Skarby Indonezji – Adam Stępiński

Adam Stępiński

Termin: 20.08 – 30.10 2008

Trasa : samolot Warszawa – Helsinki – Bangkok pociąg Bangkok – Kuala Lumpur – Singapur , wodolot : Melaka – Dumai ( Sumatra ) .Samolot : Sumatra – Jawa -Sulawesi. Promy :Sulawesi – Flores – Rinca – Flores – Sumbawa – Lombok – Bali – Jawa. Samolot: Dżakarta – Kuala Lumpur, pociąg do Bangkoku, samolot do Helsinek i Warszawy.

Przebieg trasy wymuszony względami finansowymi ( dobra cena biletu lotniczego do Bangkoku ( Finnair ok. 2300 zł), promocyjne ceny przelotów wewnętrznych ( Lion Air ), wygodne połączenia kolejowe do Singapuru ( pociągi sypialne )Szybki wodolot z Melaki na Sumatrę.

Ekipa – jedna osoba

Wizy

Indonezja dwumiesięczna, załatwiana w ambasadzie w Warszawie ( Estońska 3/5 ), na granicach lotniczych i morskich można uzyskać wizę jednokrotną, bez możliwości przedłużenia.

Tajlandia – tranzytowa, dwukrotna, ważna cztery miesiące (160 zł)

Malezja , Singapur bezwizowe.

Budżet kursy walut sprawdź w internecie, w Indonezji można liczyć 15 USD na dzień, w Malezji drożej, w Tajlandii ceny porównywalne do indonezyjskich, Singapur drogi. Zasada: wydatki zależą od oczekiwań podróżnika i umiejętności dostosowania się do warunków

Diariusz

20/21.08

Wylądowałem na nowym lotniczym terminalu Suvarnabhumi w Bangkoku. Autobusami: 551 dotarłem do centrum miasta i 337 na dworzec kolejowy Hua Lamphang. .Kupiłem bilet do Hat – Yai In, wyciągnąłem się na łóżku i próbowałem spać Rano dokupiłem bilet do Butterworth, zapłaciłem 12.000 B za górne miejsce.

22.08

Dotarłem wreszcie do Butterworth, które powitało mnie strugami deszczu, z dworca kolejowego specjalnym przejściem doszedłem do kasy promu do Georgetown, trzeba mieć drobne 1.20 Rm .Szukałem hoteliku i trafiłem do Crystal Guesthouse, za 15 Rm w dormitorium, cztery łóżka, bardzo czysto, prysznice z ciepłą wodą , tanie śniadania. Zasnąłem zmęczony

23.08

Obudziłem się i usłyszałem „ dzień dobry „. To jeszcze sen? Nad ranem z innego hoteliku przeniosła się dziewczyna, z Wrocławia. Z Martą, świetnie zapowiadającą się podróżniczką, pojechaliśmy do Penang National Park .Dotarliśmy na plażę małp, ale nie spotkaliśmy ich, pływaliśmy w ciepłym morzu…Wracaliśmy wieczorem przez nowoczesne centrum miasta.

24.08

Spacerowałem po dzielnicach : chińskiej, hinduskiej, arabskiej i historycznym centrum, interesująca architektura wiktoriańska i art. deco

25.08

Autobusem pojechałem do ogrodu botanicznego, kolejka linowa na górę nad miastem była nieczynna. Spacerowałem alejkami, chodziłem po ogrodzie japońskim, przeszedłem ścieżką dydaktyczną po fragmencie dżungli Dojście do wodospadów zamknięte. Wieczorem przeprawa do Butterworth i pociąg do Kuala Lumpur, sliper 39 Rm.

26.08

8.00 Przyjechałem do Kuala Lumpur, kupiłem bilet do Singapuru na następny dzień, dość długo szukałem hotelu, vis a vis dworca jest Ymca ale bardzo droga, wylądowałem w norze za 50 Rm., wyruszyłem w miasto, oczywiście do Petronas Twin Towers, długo czekałem na autobus, a metrem mógłbym dojechać w kilka minut.Udało mi się od ręki dostać bilet na taras widokowy, przed wjazdem windą obowiązkowa projekcja filmu o budowie, do niedawna, najwyższego budynku na świecie. Usiadłem obok pań, które okazały się być poznaniankami. Razem pojechaliśmy do historycznego centrum, reklamowany w przewodnikach meczet nie okazał się aż tak interesujący, prace przy Placu Merdeka uniemożliwiły podziwianie historycznych budowli i cały czas padało.Muzeum historii miasta nieczynne do odwołania. Po pożegnaniu z paniami, spacerowałem wokół wież, czekając na ich wieczorną iluminację

27.08

Nawet się wyspałem, z mojego hotelu blisko było do dawnego dworca kolejowego, przez który przeszedłem do meczetu narodowego, trzeba kierować się strzałkami wskazującymi wejście dla turystów, należało ubrać się w specjalny strój. Naprzeciwko jest Muzeum sztuki islamskiej 12Rm Dalej królestwo przyrodnicze; Park ptasi 39Rm, ogród motyli 12 Rm, ogród storczyków, tylko w niedzielę płatny 3 Rm. Domy – muzea bohaterów narodowych bezpłatnie. Spacerowałem po małym ZOO, ogrodzie hibiskusów – typowego kwiatu dla Malezji. Zaczęło padać, doszedłem do historycznego dworca kolejowego, rozpętała się burza, zamówiłem roti, najbardziej podobne do naszych naleśników, soki owocowe, herbatę. W drodze do hotelu, chociaż było blisko, zmokłem, ale na dworcu centralnym przebrałem się w suche rzeczy, punktualnie odjechał pociąg nocny do Singapuru.

