Bałkański Raj – Taklamakan

Bałkański Raj

Taklamakan

Wyjazd odbył się w terminie 27.06-8.07.2007r., trwając 12 dni, w składzie 3-osoowym-ja i moje wspaniałe córki Kasia i Weronika. Pierwszy etap podróży  prowadził z Nowego Sącza do Dakovo w Chorwacji, jakieś 30 km za Osijekiem, gdzie dotarliśmy ok.22.00. Z Sącza wyjechaliśmy po 9.00 rano. Granicę przekroczyliśmy w Mniszku za Piwniczną,. W Starej Lubovni skręciliśmy w lewo na Presov i Koszyce .Po przekroczeniu granicy węgierskiej, kierujemy się na Miszkolc i dalej autostradą na Budapeszt. Po ok. 60 km za Miszkolcem zjeżdżamy w miejscowości Dormand z autostrady na drogę nr 31 w kier. Heves i Jeszbereny. Pozwoli to nam ominąć Budapeszt, przez który przejazd jest uciążliwy (kiepskie oznakowanie, łatwo się zgubić). W Jaszapati zjeżdżamy na  drogę na Jaszladany. Dalej przejeżdżamy przez Ujszasz, Abony, Tortel i Nagykyros. W tej ostatniej miejscowości wjeżdżamy na główną drogę nr 441 prowadząca do Kecskemet, gdzie zjeżdżamy na drogę nr 54 prowadzącą do Baja. Z Baja dojeżdżamy do drogi E73, którą jedziemy dalej do granicy z Chorwacją w Uvdar. Mijamy Osijek  i podążamy dalej E73 na południe. Nocujemy w motelu za 70 euro za pokój 3-osobowy w okolicy miejscowości Dakovo. Strasznie drogo, ale od granicy węgierskiej przez ponad 100 km nie było żadnego hotelu, a poza tym leje jak z cebra, więc nie mamy wyboru. Nie chcieliśmy wjeżdżać do Bośni na noc, bo nic nie wiemy o tym kraju, a na nocną jazdę nie mam ochoty, nie ma mnie kto zmienić za kółkiem. Następnego dnia okazuje się, że były inne miejsca noclegowe nieco dalej, również po stronie bośniackiej, pewnie dużo tańsze, zapłaciliśmy frycowe za niewiedzę. Na pocieszenie od recepcjonistki dostajemy kanapki na drogę, chyba ujął ją za serce widok mojej 7-letniej Weroniki (małej globtroterki). Jedziemy na południe, po przekroczeniu granicy bośniackiej w mijanych wioskach pojawiają się  meczety, widać, że to kraj muzułmański. Wjeżdżamy w coraz wyższe góry, jedziemy przełomem rzeki Bosna. Początkowo pochmurna pogoda, po wyjechaniu z niego przed miejscowością Zenica, zmienia się na słoneczną. Droga w tym rejonie jest w całkowitej przebudowie, kilka kilometrów nawierzchni bez asfaltu. Góry, przez które jedziemy, przypominają trochę nasze Beskidy. Ok. 15.00 dojeżdżamy do stolicy Bośni, Sarajewa. Miasto jest położone w kotlinie. Od południa  nad miastem wznosi się szczyt Trebović o wys.1629 mnpm z wieżą na szczycie. Mijamy liczne stojące obok siebie katedry i meczety, tworzące swojski klimat mieszanki wyznaniowej Sarajewa. Wjeżdżamy w jedną z wąskich dróg biegnących na południe do dzielnicy Bistrica, nieprawdopodobnie stromych, auto ledwie ciągnie na jedynce. Dobrze, że to diselek, stary ale jary Golf 2, benzyniak chyba by nie dał rady. Jedziemy dokąd się da, aż nie skończy się asfalt. Dalej prowadzi szlak na szczyt Trebovicia. W nagrodę cudowny widok na miasto leżące w dole. Jedziemy jeszcze w okolicę  twierdzy leżącej na wzgórzu na wschodnich obrzeżach miasta i musimy jechać dalej. Chcemy do wieczora dojechać do granicy Czarnogóry. Z Sarajewa wjeżdżamy na drogę nr 18, którą dojeżdżamy do granicy w Scepan Polje nad rzeką Tarą. Ostatni odcinek drogi bardzo wąski, na szerokość jednego auta, chwilami brak asfaltu, chwilami nowiutki czarniutki asfalt. Na granicy jeden pogranicznik w małej chatce, przy drewnianym moście na Tarze. Po drugiej stronie mostu wita nas tablica „Republica Crna Gora”. Znajdujemy nocleg 20 euro za 3 osoby, na prywatnej kwaterze u pana Gvozden Milivoje, dla zainteresowanych podaję telefon (381 69080737).

