30 000 kilometrów przez Azję – Michał Dwornicki, Agnieszka Jóźwiak

Michał Dwornicki, Agnieszka Jóźwiak

Termin: 6 lipca – 24 września 2000
Koszty w kraju

– leki: 80 zł
– jedzenie: 60 zł / osobę
– legitymacja ISIC: 32 zł
– filmy: 120 zł

Kursy walut

– 1 USD – 965 (Bru) białoruskich rubli (lipiec)
– 1 USD – 27,75 (Ru) rubli (lipiec)
– 1 USD – 8,07 (Y) juana – kurs oficjalny, 8,25 – 8,45 Y – kurs czarnorynkowy (sierpień)
– 1 USD – 7,5 (HK$) dolarów Hongkong (sierpień)
– 1 USD – 144 (T) tengów (wrzesień)
– 1 USD – 5,64 (Hr) hrywny (wrzesień)

Dziennik wyprawy

6 lipca
Przejazd Poznań – Warszawa

W Warszawie próbujemy załatwić wizę do Chin. W ambasadzie okazuje się jednak, że możemy otrzymać ją dopiero za 3 dni, w związku z czym decydujemy się jechać dalej, a niezbędne pozwolenie na wjazd do tego kraju będziemy próbować załatwić gdzieś w trasie.
W Terespolu jesteśmy o 15.35. Najbliższy pociąg do Brześcia jest dopiero po godzinie 18.00, dlatego decydujemy się na przejście granicy pieszo. Na granicy dowiadujemy się, że można ją przekroczyć tylko samochodem, w związku z tym pozostaje nam więc bądź powrót na stację kolejową (ok. 3 km), bądź łapanie stopa. Wybieramy to drugie. Po dłuższych staraniach udaje nam się namówić białoruskie małżeństwo z jednego z samochodów w kolejce do przejścia, by przewiozło nas na drugą stronę granicy. W trakcie jazdy okazuje się, że jadą aż do Mińska, dokąd zgadzają się zawieźć i nas. Po raz pierwszy dopisuje nam szczęście.
Do Mińska dojeżdżamy o 23.00 i od razu kupujemy bilety na pociąg do Moskwy – odjazd – 23.50 (cena kuszetki – 13.350 Bru).
W krajach b. ZSRR istnieje kilka rodzajów pociągów: elektryczne pociągi podmiejskie (wagony bez podziału na przedziały), „Inter – City” (wagony jak wyżej, z tym że wewnątrz lotnicze siedzenia, klimatyzacja) oraz kursujące na trasach dalekobieżnych: platskarne (wagony z miejscami leżącymi, ale również bez odrębnych przedziałów) i najdroższe wagony kupe (t.j. polskie kuszetki).

7 lipca

O 10.30 jesteśmy w Moskwie. Znów mamy szczęście – w pociągu poznajemy młodą Rosjankę, która zaprasza nas na nocleg.

8 lipca

Ceny w Rosji zbliżone do polskich, z tym że noclegi w hotelach są bardzo drogie – brak jest schronisk młodzieżowych, a z tego, co udało nam się dowiedzieć, najtańsze miejsce w akademiku dla cudzoziemców kosztuje ok. 50 USD za pokój dwuosobowy. Pierwszy dzień poświęcamy na ogólne poznanie miasta, a „nasza” Rosjanka okazuje się świetną przewodniczką – jest studentką IV roku historii.

9 lipca

Zwiedzamy Kreml (uwaga, w Rosji obowiązują dwie taryfy cen za wstępy do muzeów: dla Rosjan i dla innostrańców – czyli nas). Dzięki jako takiej znajomości tutejszego języka kupujemy bilet dla Rosjan – 10 Ru. Następnie udajemy się na Plac Czerwony, pod sobór Wasyla Błogosławionego (wstęp 45 Ru – tym razem zmuszeni jesteśmy kupić bilet dla innostrańców), którego cebulowe kopuły z charakterystycznym ukośnym wzorem są symbolem Moskwy i Rosji. Z powodu kilometrowej kolejki rezygnujemy z obejrzenia wnętrza Mauzoleum Lenina (wstęp za darmo).

10 lipca

Wizyta w Ambasadzie Chińskiej. Aby otrzymać wizę niezbędne są 2 zdjęcia, 30 USD oraz zaproszenie lub bilet lotniczy do Chin – mamy rezerwację na samolot Berlin – Pekin z zaprzyjaźnionego biura podróży w Polsce – zadziałała, mimo że od paru dni nie była już aktualna. Niestety na wizę zmuszeni jesteśmy czekać aż tydzień.

11 lipca

Odwiedzamy WDNCh (kiedyś: Wystawa Osiągnięć Gospodarki Narodowej ZSRR – dzisiaj moskiewski park rozrywki). Z dawnych pawilonów: Energia atomowa, Oświata Ludowa, Metalurgia, Elektryfikacja ZSRR, Kosmos, Hodowla zwierząt zostały tylko te dwa ostatnie. Poza tym karuzele, sklepy z elektroniką, hot – dogi i wata cukrowa. Przed wejściem znajduje się słynny pomnik „Robotnik i kołchoźnica” – znany wszystkim z czołówek filmów Mosfilmu. Wjeżdżamy na taras widokowy położonej w pobliżu wieży „Ostankino” (cena dla obcokrajowców – 80 Ru) – wspaniała panorama Moskwy i okolic.