28.08

Rano dotarłem do państwa, w którym nic nie wolno, jednak ze zdziwieniem zauważyłem pety na chodniku, ludzi, którzy przechodzili przez jezdnię w miejscach dla nich wygodnych, ale przed wejściem do budynków stojaki z pokrowcami na mokre parasole. Poszedłem do Centrum Rozwoju Miasta- Państwa, oglądałem śmiałe projekty budowli i makiety już istniejących. Przestało padać, spacerowałem uliczkami China Town , odnalazłem klasztor tybetański, stary meczet, świątynię tamilską, kościół anglikański. Singapur to prawdziwy konglomerat kultur. Oczywiście jest również synagoga, w centrum bankowym, przyjemnie jest mieć karty kredytowe banków, obok których przechodziłem.Obiad za 3 dolary singapurskie spożyłem w jadłodajni przy kościele anglikańskim .W Muzeum Azji spotkałem znajome z Poznania, oprowadzała nas Polka, mieszkająca od bardzo dawna w Singapurze, znakomita przewodniczka, chodziliśmy z nią po salach wystawowych przez kilka godzin. Wieczorem o 18 wyjechałem do Joha Bahr w Malezji, nocowałem w hoteliku obok dworca za 50 Rm

29.08

Dobrą drogą, eleganckim autobusem dojechałem do Melaki, dawnej stolicy Malezji, w południe dotarłem do hoteliku, w którym jest dormitorium za 12 Rm , bardzo czysto, ciepła woda, internet gratis, doskonałe usytuowanie w historycznym centrum. Ciekawe miasteczko, na wzgórzu ruiny kościoła, w którym bywał św. Franciszek Ksawery w drodze na Goa, dzwonnica pełniła funkcję latarni morskiej. Zwiedzałem bardzo ciekawe muzea w dawnych holenderskich budowlach, uliczkę holenderską i przede wszystkim chińskie rezydencje z pięknymi wnętrzami i bogatymi fasadami oraz tradycyjne świątynie. Wrażenie zrobił na mnie meczet, którego architekt inspirował się stylem chińskim, jednocześnie można odczytać reminiscencje budowli obronnych. Melaka wydała mi się ciekawsza niż Georgetown

30.08

O 9.00 Byłem w porcie i ok. 10 wypłynąłem wodolotem do Dumaju na Sumatrze. Mototakxi dojechałem do biura przewozowego, w którym wykupiłem bilet na nocny autobus do Medanu (10 USD)Podróż koszmarna, wszyscy faceci palili papierochy, dzieciaki płakały, silnik warczał, zabrakło tylko video.

31.08

Rano wyjechałem z Medanu, który nie robi sympatycznego wrażenia, bardzo rozległy, chaotycznie zabudowany .Do Bukit Lewant dojechałem o 11, godzinę później spacerowałem po dżungli w towarzystwie przewodnika, spotkaliśmy charakterystyczne biało-szare, prawie niebieskie małpy, ale orangutany spały, mając gdzieś nawoływania i banany. Na dworcu wpadłem w ręce łapacza, wydusił ze mnie 20 Euro, stawka jest 14 Euro przy trzech osobach w grupie.Nocleg był luksusowy, ale za 90.000, bez śniadania, po koszmarnej nocy w autobusie czekało na mnie wygodne łoże w apartamencie.

1.09

Rano poszedłem z przewodnikiem do dawnego szpitala dla porzuconych, zniewolonych orangutanów. Obecnie pracownicy rezerwatu raczej czuwają nad bezpieczeństwem wolnożyjących małp.Oglądałem igraszki małego ok. ośmioletniego z matką ok. 30 letnią samicą, wujek lub ojciec małpował linoskoczka. Czekałem na karmienie przy widokowej platformie, przyszedł tylko jeden dorodny samiec.Byłem bardzo zadowolony ze spotkania z tymi zwierzętami. Po południu wróciłem do Medanu, na dworzec, z którego odjeżdżał ostatni autobus do Prapatu .O 20.00 dotarłem, zatrzymałem się w hotelu obok przeprawy promowej przez jezioro Toba. na wyspę Samosir.

2.09

W Tuk -Tuk.są znakomite hotele, ponieważ jest już po sezonie, dostaje pokój za 40,000. Z tarasu hotelu widok na jezioro i wzgórza po drugiej stronie. Poszedłem do wioski Tomok, w której oglądałem grób króla Sidoburata i inne groby dostojników w kształcie łodzi.W dawnym domu królewskim muzeum. Na straganach oferują kainulas materiały z wplecionymi złotymi i srebrnymi nićmi, mandoliny dwustrunowe, których dźwięk później usłyszę.Dom królewski i inne osadzone na palach, kształtem przypominają łódź lub żagiel, budowle mają ok. 18 m. długości, belki wiązane linami, wzmacniane drewnianymi kołkami, nowsze malowane, niestety nie spotkałem żadnego krytego strzechą z trzciny lub bambusa, dominuje blacha i eternit.

3.09

Spacerkiem doszedłem do Ambority, po drodze charakterystyczne chaty Bataków, na darmo wypatrywałem kobiet w nakryciach głowy z brokatowych materii .Dotarłem do miejsc, w których sądzono, zabijano i rytualnie spożywano jeńców i pito ich krew, teraz sympatyczne kobiety proszą turystów, aby kupli pamiątki. Po południu pływałem w jeziorze, wylegiwałem się na hotelowych leżakach w rajskim ogrodzie.

4.09

Rano wypłynąłem z edenu do Prapatu, chciałem dostać się do Sibolgi .Kierowcy żądali za przejazd od 100 do 120.000, chociaż to zaledwie 4 godziny jazdy. W biurze na dworcu kupiłem bilet bezpośredni do Bukittinggi za 170.000, wyjechałem ok. 17.

