Bangladesz – Joanna i Artur Morawiec

Joanna i Artur Morawiec

Trasa: Kalkuta – Dhaka – Bogra – Parhapur –Bogra- Burimari –Syedpur –Jessore -Benapole– Kalkuta

Wiza

Aby wjechać do Bangladeszu należy posiadać wizę. Nie można jej uzyskać na przejściach granicznych. Do niedawna działała w Polsce Ambasada Bangladeszu, została jednak zamknięta. Na terenie Polski działa wprawdzie Konsulat Honorowy Bangladeszu w Gdańsku, nie ma on jednak uprawnień do wydawania wiz. Najbliższą Polski Ambasadą Bangladeszu jest ambasada w Berlinie, uzyskaliśmy jednak informację że obywatele Polski mają problem z uzyskaniem tam wiz, gdyż Polska została przyporządkowana….Ambasadzie Bangladeszu w Amsterdamie.

Wizę do Bangladeszu można wyrobić sobie w Indiach – w Ambasadzie Bangladeszu w Delhi lub Konsulacie w Kalkucie. Cena wizy Bangladeszu w Kalkucie wynosiła 600 Rp – wnioski o wizę należy składać między 9 a 10.30 rano, wiza wydawana jest po godz. 16.

Podczas składania wniosku wizowego urzędnik spytał nas , którym przejściem granicznym chcemy wjechać do Bangladeszu, po czym sam wypełnił odpowiednią rubrykę. Okazało się, że ma to duże znaczenie, gdyż do Bangladeszu można wjechać oraz z niego wyjechać tylko przez wypisane następnie na wizie przejścia graniczne. Nie wiedzieliśmy o tym, przez co następnie nie mogliśmy przekroczyć granicy w Bumarii i musieliśmy wracać na południe do Benapole, o czym więcej w dalszej części sprawozdania.

Waluty

Walutą Bangladeszu jest Thaka (Th). Za 1 USD uzyskamy 59,5 Th, za 1 Rupię Indyjską (RS) – 1,35 Th.. Warto wymienić większą kwotę w Dhace, na prowincji mało punktów wymiany walut, a i kurs niższy.

Przygotowania w Indiach:

Do Kalkuty przylecieliśmy liniami British Airways z Warszawy przez Londyn (cena w obie strony, z powrotem z Delhi 2.555 zł – około 2.800 zł z opłatami lotniskowymi). Z lotniska do miasta można udać się taksówką (drożej) lub skorzystać z lokalnego transportu. W tym celu należy po wyjściu z lotniska przejść na wprost około 500 metrów do głównej drogi (ignorując nachalnych taksówkarzy), gdzie znajduje się przystanek autobusowy. Autobusem linii 30B (koszt 4Rs) należy dojechać do stacji metra Dum Dum. Jest to obecnie końcowa stacja metra, jednak w przyszłości linia metra ma być dociągnięta do lotniska. Metrem ze stacji Dum-Dum można dojechać do Centrum Kalkuty. My jechaliśmy do stacji Park Street, położonej w pobliżu dzielnicy tanich hoteli turystycznych (bilet na metro – 6 Rs)

W Kalkucie zatrzymaliśmy się w jednym z hoteli w rejonie Sudder Street(hotel „Modern Lodge” – 250 Rs za mały pokój 2-osobowy z łazienką). Sudder Street i przyległe uliczki tworzą “turystyczną” enklawę w Kalkucie. Znajdują się tam dziesiątki tanich hoteli oraz biur podróży. Pokój 2-osobowy z AC kosztuje 500 – 800 RS.

W maju 2004 roku za 1 USD otrzymywaliśmy około 44 Rs.

Przykładowe ceny:

W knajpkach

Kurczak Masala – 35 Rs

Kurczak Tikka Masala – 50 Rs

Ryż – 10 Rs

Pieczywko czosnkowe (na ciepło) – 16 Rs

Piwo (0,7l) w knajpie AC – 75 Rs

Z Kalkuty do Dhaki jechaliśmy autobusem firmy „For Star”. Cena wyniosła 300 Rs plus 260 Th (płatne dopiero na granicy w Benapole).

Bilety kupiliśmy w jednym z licznych biur na Sudder Street.