12 lipca

Jednodniowy wyjazd do oddalonego o 70 km Zagorska–Siergijewa (kolejka elektryczna z dworca Jarosławskiego – cena 15 Ru), gdzie znajduje się jeden z najstarszych w okolicach Moskwy kompleksów klasztornych: Troicko–Siergijewska Ławra. Najcenniejszymi zabytkami tego zespołu świątynnego są: XV – to wieczny sobór Troicki oraz monumentalny, pochodzący z XVI – go wieku sobór Uspieński.

13 lipca

Kolejny dzień poświęcamy na zwiedzanie Moskwy (m.in. Uniwersytet im. Łomonosowa, Arbat, Dom Towarowy „Dietskij Mir”, Teatr Balszoj, Sobór Chrystusa Zbawiciela – jedna z największych świątyń prawosławnych na świecie).

14 lipca

Postanawiamy pojechać do St. Petersburga. Pociągi odjeżdżają z dworca leningradzkiego co godzinę, a podróż trwa całą noc (cena biletu: 80 Ru). Uwaga: Rosjanie rezerwują bilety wiele dni naprzód i nam udało się je kupić tylko dzięki pomocy naszej rosyjskiej gospodyni, po kilkugodzinnym oczekiwaniu w kolejce.

15 lipca

Poznawanie St. Petersburga rozpoczynamy od wizyty na krążowniku „Aurora” – symbolu Rewolucji Październikowej (wstęp za darmo), następnie udajemy się do Twierdzy Pietropawłowskiej i dalej mostem Dworcowym do Pałacu Zimowego. Kolejnym punktem programu jest Cerkiew Wozniesienija, tzw. krwawa cerkiew, stoi bowiem w miejscu, w którym w 1881 r. zamordowany został car Aleksander II. Budynek Admiralicji, sobór Isaakijewski i słynny pomnik cara Piotra I Wielkiego, to kolejne miejsca, które zwiedzamy tego dnia.
Noclegi w prywatnych kwaterach (ok. 400 Ru/ os.) są do załatwienia na dworcach kolejowych, my jednak jedziemy do oddalonej o 29 km letniej rezydencji carów – Peterhofu (pociąg elektryczny z dworca bałtyckiego). Śpimy na plaży nad Zatoką Fińską.

16 lipca

Ze względu na trwające właśnie białe noce nasz nocleg nie należy do najbardziej udanych. Wstęp do zespołu pałacowego Peterhof i parku kosztuje 60 Ru (dla obcokrajowców). Bez wątpienia najwspanialszym obiektem jest letni pałac carycy Katarzyny uwieńczony wielką, siedmiostopniową kaskadą wodną, u podnóża której tryska 20 metrowa fontanna. Wieczorem wracamy do St. Petersburga. Ostatni spacer po mieście i nocny powrót do Moskwy.

17 lipca

Odbieramy wizy z chińskiej ambasady. Rozliczamy się za noclegi w Moskwie: na siłę wciskamy naszej gospodyni 1300 Ru i z wdzięczności zapraszamy ją do Polski. Rosyjskie pożegnanie – pół litra wódki, sucha kiełbasa, ogórek. Pociągiem o 21.30 wyjeżdżamy w kierunku stolicy Syberii – Irkucka (mimo, że bilety kupowaliśmy trzy dni naprzód zostały tylko miejsca w najdroższym pociągu, tzw. firmiennym – kuszetka w cenie 1404 Ru)

18 – 20 lipca

5191 km do Irkucka przejeżdżamy w ciągu trzech dni i czterech nocy. Po drodze, na stacjach, istnieje możliwość zakupu jedzenia i picia, poza tym zupełnie znośne są ceny w wagonie restauracyjnym (kotlet, ziemniaki, surówka, piwo – ok. 75 Ru).

21 lipca

Rano jesteśmy w Irkucku. Na dworcu, przy kasie „Inturistu” spotykamy kilkunastu Polaków, jak się okazuje jedni wracają znad jeziora, inni jadą do Mongolii. My natomiast udajemy się nad Bajkał, który położony jest ok. 60 km. od miasta. Kupujemy bilety na statek do Pieściannaja Buchty (140 Ru w jedną stronę) na następny dzień i idziemy rozejrzeć się po mieście. Podziwiamy ciekawą architekturę z początków kolonizacji Syberii. Wieczorem znów mamy problemy z tanim noclegiem. Od uprzednio spotkanych rodaków dowiadujemy się, że jedną z możliwości przespania nocy jest poczekalnia na dworcu lotniczym w wygodnych sofach, inna to akademik mieszczący się niedaleko polskiego kościoła. Jedziemy do akademika (od dworca kolejowego tramwajem nr 1 w kierunku uniwersytetu do pętli – po prawej stronie polski Kościół, na wprost budynek akademika). Po krótkich negocjacjach dajemy w łapę portierce 20 Ru za dwie osoby, w zamian za co śpimy w pokoju 4 – osobowym z dwoma studentami z Mongolii – warunki przypominające polskie schroniska dla bezdomnych, z tym że jest ciepła woda.

22 lipca

Rano czeka nas niemiła niespodzianka: okazuje się, że nasz statek się popsuł i nie wiadomo kiedy zostanie naprawiony. W związku z tym pociągiem jedziemy do innej nadbajkalskiej miejscowości – Sljudanki.

23 – 24 lipca

Pobyt nad Bajkałem. Krajobraz przypominający Bieszczady nad Soliną, z tą jedną różnicą, że temperatura wody oscyluje w granicach 5°C.

25 lipca

Powrót do Irkucka. Kupujemy bilety do Zabajkalska – miasta leżącego na granicy z Chinami (1400 km, kuszetka – 380 Ru). Nocleg spędzamy znowu w akademiku.