5.09

Dotarłem do Bukittinggi wczesnym popołudniem, a miałem być 0 6.00.Dowiadywałem się o wycieczkę po okolicy, w biurach nie mają chętnych, a dla mnie jednego mogą zorganizować za 20 USD .Pojechałem bemo, postój obok Lower Market,do Raflezja Park. Wskazano mi drogę do wsi, z której wyraźna ścieżka prowadzi do rezerwatu, zaczęło padać, na bramce nie było nikogo, wcześniej proponowali mi przewodnika, dowiedziałem się, że kwiaty nie rozwinęły się, po zapachu więc nie trafię .Odnalazłem jednak jedno stanowisko Raflezji arnoldii – największego kwiatu na Ziemi .

6.09

Rano zwiedzałem kilkusetletni dom – muzeum ludu Minangkabau .Wszystkie znaczące budynki w mieście mają rogate dachy, z których strzelają w niebo ostre wieżyczki. Niestety padało, było mglisto, nie mogłem zobaczyć dymiącego wulkanu Gunung Merami. Po południu zbiorową taksówką, załatwioną w biurze lotniczym, wyjechałem do Padangu. Kupiłem po promocyjnej cenie bilety do Dżakarty 37 Usd i Makasaru 42 USD

7.09

O 2 w nocy wylądowałem w Makasarze na Sulawesi, udało mi się dotrzeć do poczekalni po odprawach, pokazywałem kartę tranzytową, przespałem do 6 00 .Na najniższym poziomie lotniska jest postój busika, którym bezpłatnie dojeżdża się do ronda, z którego bemo dociera na terminal autobusów .Za 55.000 kupiłem bilet do Tana Toraja..W Rantepao kierowca rozwoził pasażerów ,mnie wysadził przed losmenem Maria, za 45.000 pokój jednoosobowy z łazienką i śniadaniem, możliwość wzięcia gorącego prysznica, bezpłatnie kawa w dowolnych ilościach. Właściciel bardzo miły i rzeczowy, pojadę z nim jutro na zwiedzanie okolicy i ceremonię, czyli na stypę.

8.09

Z właścicielem hotelu i przewodnikiem w jednej osobie Andim oraz dójką westów pojechałem bemo na cotygodniowy targ. Głównie handluje się świniami i wołami, niektóre z nich będą przeznaczone na stypy.Mężczyźni prezentują swoje ptaki,(bojowe koguty).Można kupić ryż, kawę, różne owoce, warzywa i chińską tandetę .Zakupiwszy kawę, cukier i papierosy jedziemy na ceremonię.Wnikamy w tłum, ludzie ubrani na czarno, niektóre dzieci w „ludowych strojach„ Kobiety w sarongach , na głowach fantastyczne nakrycia, oczywiście mężczyźni za pasem noszą keris (nóż w ozdobnej pochwie), stroje dziewczynek z mnóstwem kolorowych koralików. Trafiliśmy na drugi dzień stypy, uczestniczyliśmy w straszliwej rzezi świń i wołów, wszędzie było pełno krwi. Na ogniskach opalane świnie, które sprawnie krojone na kawałki, upychane do bambusowych tub, które są zasypywane gorącym popiołem, aby upiekły się i były zdatne do jedzenia. Nieboszczki nie oglądamy. Nastąpiło wielkie żarcie i picie wina palmowego.

Po południu pojechaliśmy ( bemo ) do Lemo, we wsi zauważyliśmy wieśniaka, który zaprzągł się i orał ryżowe pola, pewnie wszystkie woły z okolicy wyrżnięto na stypy. W skale nad wsią znajdują się katakumby, niektóre ozdobione tau tau, to drugie po alo alo na Madagaskarze rzeźby funeralne, które widziałem..Tu figury zmarłych przybrane są w uroczyste stroje z różnych materiałów. Pojechaliśmy bemo do Kete Kesu. Pierwszy raz oglądałem domy Torajów .W wsi po jednej stronie rzędem stały spichlerze na ryż, z drugiej zaś rodzinne chaty, ozdobione bawolimi rogami, których ilość wskazuje na to jak wiele pokoleń mieszkało wcześniej, nowsze domy były pięknie malowane, powtarzał się motyw koguta.

Ogromne wrażenie wywarła na mnie skala- cmentarz, trumny umieszczane na drewnianych pomostach, niektóre spróchniałe, następuje naturalna selekcja pogrzebanych, ale skrzętnie zbierane są kości i czaszki.Zachowane trumny w kształcie świń, przeznaczone dla kobiet i te podobne do byków dla mężczyzn, w niektórych grotach tau tau ,zwróciła moją uwagę figura kobiety ubranej w elegancką suknie z koralami na szyi. To prawdziwe sanktuarium Torajów .Wróciłem pełen wrażeń. Koszt za przewodnika 5 Usd + 5 za przejazdy, wstępy i prezenty dla gospodarzy stypy.

9.09

Samodzielnie dotarłem do dworca autobusowego Bolu, skąd bemo za 3000 dojechałem do Palału. Ta wieś nie jest na pokaz, bardziej prawdziwa niż Kete, oczywiście są sklepiki z pamiątkami, wstęp 10.000.Przechodziłem obok chat, przy których trwały przygotowania do stypy, zostałem zaproszony, ugoszczony ryżem z pieczoną wołowiną i oczywiście winem palmowym oraz kawą.Gospodarze proponują mi bezpłatny nocleg. W październiku ma się odbyć pogrzeb babci, która śpi na górze w części domu odgrodzonej biała firanką. Poszedłem tam z wnukiem, który delikatnie kołysał babcię, owiniętą w różne, bogate materiały, sprawdzał czy ma wodę i kawę do picia, czy zjadła przyniesiony wcześniej ryż z mięsem. Jutro ma przyjść około stu mężczyzn, którzy pomogą zbudować zadaszone siedziska dla spodziewanych gości w październiku, po zakończeniu ramadanu. Umarli traktowani są jak chorzy, którzy śpią, a faktycznie odchodzą podczas stypy. Wieczorem próbowałem zamienić bilet na statek do Maumere z klasy ekonomicznej na drugą.Zapewniają, że na statku załatwię wszystko, metodą „ do kieszeni, mam trochę pitery…

