Afryka wcale nie taka dzika – Monika Witkowska

Afryka wcale nie taka dzika

Monika Witkowska

Trasa

Wybrzeże Kości Słoniowej, Ghana, Togo, Benin.

Termin

luty 1998 roku.

Ekipa

3 osoby.

Kraje Afryki Zachodniej to rejon stosunkowo rzadko odwiedzany przez turystów. Nie ukrywam, że pod wpływem zasłyszanych, zwykle niezbyt zachęcających opinii, wsiadałam do samolotu z mieszanymi odczuciami. Wróciłam – zafascynowana, z postanowieniem, że muszę tam jeszcze kiedyś wrócić. Do oglądania jest sporo: biedne murzyńskie wioski, ale i nowoczesna architektura centrum Abidjanu, obrzędy animistyczne i ogrom bazyliki w Yamoussoukro sprawiającej wrażenie watykańskiej bazyliki św. Piotra przeniesionej w busz, poza tym – parki narodowe, w których żyją słonie, lwy, krokodyle, krajobraz sawanny, forty wybrzeża Ghany, wioski na palach… O tym, co warto lub nie warto uwzględnić w programie, mówię w części poświęconej każdemu z krajów. Ale tak naprawdę najważniejsi i najciekawsi są ludzie. To oni nadają Afryce koloryt, który warto obserwować – na bazarach, w zatłoczonych bush–taxi, w rytualnych tańcach, w każdej sytuacji.

Klimat

Kraje nad Zatoką Gwinejską mają klimat tropikalny. Od października do kwietnia/maja na północy opisywanych krajów panuje pora sucha (jedna w roku). Pozostałe miesiące to okres pory deszczowej.

W rejonach południowych, nadmorskich są dwie pory deszczowe – tzn. pada do kwietnia/maja do czerwca/lipca i od września do października. Oczywiście nie leje przez cały dzień, deszcze są krótkotrwałe, ale intensywne. Temperatura wynosi średnio 21- 32 stopni.

W niektórych rejonach w porze suchej, w okresie grudzień- luty uciążliwy jest wiejący od Sahary harmattan, powodujący znaczne zmniejszenie przejrzystości powietrza i wszechobecny kurz.

Wieczory i noce są ciepłe – nie ma dużych różnic temperatur między dniem i nocą. Najbardziej upalnie jest od marca do kwietnia.

Wizy

Niestety, do wszystkich krajów Afryki Zachodniej obywatele Polski muszą mieć wizy. Jak myśmy sobie poradzili – wyjaśniam przy opisie poszczególnych państw.

Budżet

Z czterech odwiedzonych przez nas państw najdroższe było Wybrzeże Kości Słoniowej, najtańsza – Ghana. Niestety Afryka Zachodnia nie jest wcale tania. Główną pozycję w wydatkach stanowią koszty transportu, zwłaszcza jeśli chce się zobaczyć jak najwięcej, a jest się limitowanym przez czas (w podtekście – trzeba wynająć taksówkę). Przeciętnie, przy standardzie „turystycznym” trzeba liczyć się z wydawaniem ok. 20 USD na dzień.

Przewodniki

Wybór jest bardzo skromny. Korzystaliśmy z “West Africa” serii “Lonely Planet” (ostatnie wydanie, z 1997 r. i uzupełnieniami z 1997) oraz z raczej słabego “Backpacker`s Africa” wydawnictwa “Bradt”. Lepiej nie liczyć na kupno “pomocy” na miejscu, choć w niektórych muzeach lub ekskluzywnych hotelach czasem można znaleźć ciekawe broszurki dotyczące lokalnych atrakcji. Przewodników z praktycznymi informacjami, typu Lonely Planet, na miejscu nie widziałam.

W jakim składzie?

Bezpieczeństwo, czyli – co nam grozi?

Napady, rabunki – ostrzega się białych przed spacerowaniem późnym wieczorem po ulicach dużych miast, przed przesiadywaniem (i spaniem) nocą na plaży etc. Najgorszą sławę ma Abidjan uważany, obok Lagos, za najbardziej niebezpieczne miasto Zachodniej Afryki. Mimo, że zwiedzałam Abidjan samotnie, docierając m.in. do slumsów, wrażenia mam jak najbardziej sympatyczne (co prawda uwagę miałam wybitnie wyostrzoną, miałam “obstawę” miejscowego i nie przechodziłam na piechotę okrytych złą sławą mostów…).