26 lipca

Wcześnie rano wyjeżdżamy z Irkucka.

27 lipca

Przesiadka w Czicie – nic ciekawego, poza tym leje jak z cebra. Cały dzień obserwujemy przygotowania obsługi dworca kolejowego na przyjazd ministra transportu. Niezły cyrk.

28 lipca

O 10.00 jesteśmy w Zabajkalsku. Przez granicę rosyjsko – chińską kursują minibusy. (cena 10 USD). Bez problemów przekraczamy granicę i ok. 12.00 jesteśmy w Manzhouli – pierwszym mieście po stronie chińskiej. Zaczynają się kłopoty językowe. Większość Chińczyków nie mówi po angielsku – wszelkie nazwy należy pokazywać im napisane w ich ojczystym języku (bardzo w tym przydatny jest przewodnik Lonely Planet „China”). Kupujemy bilety na następny dzień na pociąg do Pekinu (1900 km. – 126 Y za miejsca siedzące). Ok. 100 m od dworca, przy przejeździe kolejowym, mieści się hotel robotniczy – niestety nie znamy jego nazwy, ponieważ na szyldzie jest ona napisana w j. chińskim (cena za noc 20 Y – nie ma ciepłej wody). Zwiedzamy miasto – prócz tłumu Chińczyków niewiele do zobaczenia. Przykładowe ceny. Obiad: kurczak z ryżem – 15 Y, woda sodowa 1,5 l. – 4 Y, autobus miejski – 1 Y, placki ryżowe z farszem – 1Y, znaczek na kartkę do Polski – 4,4 Y, mleko 0,5 l. – 2 Y, miska ryżu – 1 Y.

29 lipca

Pociąg odjeżdża o 12.00. Pasażerowie są wpuszczani na perony pół godziny przed odjazdem.
W tym miejscu warto może napisać kilka słów o chińskich kolejach. Generalnie podróżowanie nimi jest znacznie droższe niż pociągami po krajach b. ZSRR. Z komfortem też bywa różnie. W Chinach podróżować możemy kilkoma klasami pociągów, rozróżnianych w zależności od ich numerów. Normą jest, że czym numer niższy tym pociąg jest bardziej komfortowy. Jednak jak od każdej reguły, tak i od tej istnieją wyjątki. Osobiście nie polecamy jednak pociągów o numerach powyżej 600.

30 lipca

Droga do Pekinu. W pociągu tłum ludzi – my na szczęście mamy miejscówki. Poza tym brud, duszno i upał.

31 lipca

O 20.00 docieramy do Pekinu. Z dworca do hotelu Jing Hua (adres i chińska transkrypcja w Lonely Planet) bierzemy taxi – 40 Y – jak się później okazuje przepłaciliśmy ponad dwukrotnie. Za miejsce w pokoju czteroosobowym (do dyspozycji hotelowy basen, niezła informacja turystyczna, tania knajpka) płacimy 30 Y od osoby.

1 sierpnia

Na dworcu zachodnim kupujemy bilety do Xi’an (1159 km. – 150 Y). Pierwsza wizyta na Placu Tian’an Men. Zakupy. W Chinach należy się o wszystko targować, sprzedawcy zawyżają bowiem ceny dla obcokrajowców często nawet pięciokrotnie.

2 sierpnia

Zwiedzamy Zakazane Miasto (wstęp 50 Y) kompleks będący od początków XV w. siedzibą cesarzy, Park Jinshan i Wzgórze Węglowe (2 Y), z którego podziwiać można wspaniały widok rozpościerający się na żółte dachy Pałacu Cesarskiego. Po prawej stronie znajduje się Park Beihai, nad którym góruje położona na Nefrytowej Wyspie Biała Dagoba, tj. świątynia buddyjska mająca kształt butelki.

3 sierpnia

Mur Chiński i grobowce z Dynastii Ming (wycieczka do wykupienia w hotelu). Istnieje także możliwość tańszego wyjazdu z przystanku autobusów wycieczkowych Qianmen na południowo – zachodnim krańcu Placu Tian’an Men (50 Y). Mur Chiński ma całkowitą długość ok. 6700 km i w kilku miejscach jest zrekonstruowany: m.in. na przełęczy Badaling (wstęp 12,5 Y – na legitymacje ISIC), w górach Mutianyu, gdzie można wjechać na Mur kolejką linową (50 Y) – nie warto tego jednak robić, gdyż pieszo to tylko ok. 20 min. marszu. Oprócz dwóch pierwszych miejsc autobus zawozi nas także do Grobowców Mingów (wstęp 16 Y) – wewnątrz znajdują się puste pawilony i kilka skrzyń, w sumie szkoda czasu i pieniędzy.

4 sierpnia

Pekińskie ZOO (8 Y) – dwie pandy za pancerną szybą sprawiają przygnębiające wrażenie. Pałac Letni – kompleks rezydencji cesarskich z parkiem i jeziorem (8 Y bez wejść do muzeów, wynajęcie łodzi, lub roweru wodnego za 20 Y/h). Klasztor lamaistyczny (5 Y + 5 Y za wejścia do muzeów), w którym znajduje się osiemnastometrowy posąg Buddy Maitreja wyrzeźbiony z jednego pnia drzewa sandałowego. Wieża Bębna i Wieża Dzwonu (10 Y).

5 sierpnia

Tientan Park (2 Y), ze znajdującym się XVI wiecznym Ołtarzem Nieba – jednym z symboli Pekinu (wstęp – 20 Y). Muzeum Historii Naturalnej (15 Y). Wieczorem z Dworca Zachodniego odjeżdżamy do Xi’an.