10.09

Zamówiony autobus nie przyjechał pod hotel, z recepcji zadzwoniono po następny, wykupiłem bilet do Maumere za 75.000.Po przyjemnym odczuciu chłodu po kilku godzinach jazdy po prostu zmarzłem, należy zawsze pamiętać, aby do klimatyzowanego autobusu zabierać ciepłe rzeczy do ubrania .W Makasarze byłem po 18, należy wysiadać przy głównym terminalu, z którego kursuje bemo do terminalu morskiego.Prom miał odpłynąć o 22, potem podano wiadomość, że po pólnocy, przypłynął faktycznie o drugiej w nocy. Z minuty na minutę tłum gęstniał, pojawiły się podejrzane typki.Przecisnąłem się do biura portowego, sprytny facio zabrał mój bilet w klasie ekonomicznej, dopłaciłem 36.000 czyli razem zapłaciłem 56.000.po północy przeprowadził mnie i dwoje westów przez boczne wejście, oczywiście po wcześniejszych rozmowach i uściskach ręki, nie pustej. Gdy przypłynął statek i opuszczono trap, tłum rzucił się, powiało grozą. Prom kursuje dwa razy w miesiącu, bezpośrednio można płynąć z Sulawesi na Flores, samolot leci najpierw z Sulawesi na Bali, a później dopiero na Flores, kosztuje ok. 150 Usd, trudno o promocje .Na pierwszy rzut oka kabina przyjemna, lampki przy łóżkach i lampa stołowa, oczywiście bez żarówek, mógłbym wymieniać usterki, ale w jakim celu?

11.09

Płynę,płynę, jak długo? Nie wiem. Przez radio podają komunikaty, których nie rozumiem, okazuje się,że spóźniłem się na śniadanie, dostaje je w postaci obiadu, jeżeli komuś nie odpowiada, powinien wcześniej zakupić to, co lubi. Nie mogłem spacerować po pokładzie, rozkoszować się bezkresem wody i nieba, wszędzie leżeli ludzie, zamiast morskiej bryzy, kłęby tytoniowego dymu. Z krótkimi przerwami prosili na posiłki, do obiadu przygrywał zespół i śpiewała miła dziewczyna.

12.09

Około 4 przypłynąłem do Maumere, tłok straszny, trochę odczekałem, z portu bemo do Ende, 50.000. o 10.00 jestem w Moni, dużo hotelików, od 50.000 Zatrzymałem się w Bungalow, ze śniadaniem, pierwotnie chcieli 65.000.Poszedłem na spacer , aby poznać drogę na Kelimutu, po czterech godzinach doszedłem nad brzeg krateru. Nie mogę opisać koloru wody w jeziorkach, tym bardziej, że kolory zmieniały się, patrzyłem na ten cud natury w zupełnej ciszy i samotności, nie zdecydowałem się na poranny spęd turystyczny, żądali 45.000 za motor w jedną stronę, wstęp 20.000 Warto poświęcić dwie, trzy godziny, ponieważ można również zwiedzić arboretum.

13.09

Wróciłem poprzedniego dnia o 19.00, zjadłem kolację i padłem .Rano pojechałem do Wolowaru, przez który przejeżdża się w drodze z Maumere, odbywał się cotygodniowy targ, kobiety ubierają się w sarongi z ikatu, produkowanego w okolicy, np. w Negeli,ale droga do wsi okazała się zbyt uciążliwa, musiałem zrezygnować.

14.09

Około 9 złapałem okazję do Ende, to tylko 55 kilometrów, ale droga bardzo kręta. Nocowałem w Iklas Hotel, serdecznie odradzam, chociaż wszyscy polecają, są pokoje za 30.000, ja zapłaciłem 50.000, ale pokoje znajdują się obok stołów restauracji, w holu telewizor ryczał przez całą noc .Do Ende przyjeżdża się na terminal, z którego trzeba bemo dojechać do innego dworca, z którego odjeżdża autobus do Bijawy, w okolicy tego dworca tanie hoteliki i ciekawe muzeum oraz czarna plaża.

15.09

Autobus do Riung wyjechał o 6.00 .W okolicy wsi Naugapanda zielone i niebieskie kamienie na plaży, jest ich tak dużo,że sprawiają, ż plaże mają kolor zielony. W Ruing byłem o 12.00, tuż przy przystanku autobusu jest hotelik Nirwana za 30.000, a obok katolicki hotel bardzo dobry, ale 100.000. Park Narodowy 17 Wysp, których jest faktycznie 21, każda ma swoją nazwę, żądają 300.000 za wycieczkę na trzy wyspy, zrezygnowałem.

16.09

O 6.00 wyjechałem do Bijawy, w której byłem o 11.00, hotele w różnych cenach, znalazłem za 50.000. Motorem za 5000 podjechałem do początku drogi na Wawomudę, pieszo 2 -3 godziny.Woda w pięciu jeziorkach kraterowych ma kolor czerwony, niestety aktualnie wody nie ma, ale zrobiły wrażenie spalone pnie drzew w kraterze, ostatnia erupcja miała miejsce w 2001 roku .Około 13 bemo dojechałem do Lany, a potem okazją do Beny, Zrobiła na mnie wrażenie ta tradycyjna wieś, znajdują się w niej, jak też w sąsiednich wsiach ,kapliczki nagadhu, poświęcane zmarłym przodkom.

17.09

Rano wyjechałem do Rutenu, w trakcie jazdy przesiadłem się na bemo i dojechałem do Labuhanbajo. ok. 20.

