Od Kairu do Nairobi – Janusz Tichoniuk

Od Kairu do Nairobi

Janusz Tichoniuk

Wstęp

Wschodni szlak lądowy z północy na południe kontynentu afrykańskiego był niegdyś bardzo popularny. Wojna domowa w Sudanie oraz konflikt na pograniczu Erytrei i Etiopii sprawiły jednak, że droga ta była przez jakiś czas zamknięta. Ponadto kłopotliwe było załatwienie sudańskiej wizy.
Obecnie droga jest otwarta, choć mało uczęszczana. Wzajemne oskarżenia rządów w Asmarze i Chartumie o wspieranie opozycji wykluczają przejazd przez Erytreę, ale przejazd z Sudanu do Etiopii jest jak najbardziej wykonalny. Po przeniesieniu ambasady Sudanu z Bonn do Berlina załatwienie wizy stało się proste.
Podróżując z Kairu na południe przejeżdża się przez jedne z najgorętszych obszarów na kuli ziemskiej. Decydując się na wyjazd latem trzeba więc będzie sprostać temperaturom przekraczającym 50°C; nie jest to łatwe ale zdecydowanie wykonalne. Dużo lepszym okresem pustynnej włóczęgi jest okres od listopada do marca, wtedy też unika się pory deszczowej, która może utrudniać komunikację podczas dalszej części wyprawy, w Etiopii i Kenii.

I. Przed wyjazdem

Przed spakowaniem plecaka i wyruszeniem w drogę trzeba załatwić kilka formalności oraz sprawdzić bieżące informacje z regionu. Na podane niżej przygotowania trzeba przeznaczyć co najmniej miesiąc.

1. Wizy

Załatwienie niezbędnych wiz pochłania sporo czasu i pieniędzy. Z czterech znajdujących się na szlaku państw – Egipt, Sudan, Etiopia, Kenia – załatwienia wizy przed wyjazdem wymaga tylko Egipt i Sudan. W przypadku Sudanu istnieje możliwość zdobycia wizy również w Kairze. Wizy Etiopii i Kenii bez problemu da się załatwić po drodze.
Jeszcze niedawno o wizę Sudanu można było się ubiegać wyłącznie w Moskwie. Ambasady w Bonn, Wiedniu i innych stolicach regionu odmawiały jej wydania odsyłając do Moskwy. Tam z kolei trudno było się dogadać, a próby załatwienia czegokolwiek często rozbijały się na wydumanych problemach pracowników tamtejszej ambasady. Obecnie sprawa jest dużo prostsza. Placówka w Berlinie jest na tyle blisko, że można pojechać tam osobiście. Nic nie stoi również na przeszkodzie, by sprawę załatwić korespondencyjnie.
Botschaft der Republik Sudan; Kurfürstendamm 151, 10709 Berlin, tel. +49 3089069822 www.sudan-embassy.de
Na stronie internetowej ambasady dostępne są aktualne wymagania, ceny oraz wzory wniosków wizowych. Wniosek należy wypełnić w dwóch egzemplarzach, dołączyć dwa zdjęcia i wraz z ważnym co najmniej sześć miesięcy paszportem dostarczyć do ambasady. Paszport nie może zawierać śladów pobytu w Izraelu. Załatwiając sprawę osobiście należy liczyć się z wyższym kosztem za usługę ekspresową – za 90 EUR wiza będzie gotowa w jeden dzień.
Miesięczna wiza załatwiana w trybie zwykłym kosztuje 40 EUR, do Sudanu można pojechać w przeciągu trzech miesięcy od daty jej wystawienia. Wielokrotna wiza trzymiesięczna kosztuje 90 EUR a półroczna 180 EUR. Paszport z załącznikami i pieniędzmi najlepiej wysłać przesyłka kurierską. Zwrot następuje listem poleconym lub kurierem, z tym że organizacją spedycji w takim przypadku trzeba zająć się samemu a kuriera trzeba opłacić z góry, co może przewyższyć koszt samej wizy.
Z relacji spotkanych na szlaku podróżników wynika, że możliwe jest też załatwienie wizy sudańskiej w Kairze. Oficjalnie trwa to do miesiąca ale nie spotkałem podróżnika, któremu nie udało się jej zdobyć w przeciągu dnia albo dwóch.
Informacją wartą sprawdzenia jest również wiadomość od znajomego Sudańczyka, jakoby funkcjonował konsulat Sudanu w Asuanie, gdzie o wizę jest rzekomo równie łatwo. Wiza egipska jest tańsza i łatwiejsza w organizacji. Koszt przesyłki dla osób spoza Warszawy jest również dużo niższy niż w przypadku Berlina. Jeszcze parę lat temu obywatele Polski mogli wjeżdżać do Egiptu bez wiz, kupując je na granicy (tak było jeszcze w roku 1998, podczas mojej pierwszej wizyty w tym kraju) lecz teraz jest to już niemożliwe. Obecność wizy kontrolowana jest już na lotnisku w Warszawie, gdyż zdarzały się przypadki zawracania z Kairu turystów bez wiz. Ambasada Republiki Egiptu, ul. Alzacka 18, Warszawa, tel. +22 6176973. Wraz z paszportem należy dostarczyć wypełniony wniosek (na życzenie wzór wysyłają faksem), jedno zdjęcie i 90 złotych. Wiza wielokrotna kosztuje 110 złotych. Jeżeli dostarczymy wszystko przed południem (ambasada jest czynna od 9:00), wiza będzie gotowa następnego dnia. Ewentualnie paszport z wizą zwracają listem poleconym lub przesyłką kurierską na koszt odbiorcy.

2. Zdrowie

Wyruszając w drogę trzeba mieć świadomość, że przez dłuższy czas nie będzie dostępu do dobrej opieki medycznej, a jedna wizyta u specjalisty może zrujnować budżet wyprawy. Ewentualne ubezpieczenie może nie pokryć kosztów leczenia, gdyż Sudan uznawany jest przez firmy ubezpieczeniowe za teren działań wojennych, przez co wyjęty jest z zakresu ubezpieczenia. Oprócz standardowych środków zapobiegawczych, które nie są wymagane ale dobrze je mieć, takich jak szczepienie na żółtaczkę oraz środki uzdatniające wodę, konieczne jest dopilnowanie aktualności szczepienia na żółta febrę.
Szczepienie to jest oficjalnie wymagane podczas przekraczania granic na południe od zwrotnika i choć rzadko kiedy znudzonemu urzędnikowi będzie się chciało o nie zapytać, nie można go zlekceważyć. Szczepienie musi być udokumentowane w tzw. „żółtej książeczce”, czyli International Certificates of Vaccination i można je przeprowadzić w kilku placówkach Sanepidu w kraju. Ceny i godziny szczepień się zmieniają. Szczepionka jest efektywna przez dziesięć lat. Kolejnym zagrożeniem jest malaria. Nie wolno lekceważyć tej choroby zaniechaniem profilaktyki. Malaria jest groźną chorobą, na którą umierają nie tylko Afrykanie ale również lekkomyślni turyści z Europy.
Pierwszą linią obrony jest ochrona przed ukąszeniami, a więc zarówno odpowiednie ubranie jak i skuteczny repelent. Dobry repelent powinien zawierać składnik o nazwie DEET; z dostępnych na polskim rynku produktów zawierają go Mugga i Moustidose. Łatwo dostępny Autan zawiera opatentowany składnik o nazwie Bayerpel, który jest równie skuteczny. Bez względu na producenta, wszystkie repelenty sprzedają się w aptekach tylko latem więc planując wyjazd na jesień lub zimę warto jest kupić je wcześniej.
Środki profilaktyki bezpośredniej stanowią przyjmowanie codziennie lub cotygodniowo pigułki, znacznie redukujące prawdopodobieństwo zachorowania. Jest to nadal prawdopodobieństwo, gdyż żaden z obecnie stosowanych środków profilaktycznych nie jest skuteczny w stu procentach.
Wybór najbardziej odpowiedniego środka należy zostawić specjaliście, choć w Polsce jest niewielu fachowców obeznanych na bieżąco z sytuacją. Szerzej o malarii i jej profilaktyce można przeczytać między innymi na www.yahodeville.com.
Pozostałe środki ostrożności podczas podróżowania po krajach regionu opisane są w odrębnych poradnikach. Zachowując zdroworozsądkową ostrożność, podróż z Egiptu do Kenii nie niesie z sobą szczególnie wysokiego ryzyka.