Wyjazd o 5.30 rano., w Dhace byliśmy już po zmierzchu. Po Indyjskiej stronie podróż odbywała się klimatyzowanym autobusem, z bardzo wygodnymi siedzeniami, w cenie biletu śniadanie. Jednym słowem: luksus. Granicę pokonuje się pieszo, a następnie riksze rowerowe (na koszt przewoźnika) dowożą około 2 km do kolejnego autobusu (o znacznie gorszym od Indyjskiego standardzie).

Można do Dhaki taniej dotrzeć lokalnymi środkami transportu, zajmuje to jednak dużo więcej czasu.

Bezpieczeństwo

Dla turysty podróżowanie po Bangladeszu jest bezpieczne. Spotyka się on z powszechna sympatią i życzliwością mieszkańców. Ponieważ turystów jest mało, wzbudzają oni bardzo duże zainteresowanie. Gdy tylko zatrzymaliśmy się na ulicy na dłużej, np. pijąc colę, fotografując czy filmując otaczał nas tłum ciekawskich.

Mieszkańcy bardzo chętnie i bezinteresownie udzielają obcokrajowcom wszelkiej pomocy.

Problemem mogą być natomiast częste w Bangladeszu strajki generalne, paraliżujące cały transport publiczny.

Zdrowie

Należy przed wyjazdem zadzwonić do Sanepidu aby dowiedzieć się jakie szczepienia są wskazane. My zażywaliśmy lek przeciw malarii Paludrynę. Można także zabrać moskitere, oraz ewentualnie leki leczące malarie. My jednak nie mieliśmy żadnych problemów ani z malarią ani problemów żołądkowych. Należy pić wodę butelkowaną, myć zęby też w takiej wodzi , myć ręce. Proponujemy zabrać antybakteryjny płyn – można kupić w perfumeriach Saphora (gorąco polecamy tym bardziej ze jest wydajny i nie wysycha w upale jak chusteczki nawilżone) ewentualnie chusteczki jednorazowe. W trakcie wielogodzinnych przejazdów bardzo są przydatne. Oczywiście można zabrać tabletki do uzdatniania wody np. jodyna (4 krople na butelkę), polecany też jest Micropour ale należy przeczytać ulotkę !

Dhaka (2-4.05.2004)

Zatrzymaliśmy się w hotelu „Moon Star Residential” , gdzie za ładny pokoik z łazienką i TV (bez TV nie było) zapłaciliśmy 450 TH.

Adres: Hotel Moon Star Residential, 9 Inner Circular Road, Fakirapool (Chittagong Bus Stand) Dhaka-1000, tel: 8350210 e-mail: hotelmoonstar2004@yahoo.com

Obsługa nie chciała się targować, twierdząc że ich ceny są stałe.

Bardzo życzliwi i pomocni pracownicy hotelu, codziennie obdarowywali nas kwiatami.

W pobliżu znajdowało się kilka innych hoteli o zbliżonych cenach .

W Dhace najciekawsze do zwiedzenia jest stare miasto. Warto tutaj powłóczyć się wąskimi uliczkami. By zobaczyć życie na rzece należy wynająć łódź (płaciliśmy 30 Th za przejażdżkę). Z ciekawszych obiektów warto wspomnieć jeszcze pałac Ahsan Manzil (dawna siedziba Brytyjskiego Gubernatora; wstęp 2 Th) , XVII wieczny Lalbagh Fort z mauzoleum Pari Bibi (wstęp 2 Th) oraz Meczet Narodowy (Nowoczesny budynek , obok głównego stadionu Dhaki; bezpłatnie).

Podczas pobytu w Dhace wzięliśmy udział w obchodach urodzin Eid Mubaraka – jednego z ważniejszych duchownych muzułmańskich Bangladeszu. Na ulicy przy naszym hotelu zgromadziło się kilka tysięcy ubranych na biało, głównie brodatych mężczyzn śpiewających pieśni na chwałę Allacha (początkowo myśleliśmy, że to jakaś anty-amerykańska demonstracja). Bez problemu poruszaliśmy się w tym tłumie, robiąc zdjęcia i filmując. W końcu zostaliśmy dostrzeżeni przez kogoś z komitetu organizacyjnego obchodów. Zaproszono nas do stołu prezydialnego , poczęstowano jadłem i napojem. Zyskaliśmy także dogodny punkt obserwacyjny.

