazd całonocnym autobusem do Manadalaj. Po drodze postój w knajpie, nocny załadunek motorów niewiadomego pochodzenia, złapaliśmy gumę. Przez ponad połowę drogi autostrada (niemal pusta), potem droga jednopasmowa, posterunki wojska. W autobusie z klimatyzacją cały czas włączony był bardzo głośno telewizor, w którym puszczano birmańskie seriale, miejscowy kabaret i koncerty zespołów birmańskich.

 

14 marca 2011

 

O godz. 5 rano przyjazd do Mandalaj. Taxi pick-up – 6000 kiatów.

Hotel Nylon – pokój 2-osobowy z klimatyzacją i łazienką – 7 USD/os. Co chwilę wyłączenia prądu, ale na krótko. Śniadanie w drogiej knajpie dla obcokrajowców – kawa – 1500 kiatów, hamburger z frytkami – 1600 kiatów, omlet z warzywami – 1500 kiatów.

Spacer wokół pałacu w Mandalaj. Nie można było wejść bramą zachodnią, więc zostaliśmy zaczepieni przez kierowcę trójkołowego roweru – 2000 kiatów/os. Podjechaliśmy do bramy wschodniej. Wejście do pałacu kosztowało 10 USD, więc zrezygnowaliśmy. Piechotą wracamy do świątyni Kuthodan Paya – 729 białych stup, buddyjskie księgi wykute w kamieniu. Naprzeciwko znajduje się Kyauktawgyi Paya. Stamtąd taxi pick-up do drewnianego klasztoru buddyjskiego Shwe In Bin Kyaung, misternie rzeźbiony. Zostałem okrzyczany przez miejscowego Birmańczyka, bo na terenie wokół klasztoru chodziłem w butach, choć ziemia była bardzo syfiasta. Ten sam pick-up zawiózł nas pod hotel – łącznie za 6000 kiatów.

Kupno biletów na pociąg do Baganu w biurze turystycznym na następną noc za 13 USD/os., w tym 3 USD prowizji. Bilety można było kupić na dworcu, ale taksówka byłaby droższa niż prowizja, nie mówiąc o stracie czasu.

Internet 1000 kiatów/h, ale działał bardzo powoli. Telefon do Polski – 2000 kiatów/min.

Kolacja w chińskiej knajpce – makaron z kurczakiem 1500 kiatów, napój star cola – 400 kiatów, herbata – 200 kiatów.

Ciężko schły ubrania.

 

15 marzec 2011

 

Śniadanie w hotelu Nylon (w cenie) – jajko + tosty z dżemem + kawa + banany. Na śniadaniu spotkaliśmy podróżującego samotnie Polaka z Zabrza.

Poszliśmy na przystanek pick-upów, wsiedliśmy do jednego, ale ujechaliśmy trochę i kierowca co chwilę zatrzymywał się, więc wyszliśmy z tego ścisku (w tym pięć ogolonych na łyso mniszek w różowych strojach), mimo że zapłaciłem 1000 kiatów. Przesiadka do innego pick-upa – 200 kiatów – przejazd do Amarapura. Przejscie przez syfiasty targ i zaśmiecone tory do słynnego mostu tekowego U Bein z 1849 roku nad jeziorem Taungthaman. Przejście przez most na drugą stronę, wszędzie różne kramy dla turystów + świątynie, stupy. Obiad w knajpie nad jeziorem. Łódka przy moście 8000 kiatów za godzinę pływania po jeziorze.

Powrót do Manadalaj pick-upem – 1000 kiatów/2 os., gdzie odebraliśmy bilety na pociąg do Baganu.

Świeży sok winogronowy – 700 kiatów. W hotelu zapłaciłem 1000 kiatów za przechowanie bagażów. Taxi na dworzec kolejowy – 2000 kiatów.

Pociąg ruszył o godz. 21. Fatalne warunki w wagonie upper class (był jeszcze wagon ordinary class, ale tak był zapchany, że nie mieściły się już nawet karaluchy), siedzenia częściowo rokładane, pierwszy wagon za lokomotywą spalinową – cały dym w wagonie i robaki. Wagon cały czas się kiwał na boki albo podskakiwał tak, że wydawało się, że zaraz się wykolei. Nie było przedziałów, bagaże spadały z górnych półek, ludzie spali z robakami na podłodze. Ok. 170 km jechaliśmy 8 godzin, po drodze 2 stacje kolejowe.

