Pająk Trip / Murram Road Trip (2010/11) – Jakub Pająk

Murram Road Trip: Juba – Bujumbura – Juba

Termin:  19.12.2010 – 3.01.2011

Murram to afrykański szutr, typowy materiał na afrykańskie drogi gruntowe. Może być mniej lub bardziej czerwony, mniej lub bardziej kamienisty, mniej lub bardziej gliniasty… Na sucho pyli do potęgi, gdy popada staje się śliski, niereperowany zaskakuje „tarką”, dziurami i wądołami, lecz co najważniejsze wyznacza przejezdne przez cały rok komunikacyjne szlaki w zapyziałych rejonach Afryki. Zdarza się, że możesz po nim zasuwać ponad 100km/h. Innym razem raczej z uwagi na bezpieczeństwo uzębienia i bebechów niźli zawieszenia auta przekraczasz 60km/h, aby zniwelować dokuczliwości „tarki”. Czasami zaś telepiesz się godzinami oscylując pomiędzy 10 a 20km/h klucząc pomiędzy dołami „połykającymi” ciężarówki, łamiącymi amortyzatory, bądź wypełnionymi niewiadomą gnijącą mazią (a w najlepszym razie mętnymi kałużami). Oprócz uroków nawierzchni, przygotować się trzeba na szalonych „bogów” afrykańskich szos, czyli kierowców pędzących autobusów o nieśmiertelnych resorach, kierowców matatu (busików) czytaj kamikadze oraz moto-taksówkarzy na chińskich rumakach, którzy niczym James Bond wcisną się wszędzie z prędkością światła. Poza tym raz ruch lewostronny, raz prawostronny i tym podobne ceregiele.

W kraju, gdzie żyjemy i pracujemy asfaltowych dróg jest mniej niż sto kilometrów, choć Południowy Sudan jest przeszło dwa razy większy od Polski. Ze stolicy sudańskiej autonomii, a niebawem już niepodległego kraju, ruszyliśmy ku sylwestrowej imprezie w Bujumbura. Asfalt i przyasfalcie bywa nudne, więc murramowych szlaków nie wybrzydzaliśmy, a jeśli tylko mogliśmy to właśnie je obieraliśmy…

Samochód:       Toyota Landcruiser Prado, diesel (1995 r.), zarejestrowany w Południowym Sudanie

Dystans:           3673km, z czego ponad 1600km poza asfaltem

Kasa:               1300$/os., z czego 500$/os. permit na tropienie goryli w Ugandzie

Papiery:            paszport, wizy (szczegóły poniżej), żółta książeczka (sprawdzano tylko w Tanzanii), międzynarodowe prawo jazdy (nie działa w Sudanie, gdzie indziej zawsze przechodziło polskie albo południowosudańskie), dowód rejestracyjny samochodu, ubezpieczenie auta (można kupić raz na wszystkie odwiedzane kraje bądź poszczególnie na każdej granicy)

Skład:              Agnieszka Małek, Łukasz Łukasik, Jakub Pająk (www.sudan.info.pl)

(symbolem „»” oznaczono odcinki trasy bez asfaltu, „+” ruch prawostronny, „-” ruch lewostronny)

SUDAN POŁUDNIOWY (+)

»                          0 km – Juba (Gumbo), 13:00;

»                          75 km – Aru junction;

»                          110 km – Magwi junction;

»                          187 km – Nimule – granica Sudan Południowy/Uganda (Form 9 na wywóz auta z PD. Sudanu – 100 SDP; za pieczątkę w paszporcie celniczka żąda 10 SDP/os. – oficjalnie nie ma żadnej opłaty wyjazdowej na granicach lądowych; wiza/travel permit na granicy do Południowego Sudanu od ręki za 25 USD + foto);

UGANDA (-)

»        200 km – Atiak – granica Uganda/Sudan Południowy (wiza jednorazowa – 50$, wizę wielokrotnej nie da się uzyskać na granicy, robiliśmy ją w Juba za 100$ na 6 miesięcy; za auto 42.000USh ; 100$=220.000USh; zupa kurczakowa + ryż – 5.000 USh; piwo 2.500 USh);

»        296 km – Gulu;

615 km – Kampala; Ravi Raj Hotel przy Hoima Road – 35.000USh za pokój 2-3-osobowy z łazienką; (100$=228.300USh; 1l diesla = 2500USh);

650 km – wyjazd z Kampali;

»        950 km – Fort Portal

»        970 km – Lodge nad J. Nkuruma; 16.000USh/os. w chatce krytej strzechą, banana pancake 1.800Ush;

»        990 km – asfalt Fort Portal-Kasese

1031 km – równik za Kasese;