W pobliżu naszego hotelu znajdowała się kawiarenka internetowa. Koszt korzystania z internetu wynosił tam 25 Th za 1 godz, ; wydruk 1 strony – 5 th.

Przykładowe ceny:

Butelka coli, sprita itp. – 10 th.

Telefon do Polski – 12 th za 1 minutę

Pierożki ze straganu – 2 th za 1 sztukę

Naleśnik z warzywem i jajkiem , zwinięty w kostkę (smaczne), ze straganu – 14 th

Butelka wody mineralnej duża – 20 Th

Duży arbuz – 36 th

Obiad w knajpce – od 50 th

Hamburger w motelu – 25 th

4 banany – 6 th

Z Dhaki wyruszyliśmy do Bogry. Najpierw musieliśmy dotrzeć do odpowiedniego dworca autobusowego. Taksówka do Szamoli Office (22/3 B Block , Colege Gate) , skąd odjeżdżają autobusy do Bogry kosztowała spod naszego hotelu 70 th. (45 minut jazdy) Autobusy z ww. dworca Dhaki do Bogry odjeżdżały o godz: 7.30, 9.00, 11.00, 15.00, 17.00, 23.00 i 23.30. Czas podróży to około 5 godzin, cena przejazdu 180 th.

Bogra (4-7.05.2004)

Do Bogry przybyliśmy wieczorem. W mieście nie ma zbyt dużej ilości miejsc hotelowych. Na obrzeżach miasta znajdują się motele o wyższym standardzie i cenach.

Zatrzymaliśmy się w Northway Motel (ładne pokoje z łazienkami w cenach: pokój z AC – 1050 Th, z wiatraczkiem – 650 Th , my za ten ostatni wytargowaliśmy cenę 500 Th.)

Adres: Nortway Motel, Latifpur Coloni, Sherpur Road, Bogra – 5800, tel: 051-66824.

Wcześniej odwiedziliśmy Motel Parkan (pokój z AC – 1200 TH, z wiatraczkiem – 600) gdzie jednak nie chcieli się targować o cenę.

W naszym Motelu na pyszne obiady wydawaliśmy po 100 – 150 Th na osobę (np. kurczak na słodko-kwaśno z ryżem i sałatką – 120 Th , cola – 3 Th)

W samym centrum miasta natrafiliśmy tylko na jeden, dość obskurnie wyglądający hotel.

Po mieście najwygodniej poruszać się pieszo oraz rikszami rowerowymi. Kosztują one od 5 Th (krótki dystans) do 10 Th (długi dystans).

Na terenie Bogry znajdują się trzy dworce autobusowe, jest tez kilka stanowisk prywatnych firm przewozowych. Najlepiej powiedzieć riksiarzowi (często za pośrednictwem kogoś, kto zna angielski) do jakiego miasta chce się jechać, o on dowiezie do odpowiedniego autobusu.

Do Dhaki kursuje wiele autobusów różnych firm przewozowych

Bogra jest także ważnym węzłem kolejowym. Kursują stąd pociągi raz dziennie do Dhaki (odjazd 19.30, na miejscu jest 6.50 rano; codziennie za wyjątkiem środy) ; trzy razy do Santahar (o 5.02, 18.40 i 20.55) , raz do Lalmornihat (odjazd o 7.05 na miejscu jest po 5 godzinach) oraz raz do Balasi Ghat (o 16.26)

W centrum miasta znaleźliśmy „Cyber Cafe” – godzina serfowania po internecie – 20 Th, prędkość łączy – niska.

W pobliżu głównego ronda w centrum miasta znaleźliśmy jedyny kantor wymiany waluty w mieście. Kurs wymiany minimalnie gorszy niż w Dhace (58 Th)

Bogra jest dobrym punktem wypadowym do zwiedzenia zabytków północnego Bangladeszu tj Mahasthan garh i Parhapur.

