Mongolia – nie tylko step – Dominika Zaręba, Tomasz Ostrowski

Dominika Zaręba, Tomasz Ostrowski

Mongolia kojarzy się głównie ze stepem. Tymczasem podczas naszej dwumiesięcznej podróży przekonaliśmy się o bogactwie i różnorodności krajobrazu, przyrody i kultury krainy Czyngis-chana. Ten z pozoru “trawiasty monolit” okazał się krainą kwiecistych łąk, modrzewiowej tajgi, krystalicznych jezior, piaszczystych wydm, żwirowych obszarów Gobi, skalistego Ałtaju z pojedynczymi wyspami ośnieżonych szczytów. Kolorystyki krajobrazom dodawały lamajskie klasztory z panującą w nich specyficzną atmosferą skupienia i podniosłości, zapachem palonych trociczek oraz dźwiękami dzwonków i gongów. Gościli nas Buriaci i Darchaci z północnej Mongolii, hodowcy reniferów i wyznawcy szamanizmu z Gór Sajańskich, pustynni nomadzi – pasterze wielbłądzich stad. Wszystkim im (szczególnie Gambataarowi, Tomorsuchowi, Naranchu, Oyunbileg i Sarantuji) serdecznie dziękujemy.

I. PRZYGOTOWANIA

1. Przewodniki, mapy, słowniki

Jedynym w miarę kompleksowym przewodnikiem po Mongolii jest obecnie pozycja z serii Lonely Planet Guide Book (dostępna jedynie w języku angielskim) pt. “Mongolia” (16 USD – edycja z 1997 roku). Niestety przewodnik ten jest dość pobieżny, niedokładny, zawierający wiele zdezaktualizowanych informacji. Autorzy zwiedzający Mongolię wynajętym samochodem terenowym nie uświadczyli jazdy publicznymi środkami transportu (autobusami, zbiorowymi samochodami) – nie można więc z ich opisu dowiedzieć się wiele o realiach podróżowania po kraju, o możliwościach wynajmu UAZ-ów poza Ułan Bator, a także o sposobach zorganizowania sobie konnej lub wielbłądziej eskapady. Jeśli chodzi o mapy, to w Ułan Bator można kupić fizyczną mapę kraju za 6,3 USD oraz mapy poszczególnych ajmaków (18 map po około 1,25 USD za sztukę). Szukać ich trzeba w księgarniach, na stoiskach przy pasażu (Хyдалдааны Гудамж) w centrum miasta. W Polsce warto zakupić mapę obejmującą trasę Kolei Transsyberskiej. Mały słownik polsko-mongolski wydany w niewielkim nakładzie przez Uniw. M. Curie-Skłodowskiej w Lublinie w 1992 roku jest jedyną dostępną pozycją tego typu. W Ułan Bator kupić można (na wspomnianym wyżej pasażu) słowniki: angielsko-mongolski czy rosyjsko-mongolski; obydwa za około 10-15 USD.

2. Formalności wizowo-paszportowe

Na Białoruś i do Rosji wjechać można na podstawie wizy (50 USD), voucheru, zaproszenia lub pieczątki AB. Do pierwszego z tych państw dostać się można także na podstawie jedynie voucheru zakupionego na granicy, a ponieważ nie ma kontroli paszportowej między Białorusią a Rosją, powinno się dojechać bez dodatkowych kontroli aż do Mongolii (pewna para z Polski posiadając jedynie voucher na Białoruś i wizę do Mongolii, przejechała trasę Warszawa – Ułan Bator i z powrotem, a dopiero przy powrocie do Polski zapłaciła białoruskim celnikom niewielką łapówkę).