18.09

Od rana poszukiwałem turystów chętnych na rejs na Rincę .Pojechałem do Batu Cermin, oglądałem ciekawe jaskinie, zwiedza się je z przewodnikiem, który przyświeca latarką {20.000}Poszedłem na plażę, znalazłem rafę i pływałem z maską i rurką. O18 trafiłem wreszcie do biura, które zorganizowało grupę 8 osób.

19.09

O 7.15 wypłynęliśmy na Rincę, łódź, wstęp, przewodnik to wydatek 30 Usd, ale oczywiście warto Podczas dwugodzinnego trekkingu , natrafiamy na kilka waranów, widzieliśmy bawoła wodnego, w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się przy wysepce, obok niej była fantastyczna rafa, wróciłem wieczorem .O 18 jest Prom do Sape, płynie 8 godzin, a więc będzie w środku nocy.

20.09

W starych przewodnikach jest błędna informacja ,że prom do Sape zatrzymuje się obok Komodo i kutrem dopływa się do przystani. Podróżnicy, którzy byli na Komodo opowiadali, że warany widzieli tylko w punkcie karmienia, podczas trekkingu nie spotkali żadnego warana. Na Lombok można wykupić kilkudniową wycieczkę na Komodo, Rincę i inne wyspy. Prom do Sape odpływa po 8.00, w klasie ekonomicznej nie można palić, ale lepiej zająć miejsce na pokładzie .Przypłynąłem ok. 16, z przystani jest bemo do Bimy 20.000, w Sape nie ma hotelu W Bimie przy dworcu bardzo przyzwoity hotel, prowadzony przez Chińczyka za 44.000, ze śniadaniem.

21.09

Rano zwiedzałem pałac sułtana, mało ciekawy , ale nie często bywa się w takich miejscach. Autobus do Sumbawa Besar jechał prawie cały dzień. Nocleg w Hotelu Tambora 36.000 ze śniadaniem

22.09

Rano dojechałem do Semamung ( 7000 ) dalej ok. 5 km do Batutering w sumie ok. 20 km, przed wsią odchodzi droga w prawo, pod górę ok. 4 km., spotkani ludzie wskazywali drogę do sarkofagów tak określali megalityczne grobowce, uważane za królewskie . Wróciłem ciężarówką, odwiedziłem sułtana, ale nie było go w pałacu,jednak wszystko było przygotowane na przyjęcie gości .Stary pałac Istana Tua nie istnieje, zostało tylko 99 filarów, wbitych w ziemię, na których opierała się cała konstrukcja., akietę można oglądać w holu hotelu Tambora .

23.09

Za bemo, chyba przepłaciłem,, 30.000 do Poto Tano, prom kursuje co dwie godziny , od 8.00 .Z portu Labuan Lombok do Sembalun jest bemo ,skąd można rozpocząć wspinaczkę na Gunung Rinjani, taka wycieczka przekraczała moje możliwości, pojechałem więc do Mataran, a póżniej do Cakranegara, są różne możliwości noclegu od 40.000 .Zwiedziłem balijską świątynię Pura Meru z przewodnikiem oraz samodzielnie Pura Mayura, przy której jest również wodny pawilon królewski, ładny kompleks w rozległym parku.

24.09

Rano jeszcze raz spacerowałem po Pura Mayura i pojechałem do Muzeum Nusa Tenggara Barat, można sobie darować. Bemo dojechałem na terminal i dalej autobusem do Labuan Lembas, skąd miałem zaraz prom na Bali (32.000, płynie ok. 5 godzin) W Padang Bai jest dużo hoteli i losmenów , zatrzymałem się w Yoga Hotel za 40.000 Trafiłem na uroczystości religijne, odświętnie ubrani ludzie, wszyscy męższczyżni w sarongach z fantazyjnie zawiązanymi chusteczkami, przeważnie białymi, wszyscy przepasani kolorowymi szarfami. Kobiety niosą na głowach wyplatane koszyczki, w których są ofiary dla bóstw .Z zapalonymi kadzidełkami w koszach, całymi rodzinami idą do świątyni. Na dziedzińcu grają na gamelanie, część instrumentów przypomina nasze cymbały.

25.09

Rankiem pływam z maską i rurką, niezła rafa, plaża piaszczysta, przeszkadzają tylko tłumy za plecami, nieprzerwany potok ludzi Wieczorem oczywiście idę na uroczystości, gapić się i słuchać gamelanu.

26.09

Późnym wieczorem, a raczej w nocy ok.23 rozpoczynają się tańce, najpierw popisy solistów, a później sceny z Ramajany, oczywiście pojawia się Barong, istota przypominająca lwa, symbolizująca zwycięstwo dobra nad złem

27.09

Z Padang Bai bezpośrednie bemo do Klungkungu, dawnej rezydencji królów balijskich .Kreta Gosa to pawilony na sztucznych wyspach, ścienne malowidła przedstawiają historię Bimy w niebie, freski robią wrażenie dwuwymiarowych, ten charakterystyczny styl malowania powstał w 18 wieku.

Z pewnymi kłopotami, brak bezpośredniej komunikacji, dotarłem do Ubud. W Swan Inn znajduję pokój za 50.000, nieduży hotelik, trzy pokoje w pięknym ogrodzie. Wybrałem się na wycieczkę wynajętym bemo za 75.000 do Goa Gajah, jaskini słoni, do której wchodzi się przez paszczę monstrum, jest też piękny park przez który można dojść, 1 km. , do Eh Pulu, warto obejrzeć płaskorzeźby przedstawiające sceny z życia Balijczyków ,np. nawadnianie pól ryżowych, polowanie itd. Na końcu odwiedziłem Pura Pentaran Sasih ,światynia była głównym ośrodkiem religijnym królestwa Peleng- Bedulu, ponieważ przechowywany był od wieków , pochodzący z epoki brązu 190-centymetrowy gong, w kształcie zbliżonym do klepsydry Księżyc z Peleng .Jest to największy na świecie, odlany w całości gong, zdobi go osiem stylizowanych twarzy, o szeroko otwartych oczach z kolczykami w uszach, replikę można obejrzeć w muzeum w Denpasar .Dowiedziałem się w informacji turystycznej, że 1 października odbędzie się kremacja.

