Afryka Zachodnia – Adam Stępiński

Afryka Zachodnia

Adam Stępiński

Termin 15 03 do 17 04 2008

TRASA

Ghana, Burkina Faso, Benin, Togo, Ghana

Ekipa – 1 osoba

Wizy i formalności

Ghana Konsulat Honorowy w Warszawie ul Mścislawska 4A. 100 Euro wielokrotna, cztery zdjęcia, odbiór za tydzień

Burkina Faso Ambasada w Akrze.Avenue Asylum Down 2 –end Mango Tree, dwa zdjęcia, 20 Usd, tego samego dnia

Benin na granicy tranzytowa 48 godzin 20 USD, w Emigration w Cotonu wiza turystyczna 25 Usd jedno zdjęcie, odbiór następnego dnia

Konieczna „żółta książeczka ,” ważne szczepienia, potrzebna już w Ambasadzie Ghany, a później sprawdzają na granicach. Konieczny Lariam i spreje przeciw komarom, oraz moskitiera.

Woda pitna dostępna w torebkach plastikowych 0,50l, nie zawsze smaczna, sprzedawana na ulicach, na dworcach, 1,5 l butelkowana w sklepach, barach i hotelach. Jedzenie tanie, dobre pieczywo w Burkina Faso, Beninie i Togo W Ghanie cenniki w restauracjach, w pozostałych krajach w ulicznych knajpkach podstawowe porcje za 100F.

Komunikacja dogodna, połączenia autobusowe, minibusy, zbiorowe taxi, moto-taxi w miastach 200 – 500 F

Pieniądze

Ghana

Cedi (wymawia się sidi) 1USD = 1C.

Pozostałe kraje Franki Cifa (wymawia się sifa) 1USD = około 400 F; wymieniają tylko gotówkę, bez problemów Euro.

Napięcie 220, nasze wtyczki pasują

Internet: niewiele kawiarenek

Języki

W Ghanie angielski, w pozostałych krajach francuski.

W mapy i przewodniki trzeba się zaopatrzyć w Polsce.

Relacja

Spotkałem podróżników, którzy starają się omijać stolice różnych państw., albo załatwiają wizy na dalszą podróż i opuszczają metropolie jak najprędzej. Podobnie postąpiłem w przypadku Akry, zwiedziłem jednak Muzeum Narodowe – względnie ciekawe, tuż obok Placu Niepodległości jest stadion, na którym rozgrywano mecze w piłce nożnej Afryka 2008. Niedaleko znajduje się centralny targ z wyrobami artystycznymi. W Akrze byłem właśnie w Niedzielę Palmową, nawiedziłem wiec katedrę katolicką, wypatrywałem ozdobnych palm, trzymanych przez wiernych, ale zbudowano tylko bramę triumfalną dla Chrystusa, który ma być wkrótce ukrzyżowany.

Po Akrze można się poruszać tylko taksówkami, zawsze trzeba negocjować cenę. Zatrzymałem się w Kembs Hotel (17 C z klimą i łazienką) , do którego jest stosunkowo blisko z lotniska, niedaleko do ambasady Burkina – Faso . Kembs Hotel jest również blisko dworca autobusowego Kaneshi, z którego jedzie się do Cape Coast 3C, ok. 2 godz.. W autobusie Metro Mass Transit wysłuchałem pierwszych rekolekcji wielkopostnych. Głosiciel nieznanej mi wiary modulował glos, nawoływał, upominał, potem sprzedawał święte książeczki. Po oratorze wsiadł sprzedawca cudownych pigułek i maści, niestety pasażerowie zaczęli nakładać próbki tych mazideł na ręce i twarze, powstał specyficzny smrodek – to pewnie zapach tropików.

W Cape Coast zatrzymałem się w Akawaba Hanzel Guest Hous, blisko dworca busów, przy drodze do fortu, z tarasu hoteliku widok na miasto i ocean ( 8 C ) za pokój dwuosobowy z wiatrakiem , wc wspólne. Wejście do fortu 7 C nie warto, wystarczy pobuszować po sklepikach na jednym z dziedzińców.