Od Polaków wjeżdżających do Mongolii zwykle wymaga się wizy lub zaproszenia. Standardowa wiza wystawiana jest na 30 dni w Ambasadzie w Warszawie (02-516 Warszawa, ul. T.Rejtana 15/16) i kosztuje 30 USD (czas oczekiwania ok. 7 dni; ekspresowo za 50 USD można ją wyrobić w ciągu jednego dnia; maksymalny czas wizy turystycznej wynosi 90 dni). Voucher wystawia mongolskie biuro podróży w Warszawie (jego adres: Bogdpol , ul. Widok 19/186, 00-026 Warszawa, tel: 826-57-06). Zdobywany “od ręki” voucher, będący niejako ekwiwalentem zaproszenia, kosztuje 30 USD i pozwala na krótkie pobyty w Mongolii. Jeśli mamy wizę wystawioną tylko na 30 dni i w Mongolii okazuje się, że chcemy zostać dłużej – to należy ją przedłużyć w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w Ułan Bator (szary, okrągły budynek naprzeciwko Placu Suche Batora, wejście od tyłu, otwarte pn-pt – 9.30-12.00). Taka “przyjemność” kosztuje 15 USD za kolejny tydzień pobytu i 2 USD za każdy następny dzień. Na przedłużenie trzeba czekać ok. tygodnia. Aby oszczędzić sobie tego typu “urzędowych” kłopotów najlepiej wszystkie sprawy formalne załatwić jeszcze przed wyjazdem z kraju.

Jeśli mamy w Mongolii znajomego, to może on przysłać zaproszenie wystawione na maksimum 90 dni, napisane na specjalnym formularzu i podbite urzędową pieczęcią. Zaproszenia takie wystawiane są w Urzędzie o mongolskiej nazwie Иргзний Буртгзл Мзлззллийн Улсын Тов w Ułan Bator. Jest to również miejsce, w którym turysta zagraniczny po przyjeździe do Mongolii powinien się zarejestrować. Taki obowiązek istnieje oficjalnie, ale mało który z turystów go dopełnia. Rzadko też jest to kontrolowane.

3. Zabezpieczenia medyczne

Kolejną istotną czynnością przygotowawczą jest zabezpieczenie się przed ewentualnymi zachorowaniami w czasie podróży: przejście szczepień ochronnych, skompletowanie apteczki itp. W Mongolii najbardziej powszechne choroby zakaźne to: żółtaczka typu A i B, cholera, tyfus. Przydatne są pastylki do oczyszczenia wody lub ewentualnie jodyna (w tutejszych wodach występuje mongolska odmiana ameby).

Stan sanitarny obiektów noclegowych i gastronomicznych pozostawia wiele do życzenia, a tradycyjny sposób częstowania ajrakiem (sfermentowane kobyle mleko) czy archi (mongolska wódka), gdzie wszyscy piją z jednej miski, zwiększa prawdopodobieństwo zachorowania na którąś z tutejszych chorób zakaźnych. My, żeby nie pozostać gołosłownym, łapiemy w ten zapewne sposób wirusa żółtaczki pokarmowej typu A, co jedno z nas odchorowuje w kolei transsyberyjskiej, a drugie już w kraju w szpitalu. W Mongolii na pomoc w przypadku tego typu chorób liczyć możemy jedynie w stolicy. Najlepszym szpitalem jest tu klinika nr 1 zbudowana przez Koreańczyków (vis a vis hotelu Ulaanbaatar).

4. Niezbędny ekwipunek turystyczny

Do przydatnych, a zarazem nieosiągalnych na miejscu, elementów sprzętu turystycznego należy zaliczyć: namiot, butle gazowe (brak drzewa w większości terenów kraju), kompas oraz strój nieprzemakalny i przeciwwietrzny. Jeśli odwiedzamy Mongolię latem, to liczyć się trzeba z dużą rozpiętością temperatur (od 35 stopni na Gobi w ciągu dnia po 5-8 stopni nad Jez. Chuwsguł), przydaje się więc zarówno podkoszulek z krótkim rękawem, jak i ciepły sweter.

Dla fotografujących na materiale diapozytywowym istotna będzie informacja, że slajdy są w Mongolii nieosiągalne, podobnie jak i większość osprzętu fotograficznego, w tym również filtry UV i polaryzujące, które mogą się okazać bardzo przydatne.

