Wielka Mała Ameryka – Maciej Wesołowski

Maciej Wesołowski

– czyli 153 dni podróży przez Meksyk, Gwatemalę, Honduras, Nikarague i Salwador

Wędrowali Ela i Maciej a w telegraficznym skrócie wyglądało to tak. Przemieszczaliśmy się głównie autostopem, spaliśmy w tanich hotelikach oraz namiocie czasami ktoś zaprosił nas do domu. Bywaliśmy w miejscach ciekawych i nie ciekawych, turystycznych i nie turystycznych, w dużych miastach i małych wioskach, spotkaliśmy ludzi dobrych i złych. Poznaliśmy ogrom „Małej Ameryki” którą zaledwie liznęliśmy i mamy nadzieje że kiedyś jeszcze tam wrócimy.

TERMIN : 27.11. 2005 – 28. 04. 2006

PRZELOT : KLM Warszawa- Amsterdam-Meksyk oraz powrót, bilet ważny pół roku z określona datą powrotu – 3150 zł, zmiana daty powrotu 50 euro

WIZY, PAPIERKI, OPŁATY WIAZDOWE Etc : Nie wymaga się wiz przy pobytach do 3 miesięcy. Opłaty wjazdowe bywają ale są zależne od humoru urzędnika granicznego więc najlepiej jeśli i my pokażemy swoje humory. Jedynie Nikaragua wystawia na granicy oficjalne kwitki 5USD przy wjeździe i 2 USD przy wyjeździe. W Meksyku opłatę wjazdową mamy wliczoną w bilet lotniczy, jest ona ważna przez 3 miesiące od daty wlotu możemy przez ten czas wyjeżdżać i wjeżdżać bez opłaty. Przy wjeździe lądem dostajemy rachunek do zapłaty w którymś z podanych na rachunku banków 210 peso. Trzeba to uregulować przed wyjazdem z Meksyku, my uregulowaliśmy ale na lotnisku przy wylocie nikt tego nie sprawdzał… nie namawiam…

NOCLEGI :Ważnym elementem naszego pobytu było szukanie tanich noclegów. Podróżowanie we dwoje grało na naszą korzyść, płaci się zwykle za pokój. Często gościliśmy w tzw. HOSPEDAJE nocleg w takim miejscu kosztował nas około 3-7 USD. Warunki może nie luksusowe ale tak się tu żyje, potraktujmy to jako element poznania nowego kraju, na ogół jest „pościel” i wiatrak . W żadnym z tych miejsc nie spotkało nas nic przykrego. Szukając tanich miejsc na nocleg dobrze jest pytać ludzi którzy handlują na ulicy. W miejscach bardziej turystycznych najlepiej pytać młodych ludzi sprzedających biżuterie. Dobrym źródłem informacji są też pucybuci . Lepiej pytać mężczyzn niż kobiety, kobiety myślą , że „Amerykanie” raczej nie będą spać w takich miejscach. Poza Meksykiem ceny za pokój rzadko są wywieszone, można negocjować.

W turystycznych miastach hotele tzw. „backpackerskie” są łatwe do odnalezienia tym bardziej dla posiadaczy Lonley Planet są droższe niż hospedaje dla krajowców. Posiadając NAMIOT można rozbić się „na dziko” w rejonach górskich, lub u kogoś w ogródku, pytanie o rozbicie namiotu wprawia w lekkie zakłopotanie gospodarzy, ważne jest zapewnienie, że to na jedną noc, że manana vamos etc. Gospodarze szybko przezwyciężają swój opór zachowując umiarkowany dystans.

TRANSPORT / AUTOSTOP : Sporadycznie podróżowaliśmy autobusami głownie w Gwatemali w której autostop jest dość trudny na niektórych trasach, oraz w rejonach przygranicznych. Autostop oceniam jako dobry a Salwador jest najlepszym krajem autostopowym, nie rzadko zatrzymuje się pierwszy przejeżdżający samochód zabieranie autostopowiczów sprawia duża frajdę kierowcą. W Meksyku natomiast przejechaliśmy około 800 km zapakowani w mały samochodziku na tylnych siedzeniach z dwójką dzieciaków, naszymi plecakami i ich walizkami. Będziemy im dozgonnie wdzięczni za podrzucenie nas do samego centrum Districto Federal. Dobrą trasą jest droga z północy Gwatemali biegnąca na południowy wschód jeździ nią dużo ciężarówek do, lub z Belize. W Hondurasie także królują ciężarówki które mogą nas przewieźć znaczną odległość. Podróżując po tranzytowej Panamericana można „śmignąć” przy odrobinie szczęścia. Zdarzały nam się też niespodzianki w najmniej oczekiwanym czasie dzięki którym dotarliśmy do ciekawych miejsc. Najbardziej dokuczliwą rzeczą w latynoskim autostopie są przewiane uszy i słońce, większość „okazji” to pickupy podróżuje się więc na przyczepie, zalecam opaski, chusty, czapki itp. Podróżując autostopem nie mieliśmy nie miłych sytuacji które by do autostopu zniechęcały. Słowo „Autostop” nie jest rozumiane tu nazywa się to JALON. Dzięki autostopowi mieliśmy kontakt z wieloma ludzi oraz nasz budżet nie kurczył się tak szybko. Transport autobusowy bardzo sprawny w zasadzie zawsze właśnie odjeżdża autobus lub bus. Taksówki tanie w stosunku do biletów. Ceny biletów w Meksyku są znacznie większe niż w pozostałych krajach. Turystyczne przewozy są dwa, trzy a nawet pięć razy droższe.