18 marzec

Rano toro_toro 1C do Kakum National Park, trzeba powiedzieć, że chce się wysiąść przy bramie do parku. Na bramce 20c , potem za bilet 5,50 i 3,50 C przewodnik, spacer między konarami wysokich drzew, po linowych mostkach – rewelacja. Przewodnikowi można się urwać, po prostu zostać na widokowej platformie, w celu zrelaksowania, gdy grupa odejdzie, można czmychnąć w busz, ścieżki są wyraźne. Spacer z przewodnikiem ok.1 godz, pierwsze wejście o 10. Po południu toro_toro 40c do Elminny pół godz. Miasteczko rybackie bardzo, bardzo fotogeniczne, piękny zamek( 7 C ) pusty wewnątrz, fort na przeciwległym wzgórzu 2 C.

19 marzec

Autobus do Kumasi odjechał, o 9,15, chociaż na dworcu byłem ok. 8. O 13 jestem na miejscu. Idę do Prezbiterian Guesthaus ( 8 C ) w ogrodzie ,dobra restauracja, obiad ok. 2 C. Przebijam się przez miasto, a raczej gigantyczny bazar, faktycznie największy w Zachodniej Afryce. Idę do pałacu króla Aszanti ( 5 C ) zakaz fotografowania, chociaż nie jest to cenny zabytek, ale przecież za ogrodzeniem mieszka prawdziwy król. Zbiera się na -burzę, prawie wszyscy biegną w różnych kierunkach – totalny obłęd. Wydostaję się z rozentuzjazmowanego tłumu i wpadam do katedry, lunęło na krótko. Nastrój oczekiwania, pół miasta chce się wyspowiadać, szmer ulewy i wyszeptywanych grzechów mieszały się i potęgowały. Figury świętych spowite w fioletowe szaty, czekają na zmartwychwstanie. Przed świątyniami niezliczonych wyznań ustawione plastikowe krzesła i głośniki, aby docierać z prawdą objawioną do najliczniejszych rzesz.

20 marzec

Wybrałem się do Obono, w kraterze wygasłego wulkanu Lake Bosontwe, minibusy odjeżdżają z postoju przy katedrze (Roman Hill), jedzie się do Anonsu Agogo lub bezpośrednio do Kuntenase, później taxi lub piechotą ok 3 km. Piękne widoki z góry, żądają, tylko od białych 1 C za przejazd przez szlaban. Cała wycieczka 3-4 C Prezbiterian Guesthouse ma też tę zaletę, że jest blisko dworca autobusów STC do Tamale kursow kilka, ale w Wielki Piątek tylko jeden o 7,00 ( 12 C )

21 marzec

Do Tamale przyjechałem o 14,30, autobus wyjechał z opóźnieniem 1 godziny. Byłem zmuszony do oglądania filmu, ale przede wszystkim do asystowania przy karmieniu piersią, dobrze, że obyło się bez przewijania, potraktowałem te niewygody jako umartwienie wielkopiątkowe, tym bardziej, że poniosło mnie przy ładowaniu plecaka do luku, żądali dodatkowej opłaty. Zatrzymałem się Catholic Guesthouse ( 12 C ) pokój dwuosobowy z łazienką i wiatrakiem, słabe napięcie.

W kościele szok, oglądałem misterium męki Pana Jezusa. Wierni żywo reagowali np. na biczowanie Chrystusa, zaparcie się św Piotra, nie ubolewali, tylko wybuchali gromkim śmiechem, nawet przy krzyżowaniu, myślę, że oceniali w ten sposób umowność sceniczną. Postawiono trzy krzyże, potem już w ciszy wyniesiono ciała ukrzyżowanych. Adoracja krzyża, przy śpiewie w języku dagbani – pełna egzotyka, bardzo się wzruszyłem.

22 marzec WIELKA SOBOTA

Poszedłem do kościoła, aby nawiedzić grób Chrystusa, jednak nie ma tu takiego zwyczaju,, ze święconką też się nie chodzi. Pojechałem do wodospadów Kintanpo (wstęp 3 C), pomysł poroniony 3 godz; w jedną stronę, bus 4 C, miejsce urokliwe, ale można je zaliczyć w drodze z Kumasi do Tamale, wejście tuż przy szosie. Wracałem do Tamale z parą sympatycznych Francuzów z Tuluzy, W hotelu Mako ( 8 C ) byłem ok. 18.