Nie wolno zapomnieć o drobnych prezentach, którymi odwzajemniamy się za gościnę, poczęstunek czy nocleg w jurtach i czumach: papierosy, zapalniczki, scyzoryki, naklejki, naszywki, przypinki itp.

Wegetarianie, jeśli chcą przeżyć, powinni zabrać ze sobą spore zapasy soi w najróżniejszej postaci, przyprawy, müsli, budynie, kaszki (mleko łatwo dostępne), suszone owoce itp.

II. PRZEJAZD (TAM I Z POWROTEM)

Są dwie możliwości przejazdu koleją między Polską a Mongolią. Pierwsza, wygodniejsza – przez Białoruś i Rosję (trasa północna), a druga, ciekawsza – przez Ukrainę, Rosję, Kazachstan i Chiny (trasa południowa).

TRASA PÓŁNOCNA

1. Dojazd

Trasa* Czas przejazdu rodzaj wagonu kolejowego** cena

(w USD)***

Kraków-Warszawa-Terespol 5 h + 2,5 h II kl., posp. 11,5
Terespol-Brześć 1,5 h Obścij 1,5
Brześć-Moskwa-Irkuck 17 h + 90 h Płackartnyj 72
Irkuck-Nauszki ok. 15 h Płackartnyj 25
Nauszki-Suche Bator 1 h Kupiejnyj 7,5
Suche Bator – Ułan Bator 10 h Obścij 4
RAZEM (w USD): 121,5

*Nasza trasa przebiegała nieco inaczej, gdyż między Irkuckiem a Nauszkami robiliśmy postój nad Bajkałem oraz próbowaliśmy (bez rezultatu) przejechać do Mongolii przez przejście graniczne w Kjachcie (opis w dziale “Trasa podróży”). Przedstawiona powyżej trasa jest najbardziej optymalną, pod względem finansowym, opcją.

** W Rosji i w Mongolii spotkać można kilka rodzajów wagonów: “obścij” – miejsca siedzące bez miejscówek, “płackartnyj” – miejsca leżące z miejscówką w wagonie bez przedziałów, “kupe” lub “kupiejnyj” – miejsca leżące z miejscówką w 4-osobowych przedziałach.

***Ceny biletów zakupowanych w kasach biletowych dla turystów zagranicznych tzw. kasach “Inturistu” (w Brześciu czy Moskwie) są wyższe od tu podanych. Dlatego trzeba postarać się kupić bilet w cenie jak dla krajowców. W Brześciu można to zrobić tylko nocą, gdy kasy “Inturistu” są zamknięte (warto tam kupić bilet bezpośrednio do Irkucka, gdyż w Moskwie szansa na zakup biletu poza kasami “Inturistu” jest niewielka). Czasem udaje się namówić miejscowego Rosjanina, by zakupił nam bilet na rosyjski paszport, ale coraz trudniej o takie kombinacje. Przy wsiadaniu do pociągu kontrolują paszport i bilety na rosyjskie dokumenty mogą nie zostać zaakceptowane.

2. Powrót

Trasa Czas przejazdu rodzaj wagonu kolejowego cena (w USD)
Ułan Bator – Moskwa 96 h Kupiejnyj 130 (110 gdy leg. ISIC)
Moskwa-Warszawa-Kraków 22 h Kuszetka + ekspress 55 (50 dla stud.)
RAZEM (w USD): 185 (160)

Bilety na kolej transsyberyjską do Moskwy (tylko wagony “kupe”) można nabyć kilka dni przed odjazdem w Kasie Międzynarodowej znajdującej się w żółtym budynku z napisem “International Ticket Office” (zaledwie kilkaset metrów od dworca kolejowego). Kasa otwarta jest od poniedziałku do piątku w godzinach 9-13 i 14-17, w sobotę – krócej. Z Ułan Bator do Moskwy odjeżdżają 3 pociągi na tydzień: w poniedziałek – rosyjski, w czwartek – chiński, a w sobotę – mongolski.