Na Wybrzeżu Kości Słoniowej zdarzają się ponoć napady rabunkowe na samochody i autobusy (np. w formie wymuszonych zatrzymań), w związku z czym nawet polski MSZ ostrzega przed ryzykiem nocnego podróżowania. Co do nas – jeździliśmy nocami całkiem sporo, na szczęście bez złych doświadczeń.

Choroby tropikalne – malaria, ameba i wiele innych (dobrze, że rozdział przewodnika dotyczący chorób przeczytałam dopiero w drodze powrotnej, bo może nie zdecydowałabym się na wyjazd?!); o zdrowiu c.d. poniżej.

  • Konieczne jest szczepienie przeciwko żółtej febrze odnotowane w “Żółtej książeczce” (szczegóły wyjaśni warszawski Sanepid – ul. Żelazna 79, tel. (22) 6209001 wew. 121). Jest to dokument sprawdzany na granicach wszystkich państw Zachodniej Afryki.
  • Mimo, że niektóre przewodniki podają konieczność szczepienia przeciwko cholerze nikt tego w praktyce już się nie domaga (zresztą ze względu na znikomą skuteczność tego szczepienia nie jest ono zwykle wykonywane).
  • Trzeba uważać na wodę pitną. Praktycznie wszędzie można kupić butelkowaną. Kupowana przez miejscowych woda w torebkach plastikowych nie wzbudzała naszego zaufania, choć kilka razy ją piłam – po dodaniu środka odkażającego, jakim były krople kupione w jednym ze sklepów podróżniczych w Amsterdamie.
  • Koniecznie trzeba brać tabletki antymalaryczne – komary są, i jak nas ostrzegali polscy misjonarze – nawet w porze suchej nie ma z nimi żartów. Wiele hoteli posiada moskitiery, ale na wszelki wypadek lepiej jest mieć własną.
    O tym, że malarii lepiej nie lekceważyć, przekonaliśmy się na własnej skórze. Podczas wcześniejszych podróży każde z nas zwykle stosowało zalecaną profilaktykę, tym razem jednak zrezygnowaliśmy z leków antymalarycznych uznając, iż więcej z nich szkody niż pożytku (niszczenie wątroby i inne skutki uboczne). Wydawało nam się, że gdy w Afryce jest pora sucha, komarów nie będzie. Komary oczywiście były, ale optymistycznie założyliśmy, że to “nie te”. Epilog był przykry – jeden z kolegów trafił do szpitala już pierwszego dnia po powrocie do Polski. Rozpoznanie: malaria, i to jedna z bardziej niebezpiecznych jej odmian…

Czas

Wybrzeże Kości Słoniowej, Ghana, Togo: – 1 h różnicy w stosunku do Polski (u nas 12- ta, tam 11- ta); Benin: czas taki sam jak w Polsce

Informacje turystyczne

W niektórych miastach teoretycznie są, ale na materiały, bezpłatne mapy i foldery lepiej nie liczyć;

Elektryczność

W Togo, Beninie i na Wybrzeżu Kości Słoniowej pasują “nasze” wtyczki; w Ghanie zazwyczaj są gniazdka typu “brytyjskiego” (z 3- ma bolcami).

Język

W Ghanie językiem urzędowym jest angielski. Wybrzeże Kości Słoniowej, Togo i Benin to kraje francuskojęzyczne, angielski znają tylko nieliczni. Jeśli nie czujemy się mocni lingwistycznie, warto nauczyć się przynajmniej liczebników (lub przygotować sobie ściągę).

Waluta

Na Wybrzeżu Kości Słoniowej, w Togo i w Beninie jednostką monetarną są franki CFA (“Communaute Financiere Africane”), podzielone na 100 centymów. W lutym`98 kursy ich wynosiły:

-1 USD = 560- 600 CFA (w zależności, w jakim banku wymieniany lub u jakiego cinkciarza)

W Ghanie obowiązują cedi. 1 USD = 2340 cedi.

Fotografowanie

-W przypadku zdjęć miejscowych ludzi albo spotkamy się z niechęcią i odmową, albo owszem – chętnie pozują, ale za drobną opłatą. Są też obiekty, których z założenia lepiej nie fotografować, o ile nie chcemy mieć kłopotów z mundurowymi. Do miejsc tych należą m.in. Pałac Prezydencki w Lome (Togo), Plac Niepodległości oraz więzienie w James Fort w Accrze (Ghana), zapora w Akosombo (Ghana), obiekty wojskowe (wszędzie).

Religia

Większość Afrykanów to animiści, choć bywa, że równocześnie deklarują się jako wyznawcy rozmaitych religii. Na południu dominują zwykle chrześcijanie (rzymskokatolicy, ale także metodyści, ewangelicy, baptyści), zaś na północy – muzułmanie.