23 marzec WIELKANOC

Przeżyłem straszną burzę, zaiste niebiosa przypomniały o śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. Autobus do Mole National Park odjeżdżał o 14, poszedłem więc do kościoła. W mszy rezurekcyjnej uczestniczył czarny biskup, w bogatych szatach i infule wyglądał bardzo teatralnie, troche w stylu Mrożka.Zbieranie datków przerodziło się w widowisko, wierni śpiewali, rytmicznie klaskali i tańczyli, niektórzy wydawali nieartykułowane okrzyki, w sumie niesamowite .Kobiety bardzo eleganckie, na głowach fantastyczne nakrycia z kolorowego materiału, takiego samego, co sukienka. Popularne były białe sukienki z nadrukiem św Teresy od Dzieciątka Jezus, krawcy musieli dokładać starań, aby święte oblicza nie znalazły się w okolicach ciała mniej godnych. W niektóre stroje, również męskie, wszyte były ręcznie tkane pasy z tradycyjnym, geometrycznym wzorem w kolorach: żółtym, zielonym, czerwonym i czarnym. Mężczyźni ubrani w bubu, rodzaj obszernej kamizeli zwłaszcza noszonej w północnej Ghanie.

Do Mole przyjechałem ok. 18 (bus 3 C) , wysiadłem we wsi przed guesthausem ( 6 C lub 3 C na dachu ) , miejsca zajęte, pojechałem ok. 1 km. Na camp, kilka glinianych , okrągłych domków, fantazyjnie pomalowanych, dobra kuchnia, zimne napoje np. piwo (Savanna Lodge 6 C) Miejsce startu na safari znajduje się ok. 5 km. ale sympatyczny gospodarz podwiezie gratisowo.

24 marzec PONIEDZIAŁEK WIELKANOCNY

Dyngusa w wydaniu warszawskim na szczęście nie znają. O 7.30 (teoretycznie) zaczyna się piesze safari po parku, wstęp 4C, przewodnik 2C ok. 3 godz, należy ubrać adidasy, długie spodnie, mieć nakrycie głowy i dużo wody.

Obserwowałem guźce, dwa gatunki małp, stada antylop, krokodyle i kapiącego się słonia, ciekawe ptaki i rośliny, nigdy nie widziałem tak zielonego buszu, wszystko kwitło, pachniało jak wiosną, której tu przecież nie ma. W południe byłem już w swej chatce, mogłem wziąć kąpiel, wypić dużo, dużo wody, a potem kawkę w łóżeczku pod moskitierą – bajka.

25 marzec

Ok. 8 wyjeżdżał autobus do Tamale zaraz po przyjezdzie był busik ( 2 C ) do Bolgi, skąd ok. 15 bus 0,60c do Navrongo- godny obejrzenia ośrodek misyjny sprzed drugiej wojny światowej. Gliniany, stary kościół, wewnątrz afrykańskie malowidła, ciekawe muzeum misyjne, albo raczej etnograficzne (1,5 C) , obok guesthaus 6 C , obiad bardzo obfity 2 C , w cenie woda do picia, pokój z łazienką i wiatrakiem, z dworca busów 20 minut piechotą.

26 marzec

Taxi za 0,50 C do Paga, osławione jezioro świętych krokodyli- średnia atrakcja. Bez problemów przekroczyłem granicę z Burkina Faso, wymieniłem pozostałe mi C ( 50 C na 175 F ) mało korzystnie. Do Po ( busik 500F ) Albergue 5000F prymityw, wc w pokoju. Do Tiebole, malowana wioska, nie ma żadnego transportu, chcą 20.000F Kupuję bilet do Ougadougou za 2000 F na 7.15. W nocy przegrywam walkę z krwiożercami, chyba wszystko, co ma zęby, żądła rzuciło się na mnie, dobrze, że nie było skorpionów i węży.