Wycieczka do Mahasthan Garh (Pundurunagar):

W Oddalonym o 13 km od Bogry Mahasthan Garh znajdują się pozostałości Pundurunagar wielkiego miasta (obszar miasta zamykał się w prostokącie 4500 m x 5000 m) sprzed 2500 lat. Miasto miało początkowo buddyjski, następnie zaś hinduski charakter Obecnie nie pozostało z Pundurunagar dużo – mury obronne, ruiny paru świątyń, trochę widocznych na polach uprawnych fundamentów dawnych budowli. Jedyną lepiej zachowaną częścią miasta jest położony na zewnątrz murów obronnych, tuż przy Muzeum Archologicznym kompleks świątyń Govinda Bhita (z przełomu 3/2 w p.n.e.). Muzeum Archeologiczne (wstęp dorośli 2 Th , dzieci 1 Th) zawiera eksponaty z wykopalisk, głównie z Pundurunagar, ale także z innych rejonów północnego Bangladeszu. W środku murów obronnych znajdują się obecnie pola uprawne i wsie. Spacerując tam mogliśmy z bliska przyglądać się pracy Bangladeskich rolników i porobić trochę ciekawych zdjęć.

Dojazd z Bogry: spod naszego hotelu dojechaliśmy rikszą do centrum miasta, skąd odchodziły minibusy (tzw. Tempo) w kierunku Pundurunagar (cena rikszy 10 th za 2 osoby). Tempo do Mahasthan Garh kosztuje 20 th za 1 osobę. Z współczesnego miasteczka do ruin jest kilkaset metrów. W tamta stronę pojechaliśmy rikszą rowerową za 10 th, z powrotem wróciliśmy na piechotę. Z Mahasthan Garh do Bogry wróciliśmy tym razem autobusem (za 5 th od osoby), którym dojechaliśmy jednak do położonego na obrzeżu centrum Bogry dworca autobusowego

Parharpur (6.05.2004)

W Parhapur znajduje się, reklamowana w Bangladeszu „Największa stupa Buddyjśka na południe od Himalajów”. Rzeczywiście, pochodząca z VIII w. Świątynia Somapuri Vihara robi duże wrażenie i niewątpliwie warta jest odwiedzenia. Główna stupa ma 20 metrów wysokości. Kompleks funkcjonował do XII w, kiedy to został zniszczony przez armie Bengalską.

Aby dostać się do Parharpur należy najpierw dojechać z Bogry do Jaipurhat (30 th za osobę). Z Jaipurhat bardzo lokalnym autobusem za 7 th dojedziemy do Parhapur. Od przystanku autobusowego do wejścia do kompleksu świątyń jest spory kawałek. Można zrobić sobie długi spacer bądź przejechać wieloosobową rikszą rowerową. My w jedną stronę szliśmy na piechotę. Podczas większości drogi widzieliśmy Wielką Stupę, jednak by się do niej dostać trzeba obejść wokół cały teren kompleksu świątyń. Droga zajęła nam około 45 minut. Podczas spaceru mogliśmy przyglądać się życiu Bangladeskiej wsi. Wstąpiliśmy też do przydrożnej szkoły, wywołując tym entuzjazm uczniów (wszyscy uczniowie i nauczyciele wybiegli z klas i pozowali do wspólnego zdjęcia z nami).

Z powrotem do przystanku autobusowego wracaliśmy wieloosobową rikszą rowerową (3 Th od osoby)

Bilet do kompleksu Parhapur (w tym do mieszczącego się tu muzeum) kosztuje 2 Th. W Bangladeszu na szczęście nikt nie wpadł jeszcze na pomysł zastosowania specjalnych cen dla obcokrajowców. Przy muzeum kupiliśmy zestaw pocztówek z zabytkami Bangladeszu za 24 th. Kompleks świątyń robi wrażenie, szczególnie Wielka Stupa. Niewątpliwie warto przyjechać do tego położonego na uboczu szlaków kompleksu zabytków Buddyzmu.

Podczas zwiedzania kompleksu byliśmy sporą atrakcją dla miejscowych turystów, którzy parokrotnie prosili nas o wspólne zdjęcie.

Na terenie kompleksu, w pobliżu muzeum znajduje się mały hotelik (w trakcie naszej wizyty był jednak nieczynny) oraz parę straganów z piciem, jedzeniem i parasolami (do ochrony przed słońcem). Coca cola kosztowała tam 15 Th.

Gdy po zwiedzaniu kompleksu wróciliśmy rikszą do przystanku autobusowego dwóch riksiarzy (z rikszami motorowymi) próbowało nas przekonać, że autobus dziś już nie pojedzie i musimy jechać z nimi do Jajpurhat. Oferowali przejazd za 50 Th. Tłumaczyli nam to całe 10 minut, dopóki nie nadjechał autobus, który za 7 Th zawiózł nas do Jajpurhat, skąd za 30 Th kolejnym autobusem wróciliśmy do Bogry.