6 sierpnia

W Xi’an udajemy się do Renmin Hotel (Fenghe Lu, nr 9: autobusem nr 9, przystanek przed dworcem, wysiadamy na szóstym przystanku). Miejsce w pokoju 6 – cio osobowym – 35 Y. Po południu udajemy się do Pagody Wielkiej Gęsi (20 Y), ze szczytu której rozciąga się wspaniały widok na miasto. W Xi’an obejrzeć można również XIV wieczne mury miejskie (5 Y) – albo są świetnie zachowane, albo jeszcze lepiej odbudowane. Chyba jednak to drugie.

7 sierpnia

Terakotowa Armia. Jedziemy minibusem z przystanku naprzeciw dworca kolejowego (5 Y, kierunek bingmajong). Bilet wstępu dla studentów: 35 Y. W trzech halach muzealnych zobaczyć możemy prawie 7 tysięcy naturalnej wielkości rzeźb wojowników pochodzących z III w. p.n.e.

8 sierpnia

Pociąg do Chengdu (750 km – 55 Y). Po raz pierwszy w Chinach udaje nam się kupić bilety na legitymację ISIC.

9 sierpnia

Autobusem dojeżdżamy do Leshan (150 km – 20 Y). W mieście tym, na górze Lingyun, znajduje się największy istniejący posąg Buddy na świecie – wykuta w skale statua ma wysokość 71 m (bilet wstępu 25 Y). Zakwaterowanie w Taoyuan Hotel – cena 25 Y/ miejsce w pokoju dwuosobowym. W „Yang’s Restaurant” (49 Baita Lu) rezerwujemy bilety na trzydniowy rejs po Jangcy, z miejscowości Chongquing do Wuhan – (miejsce w kabinie II klasy – 323 Y).

10 sierpnia

O 10.00 wyruszamy do Chongquing (autobus – 80 Y). Jest to, obok Shanghaju, jedno z największych miast chińskich – liczy obecnie ponad 14 mln mieszkańców. Z małymi kłopotami, które wyniknęły w związku z naszą rezerwacją, wsiadamy na statek.

11 – 13 sierpnia

Wielka Jangcy. W czasie rejsu mijamy m.in. Trzy Przełomy: wąwozy w których rzeka przedziera się między potężnymi, liczącymi ponad 2,5 tys. m. górami. Wszystko to tworzy niezapomniane widoki, które z pewnością utkwią na długo każdemu w pamięci.

14 sierpnia

O 3.00 wysiadamy w porcie w Wuhan. Mamy trochę czasu na zwiedzanie miasta i zakupy. Szczególną uwagę zwraca dzielnica drapaczy chmur w centrum miasta. Wieczorem odjeżdżamy do Guanzhou – lepiej znanego jako Kanton (1065 km – 140 Y).

15 sierpnia

Rano jesteśmy na miejscu. Od razu łapiemy autobus do Shenzen (120 km – 60 Y w klasie lux), miasta leżącego na granicy z Hongkongiem. Po wyjściu z dworca uderza nas widok ultranowoczesnej architektury. Dworzec, hotele, biurowce sprawiają naprawdę imponujące wrażenie. Pieszo, bez problemów przekraczamy granicę (wciąż taka istnieje). Polacy wizy otrzymują od ręki, za darmo, na przejściu. Ale żeby z powrotem wjechać na teren Chin należy zaopatrzyć się w Hongkongu w nową chińską wizę. Przykładowe ceny: metro: 6 – 11 $HK, prom na wyspę Viktoria: 2,2 $HK, chleb: 5,6 $HK, żółty ser: 12 $HK (150 g.), parówki 8 $HK (150 g), woda mineralna 1,5 l.: 5 $HK, coca – cola w puszce: 4,2 $HK, znaczek do Polski: 3,2 $HK, puszka mięsna: 8,9 $HK. Ogólnie w porównaniu z Chinami drożyzna. Kolejką z granicy (33 $HK) dojeżdżamy do centrum, gdzie w dzielnicy Kowloon znajdujemy tani hotel (New Garden Hostel – Chung King – Mirador Mansion – 13 piętro); za 40 $HD/ os w malutkim dwuosobowym pokoju z wiatrakiem słabo udającym klimatyzację – jak zwykle nie obyło się bez długich targów o cenę. Mieszkamy na ostatnim, 17 piętrze i wspaniałe widoki z dachu na City rekompensują nam nieznośny upał panujący w pokoju.

16 sierpnia

Z samego rana udajemy się do Biura Wizowego mieszczącego się w Chińskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych (adres: piąte piętro, Low Block, China Resources Building, 26 Harbour Rd, Wanchai. Tu z zaskoczeniem dowiadujemy się, że dla Polaków wizy przyznawane są za darmo (w licznych biurach podróży w mieście kosztuje ona ok. 100 $HK), do odebrania następnego dnia. Zwiedzamy dzielnicę drapaczy chmur leżącą na wyspie Viktoria i robimy zakupy.

17 sierpnia

W dalszym ciągu włóczymy się po mieście. Po południu wjeżdżamy na Victoria Peak (autobus w cenie 8,8 $HK), skąd zobaczyć można panoramę Hongkongu, szczególnie piękną w zachodzącym słońcu, zrobić zakupy w licznych kioskach z pamiątkami albo sfotografować się z Michaelem Jacksonem w gabinecie figur woskowych.

