Rowerem przez pola i wyspy, czyli na ścieżkach rowerowych Danii – Kasia i Kuba Szumielewicz

Rowerem przez pola i wyspy, czyli na ścieżkach rowerowych Danii

Kasia i Kuba Szumielewicz

Termin

9–18 sierpnia 2002 (9 dni)

Trasa

Warszawa–Berlin–Rostock (pociąg), Rostock-Gedser (prom), Nykobing Falster, Stubbekobing- Nyby na Bogo (prom), Stege, Mons Klint, Prasto, Fakse, Koge, Kopenhaga, Roskilde, Nastved, Vordingborg, Nykobing Falster, Gedser-Rostock (prom), Rostock-Warszawa (pociąg).C6040-753
Na rowerach przejechaliśmy prawie 600 km.

Całkowity koszt

około 1300 zł za dwie osoby

Noclegi

Trzy na kempingu, dwa w pociągu, pięć na dziko. Kempingi kosztują 100–115 kr (ok. 50–56 zł) za dwie osoby+namiot, dla osób posiadających kartę kempingową. Można płacić w EUR, choć na ogół wychodzi to trochę drożej. Prysznic płatny dodatkowo, np.: 5 kr/3 min lub 2 kr/2 min. Kartę kempingową można wykupić w Polsce w Polskim Związku Kempingu i Karawaningu lub w Danii za 20 EUR. W Polsce jest znacznie tańsza. Bez karty na większości kempingów dopłacamy 20 kr. Wystarczy jedna karta na namiot. W Danii na kempingach są kuchnie i często, sala jadalno-telewizyjna.

Jedzenie

Konserwy, zupki i słodycze zabraliśmy z Polski i wystarczyły na cały wyjazd. Jedzenie jest drogie, ale zaopatrując się w sieciach supermarketów, np.: Aldi, Netto, Spar, można znaleźć produkty tylko nieznacznie droższe niż w Polsce. Kupowaliśmy: chleb, jogurty, mleko, sery pleśniowe i żółte, szynkę, banany. Tanie jest piwo.

Ścieżki rowerowe

System dróg rowerowych w Danii jest doskonały. Można przejechać cały kraj nie zjeżdżając ze ścieżek. Oprócz oznaczonych ścieżek i dróg rowerowych, wzdłuż jezdni poprowadzone są pasy dla rowerów. Jazda jest tam bardzo bezpieczna, kierowcy uprzejmi i ostrożni, a ruch mały. Większy ruch jest jedynie przy dużych aglomeracjach miejskich, ale tam są drogi rowerowe oddzielone od ulicy.
W Danii drogi rowerowe dzielą się na 3 kategorie: krajowe, regionalne, lokalne. Wszystkie oznaczone są znakami roweru na niebieskim tle. Krajowe drogi oznaczone są numerami od 1 do 9 w czerwonym kwadracie, regionalne liczbami dwucyfrowymi, a lokalne trzycyfrowymi. Najczęściej jeździliśmy krajowymi lub regionalnymi.

Mapy i strony www warte polecenia

W Polsce można kupić niemiecką mapę Danii, Die General Karte, z logo Shella (czerwona). Dania podzielona jest na 4 części. My korzystaliśmy z numeru 4 obejmującego Zelandię oraz mniejsze wyspy na południu, jak Falster, Mon, Lolland. Skala 1:200 000. Jest bardzo dokładna i warta polecenia. Na miejscu w IT można otrzymać ogólną mapę dróg rowerowych – CykelGuide, jak również lokalne mapki ze ścieżkami rowerowymi. Część jest bezpłatna, a inne można kupić za ok. 60 kr. Warto zaopatrzyć się w przewodnik po kempingach, np.: Camping Guide czy DK Camping (dostępne bezpłatnie w IT). Przydatne są również broszury o formacie A4 poświęcone poszczególnym wyspom.