Naprzeciwko naszej kwatery ma siedzibę firma  Rafting Club-Soko  Ljubo Vukovica organizująca rafting po Tarze (www.raft-soko.cg.yu e-mail:raft-soko@cg.yu     tel.381 69402213. Spływ odbywa się na odcinku 18 km, trudność II-IV, za 3 osoby zapłaciłem 70 euro, dzieci 50% zniżki, w cenę wliczone śniadanie i obiad. Wrażenia rewelacja, wody Tary turkusowe, krajobrazy cudowne, po drodze postój przy małym wodospadzie. Czas trwania spływu ok. 4 godzin, zaczyna się ok. godz. 10.00. Do punktu startowego dowozi organizator raftingu. Pełni wrażeń jeszcze tego samego dnia ruszamy w głąb Czarnogóry, dalej drogą nr. 18. Droga biegnie wzdłuż kanionu rzeki Pivy, prowadzi skalnymi półkami, przechodząc przez most wiszący 150m nad krystalicznie czystymi turkusowymi wodami Pivy. Woda tak czysta, że z mostu widać kamienie na dnie. Po drodze mijamy zaporę i zbiornik retencyjny na rzece Piva. Za przełęczą Jaworak skręcamy w lewo na Savnik, nowa droga, nie ma jej jeszcze na mapach. Z Savnika jedziemy w kier. Durmitoru do Zabljaka., droga wąska typowo wysokogórska. Na horyzoncie majaczą szczyty Durmitoru, przy drodze liczne krzewy róż i łany kwitnących rumianków. Znajdujemy nocleg w prywatnym domu, 17 euro za pokój. W Zabljaku  jest ośrodek narciarski z dość konkretnymi trasami zjazdowymi. Następnego dnia ok.10.00 ruszam  na najwyższy szczyt Durmitoru, Bobotov Kuk o wys. 2522 m n.p.m. Mijam Czarne jezioro i pnę się do góry, początkowo przez las bukowy, potem bogato ukwiecone hale, pokryte żółtymi, przypominającymi słońce, niebieskimi pięciopłatkowymi i w kształcie fioletowych kielichów kwiatami. Na koniec wejście z przełęczy wapienną granią porośniętą rumiankami oraz nieznanymi mi białymi i niebieskimi kwiatami, jak w skalnym ogródku. Widok ze szczytu na wapienny masyw Durmitoru jest cudowny, jestem tam ok.13.30. Schodzę na dół, gdzie docieram ok. 17.00, na chwilę przed ogromną ulewą. Po deszczowej nocy wita nas kolejny słoneczny dzień. Jedziemy wzdłuż kanionu Tary drogą na Mojkovac, odwiedzając po drodze słynny most przerzucony 150 m  nad kanionem Tary, kręcono tu film wojenny z Harrisonem Fordem. W Mojkovacu wjeżdżamy na główną drogę nr.2 w kierunku stolicy Podgoricy . Niedaleko od skrzyżowania wjeżdżamy  do Parku Narodowego Biogradskiej Gory – jednego z czterech parków narodowych Czarnogóry – wstęp 1€ od osoby. Dojeżdżamy do Biogradskiego jeziora barwy zielonej, z pływającymi w wodzie wężami. Góry porośnięte lasami bukowymi, odpowiednik Puszczy Białowieskiej na Bałkanach, mają szczyty bezleśne, przypominające bieszczadzkie połoniny. Pośród drzew rosną kwiaty przypominające storczyki. Wokół jeziora jest poprowadzony szlak spacerowy. Wracamy do głównej drogi nr.2 i dojeżdżamy do Kolasinu, gdzie skręcamy w lewo w drogę nr.9. Dojeżdżamy nią do przełęczy o wysokości 1570 mnpm, skąd roztacza się śliczny widok na wapienne, przypominające dolomity góry Komovi, wznoszące się na granicy z Albanią. Wracamy do głównej drogi. Jedziemy dalej drogą nr 2, po drodze odwiedzamy Moraca – monastyr, zbudowany w 1252 r., jeden z najważniejszych klasztorów serbsko-prawosławnego kościoła. W Podgoricy skręcamy na Cetinje, a stąd za drogowskazami jedziemy do Parku Narodowego Lovcen, na drugi co do wysokości szczyt w Parku, Jezierski Vrh o wysokości 1660 m n.p.m., na którym znajduje się mauzoleum poety Petara Njegosa. Mauzoleum jest już zamknięte , obserwujemy zachód słońca i podziwiamy widok na jezioro Szkoderskie z jednej i zatokę Kotorską z drugiej strony. Zjeżdżamy do drogi biegnącej z Cetinje do Kotoru i nią do Jadrańskiej magistrali, biegnącej wzdłuż wybrzeża od granicy chorwackiej do albańskiej. Nią dojeżdżamy do Budvy, gdzie zatrzymujemy się u siostry naszego gospodarza ze Scepan Polje, który nam ją polecił. Za 6 noclegów zapłacę 145 € za naszą trójkę. Nasi gospodarze są bardzo serdeczni i gościnni, gospodyni przyrządza nam śniadania i obiadokolacje, nie pobierając za to dodatkowej opłaty.