18 sierpnia

Całodniowa wycieczka do Ocean Parku (wejście 150 $HK – all incl). Do zobaczenia m.in. żywe pandy, pokazy tresowanych delfinów, fok, ogromne akwarium, zjeżdżalnie, diabelskie młyny, ptaszarnie z egzotycznymi ptakami, itp. Park otwarty jest od 10.00 do 18.00 i ze względu na wielość atrakcji należy przyjść jak najwcześniej.

19 sierpnia

Z żalem opuszczamy Hongkong. W południe jesteśmy z powrotem w Shenzen. Łapiemy autobus do Guanzhou i dalej do Wuzhou (370 km – 147 Y). Nocleg w Xinxi Hotel (naprzeciw dworca autobusowego), cena: 25 Y .

20 sierpnia

O 8.00 wyjeżdżamy do Yangshou (280 km – autobus w cenie 70 Y). Jest to małe miasteczko leżące niedaleko Gulin, nad rzeką Li, otoczone niewysokimi górami krasowego pochodzenia. Ich niesamowite formy (Wzgórze Trąby Słonia, Wzgórze Łabędzia, Wzgórze Głowy Smoka, Wzgórze Księżyca…) sprawiają, że jest to jedna z głównych chińskich atrakcji turystycznych, którą podziwiać możemy w wielu albumach i kalendarzach. Zakwaterowujemy się w Youth Hostel, w centrum miasta (miejsce w pokoju trzyosobowym – 10 Y).

21 – 22 sierpnia

Niesamowity krajobraz, senna atmosfera miasteczka oraz bardzo niskie ceny (zwłaszcza owoców: ananas 2 Y, mango 1 Y…) sprawiają, że postanawiamy wypocząć tu dwa dni. Jest tu również bardzo dobra informacja turystyczna (tzw. CITS, po prawej stronie głównej ulicy miasta Xi Jie). Do Yangshou ściąga wielu turystów plecakowych z całego świata, w związku z czym istnieje możliwość uzyskania cennych informacji, oraz wymiany wrażeń. W hotelu można wypożyczyć niezłej klasy rower górski za 5 Y/na dzień. Polecam także zwiedzenie Wodnych Jaskiń, oraz rejs po rzece Li – jednak przyjemności te nie należą już do najtańszych.

23 sierpnia

Rano jedziemy lokalnym minibusem do stolicy regionu Gulin, skąd o 18.00 mamy połączenie do Skamieniałego Lasu – kolejnego chińskiego hitu turystycznego położonego niedaleko miasta Kunming.

24 sierpnia

Według rozkładu jazd podróż ma trwać ok. 28 godzin. W rzeczywistości jedziemy 47! Rekord ten zresztą jeszcze później pobijemy. Początkowo humor nam dopisuje – jesteśmy wypoczęci, pierwszy raz jedziemy autobusem sypialnym (24 łóżka w dwóch poziomach), za niezbyt wygórowaną cenę 190 Y za 1350 km Jednak nasz dobry nastrój szybko się zmienia. Nasz pojazd ciągle się psuje, dla oszczędności jedzie najpodlejszymi drogami (w Chinach większość dobrych dróg jest bowiem płatna), stoi godzinami w korkach. Na posiłki stajemy w najobskurniejszych barach, ale za to z najwyższymi cenami – kierowcy mają oczywiście posiłki za darmo! Na domiar wszystkiego nikt nie wie kiedy dojedziemy do celu i w konsekwencji przejeżdżamy naszą miejscowość i musimy wracać ponad 20 km na własną rękę.

25 sierpnia

Wieczorem jesteśmy w Shilin (po chińsku to właśnie Skamieniały Las). Nocleg w Guest House Stone Forest (30 Y), położony na terenie Parku (wejście 30 Y).

26 sierpnia

Zwiedzanie Parku Skamieniałego Lasu. Na powierzchni ok. 100 ha wznoszą się niezwykłe igły skalne, niektóre do wysokości 30 m. O kształtach niektórych skał świadczą ich nazwy: Kamienny Byk, Kamienny Grzyb, Kamienny Dzwon, Żona Czekająca na Męża, Wielbłąd jadący na Słoniu. W promieniach zachodzącego słońca z pawilonu Wangfeng podziwiać możemy całą okolicę. Kupujemy pamiątki dla najbliższych. Okolica słynie bowiem z niezwykle tanich wyrobów rękodzieła artystycznego tworzonych przez miejscową mniejszość narodową Yi.

27 sierpnia

Wyjeżdżamy do oddalonego o 130 km. Kunmingu (minibus – 10 Y), skąd z marszu łapiemy połączenie do Dali. Za 60 Y, w przeciągu 3 godzin, luksusowym (jak na chińskie warunki) Fordem Transitem, pokonujemy trasę 300 km. Wysiadamy na dworcu autobusowym. Uwaga! Istnieją dwa Dali – to z dworcem, nowe i oddalone od niego o 30 km stare (z głównego skrzyżowania miasta autobus nr 4). Nocleg w Guest House nr 4 – 12 Y miejsce w pokoju dwuosobowym.

28 sierpnia

Miejscowość Dali jest przepięknie położona pomiędzy Górą Diancangshan (4122 m n.p.m.), a jeziorem Erhai. W okolicy znajduje się wiele ciekawych zabytków: dwie bramy prowadzące do miasta, Trzy Pagody pochodzące z IX w. należące do najstarszych budynków południowo – zachodnich Chin, a także Świątynia Putuo, leżąca na jednej z wysp jeziora Erhai. Niestety z powodu ciągle padającego deszczu nie jest nam dane w pełni docenić uroków tego miasta. W biurze podróży mieszczącym się przy Renmin Lu rezerwujemy miejsca w autobusie do Lijang (180 km – 30 Y).