Strony WWW:

www.spangshus.dk, www.friefugle.dk, www.visitdenmark.com, www.turismesyd.dk

Dziennik podróży

Dojazd – Dzień 0

Warszawa – Gedser; 9 sierpnia, w piątek, jedziemy nocnym pociągiem do Kostrzyna. O 7.45 jesteśmy na miejscu. Granicę polsko-niemiecką przekraczamy na rowerach. Po kilku kilometrach, w Kustrin-Kitz wsiadamy do pociągu. W pociągu kupujemy Wochenendeticket za 28 EUR i dwa bilety rowerowe (Fahrradkarte) po 3 EUR. Bilet Wochenende uprawnia maksymalnie pięć osób do nieograniczonego podróżowania po terenie Niemiec przez jeden dzień (sobotę lub niedzielę) pociągami regionalnymi. Są to pociągi o standardzie lepszym od naszych pośpiesznych i bez problemu można nimi dojechać w każdy zakątek Niemiec. Nie spotkaliśmy pociągu bez wydzielonych części wagonów na przewóz rowerów. Naszym celem jest dojechanie do Rostock, skąd płynie prom linii Scandlines do Gedser na duńskiej wyspie Falster. Pierwszą przesiadkę mamy na stacji Berlin Lichtenberg. Tam też dostajemy wydruk wszystkich połączeń w ciągu dnia. Mamy trochę wolnego czasu, więc cztery godziny poświęcamy na zwiedzanie Berlina. Około 19:00 jesteśmy w Rostock. Niestety, najbliższy prom odpływa o 22:00. Bilet kosztuje 10 EUR od osoby. Za rower nie ma opłaty. Dopływamy do Danii o północy. Po przejechaniu kilku kilometrów w kompletnej ciemności, rozświetlanej jedynie marnym światełkiem reflektora rowerowego, decydujemy się rozbić namiot w pierwszym dogodnym miejscu. O 1:00 w nocy rozbijamy namiot w Gedser Strand i idziemy wreszcie spać. [42 km]

Dzień 1 • Gedser Strand – Mons Klint

Jedziemy drogą rowerową nr 7, rozpoczynającą się w Gedser, do Nykobing, potem 8 aż do Mons Klint na wyspie Mon. Wszędzie dookoła pola uprawne i swojskie zapachy obornika; czas żniw – na polach mnóstwo kombajnów i ciągników; pogoda słoneczna. W Stubbekobing przeprawiamy się promem na wyspę Bogo (5 EUR/os z rowerem). Ścieżka rowerowa doprowadza do samego promu. Po 20 minutach wysiadamy na Bogo. Jedziemy dalej trasą nr 8. Wkrótce z maleńkiej Bogo wjeżdżamy na wyspę Mon. Wyspy łączy asfaltowa droga, niemalże na poziomie morza, zbudowana na usypanym w morzu wale ziemi. Im bliżej klifów Mon tym bardziej pagórkowato; na jednym z podjazdów używamy nawet przerzutek 1-3. Dania wcale nie jest taka płaska! Nocujemy za 130 koron + 5kr za 3 minuty pod prysznicem na kempingu Mons Klint Camping. Jest ładnie położony, blisko klifów, ma przestronną kuchnię. [94 km]

Dzień 2 • Mons Klint- Prasto

Wybieramy się na zwiedzanie klifów. Niestety nie da się tam jeździć rowerami. Idziemy pieszo przez las, aż dochodzimy do długich drewnianych schodów prowadzących w dół do samej plaży. Ostatnie silne opady deszczu dodają wagi ostrzeżeniom o możliwych osunięciach ziemi z klifów. Plaża jest kamienista, gdzieniegdzie płyną potoki i jest błoto, w które można się zapaść po kostki. Po 2-3 kilometrach wędrówki po kamieniach, dochodzimy do kolejnych schodów i wspinamy się w górę. Do kempingu mamy jeszcze ok. 3 km gruntowej drogi przez las. Około 16:00 wyruszamy w trasę. Jedziemy trasą rowerową nr 8, aż do Kalvehave, gdzie mostem przejeżdżamy z Mon na Zelandię. Dalej trasą 265. W Elmelunde i Keldby oglądamy freski w dwóch starych kościółkach. Nocujemy na dziko 3 km od Prasto. [46 km]