3. Bilet lotniczy

Największy pojedynczy koszt w całym budżecie wyprawy wymaga poświęcenia odpowiedniej uwagi i czasu na znalezienie optymalnego i taniego połączenia. Najkorzystniejsze wydaje się być poszukiwanie biletu tzw. „open jaw”, czyli w jedną stronę do Kairu, a powrót np. z Nairobi. Jest to dobre rozwiązanie w przypadku określonego celu podróży. W przypadku podejmowania decyzji podczas podróży (można np. wrócić wcześniej z Addis Abeby w Etiopii bądź z Dar es Salam w Tanzanii), potrzebny jest tylko jeden bilet – do Egiptu.
Najkorzystniejsze oferty przelotów do Egiptu oferują firmy turystyczne sprzedające „last minute” na czartery przewożące turystów. Najlepsze ceny są do miejsc, gdzie lata najwięcej samolotów, a więc przede wszystkim do Hurghady. Poza tym można znaleźć połączenia z Sharm el-Sheikh, Luksorem i Kairem. Najwięcej możliwości oferują lotniska niemieckie, np. w Berlinie ale różnicę w cenie może pokryć koszt dojazdu i ewentualnego noclegu.
W obu przypadkach świetnym źródłem informacji jest Internet (garść linków na www.yahodeville. com), w przypadku połączeń z Polski dodatkowo można popytać w większych biurach podróży. Za swój bilet z Warszawy do Hurghady w jedną stronę zapłaciłem 259 EUR, podczas gdy najtańsze połączenie regularne oferował w tym czasie Tarom za 310 dolarów w dwie strony (ceny za bilet w dwie strony nie są dwa razy wyższe od kosztu jednego odcinka, w rzeczywistości bilet w jedną stronę jest często droższy od powrotnego).

4. Pieniądze

Najlepszą walutą jak do tej pory w tej części Afryki są dolary amerykańskie. Nie ma problemów z ich wymianą. Na trasę z Kairu do Nairobi należy przeznaczyć od tysiąca do dwóch tysięcy dolarów w zależności od intensywności podróży, dodatkowych atrakcji i pamiątek. Podane kwoty są kosztami całkowitymi i zawierają koszty wiz i biletów lotniczych.

II. Egipt

Podróż przez starożytne królestwo faraonów jest bezkłopotliwa i przyjemna. Infrastruktura turystyczna jest bardzo dobrze rozbudowana. Wybór zarówno połączeń międzymiastowych jak i hoteli jest duży.
Autobusy i pociągi komunikacji międzymiastowej odjeżdżają według ustalonego rozkładu jazdy, dzięki czemu precyzyjne zaplanowanie dnia jest łatwe. Z zasady wyłamują się małe minibusy, które odjeżdżają po skompletowaniu wszystkich pasażerów, ale nawet w tym przypadku na odjazd nie trzeba długo czekać.
Tanie egipskie hotele należą niestety do najbardziej zapuszczonych miejsc na świecie. Za kilka funtów otrzymuje się łóżko w brudnym pokoju, często z karaluchami. Łazienki w takich miejscach są obrzydliwe. Nie są to oczywiście żelazne reguły i najczęściej standard pokoju jest zadowalający. Przykre niespodzianki zdarzają się zarówno w najtańszych miejscach jak i w trochę droższych.
Z wyżywieniem również nie ma problemów. Woda w półtoralitrowej butelce kosztuje 1.5 EGP a najtańszy posiłek – kuszari, dwa funty. Dostępne są również przeróżne postacie felafela i innych miejscowych smakołyków. Zdarzają się, choć bardzo rzadko, próby stosowania specjalnych taryf dla turystów. Ceny zawyżane są wtedy podwójnie, ale znając prawdziwy ich koszt łatwo jest wrócić do normalnego poziomu.
Pieniądze najkorzystniej jest wymieniać w kantorach. W większych miastach powszechne są bankomaty, lecz po przeliczeniu za jednego dolara wyjętego „ze ściany” otrzymuje się około 4.17 EGP.

Etap 1. Hurghada – Luksor

Hurghada to główny port lotniczy przywożący turystów z Europy na wybrzeże Morza Czerwonego. Z lotniska grupy wczasowiczów przewożone są autokarami do nadmorskich kurortów, w samej Hurghadzie pozostaje ich niewiele.
Procedury celne są proste, choć w godzinach szczytu mogą trochę potrwać, w budynku lotniska, tuz obok taśm bagażowych znajduje się co najmniej jeden kantor i kilka bankomatów. Po wyjściu z lotniska nie ma żadnej infrastruktury komunikacji publicznej, po przejściu przez parking z setką autokarów dochodzi się do drogi prowadzącej w stronę morza, do drogi głównej. Około kilometra dalej znajduje się skrzyżowanie, gdzie o transport jest już łatwo. Hurghada leży około dziesięciu kilometrów na północ od lotniska, ruch na drodze jest spory więc łatwo znaleźć odpowiedni transport. Za kurs taksówką pod drzwi hotelu zapłaciłem 5 EGP, zaczynając targ od kwoty 20 EGP.
Plac, z którego odjeżdżają autobusy dalekobieżne znajduje się nieopodal centrum. Bilety kupuje się na dworcu. W przeciągu dnia jest kilka autobusów jadących na północ do Kairu oraz parę jadących na południe do Asuanu przez Quenę i Luskor. Bilet do Luksoru kosztuje 15 EGP.
Podsumowanie:
• Koszt hotelu – 15 EGP (prawdopodobni są tańsze); koszt przejazdu do Luksoru – 15 EGP
• Czas przejazdu: 4,5 godziny

Etap 2. Luksor – Asuan

Autobus z Hurghady jedzie przez całkowicie jałowe obszary Pustyni Wschodniej, po drodze jest jedna przerwa na herbatę i toaletę. Droga spotyka się z Nilem w Quenie, skąd do samego Luksoru prowadzi gęsto zaludnionymi obszarami wzdłuż rzeki.
W Luksorze przystanek autobusowy jest dokładnie w centrum miasta, blisko do wszystkich interesujących miejsc i atrakcji.
Po wyjściu z autobusu od razu oferowane są miejsca noclegowe. Warty polecenia jest tani i dobry hotel Grand. Przedstawiciel powinien być wśród oferentów koło autobusu, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by z niego skorzystać. Przed przystaniem na towarzystwo trzeba się jednak upewnić, że człowiek faktycznie jest z hotelu Grand i za wspólny spacer nie będzie żądał dodatkowych opłat. „Mikrojedynka” z łazienką na korytarzu kosztuje 6 EGP. Na dachu hotelu jest taras, skąd roztaczają się piękne widoki na Zachodni Brzeg, zwłaszcza o wschodzie słońca, gdy odległe wzgórza płoną czerwienią brzasku.
Luksor słynie z atrakcyjnej starożytnej architektury oraz położonej po drugiej stronie Nilu Doliny Królów. Świątynia Luksor położona jest w samym centrum miasta i dużą jej część można podziwiać zza ogrodzenia. Wstęp do środka kosztuje 20 EGP. Trzy kilometry na północ drogą wzdłuż rzeki znajduje się kolejna atrakcja, świątynia Karnak. Teren do eksploracji jest dużo większy, proporcjonalnie więcej jest też turystów. Wstęp kosztuje również 20 EGP.
Publiczny prom na drugą stronę rzeki kosztuje 2 EGP w dwie strony i jest furtką do Doliny Królów. Dotarcie na miejsce i zwiedzanie na piechotę jest uciążliwe, gdyż w jedną stronę jest to dystans około dziesięciu kilometrów. Wygodnie jest wypożyczyć rower, nieopodal przystani promu jest co najmniej kilka miejsc, gdzie można to zrobić za 5 EGP. Tyle samo zapłacimy za poruszanie się częściowo na piechotę, częściowo taksówkami, wymaga to jednak niewzruszonej determinacji przy targowaniu gdyż w przeciwnym razie ostateczna cena wyjdzie dużo wyższa. Jadąc rowerem, w odległości trzech kilometrów wzdłuż głównej drogi znajdują się Kolosy Memnona; teren nie jest strzeżony i nie trzeba kupować biletów. Około kilometra dalej znajduje się budka, w której kupuje się bilety do pozostałych atrakcji. Należy dobrze zastanowić się, co się chce zobaczyć, gdyż bilety można kupić tylko tutaj, a wykupienie wszystkich możliwych biletów do wszystkich zabytków wychodzi koszmarnie drogo. Za komplet biletów na wstęp do trzech grobowców w Dolinie Królów, do Ramesseum oraz świątyni Hatshepsut wychodzi około 50 EGP. Z grobowców największe wrażenie zrobił na mnie wykuty wysoko w skale grób Tuthmosisa Trzeciego. Najlepsza pora do zwiedzania to bardzo wczesny ranek, zaraz po otwarciu o szóstej albo popołudnie tuż przed zamknięciem o 18:30 (latem zamykają godzinę wcześniej). W innych porach Dolinę zalewają grupy wycieczkowiczów.
Kilka autobusów w przeciągu dnia jedzie do Asuanu. Są to głównie autobusy jadące przejazdem z dalszej trasy, więc godzina ich pojawienia się w Luksorze jest płynna. Bilet kosztuje 15 EGP.
Podsumowanie:
• Koszt hotelu – 6 EGP; koszt przejazdu do Asuanu – 15 EGP
• Czas przejazdu: 4 godziny