29 sierpnia

O 8.00 odjazd. W Lijang jesteśmy ok. 11.00 i od razu udaje nam się złapać przesiadkę do Jinjiang (168 km – 48 Y). Tam wsiadamy w nocny pociąg do Chengdu (650 km – 88 Y). Śpimy w śpiworach, na karimatach w przejściu między przedziałami.

30 sierpnia

Po południu docieramy do celu. Nocleg w Chengdu College of Traditional Medicine, przy ul. Shier Qiaolu (pokój dwuosobowy z łazienką 50 Y). Długa kąpiel w wannie.

31 sierpnia

Zwiedzamy miasto. Jak się później dowiedzieliśmy warto odwiedzić Rezerwat Pandy Olbrzymiej, położony ok. 6 km od centrum, gdzie zobaczyć można 10 pand żyjących w warunkach najbardziej zbliżonych do naturalnych. W biurze Traffic Hotel kupujemy wycieczkę do Lhasy. Niestety w omawianym okresie do odwiedzenia Tybetu wciąż niezbędne są specjalne pozwolenia. By je uzyskać należy wykupić wycieczkę w państwowym biurze podróży. Najtańsze wyjazdy organizują biura w Chengdu (w cenie 2000 Y zawarty jest koszt biletu lotniczego w jedną stronę, trzydniowy nocleg w hotelu turystycznym oraz przewozy busem w okolicach Lhasy) oraz w Golmud (1600 Y: podróż w dwie strony dychawicznym autobusem, dalej jak wyżej). Można także dojechać do Lhasy z Golmud prywatnym busem za ok. 1000 Y (cena prawdopodobnie do negocjacji), z tym że kierowca nie gwarantuje dojazdu do celu – obcokrajowcy są bowiem sprawdzani na drogach prowadzących do Tybetu przez wojsko i za brak pozwolenia grożą surowe kary. My ze względu na uciekający czas wybraliśmy pierwszą opcję.

1 września

Wcześnie rano, samochodem dostarczonym przez biuro podróży, dojeżdżamy na lotnisko. O 7.00 Airbusem. A 3.30 wylatujemy w kierunku Lhasy (1280 km). Udało nam się dostać miejsca po lewej stronie, skąd mamy wspaniały widok na wschodzące słońce nad masywem Gongga Shan (7556 m n.p.m.). O 9.00 jesteśmy w Lhasie. Czeka nas jeszcze 70 kilometrowa droga z lotniska do miasta i naszym oczom ukazuje się ogromna budowla Pałacu Potali. Został on zbudowany dla Piątego Dalajlamy, który w XVII w. stał się duchowym i politycznym władcą Tybetu. Zostajemy zakwaterowani w Snowland Hotel. Ponieważ Lhasa leży na wys. 3650 m i powietrze jest tam mocno rozrzedzone, resztę dnia przeznaczamy na aklimatyzację.

2 września

Zwiedzamy Pałac Potala (40 Y+10 Y za wejście na dach – w tym przypadku legitymacja ISCS nie przydaje się na nic). Wewnątrz znajdują się stupy ośmiu dalajlamów, z których największa liczy 21 m wys. i cała wykonana jest ze srebra. Po południu jedziemy do Norbu Lingka – Pałacu Klejnotów, będącego od XVIII w. letnią rezydencją dalajlamów (wstęp: 25 Y). Obecnie poza stertami śmieci w parkach niewiele jest tam już do zobaczenia.

3 września

Dalsze zwiedzanie Lhasy prowadzimy na własną rękę (indywidualni turyści nie płacą bowiem opłat za wstępy do buddyjskich miejsc kultu). Udajemy się na pełen pielgrzymów plac Barkhor i do Świątyni Jokhang – jednego z najbardziej świętych miejsc Tybetu. Tu znajduje się ogromna, wykonana ze złota statua Buddy Sakyamuni, przywieziona jako dar ślubny przez księżnę Wen Cheng. Następnie minibusem nr 5 (2 Y) udajemy się do Sera – zespołu świątyń założonych w 1419 r., w których do tej pory mieszka i modli się ok. 550 mnichów. Wstęp główną bramą kosztuje 30 Y, ale z tyłu klasztoru nie ma muru i wejście jest bezpłatne. Za Sera znajduje się wzniesienie, z którego rozpościera się wspaniała panorama na sam klasztor, całą Lhasę i górujący nad miastem Pałac Potala.

4 września

By poruszać się po Tybecie należy posiadać specjalne pozwolenie, które załatwiane jest przez lokalne biura podróży, w momencie gdy wynajmujemy od nich samochód terenowy, który jest jedynym legalnym sposobem poruszania się po tym kraju. Jak można się domyślać koszty takiej wycieczki nie należą do najtańszych (przykładowo trzydniowy wyjazd Toyotą Land Cruiser do Mont Everest Base Camp kosztuje ok. 2000 Y, przejazd do Nepalu 500 Y). Początkowo chcemy dostać się do Nepalu na własną rękę – podobno w miejscowości Shigatse, ok. 120 km od Lhasy w kierunku granicy, Chińskie Biuro Bezpieczeństwa (PBS) udziela pozwoleń indywidualnym turystom. Krzyżują nam jednak plany ciągle padające deszcze które rozmyły drogi i o przejechaniu ich lokalnymi pojazdami nie może być mowy. Zmieniamy więc plan i postanawiamy wracać do kraju przez Kazachstan. Wieczorem kupujemy bilet autobusowy do Golmud (1100 km – 210 Y za miejsce w autobusie sypialnym).