Czas “afrykański”

Nikt nie śpieszy, wszystko jest bezstresowo. Wyjazd autobusu z 3 godzinnym opóźnieniem mieści się w granicach normy…

Nic za darmo

W rozumieniu miejscowych “biały” to synonim bogacza, nie szczędzi się więc wysiłków, aby tego nie wykorzystać. Pieniędzy oczekuje się za wszystko: za pomoc w złapaniu taksówki, za podprowadzenie w miejsce, którego szukamy, za zrobienie zdjęcia, a zresztą – czy musi być powód? W krajach francuskojęzycznych jedno z najpopularniejszych słów jakie słyszy przybysz to: “cadeau”, czyli “prezent” (najlepiej gotówka).

Syczenie

Zamiast wołania na kogoś, gwizdania etc. praktykowane jest… syczenie.

Ubiór

-Coraz częściej wśród miejscowych dominują kolorowe T- shirty z amerykańskimi napisami, ale jeśli ktoś chce być elegancki, jednak ubiera się według kanonów afrykańskich. Kobiety preferują pstrokate suknie z bufiastymi rękawami + zamotany na głowie pas materiału, panowie – albo luźną niby- togę zw. boubou, albo coś a`la kolorowa pidżama. Na wsiach powszechna jest wersja topless.

-Jeśli chcemy być typowymi turystami, możemy ubierać się dowolnie. Jeśli jednak zależy nam na kontakcie z miejscowymi, po co się wyróżniać? Dostosujmy się do zaleceń przewodnika Lonely Planet, który odradza obu płciom krótkie spodenki. Czyli panowie – wskazane długie spodnie, panie – najlepiej długie spódnice.

Jedzenie, napoje

Miejscowi jedzą przy każdej nadarzającej się okazji. Nawet dalekobieżne autobusy co chwila zatrzymują się, aby pasażerowie mogli kupić jaja na twardo, zawinięty w liść bananowca farsz, frytki z bulwy yam..

Napoje – Wodę z kranów odradzam (ryzyko ameby i innych przykrych chorób). Najlepiej korzystać z wody firmowo butelkowanej, dostępnej w każdym miasteczku (za 1,5 l 400- 450 CFA lub 1400- 1500 cedi). Wszędzie można kupić też colę, fantę czy sprite’a. Dobre są też miejscowe “wynalazki”, zwłaszcza – na W. Kości Słoniowej “Youki soda”, zw. też “Cafe soda” czy “Coctail de fruit”. Odradzam natomiast w Togo napój “Pom- pom” – wyjątkowe paskudztwo. Nie mam też dobrego zdania o winie palmowym, ale warto spróbować dla ciekawości.

Supermarkety – W każdym z opisywanych krajów w dużych miastach można je znaleźć i zaopatrzyć się w tak luksusowe dobra jak czekolada, jogurt, mleczko bananowe, snickersy (z napisami na opakowaniu… po polsku!)

Transport

Samoloty – nie korzystaliśmy z wewnętrznych połączeń, choć takie są.

Pociągi – sieć linii kolejowych w Afryce Zachodniej nie jest zbyt gęsta. Na Wybrzeżu Kości Słoniowej można z Abidjanu pojechać na północ, ale tylko w niektóre dni tygodnia. W Ghanie kolej łączy trójkąt: Kumasi – Accra – Takoradi. W Togo są dwie trasy – z Lome do Kpalime i do Blitta, zaś w Beninie – jedna linia – z Cotonou do Parakou . Pociągi są tanie, ale wolne. My korzystaliśmy z kolei tylko w Ghanie. Początkowo planowaliśmy podróż nocną z Accry do Kumasi, ale odwiódł nas od tego zamiaru sam kierownik stacji, tłumacząc, że I klasy w składzie nie ma, a podróż w II- giej, w tłumie – to niezbyt dobry pomysł. W rezultacie pojechaliśmy do Kumasi autobusem (dużo szybciej), za to z Kumasi do Takoradi uparcie postawiliśmy na pociąg. Tym razem klasa I była, jak się okazało – bardzo luksusowa (4 miejsca w przedziale i nawet wiatraczek działał!). Całkiem wygodna całonocna podróż kosztowała w przeliczeniu ok. 3 USD od osoby. Do celu pociąg przyjechał tylko z 2 godzinnym opóźnieniem.