Etap 3. Asuan – Wadi Halfa

Jedno z najbardziej malowniczych miast Egiptu urzeka bliskością pustyni i gorącą, południową atmosferą, latem temperatury często przekraczają tutaj 50°C. Oprócz przyrody, w Asuanie jest wiele miejsc historycznych, w tym jeszcze niedawno niedostępne drogą lądową Abu Simbel. Najbliżej położone miejsca są po drugiej stronie Nilu. Mauzoleum Aga Khana jest niestety zamknięte ale warte odwiedzenia są oświetlone po zmroku groby dostojników, wykute w skale wysoko na klifie.
W porównaniu do poprzednich lat zaskakuje absolutny brak przedstawicieli hoteli przechwytujących każdego nowoprzybyłego turystę. Jest to niewątpliwie efekt zakazów ze strony władz. Znajomy hotel Marwa, bardzo blisko centrum i dworca kolejowego przeszedł ostatnio remont, w łazience są nowe kafelki, na ścianach nowa farba (niestety już nie błękitna) a w pokojach nowe sprzęty. Jedynka kosztuje tutaj 10 EGP, a dormitorium 6 EGP; w obu przypadkach z łazienką na korytarzu.
Wyjazd z hotelu następuje o czwartej rano. Konwój złożony z minibusów i autokarów dojeżdża do Abu Simbel o siódmej rano. Jedyna szansa na obcowanie w samotności z monumentalnym zabytkiem to kilkanaście minut pomiędzy wyjściem z auta a momentem, w którym uformują się grupy wycieczkowiczów, warto więc się spieszyć. Bilet wstępu kosztuje 36 EGP. W drodze powrotnej samochód zatrzymuje się na Wielkiej Tamie, nie ma przeszkód w robieniu zdjęć. Choć Tamy z tej perspektywy nie da się ogarnąć obiektywem, widok na Nil i Asuan jest jednak przedni. Za zwiedzanie płaci się 5 EGP.
Kolejny przystanek to monumentalna świątynia Philae. Położona malowniczo na wyspie zachowała się częściowo w bardzo dobrym stanie, jednak po Luksorze i Karnaku nie jest to już doświadczenie pierwszego sortu. Jedynym sposobem dotarcia na wyspę jest wynajęcie jednej z oczekującej turystów łódek. Konkurencja ułatwia targowania ale największy wpływ na koszt ma liczebność grupy, warto więc poczekać na więcej osób. Ostatecznie koszt kursu w dwie strony kosztował 2.50 EGP. Bilet do samej świątyni kosztuje 20 EGP.
Ostatnim punktem programu są kamieniołomy, w których jest rzekomo największy na świecie obelisk. Niestety nigdy nie został ustawiony, gdyż podczas wykuwania skała pękła niwecząc włożoną w nią pracę. Równie ciekawe jak obelisk jest zachowanie niektórych turystów, którzy pomimo wyraźnego znaku ostrzegającego przed dotykaniem zabytku chodzą po nim butami robiąc pamiątkowe zdjęcia. Wstęp do kamieniołomów kosztuje 10 EGP. Cała wycieczka kończy się około 16:00.
Jedyną obecnie drogą z Egiptu do Sudanu jest droga wodna przez Jezioro Nassera promem do Wadi Halfa. Sudański „Sagalinam” kursuje tylko w poniedziałki, bilety w dwóch klasach można kupić w biurze Nile Navigation Company w Asuanie albo w dniu wyjazdu w porcie, cena w obu przypadkach jest taka sama. Klasa II, bez kabiny i rezerwacji miejsca kosztuje 120 EGP, klasa pierwsza z leżanką w kabinie kosztuje prawie dwukrotnie więcej. Do jednej z burt doczepiona jest barka towarowa, na której przewożone są większe towary, w tym auta. Przetransportowanie dużego samochodu terenowego kosztuje około 350 dolarów. Odprawa celno-paszportowa trwa chwilę ale nie jest uciążliwa. Teoretycznie prom powinien odpłynąć o godzinie 14:00 ale kilkugodzinne opóźnienie nikogo nie dziwi.
W cenie biletu zawarty jest jeden posiłek i dwie herbaty (kupuje się je za metalowe żetony, otrzymane na pokładzie za jeden z odcinków biletu). Część sudańskiej kontroli paszportowej odbywa się już na pokładzie. Zaraz po wypłynięciu z portu w Asuanie paszport należy zostawić w kabinie urzędnika, odbiór kilka godzin przed zawinięciem do portu w Wadi Halfa. Tuż przed końcem rejsu trzeba dopilnować załatwienia formalności i wraz z paszportem udać się jak najbliżej rampy. Wyładunek ludzi i towarów trwa kilka godzin, a dobra pozycja wyjściowa skraca ten czas do minimum.
Podsumowanie:
• Koszt hotelu – 6 EGP; koszt promu do Wadi Halfa – 120 EGP
• Czas trwania kursu: 20 godzin (w tym noc)

III. Sudan

Jest to niewątpliwie najtrudniejszy odcinek podróży. Trudne warunki podróżowania rekompensuje z nawiązką niespotykana gościnność Sudańczyków oraz atmosfera obcowania z pustynią. Południowa część kraju ogarnięta jest wojną domową lecz północ jest bezpieczna, a oznak wojny nie widać. Przed wyjazdem warto jednak sprawdzić bieżącą sytuację, gdyż rebelianci zapuszczają się czasami aż pod Kassalę.
Komunikacja dalekobieżna jest rzadka i nie trzyma się ustalonych godzin. Brak dobrych dróg zmusił Sudańczyków do przebudowania ciężarówek na autobusy. Są to prawdziwe krążowniki pustyni z wysokim zawieszeniem, mocnym silnikiem, setką ludzi na pokładzie i tonami bagażu w środku i na dachu. Podróż na dłuższą metę jest wycieńczająca i ekstremalnie niewygodna. Jedynie na drogach z Chartumu do Port Sudan, Gedaref, Atbary i El Obeid jest asfalt i transfery są szybkie i wygodne.
Na średnich dystansach królują boksi, czyli pickupy. W budce z tyłu mieści się dziesięć lub więcej osób. Przejazdy są szybkie ale czas na skompletowanie pełnej listy pasażerów jest dłuższy niż sama jazda.
Oprócz większych miast, ze znalezieniem tanich miejsc noclegowych nie ma problemu, kłopoty pojawiają się np. w Dongoli i Chartumie, gdzie tanie hotele bywają zajęte i trzeba szukać wolnych łóżek w droższych miejscach. Te najtańsze miejsca oferują zagródki z niewielką izbą, w której stoi kilka łóżek. Płaci się za łóżko. Zwykle jednak wszyscy goście hotelowi wyciągają prycze na wspólny dziedziniec, gdzie nocą jest chłodniej. Czasami nawiązane w drodze znajomości owocują zaproszeniem do prywatnych domostw.
Obowiązkowo o poranku należy sprawdzić, czy w butach nie ukrył się skorpion – jego ukąszenia rzadko bywają śmiertelne (zwykle giną dzieci), ale są ponoć bardzo bolesne. Pozostałe uroki noclegu pod gołym niebem to latające owady. Moskitiery są w Sudanie nieznane, a poczynając od Dongoli i dalej na południe trzeba się zabezpieczać przed malarią.
Przejazd przez Sudan rozbudzi apetyt i pragnienie. W zasadzie do wyboru jest zawsze fuul, czyli sudańska rozgotowana fasola, okraszona olejem roślinnym i szczyptą przypraw. Spory talerz kosztuje od 100 do 150 SDD. Niekiedy dietę można uzupełnić kawałkiem mięsa (lahwa, 200 SDD) lub znanym z Egiptu felafelem zwanym tutaj taamija. Płaski, okrągły chleb podawany jako dodatek serwowany jest często do woli.
Na niektórych odcinkach występują problemy w zaopatrzenie w butelkowaną wodę, dobrze jest więc wozić z sobą żelazną rezerwę. Półtoralitrowa butelka wody kosztuje od 100 do 150 SDD w zależności od odległości od Chartumu. W przeciwnym razie skazani będziemy na mętną wodę z Nilu bądź klarowniejszą źródlaną – bez względu na kolor smakuje dobrze. Alternatywnie pragnienie można gasić doskonałą, ultra-słodką herbatą (szaj, od 25 SDD) lub kawą (dżabana). O piwie trzeba zapomnieć aż do Etiopii, nie sprzedają go nawet w najdroższych hotelach w Chartumie.
Kurs sudańskiego dinara (dalej SDD) ustabilizował się wokół realnej wartości pieniądza więc czasy, gdy czarny rynek oferował znacznie lepszy kurs wymiany już minęły. Mimo to, w miejscach takich jak Wadi Halfa nielegalna wymiana kwitnie, kurs jest trochę gorszy niż w banku, za to transakcji można dokonywać całą dobę, gdy bank jest nieczynny.
W słownym obiegu funkcjonuje jeszcze poprzednia waluta Sudanu – funt. Był on wart dziesięć razy mniej niż współczesny dinar. Często więc od podawanych cen trzeba skreślić jedno zero. Nigdy jednak nie jest to pretekst do wyłudzenia od turysty nadmiernej opłaty. Jeden dolar amerykański w listopadzie 2002 był wart około 265 SDD.