1049 km – Farmland Resort (Kiburara junction na drodze do DR Kongo); pokój 3-osobowy ze śniadaniem 80.000USh;

»        1059 km – zjazd z asfaltu do P.N. Queen Elizabeth;

»        1093 km – Kabatoro, brama P.N. Queen Elizabeth; 30$/os./24h + 50$ za auto 4×4; jeździmy bez przewodnika po oznakowanych, gruntowych drogach w parku, kilkakrotnie w bardzo bliskiej odległości spotykamy słonie, ponadto hipopotamy, guźce, antylopy i ptaki;

»        1195 km – wioska Rwenshama nad J. Edwarda – wioska rybacka, hipopotamy pluskają się przy brzegu, pomiędzy łódkami rybaków;

»        1238 km – Kihihi (85l diesla=228.000USh);

»        1253 km – Ishasha Gate of Queen Elizabeth N.P.; ta część parku słynie z lwów leżących na gałęziach rozłożystych figowców, niestety pomimo wielu godzin kręcenia się po okolicy lwów nie widzimy (ani nikt z napotkanych turystów. Są za to pawiany i antylopy; nocleg na kempingu nad rzeką Ishasha na granicy z DR Konga, w której przez całą noc baraszkują hipopotamy. Za 15.000USh/os. śpimy we własnym namiocie i jemy własny prowiant. W kantynie przy bramie parku można dostać jedynie piwo i mocniejsze alkohole. Naszego bezpieczeństwa pilnuje dwóch uzbrojonych w kałachy strażników, którzy też przynoszą drewno na ognisko. Wygląda na to, że nie często goszczą tu turyści;

»        1370 km – Kihihi do skrętu na Bwindi N.P.;

»        1406 km – Bukomo w Bwindi Impenetrable N.P.; stąd rozpoczyna się trekking do goryli; nie rezerwowaliśmy wcześniej permitu i okazuje się, że nie ma żadnych miejsc, lecz strażnicy kontaktują się z innymi miejscami w Ugandzie, gdzie można tropić goryle. Są miejsca w Mgahinga Gorilla N.P. koło Kisoro, więc ruszamy w tamtą stronę;

»        1428 km – główna droga na Ruhija;

»        1465 km – Ruhija;

»        1475 km – Ruhija, brama Bwindi Impenetrable N.P.;

»        1500 km – asfalt

1540 km – Kisoro (Heritage Hotel – 50.000USh/2os. ze śniadaniem);

»        1555 km – Ntebeko – brama parku Mgahinga Gorilla N.P.; tutaj wykupuje się permity na tropienie goryli i inne wycieczki w parku, m.in.na wulkany, do jaskini czy wioski pigmejskiej; permit za tropienie goryli to 500$/os.; Dostępnych jest 8 permitów/dzień i nie są one centralnie rezerwowane przez Kampalę, więc jest to najlepsza opcja dla wszystkich, którzy nie lubią/nie mogą planować i działają spontanicznie; po wytropieniu goryli spędza się w ich towarzystwie 1 godzinę; nasz trekking trwa jakieś 4-5 godzin; co tu dużo mówić, był to najdroższy bilet wstępu, jaki kiedykolwiek zapłaciłem, ale naprawdę spotkanie z gorylą rodziną jest warte tych pieniędzy!; doskonałym kontaktem do zarezerwowania miejsc na trekking jest Goefry pracujący dla Mgahinga Gorilla N.P., Kisoro Office, tel. 0 782 319 756, jest bardzo pomocny przy organizowaniu trekkingu do goryli, jak i innych atrakcji w rejonie Kisoro;

»        1565 km – parking przed trekkingiem, Muhabura Climb Starting Point; stąd wyruszyliśmy tropić goryle, jednak miejsce startu zależy od aktualnego położenia gorylej rodziny;

1575 km – Kisoro;

»        1588 km – Lodge nad Jeziorem Mutanda; przecudne miejsce nad jeziorem z widokiem na stożek wulkanu Gahinga; po jeziorze można popływać łódką tropiąc węże i oglądając ptaki; doskonałe miejsce do odpoczynku na łonie natury bądź imprezę, jak kto woli; jest tu 3-4 osobowy domek do wynajęcia za 50.000USh, piwo oraz możliwości posiłków, jeżeli z Kisoro przywieziemy ze sobą kucharza:) wszystko do zaaranżowania w hotelu Golden Monkey (obok Hotelu Virunga);

1604 km – Kisoro, 1l diesla = 2800USh;

KONGO DR (+)