BEZPIECZEŃSTWO: A raczej jego brak jest tą rzeczą o której się przed wyjazdem można naczytać i nasłuchać. Z czystym sumieniem oświadczam Ameryka Środkowa nie jest piekłem na ziemi po której krążą taksówki widma a gangi czyhają na każdy autobus dalekobieżny w konfrontacji z naszymi polskimi zagrożeniami wstyd przyznać ale wypadamy gorzej. Z pomocą idą ludzie którzy kiedy trzeba zasugerują gdzie nie należy iść PELIGRO!!! Wsłuchiwanie się w to Peligro przeprowadzi nas bezpiecznie przez szlaki Ameryki Środkowej.

INNE UWAGI : mapy do kupienia na miejscu tyle że nie imponujące najciekawszą mapę turystyczną ma Gwatemala, z przewodników nie korzystaliśmy, ale można je nabyć w miejscach takich jak San Cristobal, Tikal, San Pedro itp. lub się z kimś wymienić. Internet, bankomaty, telefony etc. ogólnie dostępne nawet w mniejszych miastach, w bankach nie zawsze przyjmują Euro. Sprzedawcy zwłaszcza w Gwatemali zawyżają ceny jest na nich sposób jeśli znamy jakąś cenę a sprzedawca chce więcej sprawdza się tekst „Co ?!!W całej Gwatemali kosztuje to tyle”. W innych krajach nie spotykaliśmy się z tym tak często, a w Salwadorze prawie wcale.

MEKSYK: 1USD = 10,50 peso

27.11.2005 – 01.01.2006 20.04.2006 – 28.04.2006

DISTRITO FEDERAL, hotel „Principal” Bolivar 29. 130 peso bez łazienki . 230 peso z łazienką. Hotel „Sonora” przy Rep. del Peru. 120 peso z łazienką, polecamy to miejsce, samotni mężczyźni mogą być kokietowani przez recepcjonistę i jego załogę… Blisko hotelu jest PULKERIA warto zajrzeć i skosztować PULKE ok.10 peso/szklanka. Hotel „Laredo” przy tej samej ulicy 80 peso z łazienką. Mieszkanie na tej ulicy jest ciekawe i tańsze niż kilka przecznic bliżej centrum, na turystycznym planie Meksyku rejon ten oznaczony jest kolorem który informuje, że jest tu raczej niebezpiecznie i nie zaleca się tam kręcić turystą, kolorów „bezpiecznych” na mapie jest niewiele 3-5 przecznic od ZOCALO. Myślę, że jeśli chce się poznać lepiej koloryt największego miasta świata trzeba niestety poznać wszystkie kolory, nie taki Meksyk straszny…

Przy stacji metra Izabel la Catolica jest hotel za 100 peso z łazienką.

Metro- 2 peso. Wstępy do muzeów 38 peso.

Jedzenie na ulicy od 5 do 30 peso.

Piwo 1 litr 15 peso. Limonki, Grejfrut 1 kg 5 peso.

Grzałka – 15 peso

Internet 6-10 peso/godz.

Taksówka z centrum na lotnisko 50 peso.

Bilet autobusowy Meksyk –Teotihuakan 25 peso.

TEOTIHUACAN, wstęp38 peso, za aparat 30 peso. Blisko wejścia na piramidy po drugiej stronie drogi można rozbić namiot w sąsiedztwie kaktusów na piknikowym placu.

TULANCINGO, motel “Media Luna” 170 peso z łazienką , kierowca stawia nam nocleg dobrze się zapowiada, wszystko jak w westernowym „filmie drogi”

ZACATECOLORADO, mała wioska, śpimy nad rzeką…rano śniadanie u Pani która przyszła prać nad rzekę…tu pierwszy raz spotykamy malutkie banany.

TUXPAN, witamy Atlantyk śpimy na plaży, wieje silny wiatr, towarzyszy nam piesek którego nazwaliśmy FENEK…noc druga, wojsko szuka nam miejsca na rozbicie namiotu, śpimy przy bramkach wjazdowych na autostradę…

PAPANTLA, światowa stolica wanilii , jest pierwsza połowa grudnia trafiliśmy na „waniliowe dożynki”, są koncerty i tańce Indian TOTANACA, są też Voloderos. Za miastem jest park ekologiczny „XANATH” prowadzi go pan Jose Luis ma też prywatne muzeum wanilii. Można rozbić u niego namiot za 50 peso/osoba za 150 peso/osoba można spać w fajnej chacie. Oprowadzenie po muzeum wliczone w cenę noclegu. Tel. 01(784)842-33-11 W okolicy Papantli Zona Archelogica TAJIN.

TAJIN, piramidy wstęp 38 peso można przy parkingu rozbić namiot za darmo. Można zobaczyć tu VOLODEROS czyli kręcących się na linach z głowami w dół tancerzy.

VERACRUZ, hotel „Mallorca” 120 peso z łazienką, w centrum. „Wrota do Nowego Świata” nas nie urzekły, ciekawostką była przycumowana platforma wiertnicza, oświetlona wyglądała jak kosmiczny statek.

BOCA DEL RIO, nocleg w towarzystwie pelikanów na plaży…

CATAMACO, dziki nocleg nad jeziorem …..następnego dnia przypadkowo trafiamy do MONTEPIO, które nas urzekło swoim posezonowym klimatem, który skończył się może 20 lat temu, zostajemy na kilka dni u Babci MIKI po targach było to 50 peso przed 100 peso, z łazienką /noc. Hotelik lekko zagrzybiony ale babcia Mika fajna informacje o noclegu w sklepie przy głównej drodze blisko drogowskazu PLAYA. W Montepio jest też hotel o wyższym standardzie…po powrocie do CATAMACO odbyliśmy rejs po jeziorze zbiorową łódką 50 peso/osoba kilka przystanków w drodze, atrakcją jeziora jest „Wyspa Małp” które tu najprawdopodobniej przywieziono i stłoczono na skrawku skał, z podpływających łódek małpy są atakowane orzeszkami przez bandy dzieciaków…na innej wyspie widać klatki…

ACAYUKAN, Hotel „Paraiso” 120 peso z łazienką.