Etap 4. Wadi Halfa – Abri

Pierwszy kontakt z Sudanem pozytywnie zaskakuje. Nie będę zdradzał szczegółów, by nie zepsuć niespodzianki. Pieniądze, w tym nadmiar egipskich funtów można wymienić już w porcie, kurs jest jednak nienajlepszy, lepiej powstrzymać się z wymianą na później.
Przed opuszczeniem portu należy uiścić opłatę portową w wysokości 500 SDD, można płacić również funtami egipskimi (11 EGP) lub dolarami (2 USD). Po wyjściu z budynku zaczyna się pustynia, drogi nie ma a Wadi Halfa nie widać, w oddali kilku kilometrów widać tylko parę chat. Przejazd do Wadi Halfa oferuje kilku właścicieli terenowych pickupów. Kurs kosztuje 500 SDD, co okazuje się daremnym wydatkiem, gdyż te kilka chat w oddali to była Wadi Halfa właśnie. Miasteczko tętni życiem tylko wtedy, gdy w porcie jest prom lub przyjechał pociąg z Chartumu. Teoretycznie oba środki lokomocji powinny być ze sobą skorelowane ale kilkudniowe poślizgi nie należą do rzadkości.
Do wyboru są trzy miejsca noclegowe o niemal identycznym, niskim standardzie: Wadi el- Nil Hotel, Nile Hotel i Boheira Hotel.
Wjeżdżając do Sudanu należy poddać się obowiązkowemu procesowi rejestracji na policji. Teoretycznie jest to niezbędny wymóg do dalszej jady przez kraj ale w rzeczywistości nikt później o to nie pyta. Spotkałem również takich, którzy zlekceważyli to zupełnie i przejechali Sudan bez jakichkolwiek problemów. Niebagatelny koszt rejestracji – 4650 SDD ułatwia decyzję, ale lepiej podróżować zgodnie z literą miejscowego prawa. Poza tym będzie pamiątka w paszporcie. W Wadi Halfa rejestracja przeprowadzana jest na policji i trwa około godziny (pod warunkiem, że wszyscy będą na miejscu i będzie akurat prąd). Sam proces jest ciekawym przykładem rozbudowanej machiny biurokracji. Urzędnicy są jednak pomocni i uprzejmi.
Podsumowanie:
• Koszt hotelu – 700 SDD; koszt przejazdu – 1700 SDD
• Czas przejazdu: 8 godzin

Etap 5. Abri – Dongola

Abri to senna, mała miejscowość na brzegu rzeki. Najlepszy hotel w mieście kosztuje 300 SD. Tak jak wszędzie indziej należy zarejestrować swój pobyt na policji. Posterunek jest w centrum, a cała operacja nic nie kosztuje.
Wszelki transport dalej na południe kursuje z bazaru. Oprócz przejeżdżających zwykle nocą autobusów z Wadi Halfa dostępne są tylko ciężarówki. Godziny odjazdu są bardzo elastyczne i głównie zależą od ładunku, a nie ilości pasażerów. Moja ciężarówka odjechała o jedenastej rano i kosztowała 500 SD. Auto wypełnione było w połowie pustymi butlami na gaz a w połowie workami z daktylami.
Droga wije się wzdłuż Nilu, właściwie nigdy nie tracąc z pola widoku cienkiego pasma wegetacji. Pierwszego dnia dojechaliśmy do Delgo, gdzie zatrzymaliśmy się na ponad godzinę, następnie kontynuowaliśmy jazdę do pierwszej w nocy, po czym zatrzymaliśmy się na nocleg. Pasażerowie użyczyli mi maty oraz pledu, nie wspominając o kawie i skromnym posiłku. W dalszą drogę ruszyliśmy o siódmej rano, przed południem docierając do Dongoli.
Podsumowanie:
• Koszt hotelu – 300 SDD; koszt przejazdu – 500 SDD
• Czas przejazdu: 24 godziny (w tym kilkugodzinny nocleg na pustyni)

Etap 6. Dongola – Karima

Ciężarówka z Abri przystaje na chwilę w przystani promu, tuż przed miastem. Przeprawa odbywa się na bieżąco, prom kursuje wahadłowo zabierając jednocześnie na pokład kilka ciężarówek. W miejscu, gdzie zbierają się auta funkcjonuje spory bazar, tutaj też należy szukać transportu w dalszej drodze na południe. Po przepłynięciu Nilu do centrum miasta jest około kilometra. Dongola to przyjemny przystanek w drodze przez pustynię. Jest to pierwsze miejsce w drodze z północy z regularną elektrycznością oraz asfaltem na ulicach. Hotelarze wymagają by przed zameldowaniem się w pokoju dopełnić formalności rejestracyjnych. Jest to nieco kłopotliwe, gdyż posterunek policji jest ulokowany na obrzeżach miasta. Dodatkowo wymagana jest kopia paszportu, którą można wykonać tylko w centrum. Wykonując ją wcześniej oszczędza się na czasie i pieniądzach – kurs motorikszą kosztuje bowiem 200 SDD. Rejestracja sama w sobie jest bezpłatna i nie powoduje żadnych zmian w paszporcie, można więc zaryzykować jej zignorowanie.
Dalsza droga w kierunku Chartumu wiedzie na skróty przez pustynię do Karimy. Kiedyś można było kontynuować podróż na południe Nilem, ale komunikacja rzeczna już nie istnieje. Wszelki transport odjeżdża z ruchliwego bazaru po drugiej stronie rzeki, tuż obok przeprawy promowej. Opłata za transfer przez rzekę wynosi 25 SDD.
Do Karimy jeździ się boksi. Zwykle do wyboru są dwa auta. Jest to jednak bez znaczenia, gdyż oba przeprawiają się przez pustynię w tym samym czasie. Odjazd następuje dopiero po uzbieraniu kompletu pasażerów. Komplet oznacza osiem osób z tyłu pickupa plus kilka na dachu. Trudno oszacować kiedy to nastąpi, gdyż pasażerowie są rozproszeni i wsiadają dopiero pięć minut po sygnale odjazdu. Najpóźniej boksi odjedzie około 13:00, tylko wtedy zdąży przejechać pustynię za dnia.
Na dobrych odcinkach auto porusza się z dużą prędkością wzbijając w powietrze tumany pyłu. Wjeżdżając w miękki piach kilkakrotnie autem solidnie rzucało na boki, podczas jednej z takich ewolucji raptownie stanęło bokiem balansując na krawędzi wywrotki, jeden z pasażerów na dachu wyleciał w powietrze lądując w miękkim piachu kilkanaście metrów dalej, jednocześnie część metalowej klatki kabiny oderwała się od karoserii, szczęśliwie nikogo nie raniąc.
Podsumowanie:
• Koszt hotelu – 2.700 SDD; koszt przejazdu – 2000 SDD
• Czas przejazdu: 5 i pół godziny