27 marzec

Ok. 10 jestem w stolicy Burkina Faso. Motorem -taksówką przejeżdżam przez miasto, prezentuje się bardziej wielkomiejsko niż Akra.. O 18 wyjeżdżam do Bobo (7000 F,) w którym jestem po północy, znajduję jednak hotel za 5000 F

28 marzec

Zwiedzam Bobo, tajemniczy kanion rzeki, w której pływają święte ryby, to raczej miejski ściek przez śmietnisko, wszystko zależy od legendy. Muzeum okazuje się interesujące, w mieście znajduje się kilka budynków nawiązujących do stylu sudańskiego. Nie docieram nad jezioro z rybami albinosami, kurczakożercammi. Jadę do Banfory 1500F ponad 2 godz. Zatrzymuję się w Hotelu de la Paing ze śniadaniem 6000 F, obskurny. Okazją docieram do wodospadów ok. 10 km. Są rzeczywiście urokliwe, pluskam się w chłodnej wodzie razem z młodzieżą belgijską, z którą wracam do miasta, kolacja: pasta z awokado, jaja na twardo, bułka paryska oraz herbata, notatki i spać.

29 marzec

„Rakietą” ok. 9 wyjeżdżam i o 15 jestem w Ougadougou , próbuję kupić bilet na popołudnie do Dori, okazuje się to niemożliwe, kupuję w SAMB za 3000F na 7.30, można nocować za 10000 F w hoteliku vis a vis dworca, idę dalej ulicą, przy której jest dworzec do Hotel de L’entente za 6000 F z łazienką i wiatrakiem oraz moskitierą, kolacje można zjeść w okolicy, hotelik ma patio i panienki.

30 marzec

Około 8 wyjeżdżam i w południe jestem w Bani, zatrzymuję się w albergue za 2,500, można się stołować, pokój, to zbyt dużo powiedziane, pomieszczenie z barłogiem i moskitierą, brak światła, ale chłodno i przyjemnie. Bani otaczają wzgórza, na siedmiu z nich są gliniane meczety, ten główny fantastyczny; bogate dekoracje fasady, wewnątrz sto filarów, ciemnawo, tajemniczo i chłodno, zamiast dywanów, położone koźle skóry. Z murów minaretu wystają belki, które tworzą swoistą ozdobę, tak charakterystyczną dla stylu sudańskiego. Rezygnuje z jazdy do Dori, bo tam nic ciekawego nie ma, w okolicy odbywają się targi, ale w Bani też jest niewielki, kolorowy bazarek, ludzie proszą o zdjęcia. Wieczór spędzam na dachu hoteliku, patrzę przy zachodzącym słońcu na meczety, pozdrawiam przechodzących mieszkańców wsi, bardzo sympatycznie. Niestety noc mam z głowy, młodzi gospodarze prowadzą ożywione męskie rozmowy i moje wołania o ciszę niewiele pomagają.

31 marzec

O 7,15 wyjazd do Ougadougou i 15,30 do Fada ( 3000 F ) ok. 4 godz. odnajduję Albergue Liberte za 3,500 F dalej od ulicy, blisko miejsca, z którego odjeżdżają busy do granicy z Beninem.. Tragedia! Spaliła się moja grzałka, szczęśliwie kupuję nową za 2000F

1 kwiecień

Wyspałem się znakomicie, chociaż warunki prymitywne, brak bieżącej wody i przenośny wiatrak, robię sobie wolne. Z poczty wysyłam kartkę do Polski, wydatek poniżej dolara. Podziwiam ogromny baobab, na którym pojawiają się liście. Spokojnie jem śniadanie: jajka na miękko, bułka paryska i kawa z mlekiem.

2 kwiecień

Wyjeżdżam do Beninu ok 11, chociaż wstałem o 6, na granicy kupuję wizę tranzytową ważną 48 godzin za 10,000 F , o 14 jestem w Tankiecie. Idę do Hotelu Bobo, aby dowiedzieć się o wycieczkę do Parku Narodowego Pendżari ,za udział w wyprawie wieloosobowej żądają 13,500 + 10,000 F za wstęp, rezygnuję z wizyty w parku.