Bilet z Moskwy do Brześcia kosztuje w kasie “Inturistu” 35 USD w wagonie “kupe”. Jeśli pociąg jedzie bezpośrednio do Warszawy, można przed Brześciem zakupić miejscówkę u polskiego kuszetkowego (na Białorusi jest niższa taksa niż już po przekroczeniu granicy), a w Terespolu bilet u wsiadającego tam konduktora (całość za ok. 10 USD).Tańszą opcją powrotu z Moskwy jest przejazd “płackartnym” do Brześcia, a tam przesiadka na pociąg do Terespola, gdzie czeka kolejna przesiadka na pociąg do stolicy.

Ponieważ w Moskwie bilety kupuje się w kasach międzynarodowych (“Inturist”), z czym wiąże się ich wysoka cena, więc aby zminimalizować koszty przejazdu, można zakupić bilet na “obścij” jedynie do Orszy (pierwsza stacja na Białorusi). Stamtąd już za białoruskie ruble i według stawek dla Białorusinów dojechać można do Mińska, potem Brześcia, Terespola i stąd dalej już za złotówki.

TRASA POŁUDNIOWA

Drugą opcją przejazdu do lub z Mongolii jest trasa prowadząca z Przemyśla na Ukrainę (Lwów-Kijów-Charków), przez część Rosji (Rostów-Astrachań), Kazachstan (przez Ałma Atę) do Chin (Urumqi-Hohhot-Jining lub Urumqi-Pekin) i stąd do Ułan Bator przez przejście w Erlian. Spotkaliśmy turystów, którym powrót tą trasą z Mongolii do Europy zajął 2 tygodnie i wyniósł 150-200 USD. Powyższa trasa wymaga wielu przesiadek i jest bardziej męcząca od “trasy północnej”. Przejeżdża się aż przez 5 granic i na każdej z nich, aby zmniejszyć koszty kupuje się bilety jedynie do najbliższej miejscowości za granicą. Dopiero tam za walutę tego kraju nabywa się bilet na dalszą podróż. Jeśli zaś chodzi o potrzebne Polakom na tej trasie wizy to:

ˇ Na Ukrainę – voucher albo tzw. “opłata graniczna”,

ˇ W Rosji – wiza (voucher, zaproszenie) lub wspomniana już pieczątka AB,

ˇ Do Kazachstanu nie potrzeba Polakom wiz ani zaproszeń,

ˇ Do Chin potrzebna jest wiza – w Polsce kosztuje ona ok. 50 USD (Ambasada Chin: 02-628 Warszawa, ul. I.Krasickiego 10), a w Mongolii wystawiana jest Polakom za darmo (Ambasada w Ułan Bator, ul. Sambu; tydzień oczekiwania, potrzebne 1 zdjęcie).

III. MONGOLIA – INFORMACJE OGÓLNE

1. Wybór czasu podróży

Najlepszym okresem do zwiedzania Mongolii jest oczywiście lato (od czerwca do września). Lipiec jest miesiącem deszczowym (co odczuwa się szczególnie w północnej Mongolii – warto tam może wybrać się w sierpniu lub wrześniu), natomiast we wrześniu bywa już zimno (zwłaszcza w regionach górskich i na Gobi – temperatury tam schodzą poniżej zera). Na Gobi występuje znaczna dobowa amplituda temperatur – należy spodziewać się zarówno upałów (w ciągu dnia), jak i nocnych przymrozków.

2. Przejścia graniczne

Do Mongolii turyści zagraniczni mogą wjechać jedynie przez dwa kolejowe przejścia: Nauszki (Rosja) oraz Erlian (Chiny). Wszystkie pozostałe przejścia graniczne otwarte są jedynie dla ludności miejscowej.

3. Rejestracja w Mongolii

Oficjalnie każdy turysta po przybyciu do Mongolii ma obowiązek dokonać rejestracji w ciągu 10 dni od przyjazdu. “Załatwić” ją można “od ręki” w urzędzie Иргзний Буртгзл Мзлззллийн Улсын Тов w dzielnicy Suche Bator (szary budynek z niebieskimi oknami, II piętro, Registration Office for Foreign Citiziens, dojazd autobusami 3 i 16). Trzeba mieć 1 zdjęcie i wykupić opłatę skarbową w banku na parterze budynku za niecałego dolara. Mimo że obowiązek rejestracji dotyczy wszystkich turystów, wielu spośród nich nie dopełnia go i nie ponosi z tego powodu żadnych konsekwencji.

