Indyjski Tybet – klasztory Ladakhu i trekking przez góry Zanskaru – Katarzyna i Andrzej Mazurkiewiczowie

Katarzyna i Andrzej Mazurkiewiczowie

Ladakh i Zanskar to dawne buddyjskie królestwa leżące po północnej stronie Himalajów (w płn.-zach. części Indii). Krajobrazowo i kulturowo rejon ten jest bardzo zbliżony do Tybetu, stąd popularne określenie: Mały Tybet.
IT certification
Suche góry o ciekawych kształtach i różnobarwnych skałach są pozbawione roślinności, a oazy zieleni spotyka się tylko w dolinach rzek. Nad malowniczymi wioskami zamieszkałymi przez ludzi o tybetańskich rysach górują biało-ceglaste klasztory lamajskie zwane gompami. Poniżej pośród zielonych pól jęczmienia i niewielkich sadów morelowych porozrzucane są pomalowane na biało gliniane domy o płaskich dachach, na których suszy się siano, morele, pieczołowicie zbierane na opał drewno i odchody zwierząt. Krajobraz dopełniają liczne stupy buddyjskie (czorteny) i długie murki modlitewne mani. Jullay! (wym. dźuleej) – to radośnie wymawiane pozdrowienie, które słyszeć będziemy na każdym kroku.
Stolicą Ladakhu jest 22-tysięczne miasto Leh leżące na wysokości ok. 3500 m n.p.m. Tu krzyżowały się niegdyś odnogi „jedwabnego szlaku”.
Zanskar też ma swoją „stolicę” – maleńkie miasteczko Padum leżące u podnóża sześciotysięcznych szczytów w głównej grani Himalajów.
Mimo dużej atrakcyjności tego zakątka Himalajów przybywa tu znacznie mniej turystów niż do Nepalu, co stanowić może dodatkowy magnes dla tych, którzy preferują podróże po mało obleganych turystycznie miejscach.

Sezon

Do Ladakhu nie docierają opady monsunowe zatrzymywane przez najwyższe pasma Himalajów. Najlepsza pora na podróżowanie po Indyjskim Tybecie to okres od końca czerwca do końca września. Wcześniej i później jest gorsza pogoda, zimno a na wysokich przełęczach, przez które prowadzą drogi, leży śnieg i są one nieprzejezdne.

642-414 certification

Dojazd

Najszybciej dostaniemy się do Ladakhu samolotem. Codziennie w sezonie mamy połączenie Delhi-Leh za 105 USD. Tańsze są loty Jammu-Leh i Chandigarh-Leh, lecz są znacznie rzadsze i trudniej o miejsca. Bilety trzeba kupować z dużym wyprzedzeniem. W przypadku bardzo złej pogody loty są odwoływane.
Przynajmniej w jedną stronę warto przejechać drogą lądową w poprzek Himalajów. Istnieją dwie trasy wiodące do Ladakhu:
Trasa 1
Dawną wojskową drogę Manali-Leh otwarto dla ruchu cywilnego w 1992 roku. Pokonując dystans 475 kilometrów w dwa dni (nocleg w namiotach – tourist camp Darcha lub Sarchu) mamy okazję przestawić się na azjatyckie poczucie czasu i przestrzeni. Droga wiedzie przez trzy wysokie przełęcze: Baralacha (4800 m n.p.m.), Lachlung (5065 m n.p.m.) i Taglang (5329 m n.p.m.). Bywa ona nieprzejezdna w związku z częstymi lawinami błotnymi i osuwiskami. Naprawa trwa nieraz kilka dni. Planując podróż warto uwzględnić 2-3 dni rezerwy na taką okoliczność. Najwygodniejsze są prywatne autobusy, których kilka dziennie wyrusza w tą trasę (cena ok. 800-900 Rs.). Wynajęcie jeepa to spory wydatek, rzędu 10 000 Rs.
Trasa 2
Trasę Srinagar – Leh liczącą 434 kilometry przemierza się w dwa dni z noclegiem w Kargilu, pokonując po drodze niezliczone serpentyny i trzy wysokie przełęcze. Do 1992 roku była jedyną drogą dojazdową do Ladakhu. Od 1990 roku z uwagi na nieustabilizowaną sytuację polityczną w Kaszmirze ta droga nie jest zalecana.