Rano jedziemy na plażę z drobnych kamyczków, przy wyspie św.Stefana, leżącą 8 km na południe od Budvy. Wysepka ta leżąca ok.100m od brzegu, połączona z lądem piaszczystą groblą, jest jedną z głównych atrakcji Czarnogóry. Od lat 60 XX w wykorzystywana  jako kompleks hotelowy (obecnie podobno właścicielem jest Singapurczyk), wcześniej była zamieszkana przez rybaków. Woda w morzu czyściutka, jak na Adriatyk przystało. Wstęp na plażę bezpłatny. Po południu zwiedzamy stare miasto, otoczone murem miejskim, wchodzimy na cytadelę, skąd roztacza się widok na starówkę – wstęp 1€. Zachód słońca obserwujemy z plaży Mogren w pobliżu starówki. Jest to podwójna  plaża z drobnego żwirku, rozdzielona stromą skałą.

Następnego dnia jedziemy wzdłuż wybrzeża  na południe do Ulcinj leżącego niedaleko albańskiej granicy. Po drodze kąpiel na plaży z drobnych kamyczków w Petrovacu z widocznymi naprzeciwko dwiema małymi wysepkami-jedna z kapliczką. Dalej na południe wjeżdżamy do Starego Baru, gdzie znajduje się stare miasto otoczone murami obronnymi i ciekawy meczet. Początki miasta sięgają XI w, wtedy należało do serbskiego państwa Zeta. Z tego okresu pochodzi miejska brama – wstęp 1€. W pobliżu rośnie najstarsze drzewo oliwne świata, mające ponad 2000 lat. Dalej docieramy do Ulcinj. Na południe od miasta rozciąga się, aż do granicy z Albanią, szeroka piaszczysta plaża o dł. 12,5 km, zwana czarnogórską Copacabaną. Piasek nieco szary, ale woda czysta i silne wiatry sprzyjające surferom. Z Ulcinj jedziemy w kierunku miasta  Szkoder w Albanii. W miejscowości Vladimir skręcamy w lewo na drogę biegnącą wzdłuż południowego brzegu jeziora Szkoderskiego. Widoki z drogi cudowne ,w dole widać zabudowania miasta Szkoder, taflę jeziora Szkoderskiego z potężnymi albańskimi górami w tle. Z drugiej strony widać dolinę rzeki Bojany  z albańskimi wioskami. Wyróżniają się liczne meczety, ta część Czarnogóry jest muzułmańska, tzw. Sandżak, podobnie jak sąsiednia Albania. Dalej droga prowadzi raz przez lasy, raz przez punkty widokowe  z widokiem na jezioro Szkoderskie z licznymi wysepkami, na których znajdują się klasztory. Z miasteczka Virpazar można popłynąć łodzią do klasztorów na wyspach. Z Virpazar, drogą nr 2, wracamy do Budvy  po licznych serpentynach.

Dziś jedziemy na piaszczystą plażę Tresteno w pobliżu Budvy – zjazd w lewo z głównej  drogi na Kotor, w pierwszą drogę po wyjechaniu z tunelu za Budvą i jakieś 2-3 km początkowo asfaltową, a potem szutrową drogą. Po południu jedziemy  jeszcze raz na plażę koło wyspy św. Stefana, a wieczorem spacer po deptaku Budvy, pełnym młodych zgrabnych dziewcząt.