Etap 7. Karima – Chartum

Tak jak wszędzie indziej, należy swój pobyt zarejestrować na policji. Kopia paszportu nie jest wymagana, a wizyta na posterunku kończy się zaproszeniem na herbatę. Po raz pierwszy i ostatni w Sudanie zostałem zapytany o pozwolenie na podróżowanie (travel permit) ale jego brak nie wywołał żadnej reakcji.
Charakterystyczne Dżabal Barkal widać już z kilkunastu kilometrów z pustyni. Aby wizyta na wzgórzu nie zamieniła się w smażenie się na patelni, spacer w te okolice najlepiej zaplanować na wczesny ranek bądź popołudnie. Pora ranna wydaje się być lepsza ze względu na lepsze światło oświetlające położone nieopodal piramidy.
Z centrum Karimy do podnóża Dżabal Barkal jest około dwóch kilometrów. Najłatwiejsze wejście na szczyt znajduje się po przeciwnej stronie wzgórza, idąc z Karimy. Ścieżka na górę wiedzie brzegiem piaszczystej wydmy, na szczycie czeka już tylko cisza i spektakularne widoki na okolicę.
U podnóża, od strony Nilu znajdują się pozostałości egipskiej świątyni Amona, po drugiej stronie trudno nie zauważyć szeregu stojących samotnie na pustyni piramid. Zarówno świątynia Amona jak i piramidy nie są strzeżone ani zamknięte. Jest to niezwykle rzadka okazja obcowania z zabytkiem sam na sam, w okolicy nie ma bowiem żywej duszy.
Tanio można przenocować w hotelu Al-Nasser, sto metrów na północ od głównego placu, gdzie zatrzymują się boksi z Dongoli. Do wyboru są zarówno pokoje jak i łóżka na dziedzińcu, pod gołym niebem. Ze względu na upały drugie rozwiązanie jest wygodniejsze. O bagaż nie ma co się obawiać; pozostawiony na łóżku plecak pozostanie tam nienaruszony. Noc pod gwiazdami uprzykrzają nieco moskity i meszki, co jest szczególnie ważne, gdyż w tym regionie występuje już malaria.
Przejazd do Chartumu warto rozbić na dwa etapy, z przystankiem w Atbarze. Takież były moje pierwotne plany, lecz jedyny środek transportu kursujący na tej trasie właśnie uległ awarii, ciężarówki również nie było. Awaria miała zostać usunięta w przeciągu dwóch dni (nishallah) ale informacje zawierające odniesienie do czasu trzeba traktować z przymrużeniem oka. Minibusy do Chartumu mają zwyczaj wyruszać w drogę o czwartej nad ranem. Bilet kupuje się dzień wcześniej ze wskazaniem na miejsce odbioru – samochód podjedzie więc pod hotel. Pierwszy etap podróży to przeprawa przez Nil promem w Merowe, po drugiej stronie rzeki minibus czeka do świtu. Merowe jest również dogodnym miejscem do poszukiwania innych środków lokomocji, poruszających się w górę rzeki, np. do Atbary. Dalej doga wiedzie skrótem na azymut w kierunku Chartumu. Minibus kiepsko radzi sobie z bezdrożami więc kilkanaście razy trzeba było użyć siły rąk do wypchnięcia go na twardszy grunt.
Auto kończy bieg w Omdurmanie.
Podsumowanie:
• Koszt hotelu – 500 SDD; koszt przejazdu – 2.500 SDD
• Czas przejazdu: 9 godzin

Etap 8. Chartum

Bazar w Omdurmanie, gdzie kończą bieg autobusy, ciężarówki i niektóre minibusy jadące z północy i zachodu przytłacza na początku chaosem, w którym trudno się zorientować. Istnieje obowiązek rejestrowania się na policji oraz uzyskania pozwolenia na dalszą podróż. Obecnie prawie nikt na to jednak nie zwraca uwagi. Sytuacja wygląda podobnie z pozwoleniem na robienie zdjęć. Dla świętego spokoju i ciekawej pamiątki można zdobyć oba pozwolenia za darmo w Urzędzie Rejestracji Cudzoziemców (Aliens Registration Office).
Podobnie jak w Dongoli, w Chartumie występuje deficyt tanich miejsc noclegowych. W tanich hotelikach, takich jak Riyadh New i Wadi Halfa jak też w trochę droższym Salli często nie ma wolnych łóżek, więc trzeba brać co jest. W okolicy wymienionych hoteli znalazłem Marawi Hotel (napisy tylko po arabsku); pokój z balkonem kosztuje 2000 SDD.
W zamknięciu czterech ścian upał mocniej doskwiera. W hotelu wszystko jest ciepłe: woda w kranie, łóżko i ściany.
Stolica Sudanu jest podzielona przez trójcę rzek: płynący z wyżyn Etiopii Nil Błękitny, wypływający z Jeziora Wiktorii w Ugandzie Nil Biały oraz Nil właściwy, zrodzony z wód dwóch poprzednich. Na zachód od głównego nurtu leży Omdurman – rozległe, o niskiej zabudowie miasto z największym w Sudanie bazarem, w tej części znajduje się również grób Mahdiego. Północny brzeg płynącego ze wschodu Nilu Błękitnego zajmuje część przemysłowa, zwana również Chartumem Północnym, poniżej Nilu Błękitnego, na południowymwschodzie leży serce metropolii – Chartum z wysoką zabudową, ambasadami, administracją (urzędy czynne są od 9 rano) i lotniskiem.
Każdego piątkowego popołudnia odbywają się w Omdurmanie, na dziedzińcu meczetu Hamed an-Niel, tańce wirujących derwiszy. Spektakl rozpoczyna się przed zachodem słońca. Komunikacja w Chartumie jest efektywna i tania. Do wyboru są taksówki, mikrobusy i autobusy. Taksówka i mikrobus kosztuje 100 SDD, większy autobus 30 SDD (żeby go złapać trzeba czasem podejść do głównej drogi). W drodze z bazaru mija się zwieńczony srebrzystą kopułą grobowiec Mahdiego; wstęp niewiernym jest zabroniony. Niemniej ciekawe są dwa meczety w dalszej drodze wzdłuż Nilu. Taksówka wyłącznie dla jednej osoby kosztuje od 500 SDD.
W Chartumie nie ma jednego miejsca, z którego odjeżdża komunikacja publiczna. Osią komunikacji miejskiej jest dogodnie położony w centrum Plac Narodów Zjednoczonych, skąd wszelkiej maści busy rozwożą podróżnych po mieście. Podane poniżej reguły, skąd odjeżdża komunikacja dalekobieżna są ogólnym obrazem sytuacji gdyż czasami zdarzają się od nich odstępstwa. Ciężarówki i autobusy jadące na zachód oraz pustynią na północ odjeżdżają z chaotycznego placu na bazarze w Omdurmanie. Aby poznać szczegóły należy zasięgnąć języka. Również na północ ale asfaltem do Atbary jeżdżą autobusy odjeżdżające z Chartumu Północnego, jadąc w tą stronę należy wsiąść do autobusu, którego obsługa nawołuje bahri! bahri! Udając się na południe jak również asfaltem, do Kassali lub dalej do Port Sudan należy podjechać do dworca autobusowego Sajana (szabi! szabi!).
Autobusy do Gedaref odjeżdżają skoro świt, bilety warto kupić dzień wcześniej, gdyż w dniu odjazdu może ich zabraknąć. Przejazd do Gedaref luksusowym autobusem Saf-Saf kosztuje 2750 SDD.
Z Chartumu można urządzić sobie jednodniową wycieczkę do położonych kilkadziesiąt kilometrów na północ kaskad na Nilu w Sabalooka (tzw. Sabalooka Falls). Dotarcie na miejsce odbywa się w dwóch etapach, najpierw w Chartumie Północnym należy wsiąść w autobus do Shendi (350 SDD, półtorej godziny) i powiedzieć kierowcy, że chce się wysiąść w Sabalooka. Autobus zatrzyma się w samotnie położonym na pustynie przydrożnym zajeździe, skąd dalszy transport jest trochę problematyczny. Miejscowi za transfer w dwie strony żądają 3000 SDD. Powrót do stolicy może być kłopotliwy, gdyż wszystkie autobusy z Shendi do Chartumu mają już komplet pasażerów więc trzeba łapać stopa.
Mając w perspektywie Etiopię, przed wyjazdem z Chartumu należy zadbać o wizę. Ambasada wymaga listu polecającego z rodzimej placówki dyplomatycznej, więc zanim do ambasady należy odwiedzić Konsula Honorowego RP, pana Huseina Mohameda Hassan. Konsulat znajduje się w Szpitalu Inaya, New Extension, 6 street 41. Przed wizytą warto zadzwonić i umówić się na spotkanie, Konsul podpowie również jak tanio dojechać z centrum. Telefon do konsula: 471 830 lub 471 831, komórka: 012 309 816. Podane na polskiej stronie internetowej informacje kontaktowe od kilku lat są nieaktualne.
Wizyta w konsulacie kończy się miłą pogawędką, zaproszeniem na herbatę i darmowym wystawieniem listy polecającego. List należy pozostawić w ambasadzie Etiopii wraz z wypełnionym obszernym formularzem, paszportem oraz 63 USD (lub równowartością w SDD). Wnioski wizowe przyjmowane są wyłącznie we wtorki i niedziele, wizy wydawane są następnego dnia choć przy złożeniu wniosku rano, uporze i nieznajomości słowa tomorrow zdarza się, że po południu paszport z wizą będzie już w naszych rękach.
Podsumowanie:
• Koszt hotelu: 2000 SDD
• Wiza Etiopii: 63 USD