ARRIAGA(Chiapas) Hospedaje de Arriaga 50 peso Z ciekawości zaszliśmy na dworzec autobusowy. Bilet ARIAGA- MEKSYK 500 peso. Druga noc pod daszkiem u farmerów za miastem okolica i gwiazdy jak z westernów.

TUXTLA, „Hotel del Pasaje” 5Avenida Sur. 110 peso z łazienką. Przyjemne miasto ale trudno tu o miejsce w tańszych hotelach.

CHIAPA DE CORZO, bilet z Tuxtli 8,5 peso, nocleg na przystani…można zagadać ze strażnikami. W przeddzień wigilii odbywa się lokalny konkurs kolęd, dobry dych świat zaprasza nas do ogródka.

CANION DEL SUMIDERO, łódka zbiorowa 100 peso przemyka się przez kanion i ogląda krokodyla którego codziennie setki turystów mają szczęście zobaczyć i trochę innych atrakcji.

SAN CRISTOBAL, „Posada Casa Blanca” 60 peso bez łazienki, samo centrum przy ulicy Insurgentes. Czas Świat Bożonarodzeniowych, dużo turystów zagranicznych , jeszcze tylu w Meksyku nie widzieliśmy. Informacja z dworca autobusowego bilet do Meksyku kosztuje 800-1000 peso. Przy drodze wylotowej do Tuxtli stoją autobusy którymi można pojechać do Meksyku za niższą cenę ale wymaga to wypytania się i cierpliwości.

TONINA, w okolicy miasta OCASINGO, piramidy i ładna okolica, wstęp jest bezpłatny strażnicy poinformowali nas, że nie wolno biwakować przy parkingu, rozbiliśmy się w ogródku u pewnej rodziny, najbliższy dom przy parkingu, za 25 peso/noc użyczają nam toalety. Na terenie parku TONINA jest też „gospodarstwo agroturystyczne” oferujące noclegi, konie, możliwość rozbicia namiotu tyle że drożej.

COMITAN, hotel „Panamericana” 100 peso z łazienką. Spokojne miasto, trafiamy na osiedlowy koncert metalowy. Kolejny dzień Sylwester nie obchodzi się go tu zbyt hucznie. O 12 w nocy na głównym placu nic się nie działo, przemknęło parę osób, było widać fajerwerki w oddali z kilku miejsc dobiegała muzyka…

Autobus: Comitan – La Trinitaria 8 peso łapanie idzie słabo pojechaliśmy autobusem do granicy 20 peso, taxi do punku kontrolnego w Gwatemali 5 -7 peso/osoba

W drodze powrotnej zachaczamy znów o San Cristobal trwało „święto wiosny” były koncerty wielu turystów itd. tu chyba zawsze coś się dzieje, plakaty informowały o kolejnych imprezach. Droga z S.Cristobal do Meksyku zajęła nam niecałe dwa dni. W okolicy Raudales de Malpaso kierowca który nas zabrał pojechał dziwnym skrótem jechał na Jukatan przez co nadłożyliśmy drogi byliśmy około 40 km za Villahermosą, na nocleg zostaliśmy w CARDENAS. Następną noc spędziliśmy już w stolicy poszczęściło się nam.

GWATEMALA 1USD= 6,50 Quetzal

01.01.2006 – 23.02.2006 16.04.2006 – 20.04.2006

LA MESILLA, nie ciekawy hotelik za 30 Q, schodami w dół, lepiej iść do tego za 40 Q schodami w górę.

HUEHUETENANGO, autobus z granicy 15 Q. Za miastem piramidy ZACULEU wstęp 28 Q z zewnątrz nie robią na nas wrażenia wyglądają jak odlane z betonu, więc nie wchodzimy. Na północ od Huehue w górach i dolinach poznajemy najfajniejszą Gwatemale podczas naszego całego pobytu. Dobry sposób na okoliczne góry, złap autobus z Huehue lub CHIANTLI jadący na północ, za miastem autobus wznosi się w górę i w górę może nawet 2000 metrów wysiądź w miejscu zwanym MIRADOR. Jest tam kilka domów i rozwalający się obiekt przypominający tatrzańskie schronisko dalej są już tylko góry i kilkadziesiąt kilometrów przestrzeni do wędrowanie . A w dole domki, pola tarasowe, a w wioskach małe sklepiki w których jest FRUTADA – 0,5 Q woreczek. Spędziliśmy tu kilka dni śpiąc w namiocie oraz goszcząc przypadkowo w domu. Powrót do Huehue nocleg w hospedaje (brak nazwy) 55 Q. Blisko bazaru w centrum jest bardzo tanie Hospedaje 10-20 Q.

QUEZALTENANGO (XELA), bilet z Huehue 15 Q, dla nas jedno z fajniejszych miast Ameryki Środkowej, znacznie różniące się od innych starówką przypominającą europejskie miasta, dobre miejsce wypadowe w okoliczny teren. Jest tu zawsze chłodno a nawet zimno. Nocleg „Hotel del Quetzal” 13 Avenida 3-27 Zona 1. prowadzi go sympatyczna Pani przypominająca Panią łyżeczkę można korzystać z kuchni, klimat jest bardziej domowy niż hotelowy…za pokój liczy 100 Q można negocjować, ale obiecaliśmy nie mówić za ile spaliśmy…blisko Parque Centroamerica przy 12 Av. jest hotel „Quetzalteco” 50 Q bez łazienki. W mieście są biura podróży które mogą zorganizować wypady na wulkany i inne takie.