4. Transport publiczny

Koleją dojechać można na wschodnią część pustyni Gobi (z Ułan Bator do Sajnszand i potem do Dzuun Bajan). Codziennie o 12.40 jest pociąg do Sajnszand, ale z Sajnszand do Dzun Bajan kolej kursuje tylko 2 razy w tygodniu.

Komunikacja drogowa (autobusy i prywatne samochody zabierające pasażerów) w Mongolii zorganizowana jest “promieniście”, co oznacza że wszelkie autobusy jadące ze stolic ajmaków kierują się wyłącznie do i z Ułan Bator. Jeżeli zatrzymują się w stolicach innych ajmaków, to tylko w przypadku gdy te są po drodze do miasta-centrum. Na przykład autobus Ałtaj – Ułan Bator przejeżdża też przez stolice dwóch innych ajmaków: Bajanchongor i Arwajcheer, a autobus z Czojbałsan przez Ondorchaan. Gdy jednak dwa miasta nie są położone na wspólnej linii łączącej je ze stolicą kraju, zwykle nie ma między nimi żadnej łączności drogowej. Tak jest choćby w przypadku Dałandzadgad i Arwajcheer, które dzieli ledwo 377 km, czy Cecerleg i Murun oddalonych od siebie o 413 km. Stanowi to prawdziwą zmorę turystów indywidualnych, którzy podróżując pomiędzy tak usytuowanymi miastami, muszą nieraz dwukrotnie nadkładać drogi. Jedyną bowiem opcją jest przejazd z przesiadką w Ułan Bator, nieraz znacznie oddalonym od miejsca naszego aktualnego pobytu. W lepszej sytuacji jest grupa osób, która może pozwolić sobie na wynajęcie UAZ-a (więcej o tym w dziale “Trasa podróży”).

W Ułan Bator autobusy odjeżdżają z dworca przy ulicy Konstytucji. Godzina odjazdu jest jedna dla wszystkich niezależnie od kierunku – 8.30. W praktyce oznacza to, że należy być na dworcu około 7-7.30, aby “zdobyć” miejsce w autobusie, przy czym wyjazd następuje zwykle dopiero między 9-tą a 10-tą. Do szeregu miejscowości autobusy kursują raz bądź dwa razy w tygodniu – dlatego dobrze jest wcześniej zapoznać się z rozkładem jazdy (w budynku dworca – wejście z boku, od południowej strony) i zaplanować sobie zgodnie z nim trasę. Uniknąć wtedy można kilkudniowych oczekiwań. Innym sposobem ich uniknięcia jest znalezienie “masziny” jadącej w potrzebnym kierunku. Samochody zabierające pasażerów każdego dnia odjeżdżają do wielu miast Mongolii. Są one nieco droższe od autobusów, lecz dojeżdżają do celu znacznie szybciej. Najdalszymi punktami, do których dociera komunikacja publiczna z Ułan Bator (bez przesiadki) to: Chojbałsan na wschodzie, Murun na północy, Dałandzadgad na południu i Ałtaj na zachodzie kraju.

Za przelot samolotem cudzoziemcy płacić muszą wygórowane ceny (3-4 razy wyższe od cen dla Mongołów, np. bilet z Ałtaj do U.B. dla “tubylca” kosztuje 30 USD, a dla turysty spoza Mongolii aż 110 USD). Mimo deklarowanej w informatorze ISIC zniżki 50 % na przeloty krajowe, mongolskie linie lotnicze MIAT nie uznają żadnych zniżek na podstawie tych legitymacji. Jeśli mimo tego chce się skorzystać z usług MIAT, warto od razu po przyjeździe do Mongolii dowiedzieć się w które dni latają samoloty – można to zrobić jeszcze w Ułan Bator lub w innej stolicy ajmaku na lotnisku. Lotniska położone są zwykle kilka kilometrów za miastem, czasem jednak punkty sprzedaży biletów lotniczych znajdują się w centrum miasta (oprócz Ułan Bator sytuacja taka jest np. w Murun).