Transport lokalny

Drogą wzdłuż Indusu jeżdżą liczne bardzo tanie i bardzo zatłoczone lokalne autobusy i minibusy. Do niektórych miejscowości autobusy jeżdżą tylko raz, dwa razy w tygodniu. Planując zwiedzanie klasztorów warto dowiedzieć się o ich rozkład jazdy. Popularną wśród turystów formą podróżowania po Ladakhu są taksówki. Gdy jeździmy w kilka osób, koszty rozkładają się, a możemy oszczędzić dużo czasu. Jeśli nie spieszymy się i chcemy podróżować tanio, możemy poza korzystaniem z autobusów jeździć autostopem. W przeciwieństwie do reszty Indii jest on w Ladakhu popularną formą podróżowania, cenę trzeba ustalić z kierowcą przed przejazdem, zwyczajowo jest to cena najtańszego biletu autobusowego. Na odcinkach, gdzie nie ma posterunków wojskowych, można podróżować w skrzyni nad szoferką ciężarówki (wspaniałe, panoramiczne widoki!).

Hotele

W Leh mamy duży wybór hoteli o różnym standardzie. Najsympatyczniej nocuje się w rodzinnych hotelikach w rejonie Changspa (np. Rainbow Guest House, Rinchen Guest House), cena ok. 100 Rs za 2-os. pokój bez łazienki, 150-200 Rs z łazienką. W innych miejscowościach z bardziej znanymi klasztorami są zwykle 2-3 hoteliki o skromnym standardzie. Gdy brak hoteli, można znaleźć nocleg w miejscowych chatach lub niekiedy nawet w klasztorach.

Klasztory

W większości klasztorów poproszą nas o kupienie biletu-dotacji w cenie 10-20 Rs. Nie ma stałych godzin zwiedzania, mnisi chętnie oprowadzają turystów. Nie ma najmniejszych problemów z fotografowaniem wnętrz świątyń (poza klasztorem Alchi, gdzie najcenniejsze freski wykonane są farbami mineralnymi). Wchodząc do świątyń trzeba zdjąć buty, niewskazane są krótkie spodnie. W wielu klasztorach odbywają się malownicze święta, podczas których zobaczyć możemy taniec masek ‘cam’. Najbardziej znany ma miejsce w lipcu w klasztorze Hemis (data ustalana wg kalendarza tybetańskiego, do znalezienia np. w aktualnych przewodnikach serii Lonely Planet).

Jedzenie

Restauracje i knajpki znajdziemy tylko tam, gdzie koncentruje się ruch turystyczny. Zdecydowanie najwięcej jest ich w Leh. Wiele z nich to knajpy ogródkowe z miłą, zwłaszcza wieczorem, atmosferą. Na znalezienie restauracji możemy też liczyć przy bardziej znanych klasztorach: Hemis, Shey, Tikse, Alchi, Lamayuru i w większych miejscowościach jak Padum czy Kargil. Przy szosach i w niektórych miejscach na najpopularniejszych szlakach trekkingowych spotyka się tzw. tea shopy, gdzie poza możliwością kupienia herbatników możemy zamówić proste dania jak ryż z soczewicą czy makaron instant zalany wrzątkiem. Warto spróbować miejscowego tybetańskiego jedzenia, jak pożywna zupa thukpa czy pyszne pierożki momo w wersji mięsnej bądź wegetariańskiej. Spróbujmy też tybetańskiej herbaty z masłem i solą, choć większości raczej nie przypadnie ona do gustu.