3 kwiecień

Przed szóstą idę na dworzec, aby dojechać do Abomej, widzę na ulicy samochód z parku Pendżari. Sympatyczny Niemiec, geograf, proponuje podwiezienie ok. 45 km. Potem jeździ ze mną kilka godzin, oglądamy słonie, bawoły, antylopy min. te największe (końskie) i lwy, o których tak marzyłem, aby zobaczyć je na wolności..Niemiec uzgadnia ze spotkanymi Francuzami, że podwiozą mnie do bramy parku, a może do Tankiety. Chcę wysiąść przy bramie, ale kierowca proponuje dalsza jazdę do wodospadów. Francuzi żądają, abym zapłacił 1/3 ceny ich wycieczki.Płacę kierowcy 3000F, jest zadowolony, ale Francuzi wywołują awanturę, unoszę się honorem i biorę swój plecak, ruszam do …Padam ze zmęczenia po przejściu 3 km. Zatrzymuję się na noc w pierwszej napotkanej wiosce, staje się obiektem zainteresowania, przybiegają chyba wszystkie dzieciaki z wioski. Kobiety przynoszą mi wodę do mycia i wskazują miejsce do odpoczynku na macie. Emil, mój gospodarz, pomaga mi rozłożyć moskitierę, spędzam miły wieczór, popijając Żołądkową Gorzką. Kobiety chodzą z odkrytymi piersiami, dzieci biegają nago i jest rodzinnie. Podają kolacje: papka podobna do fu-fu – korzeń jamu i bulwy kassawy podgotowane i ubijane na miazgę, do tego ostry sos z kawałkami mięsa lub ryby, należy jeść palcami. Rodzinną sielankę zakłóca widok dzieci z przepukliną,wynikłą z niefachowego odcinania pępowiny. Pod cudownie rozgwieżdżonym niebem próbuję zasnąć.

4 kwiecień

Żegnam się z Emilem i jego rodziną, robię pamiątkowe zdjęcia i za 4000F motorem chłopak podwozi mnie do Tankiety. Nie ma już dziś autobusu, idę do hoteliku za 3000 F i odpoczywam, wysyłam pocztówkę (ok. USD dolara).

5 kwiecień

Teoretycznie o 6, a faktycznie przed siódmą wyjeżdżam do Abomej, bilet 7000F. Przejeżdżam przez Natting, z daleka widzę zagrody zbudowane z gliny i kamieni jak warowne zamki z wieloma wieżami, a to pewnie spichlerze, sypialnie, kuchnie itp. Uświadamiam sobie, że powinienem wysiąść, aby wybrać się do wsi Roukombe, która składa się z takich właśnie obronnych twierdz. Dałem plamę. Podróżowanie samotnie ma tę zalete, że za popełnione błędy można obwiniać tylko siebie, porządnie skrzyczałem winowajcę. O 15 jestem w Abomej, poszukuje hoteliku i wreszcie ląduje w Hotel le Vainquerr za 10000 F dwie noce, pokój z łazienką, wiatrakiem, telewizorem i papierem toaletowym.

6 kwiecień

Zwiedziłem pałac królów Dahomeju, pięknie powiedziane, na niektórych dziedzińcach groby dawnych władców, ale trzeba uruchomić wyobraźnię, aby zobaczyć przepych dworu, a może wystarczyły maty, które były luksusem. Wstęp 2,500F, jest muzeum historyczne, napisy tylko po francusku. Cały zespół wpisany na listę UNESCO. Ciekawsze są grobowce i świątynie w centrum miasta, przy bazarze. Na murach świątyń trudne do zidentyfikowania tajemnicze znaki, wewnątrz gliniane naczynia, rozrzucone kości i muszle, figurki jakichś zwierząt z ludzkimi twarzami. Zostaje zaproszony do nowej świątyni i pałacu króla, pierwsza dama dworu pierze, inna se odpoczywa, król może pozować do zdjęcia, 1000 F za jedno pstryknięcie.