Autobusy – W Ghanie i na Wybrzeżu Kości Słoniowej to dość popularny środek transportu, zwłaszcza na dłuższych trasach, w Beninie i Togo – właściwie nie praktykowany. Teoretycznie autobusy mają określone rozkłady, w praktyce – opóźnienia po kilka godzin są traktowane jako zupełnie naturalne. Pasażerowie mają ściśle określone miejsca, co nie ma nic wspólnego z wygodą – siedzenia są zwykle nierozkładane, a każda wolna przestrzeń jest zawalona pudłami, workami, czym się da.

Mikrobusy (w Ghanie tzw. tro- tro) – podstawowy środek transportu. Jeżdżą na określonych trasach (nawet bardzo długich), przy czym nie mają stałego rozkładu jazdy, a ruszają, gdy zbiorą komplet pasażerów. Oznacza to oczekiwanie na odjazd od kilku minut do kilku godzin. Stan techniczny mikrobusów i ich opon może budzić wiele zastrzeżeń, zaś pasażerów jest zwykle więcej niż miejsc. Ceny za przejazd są z góry ustalone, choć zdarza się, że w jednym mikrobusie jest taniej, w innym – drożej. Zwykle płaci się też za bagaż (ile – zależy od umiejętności wykłócenia się). W skrajnych wypadkach za bagaż pakowany na dach mogą od nas żądać więcej niż za miejsce pasażerskie.

Zbiorowa taksówka – tzw. bush taxi – zminiaturyzowana wersja tego, o czym mowa wyżej, czyli napakowany do granic możliwości samochód osobowy, ew. combi (zazwyczaj wysłużony, 7 miejscowy Peugeot 504). Są droższe od autobusów, ale jest ich dużo, są szybkie i jeżdżą przez całą dobę. Popularne głównie na Wybrzeżu Kości Słoniowej.

Taksówki – jeśli chcemy dotrzeć w miejsce, do którego autobusy czy bush- taxi nie docierają (albo docierają rzadko) – czasem zostaje tylko taxi. Środek lokomocji polecany, zwłaszcza gdy jest nas kilka osób i możemy dzielić koszty przejazdu.

Poza Abidjanem nie widziałam w taksówkach liczników. Warto z góry ustalać cenę przejazdu i ewentualnie czekania. Koniecznie należy się targować – ceny wyjściowej nigdy nie można traktować jako ostateczną.

Motocykle – bardzo popularne na południu Togo i w Beninie, gdzie nazywa się je zemi- johns. Spełniają rolę jednoosobowych taksówek. Świetny środek lokomocji w dużych miastach, zwłaszcza na zatłoczonych ulicach Cotonou, gdzie trudno jest przejechać samochodem, a ubrani w żółte koszule kierowcy motorów zawiozą nas wszędzie, szybko i tanio. Przeciętny, krótki dystans kosztuje 100 CFA.

Autostop – nie jest to sposób przemieszczania się w Afryce Zachodniej powszechnie praktykowany, choćby ze względu na tanie, prawie wszędzie kursujące bush- taxi, mikrobusy, tro- troty itp. Ale że jeździć “stopem” się da, sprawdziłam w Ghanie. Nie czekałam prawie wcale, choć znaczenie zapewne miało, że byłam sama i miałam ze sobą tylko mały plecak. Wtedy właśnie po raz pierwszy (i ostatni) zdarzyło mi się w Afryce jechać samochodem z klimatyzacją.

Co zabrać? Przydają się:

  • ubranie – przewiewne, najlepiej bawełniane, z cienkiego, szybko schnącego materiału (ze względu na wilgotność może być problem z suszeniem);
  • ISIC (Międzynarodowa Legitymacja Studencka) – dzięki niej w Ghanie można uzyskać sporo zniżek przy wstępach do muzeów;
  • latarka – w wielu wioskach nie ma elektryczności. Poza tym nawet w stolicach, np. w Lome czy w Akrze, na porządku dziennym jest wyłączanie światła;
  • worek plastikowy na plecak – bagażniki autobusów i taksówek do czystych nie należą;
  • chusteczki jednorazowe – nawilżane (np. Nivea) – doskonałe, gdy podczas jazdy lokalnymi drogami naszą twarz pokrywa “maseczka” z kurzu;
  • grzałka (gotowana woda zawsze może się przydać);
  • w ramach sprzętu fotograficznego – filtry (UV, polaryzacyjny), zapas baterii (jeśli używamy 3 lub 6 V – mogą być problemy z ich kupnem), akcesoria do czyszczenia aparatu (kurz jest wszechobecny);
  • drobne upominki, zwłaszcza z myślą o dzieciakach (cukierki, długopisy, pocztówki, naklejki, wszelkie reklamówki etc.);
  • prześcieradło (na typowy śpiwór jest raczej za ciepło);
  • kalkulator – do negocjowania cen, zwłaszcza gdy mamy problemy z porozumiewaniem się;