Trekking

Piękne krajobrazy, życie codzienne mieszkańców i kulturę buddyjską tego rejonu Himalajów najlepiej poznamy wybierając się na trekking.
Wydanych jest już kilka przewodników i map, które najtaniej będzie nabyć na miejscu w Indiach (w Delhi lub w Leh). W Leh działa sporo agencji trekkingowych, które pomogą nam znaleźć przewodnika i konie a nawet zorganizować kompletnie cały trekking. W odróżnieniu od popularnych trekkingów w Nepalu, w indyjskich Himalajach infrastruktura turystyczna jest bardzo słabo rozwinięta bądź nie ma jej wcale. Musimy zabrać ze sobą namiot, jedzenie i sprzęt do gotowania. Nie istnieje profesja tragarzy (porterów). Od przenoszenia ładunków są zwierzęta, najczęściej muły. W Indiach niełatwo jest kupić kartusze z gazem, dlatego lepiej zabrać prymus benzynowy lub naftowy. Benzynę bez problemu można kupić w Leh (stacja benzynowa poniżej dworca autobusowego), w innych miejscach nie jest to proste i znacznie bardziej kosztowne. Naftę zdobędziemy niemal w każdej wsi. Aby nie dźwigać zbyt dużo paliwa dobrze jest zabrać szybko gotujące się jedzenie. Na popularnych trasach spotyka się przykryte spadochronem tea shopy, w których można uzupełnić prowiant (mały wybór) i wypić ćaj – słodką herbatę z mlekiem. Weźmy rupie w drobnych nominałach, by uniknąć problemu z wydaniem reszty. Należy też się liczyć z opłatami za rozbicie namiotu w pobliżu wiosek (40-50 Rs od namiotu), gdzie mieszkańcy dorabiają sobie utrzymując czystość na najdogodniejszych łączkach biwakowych. W górach Ladakhu i Zanskaru, mimo ich pustynnego krajobrazu, nie brakuje większych i mniejszych potoków. W rejonach powyżej wiosek i pastwisk można pić surową wodę. Przydadzą się jakieś tabletki musujące z witaminami. Oprócz butów trekkingowych warto zabrać lekkie, szybkoschnące buty do przekraczania potoków o kamienistym dnie.

Rejony zamknięte

Po opisywanym regionie możemy w zasadzie poruszać się bez żadnych ograniczeń, poza terenami przygranicznymi. Do najbardziej atrakcyjnych miejsc na tych terenach (dolina Nubry, jeziora Tso Moriri i Pangong w Rupshu, wsie dardyjskie nad Indusem) od kilku lat można bez problemu załatwić zezwolenie na kilkudniowy pobyt. W agencjach trekkingowych w Leh kosztuje to około 100 Rs/os., trwa jeden dzień, potrzebne są dwa zdjęcia. Zezwolenia wydawane są dla grup minimum 4-osobowych (można wstawić tzw. „martwe dusze”, agencje dysponują kserokopiami paszportów poprzednich klientów).

Tylko w Leh

Ze względu na słaby rozwój regionu pamiętać musimy, że wielu rzeczy nie znajdziemy i nie załatwimy poza Leh. Na przykład wymiana pieniędzy, telefon do Polski, wysłanie kartek pocztowych, pomoc medyczna, kupno biletów lotniczych są praktycznie niemożliwe poza stolicą. Pamiątki można kupić w Leh w sklepach prowadzonych najczęściej przez Kaszmirczyków albo na bazarze tybetańskim w centrum miasta. Poza Leh jedynym miejscem, gdzie znajdziemy dużo kramów z pamiątkami, jest Alchi.

Relacja z wyprawy trekkingowo – poznawczej (2 lipca – 2 sierpnia 2001)

1 dzień

Wylot samolotem KLM do Amsterdamu, skąd po przesiadce na samolot amerykańskich linii North West, dalszy przelot do Delhi. Przylatujemy późnym wieczorem, co oszczędza nam nieco szoku klimatycznego. Na lotnisku wymiana pieniędzy (1 USD = 46,2 Rs). Przejazd taksówką (200 Rs) do hotelu Down Town (pokój 2-os. 180 Rs) położonego w turystycznej dzielnicy Paharganj.

2 dzień

Poranny przejazd na lotnisko i lot nad Himalajami (niestety bez widoków – kiepska pogoda) do Leh. Z oddalonego o parę kilometrów lotniska dostajemy się do miasta jeepem (90 Rs), których dużo jeździ po Ladakhu w charakterze taksówek. Szukamy zakwaterowania na najbliższe 3 noce w jednym z licznych, prowadzonych przez ladakhijskie rodziny hotelików leżących wśród zielonych pól na obrzeżach miasta (50 Rs/osobę za noc). Spacer po okolicy pozwala łatwiej zaaklimatyzować się do przebywania na wysokości, na jakiej leży Leh (3500 m n.p.m.).