1615 km – granica Uganda/Kongo DR; jedziemy spędzić wigilię z polskimi misjonarzami w Rutshuru, niestety kongijczycy zmienili graniczne zasady i wizy nie udaje nam się wywalczyć na granicy (ambasada jest w Kampali); oczywiście w Kongu DR nie ma rzeczy niemożliwych, zależy tylko ile jesteś w stanie zapłacić za cud. Pogranicznik powtarza uparcie „se imposible, se imposible” jednocześnie kreśląc na skrawku papieru 250$/os., cóż, trochę dużo za dużo;

UGANDA (-)

1626 km – Kisoro;

»        1638km – Cyanika, granica Uganda/Rwanda; z Kongiem DR nie wyszło, próbujemy z Rwandą, choć tu też papiery mamy niekompletne; wizę do Rwandy dostaje się na granicy, jednak po wcześniejszym zaaplikowaniu przez Internet; oficjalnie na potwierdzenie czeka się do 3 dni, my już następnego dnia otrzymaliśmy promesę na wizę; trzeba to sobie wydrukować i na granicy uiścić 60$/os.; proste, wygodne i w ogóle XXI wiek, problem tylko w tym, że od naszego przyjazdu do Kisoro w mieście nie działał Internet:) Rwanda słynie z porządku, więc i tu odbijamy się od pograniczników:(

»        1650 km – Kisoro; na szczęście do miasta wrócił Internet, aplikujemy o wizę do Rwandy i zaczynamy przygotowywać wigilię, niestety nie w towarzystwie rodaków na afrykańskich misjach; na prędce organizujemy 12 potraw, m.in. grzybowa z proszku zamiast barszczu, zamiast karpia okoń nilowy, kapusta z fasolką z puszki jako groch z kapustą, itd. Jest siano pod obrusem, szopka z afrykańskimi zwierzętami, choinka ze światełkami w kształcie pomarańczy i tylko… atmosfera nie taka swojska, rodzinna…

RWANDA (+)

1663 km – Cyanika, granica Uganda/Rwanda; w Boże Narodzenie, po jednym dniu oczekiwania otrzymujemy promesę wizową, więc ruszamy do Rwandy; wiza na granicy (po wcześniejszym zaaplikowaniu przez Internet) 60$/os./2 tyg.; opłata za auto, tzw. export – 15.000RFr; 1$=570RFr; ubezpieczenie kupujemy następnego dnia, bo w Boże Narodzenie nie ma na granicy agenta ubezpieczeniowego;

1688 km – Ruhengeri;

1750 km – Gisenyi; Auberge de Gisenyi: 8.000RFr/1os. i 9.000RFr/2os.; kolacja (szwedzki stół) 2.000RFr/os.; piwo 800-1.000RFr; śniadanie 1.500-2.000RFr; 1l diesel=952RFr, 1l benzyny=962RFr; ubezpieczenie auta na 1 tydzień na Rwandę, Burundi, Tanzanię i Ugandę – 17.000RFr;

»        1898 km – Kibuye; Home St. John; katolicki hotel ulokowany w niezwykle urokliwym miejscu, na cyplu nad Jeziorem Kivu: 2.000RFr/os. w pokoju zbiorowym, 6.000/1 os. w dwójce z łazienką, 10.000RFr/2 os. z łazienką;

»        1998 km – droga asfaltowa Cyangugu-Butare;

2008 km – brama parku Nyungwe Forest N.P.; lodge przy bramie parku – 30.000RFr/3os.; jedzenie w ulicznej knajpie w miasteczku 1.000RFr/os.; ponoć dobry punkt do tropienia małp, ale nie próbowaliśmy;

2026 km – Uwinka – brama Nyungwe Forest N.P.; oferują tu różne, tematyczne spacery po lesie deszczowym; za 4h spacer płacimy 50$/os.!!! jeśli ktoś bywał wcześniej w tropikalnym lesie i oglądał małpy, to wizyta w tym parku to nic innego jak horrendalne pieniądze wyrzucone w błoto; nie widzimy tu nic więcej, niż to co można zobaczyć w Ugandzie płacąc 5-10$/os.; kiedyś można tu było chodzić bez przewodnika po oznakowanych ścieżkach, ale zasady zostały zmienione – konieczny jest przewodnik i gruby portfel;

2102 km – Gikongoro; Ubumwe Center (koło dworca): 5.000RFr/1os., 7.000RFr/2os. (bez łazienki w pokojach); Hotel Golden Monkey 2os. od 40$ w górę; piwo Primus 600RFr; piwo Murzig 800RFr; frytki 600RFr; obiad – szwedzki stół 1.500RFr; waragi (wódka) 0,35l 3.500RFr; soda 0,3l 300RFr; 1l diesel = 960RFr;