A teraz – informacje praktyczne o poszczególnych krajach:

Wybrzeże Kości Słoniowej (Republique de Cote d`Ivoire)

Nasza trasa na Wybrzeżu Kości Słoniowej

Abidjan – Grand Bassam – Abidjan – Man – Danane – Man – Yamoussoukro – Korhogo – Kong – Ganse Kakpin – Comoe National Park – Katiola – Bouake – Abidjan – Elubo.

Informacje o kraju

Powierzchnia

323 tys. km2 (nieco więcej niż Polska).

Ludność

Ok. 13,8 mln mieszkańców.

Religie

Animiści 60%, muzułmanie 25%, chrześcijanie 15%.

Stolica

Formalnie – Yamoussoukkro (pałac prezydencki), praktycznie – Abidjan (siedziba rządu i ambasady).

Ambasada polska w Abidjanie

B.P. 308, Abidjan 04; tel. (0 0225) 441225, 441067.

Język urzędowy

Francuski.

Waluta

Frank CFA 1 USD = 560- 580 CFA.

Wymiana pieniędzy

Najlepszy kurs jest w Citibanku, ale tym, którzy nie mają konta w tym banku, nalicza się niekorzystną prowizję (6000 CFA). W bankach, gdzie prowizja jest niższa, jest też niższy kurs.

Wiza

W Polsce wizę na Wybrzeże Kości Słoniowej można załatwić w ciągu jednego dnia za pośrednictwem Ambasady Francji w Warszawie, ul. Piękna 1, tel. (22)628 84 01. Potrzebne: 1 wypełniony formularz, 1 zdjęcie, wyciąg z konta (ok. 50 USD na dzień pobytu), ubezpieczenie na czas pobytu, rezerwacja przelotów, potwierdzenie rezerwacji noclegów (czyli trzeba wysłać odpowiednie faksy do wybranych hoteli na Wybrzeżu Kości Słoniowej; namiary – np. w przewodniku Lonely Planet). Koszt wizy: 95 zł.

Sugestie odnośnie do programu

Abidjan

Miasto zupełnie inne niż stolice pozostałych odwiedzonych przez nas państw. Ciekawostki to:

  • Le Plateau – reprezentacyjna dzielnica, centrum biznesowe z nowoczesnymi wieżowcami;
  • Katedra św. Pawła – dość kontrowersyjna bryła – wieża wygląda jak niedokończone przęsło mostu. Warto zobaczyć także wnętrze z oryginalnymi witrażami, a na zewnątrz – pomnik papieża Jana Pawła II.
  • Hotel Ivoire – najlepszy hotel w mieście, nieco na uboczu, warty zobaczenia jeśli czas nam na to pozwala. Można wjechać na ostatnie piętro i popatrzeć na panoramę miasta, choć na mnie – spoconej i zmęczonej upałem, największe wrażenie zrobił… basen (jeśli chcemy z niego skorzystać, a nie jesteśmy gośćmi hotelowymi, musimy zapłacić 3000 CFA).

Yamoussoukro

Oficjalna stolica, choć i tak wszystkie ważniejsze urzędy i ambasady znajdują się w Abidjanie. Jedyne warte uwagi miejsca to:

  • Bazylika Matki Boskiej Pokoju – budowla przypominająca watykańską bazylikę świętego Piotra. Niewątpliwie jest to najsłynniejszy obiekt Wybrzeża Kości Słoniowej. Wrażenie jest niesamowite, zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz (piękne witraże). Wstęp darmo + opłata za przewodnika (co łaska). Bazyliką opiekują się polscy misjonarze! – okazja do miłej rozmowy.
  • Pałac Prezydencki – można zobaczyć tylko mur o obwodzie 6 km. Naturalną ochroną pałacu jest staw z krokodylami. Karmienia krokodyli – dwa razy dziennie (nikt nie umiał nam powiedzieć dokładnie, o której)

Man i okolice

Miasteczko Man – bardzo sympatyczne, ładnie położone, ze świetnym mikroklimatem (nie za gorąco, wreszcie nie pociliśmy się tak, jak na wybrzeżu), ale nie licząc dobrze zaopatrzonego supermarketu, sklepów z maskami oraz dużego, ale poza tym nie wyróżniającego się niczym meczetu – bez rewelacji. Warto natomiast potraktować Man jako bazę wypadową do zwiedzania okolicy, której główne atrakcje to:

  • góry – ładne i bardzo żałuję, że zabrakło nam czasu na dłuższy trekking;
  • rozreklamowane wodospady (La Cascade) w porze suchej rozczarowują. Zobaczenie wodospadów to wydatek 200 CFA + 300 CFA extra, jeśli chcemy wejść na most z lian (typowo “turystyczny”). Z miasta do wodospadów można dotrzeć na piechotę lub taksówką (500 CFA w jedną stronę);
  • okoliczne wioski: Przestrzegam przed Fakolby w porze suchej – pojechaliśmy tam specjalnie, aby popływać pirogą po rzece z hipopotamami i krokodylami, ale nie było ani rzeki (wyschła), ani tym bardziej zwierzaków. Bardzo ciekawie natomiast było w Biankoumie z tradycyjnymi chatkami i “domami fetyszy”;

Danane

Pomysł na pół lub całodniową wycieczkę z Man. Warto ze względu na mosty wiszące – ponts de lianes w okolicznych wioskach. Rewelacja, tym bardziej, że mosty naprawdę służą miejscowym, a turyści chyba na szczęście rzadko w te strony przyjeżdżają.

Korhogo i okolice (północ kraju)

Miasto będące stolicą plemienia Senoufo jest bardzo sympatyczne i ciekawe; do zobaczenia m.in. małe muzeum, bazar, sporo sklepów z rzeźbami i maskami, dom fetyszy (maison des fetisheurs), w okolicy – ciekawe wioski, choć tak jak uprzedza przewodnik – dość “turystyczne”. Nam najbardziej podobało się w Niofouin (typowe dla Senoufo chaty), w Koni (prezentacja tradycyjnych metod wytopu żelaza) oraz w Waraniene, gdzie trafiliśmy na pogrzeb i związane z uroczystością tańce rytualne.

Kong

Wioska z nietypowym meczetem (budowla XVII wieczna, wyraźne wpływy sudańskie). Do meczetu kobiet nie chcą wpuszczać, ale w moim przypadku problem rozwiązały drobne upominki. Meczet wart jest trudów podróży po pełnej wertepów, piaszczystej drodze (ok. 3 godziny od głównej drogi).

Comoe National Park

Ponoć to ostoja zwierzyny, a w naszym przypadku – ogromny zawód. Udało nam się zobaczyć jedynie kilka antylop, i to też z bardzo daleko, pawiany i znudzone hipopotamy. Ponieważ bardzo domagaliśmy się lwów i słoni – pokazano nam ich mało wiarygodne ślady. Polecam Park tym, którzy mają trochę czasu i chcą po prostu odpocząć na łonie natury. Wstęp do parku: 2000 CFA od osoby. Za usługi przewodnika (samemu nie sposób jeździć – nie ma map, oznaczeń) zapłaciliśmy 5000 CFA za 4 godziny. Wskazany dobry, terenowy samochód.

Przykładowe ceny

  • przejazd bush- taxi z Abidjanu do Grand Bassam – 400 CFA
  • autobus Abidjan – Man (8 h jazdy) – 4500 CFA
  • wynajęcie taxi na całodniowy objazd wiosek – 20 000 CFA (w tym: koszty benzyny)
  • taxi z Danane do mostów z lian (20 km) i z powrotem – 7500 CFA
  • możliwość zwiedzania wiosek – zwykle 1000 CFA od osoby
  • przeciętny obiad w restauracji – od 2500 CFA
  • omlet, spaghetti – średnio 1500 CFA
  • cola, sprite itp. (250 ml) w sklepiku przy ulicy – 200- 250 CFA, w ekskluzywnej restauracji 500 CFA
  • woda butelkowana (1,5 l) – 400- 450 CFA
  • nocleg w pokoju 2- osobowym (nawet jeśli śpią w nim 3 osoby), standard “globtroterski” – 3000- 8000 CFA (na prowincji taniej, najdrożej w Abidjanie)

Ghana

Nasza trasa

Elubo – Accra – Kumasi – Takoradi – Caape Coast – Kakum National Park – Anomabu – Accra – Aburi – Akosombo – Ho – Kpalime.

Informacje o kraju

Powierzchnia

238 tys. km2.

Ludność

17 mln.

Religie

Animiści 40%, chrześcijanie 35%, muzułmanie 15%. Południe kraju jest wprost nawiedzone – w radio co chwila nadawane są audycje religijne (chrześcijańskie), wszędzie wiszą święte obrazki i napisy typu “Pan moim pasterzem” (cytat z poczty).