SANTA MARIA, kilka dni spędziliśmy w terenie, złapaliśmy stopa do LLANO DEL PINAL kursują tu również autobusy z „terminalu autobusowego drugiej klasy” spytaliśmy ludzi w miasteczku którędy na wulkan, droga po wyjściu za zabudowania jest prosta, jedną z nocy spędziliśmy na szczycie Santa Maria, rano Indianie zrobili nam pobudkę modląc się na szczycie przez megafon i potykając o nasz namiot, smagani wiatrem i mgłą adorując Matce Boskiej. W poszukiwanie dymiącego SANTIAGITO, dotarliśmy blisko w pyle i oparach siarkowych, ale go nie zobaczyliśmy. Powrót do miasta pralnia 25 Q/5kg

CHAMPERICO, w drodze robi się duszno i gorąco cały czas z górki, autostop do Retalthuleu dalej autobusem 5 Q. Witamy Pacyfik hotel „Martinita” 60 Q bez łazienki. Nasz pobyt nad oceanem uatrakcyjnił koncert Los Misioneros którzy przybyli do miasta ewangelizować, połączenie festynu, bazaru i mszy. Następnego dnia przybył prezydent Gwatemali, latają śmigłowce a ludzie z ochrony są naszymi hotelowymi sąsiadami. Woda gorąca i tłumy odzianych plażowiczów.

Wyjazd autobusami do SANTO TOMAS dalej autostopy, nocleg gdzieś nad rzeka, poranek wędrówka, chowamy się przed deszczem w małej przychodni w wiosce, poznajemy pielęgniarkę Martę, w koło góry, bananowce zagubione wioski, autostopem wjeżdżamy na przełęcze usuwistymi drogami. Nocleg przed komisariatem w SANTA MARIA

VISITACION polecił nam to jeden z przechodniów pytany o możliwość rozbicia namiotu, policjanci nie byli zdziwieni i nie mieli nic przeciw.

SAN PABLO LA LAGUNA, nad brzegiem ktoś mówi nam o złodzieju, że widział, jak się tu kręci, pierwszy raz lekceważymy ostrzeżenie, planujemy rozbić namiot, a tu z krzaków wychodzi gość pyta z skąd jesteśmy…. a ty z skąd !?! nie chce się nam z nim rozmawiać, jesteśmy zmęczeni, lekceważymy go, wyjmuje maczetę DINERO !!! nie mamy !!! dziwną koleją rzeczy nie robi na nas wrażenia jego maczeta, stara zardzewiała jaką nosi tu prawie każdy może gdyby to było parę tygodni wcześniej. Zachowujemy spokój namawiając się „ ja poszukam jakiegoś kija a ty krzycz….” Nie wiedział co się świeci najprawdopodobniej wybiło go to z rytmu, nim złapałem jakiś drąg który okazał się wkopaną rura od wody której nawet nie dało się wyrwać, uciekł a my za nim z polskimi wyzwiskami od „sku i ujów”. Nasze krzyki usłyszeli ludzie z sąsiedztwa, pewien Anglik który ma tu działkę i mieszka od kilku lat oraz jego gwatemalscy znajomi, zaproponowali by rozbić u nich namiot. Mówili. że problem napadów nad ATITLANEM jest dość powszechny. Kolejnego dnia spotkaliśmy Amerykanina który także opowiedział na równie zabawna historie szedł drogą z San Pablo do San Pedro wyskoczyło dwóch z maczetami krzycząc DINERO!!! Amerykanin zrobił bokserski gest przywołując ich ręką , uciekli, ale się nie dziwię gość przypominał Paul’a Hogan’a. Ludzie z okolicy często wspominają o tym by nie chodzić drogą tylko jeździć kursującymi pick-upami. Spacery jak i nocleg na plaży może być ryzykowny. Po drogach wędrowaliśmy z kijami i kamieniami widzieliśmy też innych takich spacerowiczów śmiesznie to wygląda ale grunt to się nie dać…

SAN JUAN, miasteczko tkaczy, turystów tu o wiele mniej niż w sąsiednim San Pedro hospedaje „Viajero” 20 Q bez łazienki zostajemy kilka dni krążąc po okolicy. Posiłki na bazarze 5-10 Q .W SAN PEDRO byliśmy ponoć na pierwszym w Gwatemali festiwalu Reggae. Zorganizowali go liczni w San Pedro backpeakersi, są tu całe „osiedla” domków dla młodych przybyszy z zagranicy. Można tu znaleźć nocleg w granicach 25-40 Q za pokój. Jedzenie w barach 10-30 Q. W SAN PABLO trwało święto patrona miasta, taniec masek, stragany, muzyka, żywy folklor. W SAN MARCOS także jest kilka hotelików. Cały czas kursują niedrogie pick-upy między tymi miejscowościami.

PANACHEL motorówka z San Pedro 15 Q , nocleg hospedaje „Mi Chosita” 32 Q bez łazienki, 38 Q z łazienka. Na głównej ulicy „hurtownie” pamiątek ceny wysokie ale spadają w kilka sekund, dużo turystów tyle, że starsi. Ta strona jeziora jest mniej ciekawa i droższa.

GWATEMALA CIUDAD- autobus z Panachel 18 Q . Przy ulicy Bolivar można znaleźć tańsze noclegi za około 30 Q.