2108 km – Murambi Genocide Site – rwandyjski Oświęcim, tylko w odbiorze znacznie bardziej bezpośredni i drastyczny; w 1994 roku zamordowano tu ponad 50 tysięcy Tutsi z okolic Gikongoro, którzy podczas ludobójstwa szukali schronienia i bronili się przed oprawcami Hutu na terenie nieukończonego technikum; przewodnik po kolei otwiera drzwi parterowych budynków, w którym na pryczach leżą zakonserwowane w wapnie ciała, ciała zmasakrowane maczetami, widać odrąbane kończyny wiszące na ścięgnach: stopa, dłoń, piszczel, udo, ręka, czaszka z dziurą po kuli, czaszka rozbita kolbą, czaszka przecięta maczetą… kosmyk włosów, kolorowy skrawek koszuli, sukienki, majtek… przenika suchy zapach wapna i śmierci… w którejś z kolei sali wysmukłe zwłoki dorosłych Tutsi ustępują miejsca dziecięcym szczątkom… aż nadto realistyczna „ekspozycja” to zaledwie ułamek procenta zwłok pochowanych w masowych grobach wokoło; budynków jest kilkanaście, w każdym po kilka pokoi, lecz kilka pierwszych zdecydowanie wystarczy, aby pojąć skalę okrucieństwa i ludobójstwa… w ciągu paru miesięcy 1994 roku w Rwandzie zamordowano około milion ludzi, tylko dlatego, że byli Tutsi. Wstęp wolny, co łaska do skarbonki. W czasie naszej wizyty na ukończeniu była wystawa fotografii i centrum multimedialne nt. ludobójstwa w głównym budynku technikum.

2142 km – Butare;

BURUNDI (+)

2172 km – Akanyaru-Haut/Kyanza-Haut, granica Rwanda/Burundi; wiza tranzytowa do Burunna granicy 20$/os./3 doby; opłata eksportowa na auto 30.000BFr; 1l diesel=2.000BFr; 1$=1.150BFr;

2290 km – Bujumbura; 1l diesel/benzyna=1.800BFr; 1$=1.200BFr;

2300 km – Saga Plage Resort – komfortowe bungalowy na piaszczystej plaży nad J. Tanganika: 80-100$/domek ze śniadaniem/2-3os.; 2.000BFr Amstel 0,75l; w noc sylwestrową okazuje się, że wprowadzono godzinę policyjną. Nigdzie nie słychać muzyki, zapowiada się, że legendarnego burundyjskiego ducha zabawy nie będzie nam dane posmakować… jednak centrum Bujumbura ma dyspensę, lokale zapełniają się, choć południowym zwyczajem dopiero po 22-23. Gruba impreza trwa do rana…

2466 km – Nigozi; 1l diesel=1.830BFr;

2510 km – Muyange;

2540 km – Muyinga;

2569 km – Kobero, burundyjska strona granicy Burundi/Tanzania; 1l diesel=1.880BFr;

TANZANIA (-)

2575 km – Kabanga, tanzańska strona granicy Burundi/Tanzania; wiza tranzytowa na 2 tygodnie na granicy=30$; opłata za auto=20$; opłata drogowa=5$; 1$=1.430TSh;

2603 km – Ngara; 1l diesla=1.830TSh (problem w tym, że nigdzie diesla nie ma, ot – socjalizm); zupa 4.000TSh; piwo 2.000TSh; sok 1l 4.000TSh; herbata 500TSh;

2643 km – skręt na szutr na Kimisi (Bugene-Karagwe); jest diesel! 1.850TSh/l, tankujemy, ale nie z dystrybutora, lecz z kanistrów;

»        2703 km – pośrodku szutrowego niczego i zielonych wzgórz rozpada nam się amortyzator (prawy tył);

»        2748 km – Bugene, rozjazd na Kyaka;

2848 km – Mutukula, granica Tanzania/Uganda; opłata eksportowa za auto 48.000USh

UGANDA (-)

3058 km – Kampala;

3104 km – hotel przy drodze; 10.000USh/1os.; 15.000USh/2os.;

»        3383 km – Gulu; 1l diesla=2.600USh;

»        3474 km – Atiak – granica Uganda/Sudan Południowy;

SUDAN POŁUDNIOWY (+)

»        3486 km – Nimule – granica Uganda/Sudan Południowy (wiza/travel permit na granicy od ręki za 25 USD + foto);

»        3575 km – tracimy drugi amortyzator, lewy tył;

»        3673 km – Juba – come back home:) (www.sudan.info.pl)

www.sudan.info.pl


  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u