Stolica

Accra

Wiza

Wizę do Ghany załatwialiśmy w Konsulacie Ghany w Warszawie, ul. Mścisławska 4a, tel. (22) 8331094. Czeka się na nią kilka dni, kosztuje 20 USD (jednokrotna) lub 50 USD (wielokrotna) + 15 zł za formularz, który trzeba sobie odbić w dodatkowych 3 egzemplarzach. Potrzebne: wypełnione 4 formularze, 4 zdjęcia, ksero paszportu.

Wymiana

1 USD = 2340 cedi.

Pieniądze wymienia się w bankach, albo w odpowiednikach naszych kantorów nazywanych “Forex”

Sugestie programowe

Accra

Stolica Ghany, w której mieszka 1,7 mln ludzi. Miasto rozległe (na szczęście taksówki są tanie), sprawiające wrażenie bezpiecznego. Wieczorami normalnym obrazkiem na ulicach są ogniki lamp naftowych – na zmianę całe dzielnice pozbawiane są dopływu prądu i wody (dotyczy też hoteli w tych dzielnicach). Miejsca mniej lub bardziej godne zwiedzenia to:

Muzeum Narodowe – W związku z nazwą “narodowe” i uwagą w przewodniku: “jedno z najlepszych muzeów w Afryce Zachodniej” – spodziewałam się czegoś lepszego, choć to, co było w ramach skromnej ekspozycji (m.in. mozaiki z Rawenny i rzeźby egipskie!), obejrzałam z dużym zainteresowaniem. Wstęp: 4000 cedi CFA, z legitymacją ISIC – 2000 cedi.

  • bazar fetyszy – bardzo ciekawy, ale trudno go znaleźć (najpierw trzeba pytać się o bazar z drewnem)

Kumasi

Stolica plemienia Ashanti, miasto niewątpliwie warte odwiedzenia. Nasz program obejmował:

  • pałac króla Ashanti – Nowej części, gdzie król mieszka zwiedzać nie można, za to stara stanowi bardzo ciekawe muzeum, po którym oprowadzają znakomici przewodnicy. Próbowaliśmy dostać się na audiencję u króla, ale skończyło się tylko na bezskutecznej stracie czasu na “dywaniku” u królewskiego sekretarza. Bez problemu można natomiast obserwować odbywające się w poniedziałki i czwartki przed południem sądy, prowadzone przez wicekróla;
  • National Cultural Centre – część wystawowa nas rozczarowała, natomiast warto zajrzeć do miejscowych sklepików (typowe dla Ashanti rzeźby były tańsze od tych, które później widzieliśmy w wioskach);
  • okoliczne wioski – byliśmy w: Bonwire – wioska z typową dla Ashanti architekturą (domy z wewnętrznym podwórkiem, portrety świętych na ścianach) i mężczyznami tkającymi na ulicach słynne kente (rodzaj materiału). Po drodze zatrzymaliśmy się też w Pankrono (centrum ceramiczne) i w Ahwiaa (masowa produkcja tradycyjnych taboretów).

Wybrzeże

Główna atrakcja Wybrzeża w Ghanie to plaże (zupełnie nie mieliśmy na to czasu) i forty, z których wybraliśmy kilka, w następujących miejscach:

Ogród Botaniczny – widziałam ogrody lepsze, ale gorsze też. Jest tam trochę ciekawych drzew, m.in. drzewo kauczukowe. Zawiodłam się trochę brakiem kwiatów – może tylko w porze suchej tak z nimi kiepsko. Z połączeniami na trasie Accra – Aburi nie ma problemu – jeżdżą tro- tro.

Tama w Akosombo i Jezioro Volta

Lake Volta to największy sztuczny zbiornik wodny świata, o długości ponad 400 km! Tama tworząca jezioro jest olbrzymia, a żeby ją zwiedzić, trzeba postarać się o zezwolenie wydawane przez “Reception” obok Volta Hotel (nie mylić z recepcją hotelu). Nie wolno wjeżdżać na zaporę taksówką, nie wolno też chodzić po niej na piechotę, po prostu trzeba mieć samochód. Nam pomógł kierownik tamy, który załatwił dla nas służbowy samochód, a przy okazji – pozwolił na fotografowanie (normalnie zdjęć robić nie wolno).