Etap 9. Chartum – Gallabat

Przejazd do granicy z Etiopią dzieli się właściwie na dwa etapy. W pierwszym należy dotrzeć do Gedaref, skąd wyrusza się w ostatni kawałek drogi w Sudanie do Gallabat. Pokonanie całości w przeciągu jednego dnia jest mało prawdopodobne.
Luksusowy, jak na sudańskie warunki, autobus firmy Saf-Saf pokonuje odcinek Chartum- Gedaref w sześć i pół godziny. W środku oferowane są darmowe przekąski i napoje a jazdę uprzyjemnia video i klimatyzacja.
Około 150 kilometrów za Chartumem, w El-Hasaheisa warto wyjrzeć na lewą stronę drogi, gdzie stacjonuje polska eskadra samolotowa… opryskująca Dromaderami plantacje bawełny. Im dalej na południe, tym bardziej pustynia ustępuje sawannie. Przed Gedaref krajobraz jest już niemal kenijski, z płaskimi koronami akacjowców, termitierami i baobami.
Autobus zatrzymuje się na obrzeżach Gedaref. Wcześniej, obsługa zabiera paszport, który do odebrania będzie w budce na przystanku, po obligatoryjnej, darmowej rejestracji. Transport do Gallabat odjeżdża z przeciwnej strony Gedaref. Najpierw więc trzeba podjechać do centrum miasta (25 SDD), skąd kolejnym pickupem na niewielki targ po drugiej stronie miasta (30 SDD). Gallabat jest niewielkim miasteczkiem a po drodze mija się tylko kilka mizernych wiosek, więc znalezienie czegokolwiek, co jedzie w tą stronę jest trudne, a czas oczekiwania na odjazd liczy się w godzinach. Pickup kosztuje 500 SDD; dwa razy tyle za miejsce w kabinie.
Granica w Gallabat to kilka chatek i krótka kolejka oczekujących na odprawę ciężarówek. Od miejsca, w którym zatrzymuje się pickup do granicy jest dwieście metrów. Procedury celne i paszportowe trwają krótko i przebiegają w przyjacielskiej atmosferze. Po drugiej stronie jest etiopska Metema.
Podsumowanie:
• Koszt hotelu: 0 SDD; koszt przejazdu – 3.300 SDD
• Czas przejazdu: 1–2 dni

IV. Etiopia

Etiopia zaskakuje krajobrazami, ludźmi i klimatem. Mozaika ludzi, posługujących się kilkoma językami z pozoru jest zamknięta, lecz szybko okazuje się, że są to ludzie bardzo gościnni i otwarci na kontakt. Obraz przyćmiewają nieco częste nagabywania dzieciaków o datek oraz przewodnicy samozwańcy nie znający słowa „nie”.
Żelazną zasadą, według której podróżuje cała Etiopia jest odjazd wszystkich autobusów dalekobieżnych o godzinie 6 rano. Autobusy nie są zatłoczone i całkiem łatwo jest zdobyć dobre miejsce. Za umieszczenie plecaka na dachu drobni pomocnicy pobierają opłatę w wysokości kilku Birr (operacje tą można wykonać równie dobrze samemu), tyle samo żądają za zajęcie miejsca, nawet wtedy, gdy zajęliśmy je zupełnie sami. Bilety na przejazd należy kupować wyłącznie u oficjalnego „przedstawiciela handlowego”, najlepiej dzień przed wyjazdem. W Etiopii rzadko występują kłopoty ze znalezieniem miejsca noclegowego. Najwięcej jest charakterystycznych szopek, w których od ulicy jest tania jadłodajnia a na zapleczu jest kilka izdebek. Łazienka to zwykle beczka z lodowatą wodą plus kubek. Cena za noc w takich miejscach waha się od 8 do 16 Birr i zależy w dużej mierze od umiejętności targowania, gdyż biali turyści płacą więcej. Za 25 Birr otrzymuje się już zwykle całkiem przyzwoity pokój, rzadko jednak z łazienką.
W miejscach turystycznych, ceny w sklepach i knajpach są często dla turystów zawyżane. Półtoralitrowa butelka wody kosztuje od 3 do 5 Birr. Piwo od 3.50 do 5 Birr. Najlepszy kurs wymiany oferują banki, około 8.50 Birr za dolara. W każdym większym miasteczku funkcjonuje kafejka internetowa ale prędkość połączenia często wyklucza nawiązanie jakiegokolwiek połączenia. Ceny zaczynają się od 0.40 Birr za minutę.

Etap 10. Matema – Gondar

Matema jest niewiele większa od sudańskiego Gallabat. Formalności graniczne odbywają się w okrągłych chatach krytych strzechą i nie zajmują dużo czasu. Tuż za granicą okoliczne sklepiki trudnią się wymianą pieniędzy, kurs jest jednak słaby – za jednego dolara dostaje się zaledwie 7 Birr, wymienić można również nadmiar sudańskich dinarów.
Bezpośredni transport do Gondar jest rzadki, odjazd o 6 rano wyklucza zresztą tą formę komunikacji bez konieczności noclegu. Możliwe jest jednak pokonanie tego etapu w dwóch odcinkach.
Przy odrobinie szczęścia, powinien się pojawić w Matema autobus powrotny do Shehedi (6 Birr). Jazda trwa godzinę. W Shehedi sytuacja wygląda podobnie, z tym, że jedyny sposób na dotarcie do Gondar bez czekania na autobus do 6 rano dnia następnego jest „polowanie” na okazję. Kilka godzin wytrwałego czekania pod drzewem może przynieść efekt w postaci półciężarówki. Miejsce w kabinie kosztuje 50 Birr, jazda na pace nie jest przyjemnością z powodu względnie niskich temperatur.
Droga wkrótce zaczyna wspinać się na Wyżynę Abisyńską, powietrze staje się chłodne i rześkie. Jazda do Gondar trwa prawie sześć godzin.
Gondar to już całkiem duże miasto z typowo miejską zabudową. Z powodu znamienitych zabytków jest tu sporo turystów. W centrum miasta znajduje się kompleks pałacowy cesarza Fasilidasa, wstęp na teren kosztuje 50 Birr, bilet upoważnia również do wizyty w łaźni Fasilidasa, położonej 2 kilometry za miastem.
Hotele znajduję się w bezpośrednim sąsiedztwie piazza. Najtańszych, za kilkanaście Birr, trzeba jednak szukać w bocznych uliczkach oraz w okolicy dworca autobusowego. Pokój w popularnym wśród turystów hotelu Etiopia kosztuje 25 Birr, trochę tańsze (20 Birr) pokoje dostępne są na piętrze Ras Bar Restaurant, po drugiej stronie ulicy. Tutaj też jest chyba najlepsza atmosfera do zasmakowania etiopskiej kuchni i produktów miejscowego browaru Dashen Brewery.
Dalszy transport w którąkolwiek stronę odjeżdża jak zwykle o 6 rano, bilety można kupić w przeddzień późnym popołudniem. Autobus do Shire kosztuje 37 Birr.
Podsumowanie:
• Koszt hotelu – 25 Birr; koszt przejazdu – 56 Birr
• Czas przejazdu: 12 godzin (z przerwą w Shehedi)

Etap 11. Gondar – Aksum

Droga na północ wiedzie obrzeżami Gór Simien i jest jednym z najbardziej widowiskowych odcinków w Etiopii. Dłuższy przystanek jest tylko w Debark, potem droga wspina się ostro pod górę by pod koniec dnia, po dwunastu godzinach jazdy opaść w dół, do Shire. W sprzyjających okolicznościach możliwe jest kontynuowanie do Aksyum tego samego dnia lecz zwykle autobus dojeżdża do Shire już po zmroku, zmuszając podróżnych do noclegu.
Shire jest przerośniętą wsią, z zabudowaniami wzdłuż jednej ulicy. Ulokowane na dachu autobusu bagaże muszą pozostać na nim przez całą noc (rzekomo z powodu złodziei), więc lepiej zawczasu przepakować niezbędne rzeczy do bagażu podręcznego.
O szóstej rano otwierają plac autobusowy, można wtedy odebrać bagaż i przesiąść się do autobusu lub mniejszego pojazdu do Aksum. Ceny są takie same dla każdego środka transportu; za dwugodzinny przejazd płaci się 10 Birr. Przy drodze częsty widok stanowią wraki czołgów i innego sprzętu wojskowego.
Aksum, podobnie jak Shire to właściwie jedna ulica. Miejsce oferuje szereg atrakcji, z których najbardziej znamienita to kościół St. Mary of Zion, w którego murach jest ponoć ukryta legendarna arka przymierza. Nikt oprócz strażnika arki nie może jednak nawet na nią spojrzeć. Wstęp na teren kościoła kosztuje 50 Birr i upoważnia również do obejrzenia znajdujących się sto metrów dalej obelisków z inskrypcjami, które notabene doskonale widać z ulicy. Ciekawy widokowo jest spacer do Monastyru Pantaleon, w drodze do którego można obejrzeć Pałac Króla Kaleba (20 Birr, bilety można kupić tylko w muzeum w Aksum). Mnisi za oprowadzenie po monastyrze inkasują 20 Birr plus napiwek.
Nocleg w hotelu Africa kosztuje 25 Birr, dwa razy tyle za pokój z łazienką. Na dole jest popularna również wśród miejscowych restauracja i bar.
Podsumowanie: • Koszt hotelu – 25 Birr; koszt przejazdu – 47 Birr
• Czas przejazdu: 2 dni (z noclegiem w Shire)