COBAN, autobus ze stolicy 50 Q .hostal „Dońa Victoria” 25Q/osoba w dużym pokoju. Każdego dnia zmieniają się nasi współlokatorzy. W mieście jest park „ecologico” wstęp 6 Q Dzień spędzamy na spacerach a noce na obserwacji 3 budek z takos.

CHISEK, bus z Caban 10 Q, jakieś hospedaje 30 Q…

Bus do GRUTAS DE CANDELARIA – 5Q, wstęp 25 Q/osoba, trzeba iść z przewodnikiem przy wejściu na teren parku stoi „hotelowy boy” w stroju kelnera i nas wita. Jakoś nie chce nam się wchodzić. Tą noc spędzamy u pewnej rodziny w ich nowo wybudowanym z desek domu.

LAS POZAS, docieramy tu stopem przez najprostszą drogę w Gwatemali. Kilka kilometrów dalej zbaczając z głównej drogi na północ są rozrzucone stanowiska archeologiczne DOS PILAS, AGUATECA i inne, na chybił trafił wybieramy Aguatece, przy głównej drodze są drogowskazy informujące, że trzeba skręcić dalej już ich nie mam, drogi się rozwidlają pytani ludzi mówią, że to daleko inni, że nie daleko, idziemy, nie ma samochodów, po kilku godzinach trafiają się lekarze jadący gdzieś tam, jedziemy z nimi. Z tego miejsca już niby nie daleko, jacyś faceci mówią, że jadą do Dos Pilas a my przecież do Aguateki, idziemy dalej faceci nas mijają Dos Pilas ? namawiają, że tam lepiej więc jedziemy do DOS PILAS…i nie żałujemy. Okazali się pracownikami parku którzy przyjechali na wizytacje, mieli przyjechać za kilka dni ale coś innego wypaliło. Zostaliśmy tam kilka dni w środku dżungli z małpami, wężami, tarantulami i komarami, Ludzie pracujący tam i pilnujący by pozostałości po Majach nie zarosły a Indianie z wiosek nie rozkradli kamieni udostępnili nam jeden z baraków, twierdząc, że tu będziemy mieć lepiej niż w namiocie. Blisko znajduje się stanowisko ARROYO DE PIEDRA oraz TAMARINDITO ścieżki są „przecięte” można chodzić bujać się na lianach i bawić w Indiana Jones’a. Nie pobiera się tu opłat wejściowych. Nie zjawia się tu wielu turystów gdyż jak mówił jeden z ludzi tam pracujących w przewodnikach jest napisane, że można dostać się tu tylko rzeka i maszerować 3 godziny a to wielu zniechęca. Około 1 godz. marszu od bazy jest wioska NACIMIENTO są tam 2 sklepy z małym zaopatrzeniem. Każdego dnia rano około godz. 5:00 wyjeżdża bus do Las Pozas 7 Q bus ten wraca do wioski trzeba pytać o niego w Las Pozas.

CEIBAL, kolejna zona archeologica łatwiej tu trafić, odbijając od głównej drogi można czekać na okazje lub iść pieszo około 10 km. Patrząc na księgę wpisów widać, że turystów przybywa tu więcej. Wstęp bezpłatny można tu rozbić namiot. Zostajemy tu tylko dwie noce męczą nas już komary. Moskitiera nie była by fanaberią.

SAYAXCHE, hotel „Mayapan” (blisko promu) 40 Q bez łazienki, początkowo chcieli 70 Q; Internet 12 Q/godz.

SANTA ELENA, autobus z Sayaxche 14 Q . Hospedaje „Santa Teresa” 30 Q bez łazienki przy Avenina 4. Na FLORES noclegi za 70-150 Q. Łódka na drugi brzeg 2 Q od turystów chcą 5 Q

EL REMATE, autobus z Santa Elena 7 Q. My spaliśmy u znajomego ale są tu hoteliki np. „Sak Luk” atmosfera fajna byliśmy tam na kawie prowadzi go znajomy naszego znajomego.

TIKAL, autobus z El Remate 15 Q-20 Q, wstęp 50 Q, muzeum nie jest wliczone w cenę biletu. Woda 5 Q, pepsi 7 Q, można rozbić namiot za opłatą 60 Q !!!(chyba )

El CINCHAL, szybki autostop z północy do granicy nocleg w ogródku .

W drodze powrotnej odwiedzamy znane nam już QUEZALTENANGO oraz odwiedzamy znajomego w HUEHUE zrobiliśmy wypad do TODOS SANTOS ale nie zrobiło na nas wrażenia, stylizowane stroje w których chodzą tu wszyscy jakby ktoś kiedyś zakupił pewną partię materiału w paski i do dziś kroi, wyglądają dziwnie. To też jedyne miejsc w którym za autostop zwykło się płacić.

Woda 1 galon 6-8 Q, pepsi 350 ml 3 Q,

Super Takos 4 Q, 3 sztuki 10 Q, zawinięta w liść stwardniała papka na kształt kaszy manny z nadzieniem 1-3 Q, porcja ananasa, arbuza, melona na ulicy 1 Q, Awokado 1-2 Q sztuka, „Chińska zupa” – 3 Q, Internet 5-10 Q/godz.

HONDURAS 1USD= ok.18 Lempira

23.02.2006 – 13.03.2006 31.03.2006-03.04.2006

PUERTO CORTES, to ważny port łatwo tu złapać ciężarówkę, nocleg hotel „Cascada”120 L z łazienką, hotel jest poza centrum, w centrum można znaleźć też coś taniego, autobus miejski 4 L, Bezpieczna plaża to plaża COCA COLA

TELA, łatwo dojechać tu autostopem. W centrum tanie hotele to „Robert” „Acuario” poza centrum hotel „Patepluma” 40L/50L/60L z łazienkami, okolice starej stacji kolejowej.