Warto pomyśleć o przepłynięciu Jeziora Volta statkiem. Nam się to nie udało – wbrew temu, co podaje przewodnik Lonely Planet, żadne statki, także towarowe, w soboty i niedziele nie kursują. Nie ma też sobotnich rejsów wycieczkowych.

Ceny

Z państw, w których byliśmy, w Ghanie było najtaniej:

  • taxi na objazd wiosek w okolicach Kumasi (5 h): 13000 cedi (+ 1000 daliśmy jako napiwek);
  • autobus z Akosombo do Ho – 2000 cedi;
  • taxi z Ho do granicy z Togo (50 km w jedną stronę po wertepach) – 20 000 cedi;
  • woda butelkowana 1000- 1300 cedi (1,5 l);
  • kokos sprzedawany przy drodze – 100 cedi, pomarańcza – 100 cedi/szt.;
  • nocleg – pokój 2 os. 24000- 27000 cedi;
  • miejsce w wagonie sypialnym I klasy w pociągu z Kumasi do Takoradi (11 h jazdy) – 6200 cedi;
  • wstęp do większości muzeów – 4000 cedi, z legitymacją ISIC – 2000 cedi;
  • pranie w hotelu (2 bardzo brudne koszulki, 3 pary skarpet i 2 pary spodni) – 4000 cedi;

Togo

Nasza trasa

Kpalime – Atakpame – Kara – Kande – Vallee de Tamberma – Kara – Lome – Lake Togo – Togoville – Aneho.

Informacje o kraju

Powierzchnia

56,7 tys. km2.

Stolica

Lome.

Ludność

4 mln.

Religie

Animiści: 65%, chrześcijanie 25%, muzułmanie 10%.

Wizy do Togo

My załatwialiśmy je w Ambasadzie Republiki Togo w Akrze (w Ghanie). Koszt wizy: 10.000 CFA (czyli ok. 20 USD. Ciekawe jest to, że płaci się w CFA, choć obowiązującą w Ghanie walutą są cedi). W Polsce, w ambasadzie francuskiej, można załatwić wizę do Togo, ale jedynie na 2 dni, czyli, jeśli chcielibyśmy zostać w tym kraju dłużej (a warto!), i tak na miejscu musielibyśmy ją przedłużać. Wizę, ale tylko na 2 dni (na miejscu można ją przedłużyć), załatwia też Ambasada Francji w Polsce (Warszawa, ul. Piękna 1, tel. 628 84 01) – koszt 95 zł.

Wymiana pieniędzy

Pieniądze można wymienić w banku albo na czarnym rynku, gdzie kurs jest nieco lepszy, choć można zostać oszukanym.

W Lome cinkciarzy można znaleźć na straganach sprzedających pamiątki, przy czym najbardziej cenione są banknoty 100 dolarowe. Np. za 1 USD w studolarówce dostaje się 600 CFA, a za 1 USD w 20- dolarówce – 575 CFA.

Sugestie programowe

Lome

Stolica, ok. 600 tys. mieszkańców; 1 dzień w zupełności wystarczy, aby dobrze poznać miasto, którego główną atrakcja są:

  • Muzeum Narodowe – wprawdzie nie duże, ale ciekawe; wstęp 200 CFA;
  • Hotel du 2 Fevrier – najwyższy budynek miasta ogólnie o niskiej zabudowie; restauracja na ostatnim, 35 piętrze to dobry punkt widokowy; poza tym ze względu na chłód (klimatyzację) to świetne miejsce do odpoczynku;
  • bazar fetyszy (Marche des Feticheurs) – daleko od centrum, ale warto tam trafić. Można kupić czaszkę małpy, szpony sępa, wysuszone jaszczurki, amulet na miłość, lalkę chroniącą od złodziei etc. Jeśli nie chcemy przepłacać – zrezygnujmy z magicznej mocy kupowanych pamiątek. Zestaw amuletów, który mnie interesował w pierwszej wersji kosztował… 50 USD. Ostatecznie dałam za niego 2 USD, tyle, że – jak mnie uprzedzono – “szaman zabrał im moc”;

Okolice jeziora Togo

Jezioro – dobry pomysł na dzień relaksu. W Hotelu du Lac (w pobliżu drogi z Lome- Aneho) można pożyczyć żaglówki i deski do windsurfingu. Woda – wygląda na czystą… Jeśli chodzi o zwiedzanie koniecznie trzeba zobaczyć położoną na północnym brzegu jeziora wioskę Togoville.

I na koniec pytanie – czy warto jechać do Zachodniej Afryki? Wiem, że zdania osób, które tam były, są podzielone. Według mnie – zdecydowanie – tak!

Posted in |

  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u