Dzień 3 • Prasto – Hundige pod Kopenhagą

W Prasto trafiamy na otwarty punkt informacji turystycznej IT. Otrzymujemy mnóstwo folderów i w zasadzie jesteśmy zaopatrzeni na cały wyjazd. Ruszamy drogą rowerową nr 9 w kierunku Kopenhagi. Odwiedzamy Fakse, a na dłużej zatrzymujemy się w Koge. Jest ślicznym miasteczkiem pełnym starych, kolorowych domków i kamienic, niestety zabytkowy kościół jest już zamknięty (z reguły zamykane o 16–17). Od Koge aż do samej Kopenhagi jedziemy po ścieżce rowerowej, wzdłuż drogi 151 otoczonej z obu stron zabudowaniami, a mimo to bardzo malowniczej. Nocujemy na kempingu Hundige. Jest ponoć najstarszym kempingiem w Danii, jednak nam nie przypadł za bardzo do gustu. Kuchnia jest mała, a sala TV nie sprzyja ani swobodnej rozmowie, ani spożywaniu posiłku. Są tylko 3 prysznice i kiepska (na zewnątrz) łazienka. Za te same pieniądze (130 kr) w Mons Klint był o wiele większy komfort. Prysznice, choć tańsze (2kr/2 min) to oddalone o około 200 metrów od pola dla niezmotoryzowanych. [88 km]

Dzień 4 • Hundige – Roskilde

Do Kopenhagi dojeżdżamy ścieżkami rowerowymi nad morzem, wzdłuż plaż. Rozpoczynają się już w Hundige. Aby na nie trafić trzeba pojechać w kierunku morza. Nad morzem prowadzi też trasa rowerowa nr 6. Są to bardzo ładne okolice – piękne piaszczyste plaże i mnóstwo miejsca na pikniki. Tuż przed wysepką Amager, na której leży wschodnia część Kopenhagi, wracamy na ścieżki prowadzące wzdłuż ulic. Robi się coraz ciaśniej na jezdniach i ścieżkach rowerowych. W śródmieściu ruch jest ogromny i bardzo męczący. Docieramy do IT, położonej naprzeciw dworca centralnego i przylegającej do Tivoli. Na starówce morze ludzi i trudno się przedzierać przez taki tłum. Po kilku staromiejskich uliczkach mamy dosyć i kierujemy się spokojniejszymi uliczkami w stronę słynnej syrenki. Nie możemy jej znaleźć, ponieważ jest malutka i zupełnie niewidoczna z drogi. Okazuje się, że syrenka przysiadła nieopodal portu promowego Polferriesa! Z Kopenhagi ruszamy najkrótszą drogą do Roskilde. Jedziemy drogą nr 156. Można też pojechać drogą rowerową nr 6 lub 4. Trasa jest wtedy nieco dłuższa, a drogi rozpoczynają się na południu Kopenhagi. Wzdłuż trasy 156 też cały czas prowadzi ścieżka rowerowa. Tak naprawdę to nie czuć, że się wyjeżdża z Kopenhagi, cały czas jedziemy wzdłuż zabudowań miejskich, które ciągną się bez przerwy przez 20 km. Na nocleg zatrzymujemy się kilka kilometrów przed Roskilde, skręcając w lewo na Vindinge. Krótki rekonesans i wybieramy miejsce na nieużytkach, przy jakiejś fabryce. [70 km]

Dzień 5 • Roskilde – Karrebak (przy Nastved)

Rano zwijamy namiot i jedziemy na zwiedzanie Roskilde. Zwiedzamy Domkirke, słynną katedrę będącą miejscem spoczynku monarchów duńskich, oraz Muzeum Wikingów, gdzie spędzamy ponad 4 godziny i po raz pierwszy zostawiamy rowery bez opieki na tak długi czas. Zwiedzanie Rosklide kończymy dopiero przed 16:00, mamy za sobą jedynie 15 km, a przed nami jeszcze około 80 km do przejechania. Jedziemy bez zbędnych przerw ścieżką rowerową wzdłuż drogi nr 14, przez Ringsted i Nastved. Docieramy na kemping w Karrebak przed 21:00. Recepcja jest zamknięta i mimo najszczerszych chęci, nie możemy znaleźć nikogo z obsługi. Pewien Włoch mówi nam, że nocleg kosztuje 65 kr/os. (z kartą kempingową), a prysznice są na specjalne żetony. Nie uśmiecha się nam płacenie tyle za kemping, na którym nawet nie możemy wziąć prysznica, bo nie dostaliśmy żetonów. Jedziemy na drugi kemping oddalony o kilka kilometrów. Tutaj recepcja jest również nieczynna, a kemping, pomimo niższego standardu (**) jest jeszcze droższy! Jest pięknie położony nad morzem, ale słabo wyposażony. W końcu rozbijamy się na dziko niedaleko plaży. [92 km]