TORNABE, wioska zamieszkała przez czarnych Garifuna o nocleg można spytać grających w domino mężczyzn jeden z nich ma „hotel” „Vista al. Mar” szopka zbita z desek przy samej plaży, za „duży” pokój liczy 100 L za „mały” 75 L my zostajemy za 50 L w małym. Hotelik się rozbudowuje. Przyjemny rybacki klimat.

MIAMI, poranny bus z Tornabe 20L/osoba po drugiej stronie jest PARK JEANETTE

KAWAS trzeba kogoś poprosić lub wynająć aby przewiózł nas łódka, i umówić się aby przypłynął po nas jak będziemy wracać co nie jest trudne tym bardziej jeśli się zapłaci, około 20 L, wstęp do parku 3 USD. Po drugiej stronie kilka kilometrów „robinsonowej plaży z palmami kokosowymi na „końcówce” półwyspu PUNTA SAL dom strażnika i osada rybaków którzy prowadzą małą jadłodajnie, można tu rozbić namiot. Strasznie gryzą tu małe muszki. Powrót do MIAMI z umówionym chłopakiem mieszkającym najbliżej przepływu jego rodzina oferuje jedzenie i noclegi „Cabanio” liczą 100 L śpimy za 50 L duży obiad z ryba i smażonymi bananami 50 – 60 L kolacja 15 L (fasola, 3 placki, jajecznica). Tornabe –Miami 6:30, Miami- Tornabe 13:00, Tornabe – Tela 10 L autobusy kursują dość często.

LA CEIBA, według nas najmniej ciekawe miasto wybrzeża. Hotel „Johnny” 70 L bez łazienki. Przy ulicy na której biegną tory kolejowe do molo są tanie noclegi. Odwiedziliśmy też prywatne muzeum motyli i innych owadów sporo poza centrum,wstęp50 L.

SAMBO CRREK, wioska Garifuna. Jeden z kierowców którego złapaliśmy miał domek za miastem zaoferował nam nocleg i gościnę skorzystaliśmy, ciekawa znajomość i okolica.

NUEVA ARMENIA, zaintrygowała nas nazwa, aby tu dojechać trzeba odbić od głównej drogi, kolejna wioska, miasteczko Garifuna. Najbliżej z stąd na Cayos Cochinos „El capitan” za około 1200 L może nas tam zawieść i przywieść. Hotel „Chi Chi” prowadzony przez kobietę która zwą Chi Chi, za nocleg liczy 100 L my spaliśmy za 60 L. Chi Chi może skontaktować nas z „El Capitan”. W hotelu jest bar i „sala taneczna” wieczorami przybywają dziewczyny i chłopaki z miasteczka jest ciekawie.

TRUJILLO, w tym miejscu po raz pierwszy doszło do zejścia na amerykański ląd Kolumba.

Hotel „Mar de Plata” 80 L z łazienką. Przyjemne miasto. Trujillo to ostatni punkt na wybrzeżu który odwiedziliśmy. Dalej już praktycznie MOSKITIA bez dróg i stałego transportu w ofercie dla turystów pojawiają się propozycje i możliwości zapuszczenia się w ten teren, ale jest to kosztowne. My ruszamy na południe przez OLANCHITO, YORO,

SANTA RITA, w okolice jeziora YOJOA zajmuje nam to niecałe 2 dni, droga ta jest mało uczęszczana, nocleg spędzamy u pewnej kobiety poznanej na przyczepie która złapała tego samego stopa co my. Docieramy do PULHAPANZAK jest to prywatny wodospad !!! dość efektowny podobno jeden z większych w Ameryce Środkowej, popularne miejsce piknikowe dla chcących ochłody mieszczuchów, wstęp 30 L można tu rozbić namiot na jedna noc. Za kolejną trzeba znów zapłacić wstęp. Wodospad jest w okolicy miejscowości BELLA VISTA.

AQUA AZUL SIERRA, mała wioska nad jeziorem Yojoa zostajemy na noc w domu ludzi których poprosiliśmy o możliwość rozbicia namiotu, stwierdzili że w domu będą nam mniej dokuczały komary, w Hondurasie dość często słyszeliśmy o ZANCUDO (owad podobny do komara) i o zagrożeniu DENGĄ.

Rana łapiemy ciężarówkę do TEGUCIGALPA, za 3,5 L przejeżdżamy stolice autobusem do miejsca z którego odjeżdżają autobusy do VALLE de ANGELLES bilet 10 L . W dawnym górniczym miasteczku które teraz jest jednym z bardziej turystycznych miejsc w Hondurasie trudno znaleźć nocleg a już tym bardziej tani. Sporo turystów zagranicznych. My idziemy do lokalnego baru z myślą, że coś się wydarzy i wydarzyło poznajemy pewnego malarza i nauczyciela który wymyślił nam nocleg w szkolnej klasie. Rano nim pojawili się uczniowie żegnamy się z woźnym i ruszamy dalej. Za miastem można spokojnie rozłożyć namiot.

Granice z Nikaraguą przekraczamy w LAS MANOS.