Jest niedziela idę, więc do kościoła, tańce w wykonaniu zespołu, chóralne śpiewy przy akompaniamencie bębnów, śpiew solisty, który posługuje się nieznanym mi instrumentem. Zachwyca przepych strojów kobiecych, zwłaszcza fantazyjne nakrycia głowy, tłuściutkie kobitki błyszczą od złota.

7 kwiecień

Zbiorową taxi ok. 7 ,za 2500F wyjeżdżam do Cotonu jestem ok. 10 moto-taxi jadę do Emigration po wizę Etante Touristike , przekonują, że takiej wizy już nie ma, wyznaczają następny dzień po odbiór turystycznej za 12000F .Albergue, lepiej nie wymieniać nazwy, 4000F, zwiedzam miasto.

8 kwiecień

Nie napisałem nazwy hoteliku na godziny, aby nie być posądzony o reklamę takich obiektów, ale wyspałem się, bez erotycznych snów. Rano pojechałem do Village Artisal – komercja, komercja, ani śladu folkloru. O 11 odebrałem wizę i już legalnie moto-taxi 200F pojechałem do miejsca, z którego odjeżdżają minibusy do Porto Novo 400 F , po godzinnej jeździe jestem u celu .Muzeum de Silva jest tuż przy gare routiere, oferują pokoje z klimą za 10,000 F. W muzeum obrazują powiązania afrykańsko- brazylijskie: architektura sztuka taniec, ciekawe, ale 2500 F Interesujące płaskorzeźby przedstawiające martyrologię niewolników są na ścianach budynku od strony ulicy. Zatrzymuje się w pokojach gościnnych Uniwersytetu Metodystów, ok. 30 minut od centrum, pokoje z wiatrakami 3 osobowe wc wspólne 3,500 F ładny kompleks architektury kolonialnej w ogrodzie. Porto Novo przypomina południowo amerykańskie miasteczka kolonialne, równe ulice, niektóre domy odnowione. Tu jest centrum polityczne Beninu – parlament, sąd najwyższy, budynki z początku XX wieku, o ciekawej architekturze. Spaceruję po ogrodach botanicznych, w muzeum etnograficznym zbiór masek, wstęp 1000F.

9 kwiecień

Moto – taxi dowozi mnie do przystani, z której odpływają zbiorowe promy (pirogi) za 150 F do Aguge wsi na palach ok. 1 godz. Wysiadłem na ostatnim przystanku i przeszedłem przez całą wieś, kobiety nie życzyły sobie zdjęć, wróciłem do przystani, popłynąłem przez kanały i kanaliki, na brzegach papirusy i namorzyny, wodne hiacynty, wszędzie rybacy na pirogach, kobiety w bardzo szerokich, słomianych kapeluszach. W bocznych kanałach chaty rybackie, wycieczka bardzo udana, polecam. W mieście jem lunch: czerwona fasola, makaron, pyszny sos i posypka bliżej nieokreślona, należy dać taką monetę za ile chce się zjeść np. 100F, można powtórzyć i być naprawdę sytym, podobna zasada kupowania pomarańczy do picia, awokado, bananów itp.

10 kwiecień

Z Porto Novo do Ouidach muszę jechać przez Cotonu, z miejsca, do którego przyjeżdżają taxi można iść piechotą lub za 100F moto-taxi do dworca, z którego odjeżdżają taxi 800 F lub minibusy za 400F, W Ouidach zatrzymuje się w Hotel Oazis za 5000F pokój z wiatrakiem i łazienką, dali nawet ręcznik, papier toaletowy, mydło i pierwszy raz drugie prześcieradło do przykrycia. W centrum można obejrzeć muzeum historyczne w dawnym siedemnastowiecznym, holenderskim forcie, napisy tylko po francusku 1000F. Plaża ok. 4 km. Trzeba wziąć moto taxi 500F ,przy plaży dobry hotel za 8000 F.