Dzień • 6 Karrebak – Guldborg

Jedziemy do Vordinborga. Cały czas drogą rowerową nr 7, prowadzącą koło trasy nr 22. W Vordinborgu zwiedzamy ruiny warowni i Gęsią Wieżę. Od Vordinborga jedziemy drogą rowerową nr 9. Wracamy na wyspę Falster. Z Zelandią łączy ją w tym miejscu Storstomsbroen – most, który ma około 4 km długości i pozwala na przejazd samochodów, rowerów i pociągów. Na odcinku do Guldborga 9-ka jest bardzo malownicza i obfituje w sielskie widoki. Opuszczamy Falster i wjeżdżamy na kolejną wyspę Lolland, gdzie zatrzymujemy się na nocleg na przytulnym, rodzinnym kempingu, tuż za Guldborg. Płacimy 115 kr, nie jest konieczna karta kempingowa. [72 km]

Dzień • 7 Guldborg – Stavreby (Stranden)

Jedziemy ścieżką rowerową Sundrute do Sundby. Zwiedzamy po drodze Nykobing F, które ominęliśmy pierwszego dnia. Całkiem ładne domki i starówka. Szukamy drogi nr 7 i jedziemy na południe. Odbijamy na Marielyst, na wschodnim wybrzeżu wyspy, które jest nadmorskim kurortem, tętniącym życiem i posiadającym supermarket czynny wieczorem! Następnie jedziemy na Marrebak. Tam ponownie podążamy 7-ką, ale czasem odbijamy na boczne dróżki, wykorzystując ostatnie wieczorne słońce na zdjęcia. W taki sposób trafiamy na malowniczą dróżkę prowadzącą na wybrzeże po zachodniej stronie wyspy. Stavreby Stranden cudownie nadaje się na kemping na dziko. Zgrabne molo dla łódek, dwie małe budki dla rybaków, jakaś stara szopa rybacka i walący się barak, ot i cała zabudowa. Wchodzimy na pozostawioną na brzegu łódeczkę typu „maczek” i podziwiamy zachód słońca popijając Pilsnera Harboe. W pewnym momencie podchodzi do nas mężczyzna o czerstwej twarzy, otoczony czwórką dzieci. Zachęca nas do rozbicia namiotu na plaży i informuje, że w razie burzy możemy ukryć się w starej szopie. No to możemy legalnie rozbić się na dziko! Na szczęście noc jest bardzo spokojna. [52 km]

Dzień • 8 Stavreby – Warszawa

Wstajemy o 6:00. Wita nas prześliczny poranek i cieplutkie światło słońca. Kilka ostatnich zdjęć i ruszamy na prom. W Niemczech, w Rostock-Seehafen, czekamy godzinę na S-bahna do Rostock. Tam prosimy o wydruk połączeń kolejowych do Kostrzyna.C6040-752
Przesiadki tak samo jak poprzednio: Oranienburg i Berlin-Lichtenberg. W Kostrzynie przekraczamy granicę i nocnym pociągiem wracamy do Warszawy. [34 km]

Rozmaitości ze świata

Królowa Holandii, Beatrix, jest właścicielką sadu oliwkowego we Włoszech i otrzymuje dotację należną rolnikom. Próbowała zrezygnować z subsydium, ale odmówiono jej prośbie motywując, że prawo jest takie samo dla wszystkich. Przeznacza więc pieniądze na cele charytatywne.

Posted in |

  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u