5 – 6 września

Wczesnym ranem wyjeżdżamy w trasę. Z pewnością droga ta na długo utkwi nam w pamięci i to nie tylko ze względu na wspaniałe widoki gór Kunlun rozpościerających się za oknami naszego autobusu. Czas, w jaki dojechać mieliśmy do celu to 32 godziny – czas rzeczywistej podróży – 60 godzin. Po drodze przeżywamy kapitalny remont silnika, dwukrotną wymianę koła (raz połączoną z oczekiwaniem na jego wulkanizację) oraz kilka mniejszych napraw – wszystko to przy temperaturze 0a Celsjusza i padającym śniegu.

7 września

O 15.00 jesteśmy w Golmud. Ponieważ wieczorem mamy autobus do Dunhuang (524 km – 80 Y), bierzemy tylko prysznic w publicznej łaźni (Kuniun Lu, niedaleko Hotelu Golmud) i w dalszą drogę.

8 września

W Dunhuang jesteśmy ok. 5.00. Dzięki uprzejmości kierowcy dwie następne godziny spędzamy jeszcze w łóżkach autobusu. Niedaleko Dunhuang znajdują się słynne Jaskinie Mogao (w 492 jaskiniach obejrzeć możemy wiele fresków i rzeźb związanych z życiem Buddy). Kto ma dzień wolny może zobaczyć – my nie mamy. O 8.00 łapiemy bus do Liuyuan (130 km – 10 Y), sennego miasteczka położonego na pustyni Takla Makan, skąd wieczorem jedziemy pociągiem do Ürümchi (800 km – 49 Y – bilet studencki).

9 września

Ürümchi. Po lewej stronie dworca kolejowego, w Ya’ou Hotel, znajdujemy tani nocleg (13 Y za łóżko w pokoju 6 – cio osobowym). Orientujemy się w możliwościach połączeń do różnych miast: pociąg do Ałma – Aty – pociąg – 400 Y (odjazdy w poniedziałek i sobotę), autobus – 50 USD (w razie większej grupy osób można stargować do 30 USD; odjeżdża co parę dni), autobus do Khorgos (granica z Kazachstanem) – 90 Y (bilet do kupienia bezpośrednio u kierowcy), pociąg do Alamaszenko (również na granicy) – 46 Y, z Ürümchi istnieje także bezpośrednie połączenie kolejowe z Pekinem za 370 Y.

10 – 11 września

Udajemy się do oddalonego o 115 km. Tianchi (minibusy odjeżdżają codziennie rano sprzed północnej bramy Renmin Parku – 40 Y w obie strony). Jest to malowniczo położona miejscowość nad Niebiańskim Jeziorem, w górach Tienshan. Lazurowe wody jeziora otoczone są przez szczyty o alpejskim wyglądzie, z których najwyższy to Bogda Feng – 5445 m n.p.m.. Wstęp na teren parku narodowego – 45 Y, noclegi w jurtach kazachskich – 40 Y (w cenie trzy posiłki dziennie).

12 – 13 września

Pobyt w Ürumchi, zwiedzanie miasta, ostatnie zakupy.

14 września

Jedziemy do Alamaszenko – 550 km. Po południu jesteśmy na granicy z Kazachstanem. Jest to przejście wyłącznie samochodowo – kolejowe, dlatego musimy skorzystać z pomocy kazachskich kierowców TIR – ów (5 USD). Uwaga: od roku 2001 obywatele RP przy wjeździe do Kazachstanu muszą posiadać wizę. Po drugiej stronie, w wiosce o nazwie Drużba zostajemy zaproszeni na nocleg do domu zawiadowcy stacji kolejowej, co kończy się małym przyjęciem, jak to w rosyjskim zwyczaju bywa, zakrapianym alkoholem.

15 września

Kilka przykładowych cen (w tengach) w Kazachstanie: autobus miejski – 20, szaszłyk – 80, woda sodowa – 50, mleko 1 l. – 40, chleb – 20, piwo – 80, arbuz – 60, wiadro jabłek – 100, wiadro gruszek – 130.
Porannym pociągiem odjeżdżamy do Ałma – Aty (850 km – 828 tengów, miejsca leżące).

16 września

Ałma – Ata. W celu znalezienia noclegu (w hotelach, tak jak w całym b. ZSRR, ceny są bardzo wysokie) udajemy się na Zielony Bazar, gdzie zagadujemy jedną ze starszych sprzedawczyń. Udaje się ! Dostajemy nocleg w jej prywatnym mieszkaniu za 250 t. od osoby. Kupujemy bilety na pociąg do Kijowa (2991 km – 7587 tengów – miejsca leżące), który odjeżdża za dwa dni. Zwiedzamy centrum byłej stolicy Kazachstanu – m.in. Cerkiew Świętego Mikołaja, Park Panfiłowa, pomnik Armii Czerwonej.

17 września

Wybieramy się do Medeo. Jest to ośrodek sportowo – rekreacyjnego położony wysoko w górach, ok. 20 km. od miasta. To tu, na ogromnym lodowisku łyżwiarze ZSRR bili w latach 80 wiele rekordów świata. Dziś z dawnej świetności pozostało tylko wspomnienie.