Bogra – Burimari – Syedpur (7.05.2004)

W Burimari znajduje się przejście graniczne pomiędzy Bangladeszem a Indiami. Ze strony Indyjskiej stosunkowo blisko stąd do Siliguri, będącego ważnym węzłem komunikacyjnym a zarazem punktem tranzytowym w drodze do Sikkimu.

Z Bogry pojechaliśmy autobusem do Lalmonirhat (100 th za 1 os.) – niezbyt ciekawego małego miasteczka , będącego jednak węzłem komunikacyjnym w tym rejonie Bangladeszu. Na dworcu autobusowym w Lalmonirhat przesiedliśmy się do autobusu do Burimari (60 th za 1 os). Do samej granicy jest stamtąd jeszcze ok. 10 km, dojechaliśmy rikszą rowerową płacąc za to aż 150 th (cena ustalona była na 50, ale po 1,5 h szybkiej jazdy zlitowaliśmy się nad riksiarzem.) Znaleźliśmy się na granicy w Burimari, gdzie chcieliśmy przekroczyć granicę do Indii i gdzie rozpoczęła się nasza przygoda z celnikami. Okazało się, że na Bangladeskiej wizie jako punkt wjazdu i wyjazdu z kraju mięliśmy podane przejście graniczne w Benapole (co było dziwne o tyle, że podczas wyrabiania wizy w Kalkucie nikt nie pytał nas, którym przejściem granicznym będziemy chcieli opuścić Bangladesz). Bangladescy strażnicy byli gotowi nas przepuścić przez granicę, lecz na indyjskich nie działały żadne argumenty. Powiedziano nam, że musimy wracać – albo do przejścia granicznego w Benapole, albo do Dhaki, gdzie można ewentualnie otrzymać pozwolenie na wyjazd z Bangladeszu przez Burimari. Ostatecznie zdecydowaliśmy się wracać na południe do przejścia granicznego w Benapole. Spod przejścia granicznego odjeżdżał o 15.50 autobus do Syedpur (cena 75 th). Na miejscu mieliśmy być o godz. 19.30, co pozwoliło by nam złapać pociąg na południe, do Jessore w pobliżu przejścia granicznego w Benapole. Niestety, autobus spóźnił się o parę minut, i mimo dużej pomocy udzielanej nam przez współpasażerów nie udało nam się zdążyć na wieczorny pociąg.

Uwaga – na granicy w Burimari znajduje się wiele knajpek i sklepików, nie ma jednak żadnego punktu wymiany walut.

Opisywane w przewodnikach Lonely Planet inne przejście graniczne w północnym Bangladeszu – w Chiliwari było zamknięte.

Syedpur (7.05-8.05.2004)

Zostaliśmy więc w zasadzie zmuszeni do przenocowania w Syedpur, co okazało się w sumie ciekawym doświadczeniem. Pierwszym naszym problemem był brak lokalnej waluty. (w planach mieliśmy przecież opuszczenie tego dnia Bangladeszu), a potrzebowaliśmy trochę thaków na opłacenie hotelu, przejazdu pociągiem następnego dnia oraz zakup żywności. Oczywiście wszystkie banki były już zamknięte. Nie udało nam się wymienić waluty w aptece, ale właściciel salonu z motocyklami zgodził nam się pomóc. Zaoferował za 1 USD 50 Th, i po długich negocjacjach i zapewnieniach, że nie jesteśmy Amerykanami ani Izraelczykami uzyskaliśmy ostatecznie kurs 55 Th za dolara. Wymieniliśmy 20 USD, co wystarczyło nam już do końca pobytu w Bangladeszu.

W Syedpur przy głównej ulicy znajdowały się hotele: Taluhder Guest House , Hotel Time Star, Hotel Arafat International, Hotel Aldijz . Wszystkie dość obskurne, ale bardzo tanie . My zatrzymaliśmy się w Hotel Aldijz (pokoje z łazienkami: jedynka 50 th, dwójka 100 Th, pokój VIP – 250 Th). Wybraliśmy pokój za 100 Th . W cenie pokoju moskitiera i kadzidełko chroniące przed komarami. Postawiliśmy także „jedynkę” jednemu ze współpasażerów naszej podróży, który wraz z nami spóźnił się na pociąg, pomagał nam wymianie walut, a następnie z braku funduszy szykował się do snu na ulicy.