W drodze powrotnej do Meksyku zachaczamy o SAN LORENZO nie podoba nam się ruszamy dalej, zostajemy na parę dni w NACAOME „prowincjonalnym nudnym miasteczku w którym nic się nie dzieje” jest brudna wyschnięta rzeka i duże słońce w których grzeją się majonezy i keczupy sprzedawców frytek, wieczorami wyłączają prąd, za miastem w niedziele jest objazdowe kasyno gdzie grają „w kulkę” (coś podobnego do ruletki) kowboję. W mieście był koncert zespołu w którym czarna dziewczyna kręciła pupą na styl brazylijskich karnawałów, i od kilku dni stacjonował cyrk zresztą przyjechaliśmy tu na stopa z kimś z cyrku. Nocleg w hospedaje w którym jest kwiaciarnia blisko centralnego parku, 70 L bez łazienki. Tu też pod łóżkiem w naszym pokoju odbyła się bitwa dwu gatunków mrówek na śmierć i życie, wyglądało efektownie.Po powrocie z Nikaragui Honduras wydaje się droższy.

woda 0,5 l – 2 L, galon – 15 L, cola 0,5l- 7 L, , valiadas (placek z nadzieniem) chleb powszedni na karaibskim wybrzeżu 4-8 L., kukurydza z grilla- 5 L, frytki z bananów +surówka (dużaaaa porcja) 10 – 15 L, , hot- dog – 12 L, pączki , ciastka – 6-15 L, kokos – 5 L, ryba i dodatki – 40-80 L, sok z pomarańczy 0,5 l – 5 L, piwo „Salvavida” 325ml – 11-15 L, „Imperial” 750 ml 17-20 L, wódeczka 345ml – 25 L, benzyna – 60 L /galon, Internet 10-15 L/godz.

NIKARAGUA 1 USD = 16,50 – 17,80 Cordoba

13.03.2006 – 31.03.2006

OCOTAL, autobus z granicy 11 CUSD. Hotel „San Martin” 120 CUSD z łazienką. Hospedaje Segovia 35 CUSD bez łazienki. Wkręcamy się w kolejny kraj, poza kilkoma szczegółami i innymi pieniędzmi nie ma większych zmian.

ESTELI, hospedaje „Zelaya” 60 CUSD bez łazienki, przy drodze przelotowej przez miasto są tanie hospedaje i hoteliki. Dobry autostop, krajobrazy sawannowe.

JUIGALPA, hospedaje „Viajero” 60 CUSD targowanie się wchodzi nam w krew śpimy za 50 CUSD, blisko parku centralnego, na którym sprzedają dobre i tanio PUPUSAS.

EL RAMA, zwiedzamy Nikarague z przyczep pick up’ów, sawannowe safari trwa docieramy do końca, tu w El Rama kończy się droga dalej można tylko rzeką. W Mieście atmosfera portowa. Hospedaje „Solidaridad Tres Rios” – 50 CUSD bez łazienki, przy wyjściu z miasta.

BLUEFIELDS, statek z El Rama płynie około 3 godzin kosztuje 90 CUSD, szybka łódź „Panga” 170 CUSD jest się 2 razy szybciej ale musi nieźle wytrząść i przewiać. Hospedaje „Las Brisas” blisko targu przy morzu 120 CUSD z łazienką targujemy do 100 CUSD i zostajemy na 2 dni. Miasto wygląda na zapomniane i odcięte od świata pomimo tego, że jest to największy port Nikaragui. Ciekawe do obserwacji. Planowaliśmy płynąć do BILWI ale statek jest raz w tygodniu w środę i nie chciało nam się czekać, kosztuje około 300 CUSD, warto popytać w porcie. Odpływają z stąd statki na ISLAS DEL MAIZ / CORN ISLANDS. Z powrotem płyniemy innym statkiem który wyrusza sporadycznie i trzeba być cierpliwym kosztuje 40 CUSD płynie się 9 godzin i najlepiej jak najwcześniej rozwiesić hamak lub się ulokować na podłodze. Około 3 :00 w nocy idziemy do znanego nam już hospedaje. GRENADA, jedną ciężarówką pełna krów dojeżdżamy z El Rama do Grenady. Tu spotykamy inny świat, są turyści, backpakerzy, itp. ładne miasto, zadbane centrum, smakołyki. Noclegi w backpakerskich hotelach 5-12 USD od osoby, na hamakach od 3-5 USD. My znajdujemy tańsze hospedaje poza centrum 100 L z łazienką ale nie jest to łatwe.

MASAYA, autobus z Grenady 10 CUSD. Hotel „Central” 120 CUSD z łazienką, blisko „Terminalu”autobusowego jest hospedaje „Nr 2 El Pollo” 60 CUSD bez łazienki. Masaya nie jest popularna wśród turystów, nie widuje się ich na ulicach. W pobliżu miasta czynny wulkan MASAYA można dojechać tam autobusem za 5 CUSD z terminalu, wejście do parku 70 CUSD do samego krateru jest około 6 km można dojechać płatnym autobusem lub iść pieszo. Nas zabrali strażnicy parku. Na górze czuć opary siarkowe.

OMETEPE, łatwo dojechać stopem do RIVAS, riksza, taxi do SAN JORGE 15-25 CUSD statek na wyspę Ometepe 27 CUSD lub 36 CUSD. Na wyspie sporo backpakerów, noclegi podobnie jak w Grenadzie. My śpimy w namiocie to przy plaży w okolicy MAYOGALPA, pod wulkanem CONCEPCION, i na polu z arbuzami. Wyspa jest bezpieczna wielu ludzi żyje tu z turystyki na kształt „agroekoturystyki. W koło wyspy jest droga po której kursują autobusy najczęściej na odcinku Mayogalpa-Altagracia w inne rejony dostać się trudniej.

Od tego momentu zaczyna się nasza droga powrotna na północ.

JINOTEPE, przystanek w drodze, jakieś hospedaje za 60 CUSD przyjemna noc.