5. Realia podróżowania po kraju

W całej Mongolii jedynie około 900-1000 km dróg stanowią trasy asfaltowe. Składają się na nie drogi odchodzące od stolicy kraju: do Arvajheer (430 km), plus około 30 km za Arwajcheer, na północ (ok. 100 km), do pobliskich miejsc i miejscowości np. Terejdż, Dzuunmod oraz trasa łącząca Darchan z Erdenet. Pozostałe “autostrady” Mongolii to trakty wyjeżdżone w stepie przez samochody, kamieniste i pyliste, pełne dziur i wądołów. Często przecinają one koryta rzeczne, które po deszczach wypełniają się czasowo wodą, często też prowadzą wprost przez rzeki i strumienie. Autobus przemierza taką trasę z prędkością 20-30 km/h, w środku unosi się pył pomieszany z dymem papierosów, które Mongołowie palą nawet podczas tankowania benzyny. Na większych wertepach autobus tak podrzuca, że pasażerowie wylatują jak z katapulty nawet na metr w górę, po czym lądują na sobie nawzajem (szczególnie dotyczy to siedzeń z tyłu pojazdu). Bagaże podczas takich podrzutów cierpią nie mniej, dlatego nie należy w nich zostawiać np. aparatu fotograficznego. Po drodze czekają nas liczne “atrakcje” jak choćby utknięcie autobusu w głębokim błocie, z którego trzeba go wspólnie wypychać, i którym większość pasażerów jest wkrótce upaprana od stóp do głów, poza tym przekraczanie rzek i strumieni, nie zawsze kończące się sukcesem itp. Gdy autobus przypadkiem znajdzie się na środku rzeki, woda wlewa się pod drzwiami, jest ciemna noc i jesteśmy kilkaset kilometrów od najbliższego miasta nie należy wpadać w panikę, lecz, wzorem Mongołów, spokojnie przekładać bagaże z podłogi na niezalane jeszcze wodą siedzenia. Potem trzeba czekać, aż któryś z kierowców przedrze się przez wodę sięgającą mu po pachy do brzegu i dotarłszy do pobliskich jurt sprowadzi pomoc. I może się zdarzyć, jak było w naszym przypadku, że nim uzmysłowimy sobie co w Mongolii oznacza właściwie określenie “pobliska jurta” (odległa o 20, 30 a może 50 km?), nadjedzie nagle ogromny ZIŁ, który wyciągnie autobus na brzeg. Po wylaniu zeń wody i osuszeniu podłogi rusza się dalej – aż do następnej “wpadki”. Nie musi to być tym razem błoto czy rzeka, ale np. awaria autobusu, czy lepiej jeszcze, szereg takich awarii. Autobusy i samochody w Mongolii psują się bez przerwy, a pękanie opon i dętek jest szczególnie powszechne. W związku z tym wszystkim, a także z okresowymi brakami benzyny (szczególnie zachodnia Mongolia), podróż, która miała trwać dobę, może wydłużyć się do dwóch czy nawet trzech.

Mimo niewygody podczas jazdy mongolskimi autobusami, warto przeżyć taką podróż choćby raz, a to szczególnie ze względu na możliwość bliższego poznania tutejszej ludności i poczucia atmosfery prawdziwej Mongolii. Rozmowy, wzajemne poczęstunki, a przede wszystkim wspólne śpiewy trwające nieraz godzinami – to właśnie tworzy niepowtarzalny klimat takiej jazdy, którego nie zaznamy płacąc pięć dolców za występ grupy folklorystycznej w sali teatralnej. Zwykle w autobusie znajdzie się ktoś mówiący po rosyjsku, a nam raz zdarzyło się nawet spotkać jegomościa władającego językiem angielskim. W Mongolii szczególnie przydaje się znajomość języka rosyjskiego i cyrulicy, którym to alfabetem posługują się Mongołowie od rewolucji 1921 roku. Czytając wyrazy napisane “bukwami”, nie rozumiemy ich co prawda, ale gdy raz poznamy co znaczą, łatwiej je możemy zapamiętać. Nawet bowiem znajomość kilkunastu słów mongolskich wystarcza, aby wspomagając się gestami czy schematycznymi rysunkami, odbywać wielogodzinne dyskusje z Mongołami. Wielu z tych, którzy znają rosyjski, niezbyt chętnie go używa, traktując jako język narzucany siłą przez wieloletniego okupanta (coś o tym wiemy i my Polacy).