Etap 12. Aksum – Lalibela

Przejazd do Lalibeli trwa trzy dni z noclegami w Mekele i Weldiya. Pierwszego dnia jazda autobusem (28 Birr) trwa osiem godzin z jedną przerwą na śniadanie w Adigrat.
Mekele to przyjemne miasteczko z sympatycznymi mieszkańcami. Plac autobusowy znajduje się na wschodnim krańcu miasta, skąd do centrum jest około dwustu metrów. Obok placu, w hotelu Salam pokoje kosztują 15 Birr. Zatrzymują się tu również kierowcy autobusów, wieczorem przy piwie jest więc szansa na załatwienie dobrego miejsca na przejazd do Weldiya (30 Birr) na następny dzień.
Drugiego dnia, po 9 godzinach kolejny autobus zatrzymuje się w Weldiya. Miasteczko nie ma charakteru, jest to jedno z tych miejsc, które chce się jak najszybciej opuścić. Jest to już pole działania przewodników z Lalibeli, którzy będą trzymać się turysty niczym cień.
Chyba wszystkie hotele położone są w bezpośredniej okolicy placu autobusowego. Pokoje bardzo niskiego standardu kosztują 15 Birr. Wieczorem w okolicy panuje morowa atmosfera, więc nie pozostaje nic innego jak obserwacja czterech ścian hotelowego pokoju.
Autobus do Lalibeli wyłamuje się z zasady odjazdów o 6 rano, odjeżdża bowiem dopiero o 10 (25 Birr). Jazda w iście żółwim tempie trwa 9 godzin, szybsze są terenówki, ale są sporo droższe – 40 Birr.
Wykute w skale kościoły – wizytówka miasteczka, a może i całej Etiopii – dostępne są wprost z centrum miasteczka. Bilet upoważniający do wstępu do wszystkich 11 świątyń kosztuje 100 Birr, Nie można kupić oddzielnych biletów do poszczególnych kościołów. Bilet za 100 Birr ważny jest przez cały czas pobytu w Lalibeli.
Równie atrakcyjne jak kościoły jest przejście szlakiem do monasteru Asheton Maryam. Droga pnie się ostro pod górę, początkowo wzdłuż stalowej rury za restauracją Lal. Wstęp do położonego na szczycie monastyru kosztuje 20 Birr. W sumie cała wycieczka zajmuje około czterech godzin.
Tanich hotelików jest w okolicy kilka, jak wszędzie, ceny podawane na wejściu da się sporo zbić w dół. Pokój w hotelu Roha z łazienką na korytarzu kosztuje 25 Birr.
Lalibela nie posiada bezpośredniego połączenia autobusowego z Addis, Bahar Dar ani Gondar. Jadąc dalej, kluczowym punktem jest skrzyżowanie w Gashena, gdzie droga rozwidla się na wschód do Weldiya i na zachód do Bahar Dar. Autobusy z Lalibeli odjeżdżają przed szóstą. Aby zająć dobre miejsca trzeba przyjść przed piątą.
Podsumowanie:
• Koszt hoteli – 55 Birr; koszt przejazdu – 83 Birr
• Czas przejazdu: 3 dni (z noclegami w Mekele i Weldiya)

Etap 13. Lalibela – Bahar Dar

Dojazd do Bahar Dar komunikacją publiczną zajmuje dwa dni. W sprzyjających okolicznościach możliwe jest złapanie stopa w Gashena, jadącego wprost do Dar, wtedy jest to wykonalne w jeden dzień, ale ruch na tej trasie jest znikomy, a kierowcy żądają często zapłaty w wysokości 100 Birr. Autobus z Lalibeli do Gashena kosztuje 40 Birr i jedzie dwie godziny. Tutaj, na rozstaju dróg trzeba czekać na kolejny transport do Bahar Dar, łapiąc przy okazji rzadko przejeżdżające auta. Na złapanie okazji jest czas do 13:00, gdy zatrzyma się tutaj autobus z Weldiya.
Bilet do samego Bahar Dar kosztuje 30 Birr. Po dwóch godzinach jazdy, autobus zatrzymuje się jednak na noc w Nefas Mechwa. Miejscowość ta jest położona na wysokości ponad 3000 metrów, więc jest dosyć zimno. Naprzeciw placu autobusowego jest niewielki hoteli, w którym noc kosztuje 12 Birr. Warto poświęcić wieczór na eksplorację okolicy, gdyż biały człowiek rzadko zagląda w te strony a miejscowi ludzie są ciekawscy i otwarci.
Autobus kontynuuje jazdę od 6 rano, by na miejscu być po sześciu godzinach.
Bahar Dar wita dwupasmowym asfaltem i szpalerem palm. Miasto leży nad Jeziorem Tana w miejscu, gdzie wypływa z niego Nil Błękitny. Dobry dostęp do brzegu jeziora jest z kempingu hotelu Ghion. Na licznych wysepkach znajdują się słynne klasztory. Transport na wyspy jest jednak drogi. Oficjalne ceny za wynajęcie łodzi to 136 Birr za osobo-godzinę. Lepsze ceny można wynegocjować z przewoźnikami nielegalnymi.
W informacji turystycznej, koło budynku telekomunikacji dostępne są darmowe mapki miasteczka. Zaznaczona jest na nich między innymi droga do pałacu Hajle Selasje. Pałac jest zamknięty na kłódkę, ale wzgórze na którym stoi oferuje dobre widoki na miasto oraz baraszkujące w rzece krokodyle. Jest jeszcze ciekawy bazar.
Czysty pokój w Pension Tana z widokiem na ulicę i ciepłą wodą w łazience na korytarzu kosztuje 20 Birr.
Bilety do Addis warto kupić dzień wcześniej (57.70 Birr, odjazd o 6 rano), transport do Tis Abay (wodospady na Nilu Błękitnym) odjeżdża w miarę regularnie przez cały dzień, przejazd kosztuje 3.90 Birr.
Podsumowanie:
• Koszt hoteli – 32 Birr; koszt przejazdu – 70 Birr
• Czas przejazdu: 2 dni (z noclegiem w Nefas Mechwa)

Etap 14. Wodospad Tis Isat

Wodospad można również zobaczyć w jeden dzień, jako bazy wypadowej używając Bahar Dar. Autobusy do Tis Abay, wioski w sąsiedztwie wodospadu, pokonują drogę z Bahar Dar w godzinę. Ze środka wioski do wodospadu jest niecały kilometr. Szlak zaczyna się obok położonej na końcu wsi elektrowni wodnej, gdzie w informacji turystycznej można otrzymać darmową mapkę oraz opłacić 15 Birr tytułem wstępu. Wbrew temu, co mówią miejscowi „przewodnicy”, droga do wodospadów nie jest trudna. Po kilkuset metrach wzdłuż drogi należy przejść przez kanał doprowadzający wodę do elektrowni, zejście na ścieżkę do wodospadu znajduje się zaraz za końcem siatki ogrodzeniowej z lewej strony. Dalej należy podążać równolegle w górę rzeki. 50 metrowy wodospad jest imponujący ale smuci trochę fakt, że połowę wody zabiera elektrownia i impet jest mniejszy niż kiedyś. Najlepsze widoki są przed południem; słońce znajduje się wtedy za plecami obserwatora malując przed nim tęczę. Do Tis Abay można wrócić tą samą drogą lub kontynuować dalej – przekroczyć małą rzeczkę (nie ma mostka, trzeba zdjąć buty) i wzdłuż Nilu dojść do przeprawy (10 Birr motorówką, taniej łodzią papirusową). Po drodze warto zejść pod sam próg wodospadu na darmowy prysznic.
Ponieważ większość turystów nie zostaje w Tis Abay na noc, miejscowe hotele są bardzo niskiego standardu. Ceny za nocleg wydają się wygórowane (15 Birr).
Podsumowanie:
• Koszt hotelu – 15 Birr; koszt przejazdu – 7.80 Birr
• Koszt obejrzenia wodospadu – 25 Birr (wraz z łódką przez Nil Błękitny)
• Czas przejazdu: 2 godziny (dojazd z i do Bahar Dar)