 

16 marzec 2011

 

O godz. 5 rano przyjazd do Baganu. Taxi z siedzeniem na pace do hotelu 1500 kiatów/os. W drodze do hotelu trzeba było wykupić specjalne pozwolenie dla obcokrajowców na wejście do Strefy Archeologicznej Bagan – 10 USD/os.

Hotel Golden Village Inn – 18 USD za duży pokój z klimatyzacją i wiatrakiem, łazienką, TV, lodówką i śniadaniem. Wieczorem bryczka do Starego Baganu na zachód słońca – 9000 kiatów. Po drodze widzieliśmy „stacje benzynowe”, gdzie sprzedawano paliwo w litrowych butelkach plastikowych. Internet 600 kiatów/h, ale bardzo wolno działa, czasem całkiem się zacina. Tanaka na buzie – 600 kiatów. W jednym z domostw (kupowaliśmy wodę mineralną, w sklepie, który był częścią domu) cała rodzina segregowała i pakowała liście betelu.

 

17 marzec 2011

 

Śniadanie w cenie noclegu. Wynajęcie w hotelu roweru na cały dzień – 1500 kiatów. Przewodnik na cały dzień do kompleksu archeologicznego – 12 000 kiatów. Ruszamy na wycieczkę rowerową po świątyniach buddyjskich Baganu, który znajduje się na liście UNESCO.

We wszystkich świątyniach trzeba zdejmować buty, aby boso wejść do środka. Wieża widokowa – 5 USD, w tym sok z papai. Olbrzymi teren, świątynie podobne do siebie. Pod ważniejszymi obiektami stragany z pamiątkami, napojami i wyrobami z laki.

Odwiedziliśmy wioskę na terenie kompleksu archeologicznego, gdzie zjedliśmy lunch oraz wypiliśmy sok z liczi.

Telefon do Polski – 3000-6000 kiatów za min.

Cukierki do ssania – 300 kiatów, pranie w hotelu – 1400 kiatów.

 

18 marzec 2011

 

Pobudka o godz. 3 w nocy. O godz. 3.30 bus z Baganu do Kalaw – 11 000 kiatów/os., kupiony dwa dni wcześniej w biurze turystycznym. Autobus załadowany do granic możliwości, bagaże na dachu. Dostaliśmy pakowane śniadanie. Po drodze naprawa. Około godz. 11 zaczęła się kręta górska droga, prawie jak w Nepalu, łyse opony, pomocnik kierowcy co jakiś czas polewał koła wodą. Droga wylana asfaltem tylko na środku na szerokość jednego pasa ruchu, więc pojazdy musiały się zatrzymywać, aby się wyminąć. Pomocnik kierowcy wychylony w drzwiach mówił kierowcy, jak ma jechać, bo bus miał kierownicę po prawej stronie (import z Tajlandii). Ok. godz. 14 dojechaliśmy do Kalaw.

Dość czysty Hotel Pine Land Inn – 5 USD/os. za pokój z łazienką. Na miejscu wykupiliśmy u młodej dziewczynki 2-dniowy trekking za 36 000 kiatów za 2 osoby, w którym przewodniczką była jej matka.

Na poczcie kupiliśmy widokówki po 150 kiatów i znaczki do Polski po 50 kiatów.

W hotelu i w mieście bardzo niekorzystny kurs wymiany dolarów: 100 USD = 84 000 kiatów.

 

19 marzec 2011

 

O godz. 8 wyjście na trekking w góry. Główny bagaż za transferowany jest do hotelu nad jeziorem Inle – 3000 kiatów. Dojazd motocyklami do początku szlaku – 4000 kiatów/os., gdzie dołączamy do Hiszpana i trojga Włochów. Taksówka kosztowała drożej. W cenie spanie w klasztorze i jedzenie oraz przewodniczka Toto. Mijamy górskie wioski, pola uprawne i nieużytki. Po drodze lunch w wiosce. Na wieczór dochodzimy do klasztoru buddyjskiego na nocleg. Warunki spartańskie – spanie na materacach na podłodze przykryci kocami.