3 dzień

Z położonego poniżej Wielkiego Czortenu dworca autobusowego odjeżdżają autobusy dalekobieżne do Manali i Srinagaru oraz lokalne (najczęściej minibusy) do wiosek w dolinie Indusu. Na pierwsze zetknięcie z buddyjskim klasztorem wybieramy oddaloną o 10 km od Leh wioskę Spituk z malowniczo usytuowaną na skalistym wzgórzu gompą. Jedziemy tam (minibus – 5 Rs/os.) przed południem, aby trafić na modlitwy mnichów. Po południu wycieczka na wzgórze koło Leh, na którego zboczu położone są ruiny pałacu królewskiego i nad nimi szereg świątyń lamajskich. Z wierzchołka rozległy widok na miasto.

4 dzień

Wynajmujemy jeepa na całodzienny objazd klasztorów doliny Indusu (1100 Rs). Zaczynamy od Hemis, leżącego 40 km od Leh, największego klasztoru Ladakhu. Następnie udajemy się do położonego w bocznej dolinie, widocznego z daleka, klasztoru Chemrey. W drodze powrotnej odwiedzamy jeszcze dwie ważne gompy: Tikse i Shey, w których podziwiać można olbrzymie posągi Buddy. Fotografujemy po drodze, leżący po drugiej stronie Indusu, klasztor Stakna oraz zgrupowania starych czortenów. Po powrocie do Leh kupujemy benzynę (~30 Rs/l.) i żywność na trekking.

5 dzień

Ponownie rezygnujemy z taniej komunikacji autobusowej, aby udając się do Lamayuru – miejsca startu trekkingu przez góry Zanskaru – zwiedzić ciekawe zabytki Dolnego Ladakhu (koszt wynajęcia taksówki 2150 Rs). 30 km za Leh. Przed wioską Nimmu, podziwiamy widok na rzekę Zanskar wpadającą do Indusu. Ok. 10 km dalej, we wsi Basgo, skręcamy w boczną drogę pnącą się na wzgórze z ruinami zamku królewskiego. Zwiedzamy pozostałości pałacu i dwie gompy. Kolejną przerwę w podróży robimy we wsi Saspol, gdzie udajemy się do starych grot medytacyjnych z zachowanymi pięknymi freskami. Z Saspolu już tylko 5 km dzieli nas od Alchi – wioski, na terenie której znajduje się grupa XI-wiecznych świątyń będących niegdyś religijnym centrum Dolnego Ladakhu. Z Alchi droga prowadzi dalej wzdłuż Indusu, po czym oddala się od niego wspinając się licznymi serpentynami do leżącej 125 km na zachód od Leh wsi Lamayuru. Znajduje się tutaj jeden z najpiękniej położonych klasztorów w Ladakhu.

6 dzień

W związku z trwającym świętem („Lamayuru Festival”) niełatwo o nocleg. Decydujemy się na spanie na dachu Dragon Guest House z możliwością korzystania z łazienki („co łaska”, za- płaciliśmy 30 Rs/noc od osoby). Święto przyciąga do wsi, a zwłaszcza do klasztoru, setki ubranych w tradycyjne stroje mieszkańców okolicznych wiosek. Na dziedzińcu gompy oglądamy cam – taniec masek przedstawiający zwycięstwo buddyzmu nad pre-lamajską religią bön, występy grup folklorystycznych, w tym Dardów z przygranicznych wiosek nad Indusem. Rozglądamy się także za mułami, które odciążyłyby nas na trekkingu. Z powodu święta załatwienie tej sprawy okazuje się trudne.

7 dzień

Wysyłamy wynajętym jeepem (500 Rs) nadmiar bagażu do wioski Wanla, gdzie będziemy kontynuować poszukiwania jucznych zwierzaków. Wanla – spora wioska leżąca u stóp dominującej nad nią gompy jest celem pierwszego dnia naszej wędrówki. Idziemy starym karawanowym szlakiem przez niewysoką przełęcz Prikti La (3700 m n.p.m.). Jest to łatwa i niedługa wędrówka, w sam raz na rozruszanie się na początek długiego trekkingu. Rozbijamy namioty w cieniu drzew w centrum wsi.