28.09

Z Ubud bemo do Batubulan, przesiadka do Ubungu, autobusem do Singarai, skąd odchodą bemo do Tanah Lot. Tuż za bramą ( kasą ) po lewej stronie galeria malarstwa i jeden pokój gościnny, raczej prymitywny, za 50.000. Wybrzeże skaliste, fale ogromne , wygodnym chodnikiem doszedłem do Pura Batu Bolong, później okazało się , że znajduje się ona na cyplu, na który prowadzi naturalny, skalny most. Dochodzę do Tanah Lot, dziki tłum ale miejsce niezwykłe, można wejść do groty pod świątynią i napić się źródlanej wody, zobaczyć w skalnym zagłębieniu święte węże. Spacerowałem promenadą z widokiem na świątynie i czekałem na zachód słońca, około 17 zająłem miejsce w sympatycznym barze, skonsumowałem zupkę w kubku, narodowe danie współczesnych Indonezyjczyków, straszna pauperyzacja tradycyjnej kuchni. Tłum gęstnieje, ale ja mam znakomite miejsce, reklamowany zachód słońca jest rzeczywiście fantastyczny, jakby uczestniczyło się w tworzeniu tradycyjnego chińskiego malowidła, w świetle zachodzącego słońca kontury swiątyni z licznymi kulkul, charakterystycznymi wieżyczkami.

29.09

Z Tanah Lot do Singarai i Ubung główny terminal autobusowy Denpasar, dalej bemo ( niebieskim ) do Muzeum Bali ,blisko Hotel Kayumas Inn (50.000)obok restauracja ze smażonymi owocami morza .Muzeum warte obejrzenia, interesujące zbiory i ciekawa architektura, w samym centrum Taman Puputan plac porośnięty trawą i pomnik upamiętniający Balijczyków, którzy w 1906 zginęli w walce o wolność z Holendrami. 1 kilometr od hotelu w odwrotną stronę, niż do muzeum, Centrum Sztuki, zespół szkół artystycznych, stała galeria malarstwa, na tablicach informacje o bieżących wydarzeniach artystycznych, niestety trafiam na wakacje studentów i mogę tylko pospacerować po parku

30.09

Z hotelu pięć minut drogi na terminal Kereneng, z którego bemo do Batubulan, skąd bemo do Ubud .Po południu spacerowałem po Małpim Lesie, faktycznie makaków mnóstwo, miejsce mroczne i tajemnicze .Wieczorem byłem na przedstawieniu wayang opartego na motywach Ramajany (80.000)W nocy walczyłem z Francuzkami, które należą do grupy podróżujących z plecakami, ale głównie szukają przygód erotycznych, w dzień śpią, wieczory spędzają w barach wracają po nocach, opowiadając sobie wrażenia.

1.10

Poszedłem do wsi za Małpim Lasem, tam ma się odbyć ngaben czyli uroczysta kremacja, trafiłem na ceremonie religijne, ale nie byłem ubrany w sarong, nie mogłem, więc wejść do świątyni .Około 15 w Małpim Lesie, tuż przy ulicy, rozpoczęła się kremacja dwóch kobiet zmarłych dużo wcześniej, ich szczątki były w trumnach w kształcie lwów, a więc nie pochodziły z książęcych rodów. Trudno opisać ceremonię, trzeba ją zobaczyć, piszący te słowa ma nadzieję, że jego relacja zmobilizuje innych podróżników do odwiedzenia Indonezji. Kremacje na Bali odbywają się w lipcu i sierpniu, a więc dopisało mi szczęście, że mogłem uczestniczyć w ngben w październiku.

2.10

Bemo do Batubulan, Ubung i autobus do Glimanuk, nie czekałem długo na prom na Jawę. Nie warto kupować biletów w biurach turystycznych na Bali, żądają wygórowanych opłat, a kierowcy autobusów nie respektują tych biletów. W Ketapang, w porcie informacja turystyczna jest nieczynna podpici policjanci udzielają sprzecznych informacji, łapię bemo na terminal, wpadam w łapy naciągacza biletowego, przepłacam za przejazd do Situbondo, przy dworcu jest bardzo porządny hotel Ramajana za 40.000 .

3.10

Rano autobus do Garbatak i bemo do Sempol, w którym znajduje się hotel Kawah, polecam od 50.000., do wejścia na wulkan Ijen nie ma komunikacji publicznej, można wynająć jeepa lub motor, łapię okazję .Do krateru szedłem ok. 1,5 godziny, to co zobaczyłem przekroczyło moje wyobrażenia, tropikalny las zniknął, ukazał się księżycowy krajobraz, w kraterze turkusowe jezioro, co chwila zasłaniane obłokami siarki .Dostrzegłem mężczyzn wydobywających siarkę , minąłem po drodze kilku, dźwigali po 60 80 kilogramów w wiklinowych koszach. Można zejść na dno krateru, na brzeg jeziora, ok. 2 km lub pospacerować brzegiem krateru

4.10

O 6.00 spod hotelu jest busik do Garduatak, po drodze plantacje kawy i widoki na wulkany, jazda po wertepach, trzeba dopilnować, aby dobrze przywiązali plecak, mojej koleżance na tej właśnie drodze plecak spadł z bagażnika na dachu i zaginął..W południe wróciłem do Situbondo, krótko czekałem na autobus do Probolingo, terminal jest daleko od miasta, więc trzeba jechać do końca. Od 12 czekam na odjazd bemo, zjawia się para Francuzów, kierowcy żądają od osoby po 50.000 za przejazd, po 3 godzinach za 20.000 ruszamy do Bromo .Duży wybór hoteli i losmenów od 40.000 .Oglądałem zachód słońca nad dymiącym wulkanem.