 

20 marzec 2011

 

Rano bardzo zimno. Dalszy trekking z klasztoru w kierunku jeziora Inle. Bardzo gorąco. Mnóstwo kurzu, bo budują drogę. Dochodzimy do kolejnego klasztoru, skąd już blisko do przystani i wsiadamy na łódkę motorową (2500 kiatów/os.) i płyniemy rzekami. Po drodze lunch w restauracji. Dalej płyniemy ponad godzinę wzdłuż całego jeziora Inle do Nyaungshwe, dokąd dopływamy ok. godz. 15.

Pokój 2-osobowy z łazienką i wiatrakiem w hotelu Little Inn w cenie 6 USD/os.

 

21 marzec 2011

 

O godz. 7.30 wyjście nad rzekę z dwójką Polaków poznanych w autobusie do Kalaw w celu znalezienia łódki na całodniową wycieczkę po jeziorze Inle. Wynegocjowałem cenę za łódkę ze sterownikiem na cały dzień (9 godzin) za 15 000 kiatów.

  • targ
  • fabryka wyrobów ze srebra
  • świątynia buddyjska z białymi stupami
  • fabryka wyrobów z papieru typu parasolki, wachlarze
  • pagoda Alodaw Pank – fotografowanie 300 kiatów
  • pływająca wioska
  • fabryka cygar
  • fabryka wyrobów z jedwabiu
  • pływające ogrody
  • klasztor Nga Hpa Kyaung ze skaczącymi przez obręcze kotami
  • podczas pływania obserwujemy rybaków wiosłujących nogami, co jest jedną z największych atrakcji Birmy

Po powrocie do Nyaungshwe kawiarenka internetowa z bardzo wolnym Internetem w cenie 1000 kiatów/h. Soki z awokado po 500 kiatów.

Kupiłem bilet na autobus do Bago na następny dzień – 15 000 kiatów/os.

Benzyna na normalnych stacjach benzynowych jest reglamentowana i kosztuje 250 kiatów za galon (ok. 0,19 zł/l), a na wolnym rynku 1200 kiatów za litr (ok. 3,6 zł/l). Po przywiezieniu paliwa na normalną stację ustawiają się długie kolejki i starcza tylko na 2-3 godziny.

 

22 marca 2011

 

Targ w Nyaungshwe, motocykliści noszą kaski ze swastyką.

O godz. 12 wyjście do pick-upa, który dowozi nas do skrzyżowania – 11 km (za 1000 kiatów/os.), gdzie z Francuzem czekamy na autobus do Bago. Autobus przyjechał o godz. 14. Kierownica po prawej stronie, wybita szyba przednia, ładunek kapusty z tyłu zamiast kilku rzędów siedzeń. Po około godzinnej jeździe autobus się zepsuł. Musieli wyciągać cały ładunek kapusty, żeby dostać się do silnika. Po ponad godzinie naprawili autobus i pojechaliśmy dalej. Trzy godziny jazdy w dół przez góry. Do Bago dojechaliśmy ok. godz. 5 rano, czyli z godzinnym opóźnieniem.

 

23 marca 2011

 

Hotel San Francisco w Bago – 5000 kiatów/os. za pokój z wiatrakiem.

Internet za 400 kiatów/h całkiem dobrze działał.

Zwiedzanie Bago motorikszą z czterema facetami, którzy zaczepili nas przy kawiarence internetowej za 18 000 kiatów/2 os., bez kupowania oficjalnego biletu w cenie 10 USD.

  • Kha Khat Wain Kyaung – klasztor, gdzie mnisi jedli śniadanie
  • Shwemadaw Paya

  • Hintha Gon Paya

  • klasztor węża, gdzie znajduje się mnich przemieniony w pytona
  • leżący Budda Shwethalyaung

Wszędzie trzeba było płacić za robienie zdjęć – 300 kiatów. Poszliśmy na stację kupić bilet na pociąg do Rangunu. Jak nas zobaczyli, to od razu wziął nas do siebie kierownik stacji i osobiście wypisywał nam bilety. Bilet kosztował 2 USD/os. za 2 godziny jazdy.

Obiad w restauracji – makaron z mięsem kurczaka i warzywami – 2000 kiatów, star cola – 300 kiatów, herbata w saszetkach 3 w 1.