Etap 15. Bahar Dar – Addis Abeba

Autobus na dojechanie do Addis potrzebuje dwóch dni. Pierwszego dnia, po 10 godzinach jazdy zatrzymuje się w Dejen, na skraju przełomu Nilu Błękitnego. Miasteczko (choć właściwie jest to jedna ulica), leży na skraju głębokiej doliny, wystarczy podejść kilkaset metrów by znaleźć się na jej krawędzi podziwiając krajobrazy głębokiego kanionu.
Autobus zatrzymuje się w jednym z hoteli, co jest bardzo wygodne nazajutrz o poranku. Dwuosobowy pokój w hotelu Tizale Dejen kosztuje 24 Birr. Na miejscu jest niezła restauracja. Następnego dnia autobus przeprawia się widowiskową drogą przez dolinę, i po siedmiu godzinach z jedną przerwą śniadaniową dojeżdża do Addis. Końcowy przystanek znajduje się na Merkato, kilka kilometrów od Piazza, gdzie znajdują się hotele. Aby oszczędzić drogi można poprosić kierowcę, by zatrzymał się wcześniej, bliżej centrum.
Zbiory w Muzeum Narodowym nie są imponujące; część z eksponatów można zobaczyć w użyciu w czasie podróży po kraju. Bilet wstępu kosztuje 10 Birr. Ponadto warto zobaczyć historycznie ważny budynek siedziby Organizacji Jedności Afrykańskiej oraz ciastkarnie z doskonałą kawą i słodyczami.
Wszelka komunikacja dalekobieżna odjeżdża z dworca autobusowego na Merkato. Bramy otwierają o 5:30 rano. Bilet do Moyale (70.90 Birr) można bez problemu kupić w dzień wyjazdu.
Podsumowanie:
• Koszt hoteli – 49 Birr; koszt przejazdu – 57.70 Birr
• Czas przejazdu: 2 dni (z noclegiem w Dejen)

Etap 15. Addis Abeba – Moyale

Jazda do granicy z Kenią trwa dwa dni. Pierwszego dnia, po siedmiu godzinach autobus dociera do Dila. Miasteczko słynie ze złodziei. Zła opinia o Dila dotarła nawet na północ kraju. Sytuacja nie jest jednak zła i niczym się nie różni od innych małych etiopskich miasteczek.
Obsługa autobusu nakazała stawić się na placu o 5 rano. Z powody waśni z załogą konkurencyjnego pojazdu odjazd nastąpił jednak dopiero o siódmej. W drodze na południe krajobraz staje się płaską sawanną, jazda do Moyale trwa 8 godzin.
Autobus zatrzymuje się około 800 metrów od granicy. Po drodze warto wymienić nadmiar etiopskich pieniędzy oraz zaopatrzyć się w kenijskie szylingi co najmniej do Isiolo. Po drugiej stronie jest co prawda bank, ale otwierają go dokładnie w godzinę odjazdu konwoju do Marsabit. Po drugie, kurs wymiany po uwzględnieniu commision jest niższy niż na czarnym rynku po etiopskiej stronie. Za 1 USD otrzymuje się po targach 76 szylingów, za jeden Birr 6 i pół szylinga. Procedura graniczna jest szybka i nieskomplikowana. Po uzyskaniu stempla wyjazdowego i kontroli celnej, do kenijskiej części Moyale jest sto metrów.
Podsumowanie:
• Koszt hotelu – 15 Birr; koszt przejazdu – 70.90 Birr
• Czas przejazdu: 2 dni (z noclegiem w Dila)

V. Kenia

Ostatnia cześć podróży przebiega przez najbardziej charakterystyczne dla Afryki Wschodniej krajobrazy. Droga z północy jest niebezpieczna. Teoretycznie transport z Moyale na południe porusza się w eskortowanych przez wojsko konwojach lecz w praktyce jest to zwykle jeden żołnierz, który zresztą wysiada w najbliższej wsi pozostawiając ciężarówki samym sobie. Środkiem płatniczym w Kenii jest szyling – KSh. Najlepszy kurs jest w bankach, w których nie pobierane jest commision (potrafi znacznie zredukować oczekiwaną wypłatę). Za jednego dolara USA otrzymuje się 79 KSh. W Nairobi i większych miastach można również wyjmować pieniądze z bankomatów (np. kartą Visa Electron).

Etap 16. Moyale – Nairobi

Kenijski posterunek graniczny jest dobrze zorganizowany i spokojny. Załatwienie wizy jest szybkie, ale niestety kosztowne. 50 USD kosztuje wiza turystyczna 30 dniowa. Tańsza tranzytowa 20 USD ale ważna jest tylko tydzień, a jej przedłużenie jest niemożliwe.
Od granicy do centrum i tanich hoteli jest kilkaset metrów. Najlepszy hotel w mieście – Madina Hotel ma pokoje od 150 KSh za jedynkę. Moyale podzielone jest niejako na dwie części – większą muzułmańską, z hotelami i meczetem oraz położoną po drugiej stronie drogi częścią chrześcijańską. Więcej lokali gastronomicznych znajduje się po stronie muzułmańskiej, ale podczas ramadanu otwierane są dopiero przed zmrokiem.
Transport z Moyale odjeżdża o poranku ze skrzyżowania obok banku KCB. Do wyboru są terenowe Toyoty oraz ciężarówki z krowami. Kosz przejazdu do Marsabit w obu przypadkach jest taki sam – 500 KSh. Z powodu zagrożenia działalnością bandytów, ciężarówki poruszają się w konwoju, zwykle nie jest to więcej niż pięć aut. Toyoty jadą bez eskorty ale są szybsze – w Marsabit są po 4 godzinach (czas przejazdu podany przez kierowców, w rzeczywistości może być większy). Konwój ciężarówek odjeżdża o 9 rano. Aby zająć dobre miejsce wystarczy przyjść pół godziny wcześniej. Najlepsze miejsce jest chyba na zapasowej oponie, ale jest to pozycja na samej górze więc trzeba będzie walczyć z pędem powietrza. Czas jazdy do z Moyale do Marsabit, wraz z dwiema przerwami na posiłek i jedną na zmianę koła wynosi 8 godzin.
Przed Marsabit droga wspina się pod górę, przejeżdżając obok gigantycznego krateru o średnicy około kilometra. Miasto położone jest na wysokości około 1.500 metrów, powietrze jest więc rześkie, a o poranku nawet zimne.
Marsabit to jedna ulica, wzdłuż której są hotele, knajpki i inne budynki.
Isiolo jest sporym miasteczkiem, gdzie zaczyna się dobra, asfaltowa droga na południe. W centrum jest kilka hotelików, szereg restauracji oraz ciekawy bazar. Noc w położonym trochę na uboczu Nanyuki Rest House kosztuje 200 KSh.
Autobusy do Nairobi odjeżdżają między 6 a 8 rano. Bilety należy kupić dzień wcześniej, przejazd autobusem firmy Gantaal Services kosztuje 350 KSh. Autobus pędzi grubo ponad sto kilometrów na godzinę, jazda do Nanyuki trwa niecałą godzinę, do Nairobi autobus dociera po kolejnych trzech godzinach.
Podsumowanie:
• Koszt hoteli – 600 KSh; koszt przejazdu – 1250 KSh
• Czas przejazdu: 3 dni (z noclegami w Marsabit i Isiolo)

Etap 17. Nairobi

Duża aglomeracja początkowo robi kiepskie wrażenie. Błoto po kolana na ulicach i zasłyszana jeszcze w kraju zła opinia spowodowana drobną przestępczością. Rzeczywistość jest jak zwykle inna od oczekiwań. Miasto za dnia nie jest niebezpieczne. Nocą jednak ulice pustoszeją i trzeba poruszać się taksówką.
Dobrą panoramę miasta zapewnia wjazd na 28 piętro Kenyatta Conference Center (200 KSh). O poranku jest szansa zobaczenia na północy Góry Kenia a na południu Kilimandżaro. Popularny wśród turystów New Kenya Lodge kosztuje 200 KSh za łóżko w dormitorium. Przy Moi Avenue jest kilka biur podróży sprzedających bilety lotnicze. Przelot do Warszawy przez Brukselę w jedną stronę kosztuje około 500 USD. Nocna taksówka na lotnisko kosztuje 600 KSh.

Zakończenie

Opisana wyprawa odbyła się jesienią roku 2002. Traktując wiele miejsc tranzytowo, przejazd z Kairu do Nairobi trwa co najmniej pięć tygodni. Budżet wyprawy bez kosztów biletów lotniczych ale z uwzględniający wszystkie pozostałe koszty, w tym wizy wyniósł 630 USD.

Posted in |

  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u