Następnego dnia jedziemy do Cetinje i ponownie do Parku Lovcen. Tym razem zaliczamy mauzoleum, wchodzi się do niego po schodach prowadzących przez tunel na szczyt góry. Podziwiamy znane już widoki w  pełnym świetle dnia. Po południu jedziemy do Kotoru, zaliczamy kąpiel w zalewie Kotorskim tuż za  miastem. Z Kotoru jedziemy brzegiem zatoki Kotorskiej przez Perast – jedno z najładniejszych barokowych miasteczek nad Adriatykiem z XV-wiecznym barokowym kościołem Św. Mikołaja z 55-metrową dzwonnicą.. Naprzeciwko miasteczka znajdują się dwie wysepki kościelne – jedna Św. Jerzego z opactwem Benedyktynów i druga z kościołem Matki Boskiej ze Skał. Następnym miasteczkiem jest Risan, z którego jedziemy wąskimi serpentynami w kierunku Parku Narodowego Ojen. W okolicach Cerkwice gubimy drogę, jest mnóstwo nieoznaczonych rozjazdów, drogi wąskie o fatalnej nawierzchni z licznymi dziurami. Zataczamy pętlę po górach i udaje nam się wrócić do Risan, skąd znaną drogą wracamy do Budvy. Wyjeżdżając wieczorem z Kotoru widzimy oświetlone mury starego miasta, wrócimy tu jutro za dnia.

Dzisiaj objeżdżamy wcinający się w zatokę Kotorską, półwysep Vramac. Przy wierzchołku cypla znajdujemy małą plażę, naprzeciwko miasteczka Perast, z której jest ładny widok na wysepki z klasztorami. Atutem powyższej plaży jest prysznic i plac zabaw dla dzieci. Potem jedziemy do miasta Kotor i zwiedzamy starówkę oraz wchodzimy na najwyższy punkt murów obronnych o długości 4 km, wspinających się na górskie zbocze prawie 200 m do góry, gdzie znajduje się twierdza z fortyfikacjami obronnymi. Z góry jest śliczny widok na starówkę Kotoru i zatokę. Następnie jedziemy w kierunku najwyższego punktu półwyspu Vramac  o tej samej nazwie i wys.768 mnpm. Jedziemy do końca asfaltu i jeszcze kawałek dalej, ale do samego szczytu nie docieramy. Trzeba iść stąd jeszcze jakieś 1500 m wąską drogą. Na koniec wykorzystujemy doskonałą przejrzystość powietrza w dniu dzisiejszym i jedziemy znaną drogą w kierunku Lovcen, tym razem do góry, aby zobaczyć zachód słońca. Zatrzymujemy się jakieś 2 km przed rozjazdem na Cetinje  i  Jezerski Vrh z mauzoleum .Jest tu ławeczka z doskonałym widokiem na zatokę Kotorską  i Adriatyk .I tak jak piszą w przewodnikach widzimy włoski brzeg, widać przez całą szerokość Adriatyku. Słońce chowa się za chorwackie wyspy Vis i Lastovo. Po tym cudownym spektaklu natury powrót do Budvy na noc.