8 dzień

Znajdujemy właściciela osiołków, który godzi się na transport naszego ładunku, ale tylko do Lingshed – dużego klasztoru, położonego w środku gór Zanskaru, 4-5 dni drogi z Wanli (koszt osła 200 Rs/dzień). Początkowo idziemy wygodną gruntową drogą do wioski Phanjila, dalej ścieżką wzdłuż potoku do początku głębokiego kanionu. Spotykamy tu karawanę koni innych turystów, które są właśnie rozjuczane z konieczności ominięcia stosunkowo świeżego obsunięcia zbocza, które zniszczyło pokaźny fragment ścieżki. Nasze osiołki okazują się być dzielniejsze – pewnie pokonują z całym bagażem strome, niebezpieczne obejście. Wędrujemy dalej ścieżką wykutą w ścianie kanionu, mijamy po drodze naturalny most nad potokiem i rozwidlenie kanionu i dochodzimy do wsi Hanupata, za którą biwakujemy w miejscu, gdzie ścieżka schodzi nad potok.

9 dzień

Idziemy dalej w górę doliny i po przekroczeniu potoku pniemy się na przełęcz Sirsir La (4800 m n.p.m.). Z przełęczy rozległy widok na, zdawałoby się pobliską, wioskę Photaksar i dalej na trasę jutrzejszej wędrówki. Zejście do Photaksaru okazuje się dość długie. Rozbijamy się przed wsią, przy moście i po obiedzie robimy spacer do wioski, którą zaliczyć można do jednej z najładniejszych na trasie.

10 dzień

Nie planujemy tego dnia przejścia kolejnej wysokiej przełęczy Sengi La (4900 m n.p.m.), gdyż za przełęczą trudno o dobre miejsce biwakowe. Pogoda niestety się psuje i idziemy w deszczu, przekraczając wezbrane potoki płynące z bocznych dolinek do miejsca zwanego Sengi La Base Camp. Z zamierzonego wypoczynku na słonecznej łące nic nie wychodzi, resztę dnia spędzamy w namiotach.

11 dzień

Pogoda wraca do normy, znów jest słonecznie. Przechodzimy więc kolejną przełęcz z licznymi kopcami ułożonych kamieni, ozdobioną kolorowymi flagami modlitewnymi. Na prawo wznosi się nad przełęczą charakterystyczny piramidalny wierzchołek, widok który towarzyszy nam przez ostatnie dwa dni. Po zejściu z przełęczy trawersujemy zbocza głębokiej doliny i bez zbytniej straty wysokości wchodzimy na przełęcz Kiupa La (4400 m n.p.m.). Widzimy z niej ostatnią przełęcz dzielącą nas od Lingshed, niewiele niższą od tej, na której stoimy. Tyle tylko, że musimy najpierw zejść kilkaset metrów ścieżką stromo schodzącą zygzakiem na dno głębokiej doliny, by od nowa zdobywać wysokość. Nocujemy nad jeziorkiem utworzonym przez miejscowych pasterzy na wypłaszczonej części przeciwległego zbocza doliny.

12 dzień

Przekraczamy przełęcz Nekutsi La i schodzimy do wyłaniającego się klasztoru Lingshed tarasowato położonego na stromym zboczu. Trzy osiołki towarzyszące nam do tego miejsca zamieniamy na dwa konie, które powędrują z nami do „stolicy” Zanskaru: Padum (wynajęcie konia 250 Rs/ dzień). Nocujemy vis a vis gompy, skąd obserwować można życie klasztoru wprost sprzed namiotu.

13 dzień

Wychodzimy wczesnym rankiem mając przed sobą chyba najcięższy dzień trekkingu. Idziemy początkowo wśród pól górnej części wioski Lingshed wyraźną ścieżką wiodącą w stronę Rangdum. W odpowiednim miejscu należy skręcić w mniej wyraźną ścieżkę, która prowadzi na małą przełączkę, stromo schodzi na dno dolinki z wysychającym w ciągu dnia potoczkiem, po czym długo pnie się serpentynami na przełęcz Hanuma La (4800 m n.p.m.). Po trudach wspinaczki na przełęcz czeka nas jeszcze długie zejście do położonych kilometr niżej szałasów pasterskich Snertse.