5.10

Ok. 7 wychodzę w kierunku wulkanu, ludzi mnóstwo, chociaż większość wychodzi nocą, aby oglądać wschód słońca. Postanowiłem przejść po krawędzi krateru dokoła, pomysł okazał się znakomity, niesamowita sceneria, samotne obcowanie z majestatem przyrody. Potem spaceruje po morzu piasku, do którego idzie się w lewo od wulkanu, po zejściu, momentami mam wrażenie, że idę przez pustynię.

6.10

Wyjechałem do Probolingo, dalej autobusem do Melanżu i Blitaru, w którym byłem wczesnym popołudniem, niedaleko terminalu jest hotel, w którym trzeba nocować, inne hotele, niewiele tańsze, są bardzo daleko i opłata za becak wynosi ok. 15.000 Próbowałem dalej pojechać pociągiem, który jest tańszy od autobusu, ale nie mogłem kupić biletu, bo nie było miejscówek.

7.10

Autobus do Solo 50.000 jedzie około 8 godzin, dość długo szukałem hotelu, ale znalazłem Wijata za 50.000.

8.10

W Surakarcie ( Solo ) są dwa pałace sułtanów ( keratony ).Keraton Kasunanan, można sobie darować, chociaż jest otoczony wysokim murem, wyodrębniony jakby z miasta. Możemy zwiedzić muzeum, pospacerować po dziedzińcach, popatrzeć na architekturę osiemnastowieczną. Warto odwiedzić Keraton Mangkunegran, też z 18 wieku, w dalszym ciągu jest zamieszkały przez rodzinę sułtana, prywatne apartamenty są niedostępne do zwiedzania, które odbywa się pod kontrolą przewodnika Zewnętrzny pawilon audiencyjny pod względem rozmiarów nie ma sobie równych na Jawie. Zbudowano go z litego drewna tekowego, zwraca uwagę jaskrawo pomalowany sufit w ośmiu kolorach, zestawionych tradycyjnie z motywem płomieni i znakami zodiaku jawajskiego. Miałem szczęście, ponieważ znalazłem się w pałacu w środę, przed południem, wówczas odbywają się pokazy tańców, a raczej nieoficjalne próby, wstęp w ramach opłaty za bilet do pałacu. Solo jest najpiękniejszym miastem Indonezji, uporządkowane ulice, obsadzone drzewami, ławeczki,ustawione przy chodnikach, eleganckie sklepy i galerie min z batikiem..Opłaca się tu wymienić pieniądze dają dobry kurs i nie wybrzydzają na rok emisji dolarów.

9.10

Rano wyjeżdżam do Prambanan, dużo autobusów, które zatrzymują się niedaleko od wejścia. W kasie sprzedają mi bilet za 10.000, ale na bramce żądają ,abym kupił bilet za 90.000 dla cudzoziemców, po dyskusjach kupuję bilet ulgowy dla studentów za 55.000 Główny zespół świątyń fantastyczny, dalsze można sobie podarować, chyba, że chcemy pospacerować po parku, który jest urządzony jak ZOO, pasą się jelenie aksis. Mam szczęście trafiam na kolejną lekcję tańców, tym razem chłopcy ujeżdżają konie, a parodiuje ich poczynania klown. Autobusy do Jogyakarty co chwila za 3000. Autobusy miejskie odjeżdżają z terminalu w okolicę Malioboro, pełno tam tanich hotelików ok. 50.000 .Próbuję kupić bilet kolejowy do Dżakarty na 20.00, ale nie ma kuszetek w indonezyjskich pociągach, autobusy są tańsze na tej trasie.

10.10

Zaczynam zwiedzanie od Muzeum Narodowego . Do keratonu są dwa wejścia, jedno od głównego placu, bilet tani 2500, ale niewiele do oglądania, główne wejście do Bangsal Kencana , bilet 12.500. Kompleks pałacowy obejmuje komnaty ceremonialne min złotą salę tronową , w muzeum można zobaczyć kolekcję batików, zastrzeżonych dla rodziny sułtana, zbiory porcelany, broni itd. W galerii handlowej muzeum można kupić wartościowe pamiątki min lalki teatru cieni.(przedstawienia odbywają się codziennie o 20.00 w Muzeum Sonobudoyó, blisko keratonu, bilet 20.000)Za keratonem ruiny Taman Sari królewskiego ogrodu wypoczynkowego, na który składają się : baseny kąpielowe, niestety teraz bez wody, samotnia medytacyjna ( Pesarean Petapann ), należy kupować osobne bilety. W okolicy Jalan Malioboro znajdują się galerie batiku, sklepy z pamiątkami, kawiarnie i bary, budowle historyczne mieszają się z nowymi, warto pospacerować tą ulicą.

11.10

Są bezpośrednie autobusy do Borobudur, 11.000, częste kursy .Niedaleko od wejścia na teren kompleksu świątyń znajduje się guesthouse Lotos 50.000 .Zaczynam zwiedzanie od Candi Pawon, bilet jest również ważny do Candi Mendut, którą trzeba zobaczyć, chociażby ze względu na trzymetrową statuje Buddy. Budda Sakjamuni symbolizuje pierwsze kazanie w Parku jeleni w Sarnach (Indie) Dwóch bodhisattwów, czyli oświeconych, towarzyszy mistrzowi, na zewnętrznych murach świątyni reliefy przedstawiające boginie, ale również kobietę i mężczyznę w otoczeniu bawiących się dzieci .Obok nowe świątynie: japońska, tybetańska i tajska.