11 kwiecień

Idę do świętego lasu ,jest to po prostu park, miedzy drzewami ustawione są posagi bóstw woo-doo, kaplice, jest też brama królewska , wszystko strasznie kiczowate, We wsi znajdują się liczne miejsca kultu pogańskiego, vis a vis kościoła katolickiego, świątynia pytonów, rzeczywiście znajduje się w niej kilkadziesiąt dorodnych węży, można brać na ręce– ODWAGI ! bohaterstwo za 1000F + zdjęcia również 1000 F.

Po południu na plażę, oglądam pomnik – ołtarz, wypisane imiona misjonarzy, którzy przybyli tu w roku 1861. Na wprost drogi z Ouidach jest pomnik – brama otwierająca drogę bez powrotu, to ulubiony motyw martyrologii niewolników. Pustą, piaszczystą plażą doszedłem do wioski rybackiej. Fale oceaniczne są potężne, zniechęcają do kąpieli, mowy nie ma o pływaniu, bardzo silne prądy.

12 kwiecień

Kolejny dzień na plaży.

13 kwiecień

Msza w kościele nie była tak barwna jak w Abomej.

14 kwiecień

Rano ok. 8 moto-taxi do szosy 200F w kierunku Lome. Chciałem zatrzymać się w Grand Popo, wypatrywałem dworca, centrum miasteczka, ale widziałem tylko pojedyncze hotele, dojechałem niespodziewanie do granicy z Togo Naprzeciwko postoju taxi jest wyjątkowo obskurny hotelik za 5000 F nawet nie chcą negocjować ceny, dużo lepiej jest w albergue za 6000F, a vis a vis pokoje gościnne za 3000F, wszędzie podobny standard, pokoje z łazienkami i wiatrakiem. Poszedłem na spacer na plażę nad Zatoką Gwinejską.

15 kwiecień

Rano na granice, jest otwarta całą dobę, otrzymałem wizę do Togo na tydzień za 10000F , w ambasadzie Francji w Warszawie za tranzytową żądają 60 Euro. Faktycznie od Grand Popo do Lome jedzie się wzdłuż plaż .Taxi z granicy 800F Próbowałem się dostać bezpośrednio do Togoville , ale żądali bajońskich sum, pojechałem więc do Lome i zaraz busem do miejsca, z którego jest przeprawa przez jezioro Lag Togo, chcieli 2500F za białą twarz, zapłaciłem 1000 F, czyli o 500 więcej od miejscowych.W Togoville jest sanktuarium maryjne, ważne dla całej Afryki Zachodniej: Notre Dame du Lag Togo. Bungalowy przy kościele 5000F, wyposażenie skromne, ale położone w ładnym ogrodzie domki ocieniają, dorodne drzewa mango. Hotel w wiosce za 8000 F wyglądał na przyzwoity. Trafiłem na wioskowe święto, barwnie ubrani ludzie, tańczyli, popijając bimber; poznałem po zapachu.

16 kwiecień

Taxi do Lome 600F, 40 minut, później moto-taxi 250F, zatrzymałem się w Albergue Hospital 3500F, wc wspólne. Jak zwykle tanie hoteliki na godziny są wyjątkowo obskurne, mają pokoje za 4500 F, ale też bez łazienki. Zwiedziłem Muzeum Narodowe, dwie sale w budynku parlamentu, przy Placu Niepodległości. Artizane mało ciekawe, ceny zawyżone, kupuję dwie maski za 8500 F, korale ceramiczne po 1000F

17 kwiecień

Okazuje się, że do granicy z Ghaną jedzie się za 250F 10 minut moto-taxi. W Emigration można dostać wizę tranzytową,, ja mam wielokrotną, załatwioną w Warszawie za 100 Euro. Z granicy jest minibus za 5,50 C do Akry ok. 4 godzin, czas przejazdu zależy od tego, czy pasażerowie wiozą dużo towaru, wtedy na każdym posterunku policji handlarze pokazują dokumenty przewozu, ale w rzeczywistości chodzi o wysokość łapówki. Minibus przejeżdża obok lotniska ok. 300 metrów.

Podróż po Afryce Zachodniej zakończyła się pomyślnie, udowodniłem, że można po tych krajach podróżować samotnie nie narażając się na żadne niebezpieczeństwo.

Posted in |

  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u