14 dzień

Trawersujemy strome zbocza nad głęboko wciętą dolinką z olbrzymim skalnym klifem po przeciwnej stronie i schodzimy do mostu na potoku Omang wpadającego wkrótce do pobliskiej rzeki Zanskar. Z mostu czeka nas jeszcze strome podejście na ostatnią przed Padum przełęcz Parfi La (3900 m. n.p.m.). Przed podejściem należy zaopatrzyć się w wodę, gdyż do najbliższej wody dzieli nas ok. 3-4 godz. marszu. Z przełęczy warto wejść na skały z lewej strony, skąd podziwiać możemy rzekę Zanskar przedzierającą się przez przemierzane przez nas góry dramatycznymi przełomami. Na nocleg docieramy do zielonej oazy wsi Hanumil.

15 dzień

Szeroką i płaską doliną Zanskaru wędrujemy do miejsca biwakowego Rinam. Po drodze mijamy zanskarskie wioski Pidmo i Pishu, zaś na przeciwnym brzegu rzeki Zanskar wieś Zanglę z górującą nad nią gompą i ruinami zamku królewskiego.

16 dzień

Nieco ponad 2 godz. marszu dzieli nas od dużej wsi Karsha z dominującą nad nią, widoczną z daleka gompą. W tym największym w Zanskarze klasztorze trwają akurat przygotowania do nadchodzącego święta. Po zwiedzaniu ruszamy dalej w stronę widocznego już Padum, mijając po drodze mały klasztor Pipiting wyróżniający się wielkim czortenem wznoszącym się nad jego zabudowaniami. Zatrzymujemy się na skraju miasteczka w wygodnym hoteliku (pokój 2-os. – 250 Rs).

17 dzień

Wybieramy się do najstarszej, zachowanej gompy w Zanskarze położonej ok.10 km na zachód od Padum w wiosce Sani. Po powrocie uzupełniamy w miejscowych sklepikach zapasy żywności na dalszą część trekkingu i umawiamy się z kolejnym horsemanem (200 Rs dziennie za konia). Przerwa w Padum służy również temu, by wygodnie poprać podbrudzone już mocno ubrania i pojeść trochę zdrowszego i smaczniejszego jedzenia niż trekkingowe.

18 dzień

Świeżo budowaną drogą wzdłuż rzeki Tsarap wędrujemy do wioski Reru. Po drodze odwiedzamy malowniczo usytuowaną na skale gompę Bardan. Nocujemy na brzegu stawu w pobliżu miejscowej szkoły.

19 dzień

Długi etap do wioski Purne leżącej u zbiegu rzek Tsarap i Kargyak. Za Reru przeprawiamy się po przerzuconym nad głębokim kanionem mostku i idziemy ścieżką prowadzącą to bezpośrednio nad rzeką, to wspinającą się wysoko nad nią dla ominięcia urwistych brzegów. Po drodze stwierdzamy, że nie ma już pięknego, wiszącego mostu z lin sizalowych, który do niedawna łączył brzegi koło wioski Char. Szkoda… W Purne nocujemy na campingu w sąsiedztwie namiotów kilku dużych grup trekkingowych.

20 dzień

Pozostawiamy namioty na campingu i wyruszamy na wycieczkę do Phugtal Gompy – najpiękniejszego klasztoru Zanskaru. Idziemy wzdłuż potoku Tsarap, dnem wąskiej i głębokiej doliny z czerwonymi skałami na zboczach. Po przekroczeniu mostka i wspięciu się na drugi brzeg ukazuje się nam widok przylepionego do skalnej ściany, niczym plaster miodu, klasztoru wiszącego 200 m nad potokiem. Świątynie usytuowane są wokół olbrzymiej groty ze świętym źródełkiem, poniżej przyklejone są do ścian gliniane domki lamów. Choć Phuktal leży z boku głównego szlaku, zdecydowanie warto uwzględnić w planach dodatkowy dzień na taką boczną wycieczkę.

21 dzień

Opuszczamy Purne i podążamy w górę doliny Kargyak, w stronę wioski o tej samej nazwie, ostatniej przed przełęczą Shingo La. Biwakujemy nad potokiem za Kargyakiem, na polance wśród karłowatych rokitników.

22 dzień

Od rana pada deszcz. Kierujemy się w stronę strzelistego szczytu Gumburanjon, przed którym dolina gwałtownie skręca. Po przekroczeniu paru rękawów potoku spływającego z niedalekiego lodowca w głównej grani Himalajów znajdujemy doskonałe miejsce na biwak z krystalicznie czystą wodą. Deszcz się uspakaja, ale mogło by być cieplej gdyż zaplanowaliśmy tu wypoczynek.