6. Wynajem samochodów, koni, wielbłądów

Generalnie w Mongolii nie ma problemów z wynajęciem UAZ-ów, lecz tylko w przypadku gdy planujemy podróż w obrębie danego ajmaku. Cena jest stosunkowo ujednolicona w całym kraju (0,25 USD/km) choć w niektórych regionach, tych mniej popularnych, można znaleźć kierowcę za 0,2 USD/km, natomiast na obszarach najczęściej odwiedzanych przez turystów ceny dochodzą do 0,3-0,4 USD/km (Uwaga: w Mongolii bardzo trudno się targować!). Zawsze kiedy wynajmujemy samochód, musimy zapłacić kierowcy również za drogę powrotną. Wyjątkiem od tej reguły jest sytuacja, gdy właściciel UAZ-a akurat wybiera się w pożądanym przez nas kierunku i zabiera nas niejako przy okazji, dzięki czemu skłonny jest do negocjacji dotyczących ceny (sytuacje takie są dość częste, gdy wyruszamy ze stolicy ajmaku, a celem naszym jest jedna konkretna wioska w jego obrębie). Gorzej, gdy chcemy odwiedzić kilka oddalonych od siebie miejsc lub w ogóle dostać się do innego ajmaku – wtedy wynajmujemy samochód na tradycyjnych warunkach.

Popularną formą zwiedzania atrakcyjnych regionów Mongolii są wyprawy konne. Ceny wynajmu tych zwierząt i opłat dla przewodnika wahają się w zależności od regionu i czasu trwania wycieczki. Średnio płaci się 5-10 USD dziennie za wynajem konia pod wierzch i jucznego (jeden dla 2-3 osób). Dodatkową opłatę pobiera przewodnik: ok. 8-10 USD dziennie.

Za wynajem wielbłądów żąda się w regionach turystycznych nawet do 25 USD za dzień (zwykle turyści biorą te zwierzęta tylko na parę godzin). Warto w tym celu zwrócić się jednak bezpośrednio do nomadów-hodowców wielbłądów (unikając w ten sposób pośredników narzucających wysokie marże), gdzie cena dziennego wynajęcia wielbłąda wynosi ok. 5 USD oraz dodatkowo 4-5 USD za przewodnika.

7. Zakwaterowanie i wyżywienie

Noclegi:

Hotele w Mongolii są jak na Azję i oferowany standard dosyć drogie (5-30 USD za osobę). Korzysta się z nich jedynie w większych miastach. “Na stepie” liczyć trzeba na własny namiot lub na gościnę w jurcie.

Wyżywienie:

Zaspokoić głód można w guanzach – tanich jadłodajniach, których nie brakuje ani w miastach, ani poza nimi. Na stepie stanowią je zbiorowiska drewnianych bud lub czasem pojedyncze jurty, gdzie za około 0,6 USD serwowana jest ciepła strawa, a za dziesiątą część tej sumy miseczka solonej herbaty z mlekiem. Zwykle menu przydrożnych barów stanowi baranina z “domowym” (czy raczej “jurtowym”) makaronem, rosół z kośćmi, chuuszury (placki z mięsem) oraz bozy (pierogi z mięsem gotowane na parze). Zwykle przy guanzach stoi kilka kiosków ze słodyczami, papierosami, piwem, napojami gazowanymi, itp.


  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u