Po wymianie walut i załatwieniu formalności meldunkowych w hotelu, mimo że było już po 21 wybraliśmy się na spacer po mieście. Za 30 Th spożyliśmy po naleśniku na kolację. Następnie poznaliśmy bardzo sympatycznych mieszkańców Syedpur (w tym jednego duchownego muzułmańskiego), z którymi spędziliśmy znaczną część nocy. Najpierw dowiedzieliśmy się, że w Syedpur znajduje się piękny (zdaniem mieszkańców) meczet. Udaliśmy się tam rikszami (cena łącznie z powrotem 18 Th), i rzeczywiście, mimo ciemności mogliśmy stwierdzić, że obłożony setkami kolorowych płytek meczet wygląda bardzo interesująco. Był to zbudowany w 1863 roku meczet Sini (czyt. Czini). By zobaczyć ten niewielki, ale bardzo kolorowy, z wieloma fantazyjnymi wieżyczkami meczet, warto przyjechać do Syedpur.

Wracając w kierunku hotelu zwróciliśmy uwagę na oświetlony setkami małych lampek dom. Okazało się , że odbywa się tam wesele. Gdy przystanęliśmy pod tym domem, zostaliśmy oczywiście zaproszeni do środka. Przedstawiono nas zarówno Panu Młodemu, jak i Pani Młodej (bawili się w oddzielnych pomieszczeniach) oraz Rodzicom, a następnie zasiedliśmy przy weselnym stole, stając się niewątpliwie dla większości gości weselnych główną atrakcją wieczoru.

Do hotelu wróciliśmy późną nocą.

O godz. 7 rano jest pociąg z Syedpur do Khunli przez Jessore (bilety do Jessore: II klasa – 155 Th – 180 Th , I klasa 280 – 320 Th , w zależności od typu wagonu). Wstaliśmy wcześnie rano, by przed odjazdem pociągu jeszcze raz pojechać do meczetu Sini , którego piękno mogliśmy w pełni docenić dopiero w świetle dnia. Następnie, odprowadzani przez poznanego ubiegłej nocy imama udaliśmy się na dworzec, gdzie już czekał na nas pociąg na południe.

Jessore – Benapole – Kalkuta (8.05.2004)

Po kilku godzinach jazdy dojechaliśmy do Jessore, miasta położonego na trasie z Benapole do Dhaki. Z dworca kolejowego przejechaliśmy rikszą rowerową na dworzec autobusowy (10 Th), skąd złapaliśmy autobus do Benapole (25 Th za 1 os.) W Benapole dojazd rikszą do samej granicy – 10 Th od osoby. Na granicy trzeba uiścić opłatę wyjazdową 500 Th w specjalnym kantorku (Nie dotyczy obywateli Indii i Bangladeszu).

Uwaga – granica jest zamykana o godz. 18. My byliśmy na granicy punkt 18:00. Celnicy Bangladescy szybko nas odprawili, martwiąc się przy tym, czy Hindusi nas jeszcze obsłużą. Biegiem przelecieliśmy przez furtkę w zasiekach, zanim zamknął ją żołnierz. Punkt odprawy Hinduskiej był już jednak zamknięty. Głośnym pukaniem przywołaliśmy jednak urzędnika. Najpierw próbował nam powiedzieć, że granica jest zamknięta i musimy czekać do jutra, dało się go jednak przekonać by nam otworzył i załatwił niezbędne formalności. Po początkowym narzekaniu (musiał pracować po godzinach swojej pracy) okazał się jednak bardzo sympatycznym, bezinteresownym i pomocnym człowiekiem.

Z przejścia granicznego rikszą motorową za 90 Rs podjechaliśmy do dworca kolejowego w Bangaon., skąd za 18 Rs kupiliśmy bilety na lokalny pociąg do Kalkuty (dworzec Sealdah). Do Kalkuty dotarliśmy około północy. Za 100 Rs wzięliśmy jeszcze taxi z dworca Sealdah w rejon Sudder Street, gdzie znaleźliśmy hotel. I tak skończyła się nasza przygoda z Bangladeszem.


  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u