Nie jedziemy do Golden Rock, bo zabrakło czasu. Autobusem w jeden dzień się nie da, bo za daleko – 130 km (po 7000 kiatów/os. w jedną stronę). Taxi na cały dzień kosztowałoby 60 000 kiatów.

W nocy wyłączenia prądu powodowały, że nie działał wiatrak na suficie i było bardzo gorąco. Facet w Bagan mówił, że wyłączenia prądu są codziennie, ale tylko na 10-20 minut.

 

24 marzec 2011

 

Śniadanie 3000 kiatów za 2 osoby.

Syf na ulicach i gorąco. Czekamy na pociąg do Rangunu. Miał przyjechać o godz. 12.50, ale spóźnił się około pół godziny. Na dworcu w Bago chłopak w koszulce z wielką swastyką. Jedziemy ordinary class. W pociągu obnośni sprzedawcy proponują zakupy napojów, jedzenia i papierosów własnej roboty.

W Rangunie taxi do hotelu – 3000 kiatów

Hotel White House – pokój ze śniadaniem (kuchnia i stołówka na strychu), klimatyzacją i łazienką – 20 USD za dobę od 2 osób.

Wymiana w hotelu 100 USD = 8500 kiatów.

Obiad dla 2 osób w knajpce birmańskiej z podwójnym piciem – 5000 kiatów.

Supermarket wyglądał jak w PRL, brak klientów, sami sprzedawcy, którzy się na nas gapią jak na zjawy.

Spacer po Rangunie: świątynie hinduskie, synagoga, meczet, wieża zegarowa, Internet – 500 kiatów/h – całkiem dobrze chodził jak na Birmę.

 

25 marzec 2011

 

Śniadanie w hotelu – szwedzki stół.

Ostatnie zakupy pamiątek na targu, głównie wyroby z laki.

Taxi za 1500 kiatów do Swedagon Paya – najważniejsza świątynia buddyjska w Birmie. Bilet wstępu – 5 USD/os. Trzeba zdjąć nawet skarpetki. Przewodniczka chciała 9000 kiatów od osoby za godzinne oprowadzanie.

Park z jeziorem – wstęp 2 USD/os.

Taxi do restauracji Golden Duck – 3000 kiatów, gdzie zjedliśmy obiad za 4100 kiatów, w tym kurczak, 2 dzbanki zielonej herbaty, woda gotowana gratis.

 

26 marca 2011

 

Na śniadaniu poznajemy trójkę Polaków. O godz. 12 taxi na lotnisko – 6000 kiatów. Podatek wylotowy – 10 USD/os. Samolot linii AirAsia Airbus A320-200 o godz. 17.40. Przylot do Bangkoku po godzinie i 15 minutach. Wiza tajska za darmo na 15 dni, gdyż zawieszono opłaty.

Taxi na Khao San – 450 bahtów. W hotelu At Home nie było miejsc, więc poszliśmy do hotelu obok Live Good Guesthouse. Pokój z wiatrakiem i łazienką – 350 bahtów/2 os.

 

27 marzec 2011

 

Kantory na Khao San czynne dopiero od godz. 11.

Taxi na dworzec kolejowy Hualamphong – 150 bahtów. Uciekł nam pociąg o godz. 9.23, więc musimy czekać na kolejny o godz. 13. Bilet kolejowy 2 klasa do Hua Hin – 152 bahty/os. Kawa na dworcu – 65 bahtów. Pociąg do Hua Hin spóźnił się prawie godzinę.

W Hua Hin hotel All Nations Guesthouse – ok. 1 km od stacji, więc można przejść pieszo. Pokój dość luksusowy z TV, klimatyzacją, łazienką, balkonem – 800 bahtów/os.

Wieczorem spacer nad morze.

 

28 marzec 2011

 

Hua Hin to typowe miasteczko wypoczynkowe nad morzem, gdzie przylatują turyści z całego świata, ale głównie z Unii Europejskiej, przede wszystkim emeryci. Restauracje bardzo drogie. Śniadanie 300 bahtów/2 os. Spacer na plażę, gdzie można pojeździć na koniu, ale niestety była brzydka pogoda, a bardziej na południu Tajlandii powodzie. Obiad – 500 bahtów/2 os. w dość luksusowej knajpce, jak wszystkie tu wokoło.