18 – 21 września

W południe wyjeżdżamy w kierunku Kijowa. Po drodze czeka nas jeszcze przesiadka w nowej stolicy kraju, Astanie (można stąd kupić bilet kolejowy bezpośrednio do Warszawy – miejsca leżące za 13000 tangów). Nasza podróż, zapowiadająca się na długą i nudną, okazała się znacznie bardziej interesująca. Parokrotnie jesteśmy zaczepiani przez kazachskich funkcjonariuszy milicji, którzy wymyślając różne powody (bądź to brak wizy, bądź posiadanie finki) próbują wyciągnąć od nas łapówki. Padają przy tym różnej wysokości sumy – w granicach 100 USD – z jednoczesnym ostrzeżeniem, że jeżeli ich nie uiścimy, zostaniemy wysadzeni z pociągu. Straszenie polską ambasadą połączone ze spisywaniem ich legitymacji służbowych odnosi jednak zbawienny skutek (jeśli nie liczyć utraty noża).

22 września

O 12.00 jesteśmy w Kijowie. Niestety mamy tylko pół dnia na zapoznanie się z miastem. Udaje się nam zobaczyć jedynie główny klasztor Kijowa, którego złote kopuły górują nad miastem. Wstęp kosztuje co prawda 8 hrywien, ale można spróbować wejścia tylną bramą (nam się udało). Z głównej wieży klasztoru (wejście 1 h. – bocznych wejść nie znaleźliśmy) rozciąga się widok na Kijów i przepływający szerokim nurtem Dniepr. Resztę dnia poświęcamy na spacer po zabytkowym centrum miasta. Ponieważ bilety na pociągi do Lwowa wykupione były na dwa dni naprzód udajemy się na rozmowę bezpośrednio do kierowniczki pociągu. Odległość 500 km pokonujemy za 20 USD na jednym wolnym miejscu leżącym przeznaczonym dla nas obojga.

23 września

Rano docieramy do Lwowa. Znowu chwila czasu na zapoznanie się z najważniejszymi zabytkami miasta. Około 15.00 wsiadamy w autobus do Przemyśla i za niecałe 25 hrywien, po trzech godzinach jazdy, jesteśmy z powrotem w ojczyźnie. Jeszcze tylko pociąg do Poznania i możemy planować wyjazd na przyszły rok.

Bezpieczeństwo

Jeśli chodzi o Rosję, to wbrew powszechnemu mniemaniu i straszeniu nas przed wyjazdem, nic nam się nie stało (mimo nocnych spacerów po Moskwie i noclegu na plaży w St. Petersbur- gu). Przeciwnie Rosjanie są nastawieni do Polaków bardzo przyjaźnie i w czasie podróży starali się nam na wszelkie sposoby pomóc. Chiny generalnie również należą do bezpiecznych krajów, jedynie należy zwiększyć uwagę w Xi’an i Urumchi, gdzie ze względu na dużą ilość turystów i przyjezdnych handlarzy kręci się wielu kieszonkowców (próbowano nas tam trzy razy okraść, na szczęście bez powodzenia). Za to zupełnie inna sytuacja panuje w Kazachstanie i na Ukrainie. Polacy nie są w tych krajach lubianymi przybyszami a zwłaszcza przez funkcjonariuszy milicji. Należy w związku z tym liczyć się z próbami wymuszania łapówek, przeszukiwaniami i konfiskatami pod byle jakimi pretekstami. Jednak najbardziej przestrzegamy przed przejazdami kolejami w Polsce – to właśnie na trasie Przemyśl – Poznań skradziono nam aparat fotograficzny.

Podsumowanie

W ciągu 81 dni przejechaliśmy ponad 31 tysięcy kilometrów, zwiedziliśmy 6 krajów, z czego 5 należących do jednych z największych na świecie. Całkowity koszt wyjazdu zamknął się w kwocie 5600 zł na osobę, w tym 130 zł kosztowała nas chińska wiza, 530 zł noclegi, 830 zł to opłaty za wstępy (do muzeów, parków, wycieczek m. in. wycieczka do Tybetu), 2500 zł przejazdy (wliczony bilet lotniczy do Lhasy za 650 zł), resztę zaś wydaliśmy na żywność, upominki, pamiątki, telefony do domu, kartki…
Jeżeli chodzi o zdrowie – postanowiliśmy szczególnie uważać na to co jemy i pijemy (myte owoce, przegotowana woda, itd.) Jednak teoria teorią, a praktyka okazała się jednak zgoła inna. Na szczęście, jeśli nie liczyć drobnych kłopotów żołądkowych, nic nam się nie stało, a i obecnie wciąż cieszymy się dobrym zdrowiem. Kompletując ekwipunek należy pamiętać, że w sierpniu – wrześniu temperatura w HongKongu sięga w dzień 40°C, zaś w Lhasie w nocy spada poniżej 0°C.

Rozmaitości ze świata

Rosyjscy inżynierowie nie tylko potrafili zbudować elektrownię atomową, ale umieli ją też tanim kosztem przerobić na gorzelnię. Mowa o wybudowanej w 1986 roku elektrowni atomowej w Niżnym Nowgrodzie, która została ukończona akurat w czasie katastrofy w Czarnobylu, ale z obawy przed powtórką nie została nigdy włączona do sieci, choć reaktor już działał. Elektrowni groziło, że zostanie gigantyczną i drogą ruiną budowlaną. Jednak pomysłowi specjaliści od energii jądrowej znaleźli sposób jej pożytecznego wykorzystania: system chłodzenia reaktora przerobiono na wielki alembik i była elektrownia zaczęła wytwarzać wódkę. Jej moc jest imponująca – 500 tysięcy litrów miesięcznie. Produkuje się dwa gatunki: zwykłą wódkę pod nazwą „Niżny Nowgorod” i luksusową „Złotą wódkę”. Obie są jedynymi na świecie napojami alkoholowymi, badanymi regularnie na zawartość radionukleidów.


  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u