23 dzień

Początkowo dnem łagodnie wznoszącej się doliny, za kamiennymi szałasami Lakong pniemy się stromiej w górę do Singo La Base Camp – ostatniego dogodnego miejsca biwakowego przed przełęczą. W pobliżu odnajdujemy rosnące gdzie niegdzie pośród skał błękitne maki – endemity, spotykane tylko w niektórych rejonach Himalajów.

24 dzień

Tego dnia żegnamy się z Zanskarem przechodząc przez przełęcz w głównej grani Himalajów. Przed przełęczą opuszczamy ścieżkę kierując się w stronę przykrytej śnieżno-lodową czapką góry Shingo Kang. Plecaki chowamy za dużym kamieniem i ruszamy na szczyt (5550 m n.p.m.). Widoki z nawiązką rekompensują nam wysiłek. Widać morze gór, których nie ujrzelibyśmy z przełęczy, pod nimi duże spękane lodowce. Po powrocie do plecaków czeka nas jeszcze krótkie podejście na szeroką przełęcz Shingo La (5050 m n.p.m.) i długie zejście do biwaku Chumik Nakpo.

25 dzień

Schodzimy dalej w dół do dużej doliny, która zaprowadzi nas później do szosy Leh-Manali. Po przekroczeniu długiego wiszącego mostu zatrzymujemy się w obozowisku Jankar Sumdo.

26 dzień

Ostatni etap naszego trekkingu. Wędrujemy prawym orograficznie brzegiem potoku po czym przechodzimy na drugi brzeg po efektownym kamiennym moście przerzuconym w miejscu, gdzie płynie on głęboko w skalnej rozpadlinie. Dochodzimy w końcu do wioski Rarik. Tam rozładowujemy konie i ufnie czekamy razem z grupką miejscowych na autobus. Ujrzeliśmy go kilkaset metrów przed wioską, jak zawrócił i odjechał z powrotem. Obładowaliśmy się więc dodatkowym bagażem, który dźwigały konie i przedłużyliśmy sobie trekking jeszcze o 5 km. We wsi Darcha, do której dotarliśmy, okazuje się z kolei, że uciekł nam ostatni autobus do Keylongu – stolicy dystryktu. Jedziemy wobec tego wynajętym jeepem (500 Rs) i zatrzymujemy się w tym sympatycznym mieście w wygodnym hotelu Gyeser (200 Rs pokój 2-os.).

27 dzień

Lokalnym autobusem (68 Rs.) jedziemy do kurortu Manali, leżącego już zupełnie na południowych stokach Himalajów, za przełęczą Rothang. Wybieramy tam położony w centrum hotel Yamuna (cena jak w Keylongu). Po pustynnym Ladakhu szokuje zieleń iglastych lasów rosnących wokół na zboczach gór.

28 dzień

Robimy wycieczkę do drewnianej świątyni hinduistycznej Hadimba i do starego Manali. Warto się też przejść (lub pojechać rikszą) do wioski Vashisht, gdzie atrakcją są gorące źródła, w których można zażyć kąpieli.

29 dzień

Dalszy odpoczynek w Manali. Po południu wyjeżdżamy nocnym autobusem do Delhi (tzw. super de luxe, 492 Rs.).

30 dzień

Przyjeżdżamy rano do gorącego i parnego Delhi. Jeszcze tego dnia, po odpoczynku, udajemy się do sikhijskiej gurdwary, zwiedzamy centrum New Delhi i spacerujemy po zaułkach Paharganju.

31 dzień

Rano jedziemy do Starego Delhi, gdzie zwiedzamy ważniejsze zabytki. Po południu ostatnie zakupy i wieczorem wyjazd na lotnisko.

32 dzień

Powrót do Polski.

Rozmaitości ze świata

Aktywiści hinduskiej partii nacjonalistycznej Bharatiya Janata Party protestowali przed konsulatem amerykańskim w Bombaju przeciwko kotce prezydenta USA, Georga W. Busha, a właściwie przeciwko jej imieniu – India. Na jednym z transparentów uczestnicy protestu wyjaśniali Bushowi – Panie prezydencie, proszę nie popełniać błędu, Hindusi nie są kotami, tylko lwami.


  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u