To już ostatni dzień pobytu w Czarnogórze. Jedziemy jeszcze na koniec Półwyspu Lisica, żeby popatrzeć na wejście do Zatoki Kotorskiej, jedynego fiordu nad Adriatykiem. Po drugiej stronie widać Chorwację. Wracając drogą wzdłuż północnego brzegu półwyspu, w miejscowości Radovici, zjeżdżamy w kierunku jego południowego brzegu, gdzie nad Zatoką Traste, znajdujemy malowniczą piaszczystą plażę (trzeba dwukrotnie skręcić w prawo, droga na wprost prowadzi do ogrodzonego hotelu). Po kąpieli na pięknej piaszczystej plaży, rozpoczynamy powrót do domu. Z Kotoru jedziemy drogą na Cetinje przez Bukovice. , Po prawej stronie widoczne szczyty Lovcen. Za Cetinje zjeżdżamy na drogę na Rijeka Crnojevica. Kąpiemy się w chłodnych, czystych, zielonkawych wodach rzeki Crnojevica, wpadającej do Jeziora Szkoderskiego. W miejscowości zwraca uwagę malowniczy kamienny most wzniesiony przez Turków. Z punktu widokowego przy drodze, za miejscowością, ładny widok na pętlę przełomu rzeki Crnojevica. Wracamy do głównej drogi na Podgoricę. Dalej drogą nr.2 i 21wjeżdżamy do Serbii. Nocujemy w hotelu w miejscowości Nova Varos-pokój ze śniadaniem kosztował około 120 PLN. Rano jedziemy dalej drogą nr.21 przez Uvice,Valjevo,Sabac do Novi Sad, gdzie wjeżdżamy na główną drogę E75  z Belgradu do Subotica (odcinek płatny),można go ominąć jadąc równoległa drogą nr.22. Granicę przekraczamy w Tompa i drogą nr.53 a potem 54 do Kecskemet a stąd znaną już trasą omijającą Budapeszt do Polski.

Reasumując wyjazd trwał 12 dni, z czego 5 dni spędziliśmy w Budvie. Czarnogórcy to bardzo przyjaźnie nastawieni i życzliwi ludzie. Kraj jest bezpieczny, na drogach roi się od policji, ale i oni są w porządku, przy przekroczeniu prędkości o 20 km/h zwykle kończy się na pouczeniu. Przejechaliśmy 3600 km i wydaliśmy ok.2500 PLN na 3 osoby,, z czego 1140 PLN na noclegi. Walutą w Czarnogórze jest euro, mimo że kraj ten nie należy jeszcze do Unii Europejskiej. Plaże ładne, częste są także piaszczyste(Tresteno i z zatoce Traste na południowym brzegu półwyspu Lisica). Boczne drogi bardzo wąskie i strome o nie najlepszej nawierzchni, główne raczej o standardzie europejskim. Czarnogóra jest krajem małym, ale górzystym o bardzo różnorodnym krajobrazie. Spotkamy tu wysokie góry, głębokie kaniony, krystalicznie czyste rzeki, rozległe bukowe lasy, piękne wybrzeże morskie, piękne miasteczka z dobrze zachowanymi starówkami, najstarsze drzewo oliwne świata, liczne klasztory. Odkrywajmy więc ten mały bałkański raj

Posted in |

  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u