Internet – 30 bahtów/h.

29 marzec 2011

 

Cały dzień nadal brzydka pogoda, w nocy padał deszcz, wzburzone morze. Brak słońca i zbyt zimno, żeby leżeć na plaży.

Wymiana 200 USD = 5974 bahty.

 

30 marzec 2011

 

Bus z Hua Hin do Bangkoku – 180 bahtów/os. – 3 godziny jazdy.

Taxi z dworca kolejowego na Khao San – 200 bahtów, bardzo duże korki uliczne.

Hotel New Central Guesthouse – 500 bahtów za pokój 2-osobowy z klimatyzacją i łazienką.

 

31 marzec 2011

 

Tuk tuk do farmy węży w Queen Saovabha Memorial Institute – 150 bahtów. Wstęp – 200 bahtów/os. W ośrodku pokazy różnych gatunków węży, muzeum, wyciąganie jadu węży.

Tuk tuk za 160 bahtów do Muzeum Więziennictwa – darmowe. Do zwiedzania dwa budynki dawnego więzienia: narzędzia tortur, metody dokonywania kary śmierci, makiety, obrazy, cele itp.

Tuk tuk za 100 bahtów do parlamentu Tajlandii – Anautasamakom Throne Hall – wokół odbywały się jakieś targi i były straszne korki. Liczi w soku za 10 bahtów. Pomnik króla Ramy V na koniu.

Powrót na Khao San za 100 bahtów. Spacer po okolicach miejsca, gdzie budują park Sanam Luang – w spalinach samochodów i tuk tuków.

Wymiana 100 USD = 3010 bahtów.

W nocy taxi na lotnisko – 350 bahtów. Ofoliowanie plecaka na lotnisku – 120 bahtów.

 

1 kwiecień 2011

 

O godz. 5 rano lot z Bangkoku do Kijowa. Z Kijowa zamiast bezpośrednio do Krakowa polecieliśmy najpierw do Budapesztu.

 

Informacje praktyczne:

 

Nieobowiązkowe szczepienia: żółta febra, żółtaczka A i B, dur brzuszny, błonica, tężec. W Birmie zaleca się profilaktyczne leki przeciwko malarii.

Zarówno Tajlandia, jak i Birma są krajami bardzo bezpiecznymi, szczególnie Tajlandia jest wyjątkowo przyjazna dla podróżujących.

Nie ma problemów z wymianą pieniędzy. W Tajlandii zarówno dolary, jak i euro można wymienić w licznych kantorach. W Tajlandii wymiana 100 USD = 3000 bahtów. W Birmie wymienia się pieniądze albo w nielicznych kantorach, albo w hotelu, albo u pokątnych ludzi na targu. Najlepszy kurs wymiany jest w Rangunie, a w całej reszcie kraju dużo gorszy, dlatego warto całość zaplanowanej wymiany wymienić w Rangunie, choć dostanie się sporo plików banknotów po 1000 kiatów. Innych nie ma w obiegu, bo istnieje obawa, że mogą być fałszywe. W Birmie przyjmowane są wyłącznie banknoty dolarowe w bardzo dobrym stanie, małe załamanie może spowodować odmowę przyjęcia.

W marcu temperatura w Tajlandii dzień osiągała wysokość ok. 20-35 st. Nie było opadów.

Różnica czasu z Polską wynosi 6 godzin, które należy dodać. W Birmie było jeszcze cieplej, do 40 st., 5,5 godzin różnicy czasu.

W Tajlandii nie ma problemu z kafejkami internetowymi. Internet działa bardzo szybko. W wielu hotelach i restauracjach w Tajlandii jest wi-fi. W Birmie jest niewiele kawiarenek internetowych i w miarę dobrze działają tylko w Rangunie, a w pozostałej części kraju połączenia są ekstremalnie powolne.

Wszędzie w Tajlandii działały telefony komórkowe (Plus). W Birmie nie działają żadne telefony komórkowe.

Zarówno w Tajlandii, jak i w Birmie w miejscach turystycznych bez problemu można porozumieć się w języku angielskim.

 

 


  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u