Spełniło się moje marzenie, jestem w Borobudur bilety drogie 11 Usd , są ulgowe dla studentów .Na początku małe rozczarowanie, a później rozsmakowanie, zachwyt, przede wszystkim płaskorzeźbami, wiele posągów Buddy bez głów, które zostały podarowane przez Holendrów królowi Syjamu, podarunki załadowano na 8 wozów, łatwo dawać nie swoje.

12.10

Wracam do Yogdżi, dzienne autobusy do Bandun odchodzą tylko o 7 i 9, muszę więc nocować, spaceruję po mieście,a zwłaszcza po Malioboro.

13.10

O 7.00 wyjeżdżam do Bandun ( 80.000 ), autobus jechał ponad 12 godzin, trudno znaleźć nocleg, hoteliki nastawione na przygodne pary, ląduję , dzięki pomocy policjantów w norze za 75.000, ale po awanturze obniżają do 55.000, zniżka za niedziałający wiatrak, brak ciepłej wody, miejsce interesujące dla znawców karaluchów, może gatunek pospolity, ale rozmiary i ilości imponujące.

14.10

Bemo do Lembang i dalej pod bramkę wejściową na wulkan Tangkuban Perahu ,wstęp 35.000, ale dostaję zniżkę i płacę 12.500 .Idzie się ok. 1,5 godz., można dojechać do samego krateru pojazdem parku narodowego.Sąsiadują ze sobą dwa kratery utworzone w 1997 roku po erupcji, czuć jeszcze charakterystyczny zapaszek żużlu w informacji turystycznej zachęcają mnie, abym poszedł do trzeciego krateru, który nazywają gejzerem. Idę w dół przez las laurowy, schodzę około 0,5 godziny, źródła siarkowe bulgoczą, syczy para , ludzie gotują jaja, w naturalnych basenach termalnych moczę sobie nogi, potem oglądam kryształy siarki, sceneria groźna i piękna. Wieczorem docieram do hotelu, który reklamuje się, że kosztuje 90.000, ale płacę 50.000

15.10

Wracam do Bandun, z innego dworca autobus do Bogoru ( 4 godz. 25.000 )Vis a vis ogrodu botanicznego hotelik ( visma ) za 100.000. Ogród rozczarowuje, jeżdżą motorami i samochodami, raflezja już przekwitła ,pokazują mi niewielki kikut przekwitłego Arum, które kwitnie raz na trzy lata we wrześniu .Titan arum jest najwyższym kwiatem na ziemi, ogromny kwiat którego pręcik osiąga wysokość ok. 3m

16.10

Jest bezpośredni autobus do Pelabuhan ( 25.000 , ok. 4 godz.).Przy plaży, za miastem w chatach rybaków, można wynająć pokój ok. 40.000 za noc, są różne możliwości noclegowe również luksusowe., z jedzeniem nie ma problemu.

17.10

Plaża zachwycająca, szeroka, pusta i bardzo długa, fale wysokie, ale można się kąpać, ludzie szaleją na deskach.

17 do 23.10

Odpoczywam na plaży, przemieszczam się do Carity, można znaleźć nocleg za 40.000 ,chociaż ja jestem po sezonie, za popłyniecie do Krakatau żądają 300 Usd. Oczywiście jest to bez sensu, ponieważ płynie się 4 godziny, na wspinaczkę do krateru wulkanu trzeba przeznaczyć 3 godz., zejście i powrót, na pewno nie wystarczy dnia, bo przecież robi się ciemno ok. 18 .Plaże bardzo ładne i szerokie ,ocienione pięknie kwitnącymi drzewami, na rafę trzeba popłynąć łodzią, z brzegu jest niebiespiecznie,duze fale, a woda płytka.

24.10

Bemo jadę do Cilegon, po drodze widzę Karang Bolong – skałę tworzącą łuk tuż nad brzegiem oceanu. .Z Cilegon odchodzi autobus do Dżakarty, przejeżdża niedaleko drogi do Banten .Historyczne miasto, które było centrum handlowym, teraz jest wsią, XVI-wieczny meczet jest ośrodkiem pielgrzymkowym, można wspiąć się na minaret, zwiedzić muzeum z kolekcją kerisów i islamskich rękopisów z dworca kolejowego ok 14 odjeżdża pociąg do Dżakarty za 5000, bilety kartonikowe tylko 3 klasy, jedzie się trzy godziny, ciekawe przeżycie .W Banten nie ma możliwości noclegowych. Pociąg przyjeżdża na dworzec Dżakarta Tanah Bang, w okolicy tanie hoteliki, spacerem można dojść do Monas ( pomnika narodowego).

25.10

Zwiedzam Muzeum Narodowe, odnajduję część posągów Buddy z Borobudur, niedaleko jest Mesjad Istiqlal największy meczet w Azji Południowo-Wschodniej, katedra katolicka i pałac prezydencki, zresztą trudno tu wszystko wymienić .Z dworca kolejowego Dżakarta Gambir odjeżdża specjalny autobus na lotnisko( 20.000 ), na którym spędzam noc.

26.10

Wylądowałem w Kuala Lumpur, do centrum autobus Airazja za 8 Rm, kupiłem bilet do Bangkoku z przesiadką w Butterworth, ponieważ musiałem czekać ponad 8 godzin ,poszedłem do znanego mi hoteliku Crystal i za 10 Rm przespałem się, wykąpałem w cieplej wodzie i odpocząłem przed nocną podróżą.

27-30.10

Czas spędzam w Bangkoku, wybrałem się z zorganizowaną wycieczką na wodny targ (230 B). Nocowałem w okolicy Ko San, skąd odchodzi minibus za 160 B na Lotnisko. Wieczorem byłem już w Warszawie, znalazłem się nagle w innym czasie i innej rzeczywistości, ale podróżowanie polega między innymi na ciągłym doświadczaniu względności czasu.


  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u