LEON, klimat podobny jak w Grenadzie ale nam podoba się bardziej. Hotel „Casa Vieja”- 100 CUSD z łazienką, blisko centrum. Blisko bazaru fajne tanie jedzenie. Tu żegnamy się z Nikaraguą. Powrót do Hondurasu.

woda 250ml 1CUSD, galon 12-15 CUSD, pepsi, cola 6-8 CUSD, piwo 1 litr 15-25 CUSD smażone banany – 5 CUSD, hot dog 5 – 6 CUSD, jedzenie na ulicy 5 CUSD za porcję, 15-25 za konkretną obiad, pizza 10 CUSD/ kawałek, Internet 10-15 CUSD/godz., pocztówka 10 CUSD, znaczek do Polski 14 CUSD

SALWADOR używa się tu dolarów amerykańskich

03.04.2006 – 16.04.2006

EL AMATILLO, granica z Hondurasem można z stąd przejechać busem cały Salwador do granicy z Gwatemalą. My łapiemy stopa do SAN MIGUEL, przy 4 Calle Orient są tanie hospedaje „Primavera” 4USD pokój 2 osobowy, nie było wolnych miejsc, „Primaveral” 6USD z łazienką i hamakiem. Trudno znaleźć lepszą mapę ogólnie dostępna przypomina mapę z filmów przygodowych narysowaną ręcznie która pokazuje gdzie jest skarb. Warto pojechać kilka kilometrów na północ do miasteczka GUATAJIAGUA w którym wyrabia się ładne naczynia z gliny wypalane w specjalnej technice. Blisko uniwersytetu sprzedają jedne z lepszych PUPUSAS 0,36USD nadziewany serem, mięsem lub fasolą placek z mąki kukurydzianej, chleb powszedni Salwadoru.

SENSUNTEPEQUE, wszyscy mężczyźni chodzą z maczetami w zdobionych pochwach, w barach mamy duże powodzenie, grają dla nas mariachi…hospedaje „Cabania” 4USD bez łazienki 6USD większy pokój, przy Calle 4 Norte

SAN VICENTE, podobny klimat, Salwador nas urzeka, hospedaje „Rivoly” 4- 5USD jest najtańszym noclegiem w mieście, towarzystwo popijających rezydentów i gospodarz są mili ale hotelik mocno zaniedbany, z ciekawości można tam zajrzeć . W centrum jest hotel „El Turista” 10USD bez łazienki 20USD z łazienką. W okolicy jest wulkan na który można wejść ale nie wiem czy by się komuś chciało w takim słońcu, lepiej udać się gdzieś w cień i rozkoszować sezonem na MANGO za dolara można kupić 2-3 kg !!!

SUCHITOTO, chyba najbardziej turystyczne miasteczko w Salwadorze, trwały obchody Wielkiego Tygodnia cały tydzień wolny od pracy, zjechało się wielu turystów w większości krajowi, ceny noclegów od 15USD wzwyż za pokój, my „wypytaliśmy” Centro Evangelizacion Integral „Monsenor Oscar Romero” jest to najtańszy sposób na nocleg około 5USD od osoby w jednym z pokoi na piętrowych łóżkach w którym zwykle śpią pielgrzymi, podczas naszego pobytu zawitał tu jedynie jeden amerykański traper, którego tu zresztą zwerbowaliśmy. W miasteczku trwał remont centralnego placu, być może koniunktura turystyczna ożywia się w tym najmniej turystycznym kraju Ameryki Środkowej. Miasto położone jest na wzgórzu z którego rozpościera się widok na sztucznie stworzone jezioro które upiększyło okolice.

LA PALMA, w Salwadorze prawie wszędzie dojedzie się stopem odległości niewielki można krążyć to tu to tam. Wybraliśmy się do położonej wysoko La Palma by kupić charakterystyczne drewniane krzyżyki kolorowo i fantazyjnie pomalowane, stały się znakiem firmowym miasteczka La Palma, domy i sklepy są również pomalowane w podobnym stylu.

APOPA, przystanek w drodze zostajemy na noc hospedaje „Pension San Jose” 6USD z łazienką. Kolejny z tych dni w którym rano nie wiemy gdzie będziemy wieczorem, nocne obserwacje w centralnym parku…

SANTA ANA, spore miasto, ładne, hospedaje „El Carao” 5USD bez łazienki. Av. Jose Matias Delgado, w okolicy bazaru jest kilka tanich hospedaje…w barze towarzystwo kupiło dla nas plażowe słomkowe kapelusze od sprzedawcy kapeluszy który zawitał do knajpy.

APANECA, najwyżej położone miasteczko w Salwadorze 1430 m.n.p.m. jest tu przyjemny chłodzik oraz uprawy kawy kręcili się też przyjezdni korzystający z wolnych dni. Hostal „Magana” 10 -15 USD domowy klimat.

SONSONATE, hospedaje „Galaxy” 4USD bez łazienki mały pokój, większy 5USD , 6USD z łazienką. 16 Av Oriente, blisko terminalu autobusowego, tu też pare innych tanich hotelików.

ACAJUTLA, kolejny raz zobaczyliśmy ocean, po karaibskich wspomnieniach nie robi wrażenia, upalna niedziela, tłumy na plaży, wybory miss, i wszechobecne śmieci, ale wieczorem przyjemnie i ładnie. Znajdujemy dziwny nocleg u dziwnego Amerykanina za 2 USD w jakimś magazynie. W hotelu „Miramar” można zostać za 10 USD.

W Salwadorze często się „zaokrągla” jakby dysponowana tylko ćwierćdolarówkami rzadko coś kosztuje 0,40 USD to już jest 0,50 USD.

Woda 0,5 L – 0,15 USD, galon – 1 USD, pepsi – 0,35 USD, soki 0,25 USD- 0,50 USD Jedzenie na ulicy 1 USD – 3 USD, Internet – 0,50 USD – 1 USD


  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u