Syria – Sławomir Renk

Sławomir Renk

Syria to północny bastion “arabskości”, swoisty bufor oddzielający świat arabski od odwiecznych otomańskich najeźdźców. Dzisiejsi spadkobiercy Imperium Asyryjskiego i potomkowie Fenicjan to nie tylko muzułmanie, ale również bardzo wielu chrześcijan reprezentujących niemal wszystkie odłamy tej religii. Kraj pełen pamiątek – sięgających od czasów najdawniejszych poprzez starożytność,Nobis Jackets
epokę świętych krucjat aż po współczesne konflikty z Izraelem. Można zwiedzić Syrię w tydzień, można również w miesiąc i w każdym z tych przypadków stwierdzić, że widziało się wiele lub prawie nic. Moja samotna wyprawa do tego kraju rozpoczęła się we wrześniu 1996 roku i trwała około 4 tygodni gdyż z przyczyn formalnych nie dane mi było zwiedzić Libanu i Jordanii. Gorąco zachęcam do odwiedzenia tych dwóch krajów za jednym zamachem – choćby z racji wzajemnej bliskości i obniżenia kosztów wyjazdu.

Część ogólna

Formalności

Wizę otrzymuje się w Ambasadzie Republiki Syrii w Warszawie, ul. L. Narbutta 19a, tel.: 48 48 09, wydział konsularny czynny od 9.00 do 12.00 w pon.–czw., ale praktycznie sprawy można załatwiać od pon. do czw. do 15.00. Koszt – 30 USD za każdy wjazd. Chcąc odwiedzić Liban i Jordanię, wjeżdżając pierwszy raz do Syrii z Turcji, należałoby posiadać wizę 3–wjazdową, co daje już sumę 90 USD, a więc drogo. Warto spróbować porozmawiać osobiście z konsulem, gdyż możliwe jest otrzymanie wizy wielokrotnego wjazdu za “jedyne” 30 USD. Wiza jest oczywiście płatna w dolarach + jedno kolorowe (!) zdjęcie. Czas oczekiwania to około 3 dni. Wiza jest ważna 3 miesiące, ale uprawnia do przebywania na terenie Syrii tylko 15 dni. Chcąc zostać dłużej należy ją przedłużyć w Urzędzie Imigracyjnym, ale o tym później.

Legitymacja PTSM jest całkowicie nieprzydatna (brak schronisk), natomiast legitymacja studencka ISIC pozwala zaoszczędzić kupę forsy na wejściach do zabytków i muzeów.

Wizy do krajów sąsiednich

Wizę libańską można uzyskać w Polsce – Ambasada Republiki Libanu, W–wa, ul.Starościńska 1b m.10. Wymagane jest 1 zdjęcie, zaproszenie (?) i 20 USD na wizę 1–mc lub 40 USD za 3–mc. Czas ważności wizy liczy się od dnia jej wystawienia.

Pamiętać należy również o tym, że w Syrii nie ma libańskiej ambasady, a w Libanie syryjskiej (zgodnie z głoszonym hasłem – jeden naród dwa państwa), dlatego nie sposób otrzymać wizy libańskiej w Syrii lub na granicy – najlepiej zrobić to w Polsce. Wjeżdżając z Syrii do Libanu zwróćcie uwagę na to, aby mieć w zanadrzu jeszcze jeden wjazd do Syrii (no chyba, że chcecie odlecieć z Bejrutu do Polski). W przeciwnym razie czekają was spore kłopoty przy przekraczaniu granicy syryjskiej.

Waluta

Funt syryjski (SYP) zwany potoczne lira. W obiegu są monety 1 SYP (b. rzadkie 0,25 i 0,5) oraz banknoty 5,10,25,50,100,500 SYP. Małe nominały są tak zniszczone, że ledwo się trzymają kupy. Istnieją dwie możliwości wymiany pieniędzy :

– Comercial Bank of Syria – jedyny bank w Syrii. Wymiana po sztywnym kursie 42 SYP za 1 USD (1996), nie pobiera się prowizji, często wymagany jest paszport. Wymiany dokonują tylko wybrane odziały tego banku w mieście;

– czarny rynek – taka działalność jest nielegalna i zwłaszcza w mniejszych miastach mogą być spore kłopoty ze znalezieniem chętnego do wymiany – próbować w hotelach i bogatych sklepach. Kurs czarnorynkowy to od 45 do 50 SYP za 1 USD (1996). W Damaszku najprościej na suku al–Hamadiyyeh dać się zaczepić chłopcom naganiającym turystów do sklepików i od razu zapytać, czy wymieniają pieniądze. Zaprowadzi was w odpowiednie miejsce. Na Martyrs Square kręci się wielu cinkciarzy oferujących swe usługi, ale nie jest to zbyt pewne miejsce, gdyż mogą to być prowokacje. W Damaszku na suku prawie za wszystko można płacić w dolarach.

Zdrowie

Jeszcze kilka uwag dotyczących zdrowia : woda w wodociągach jest dobra i zdatna do picia, warzywa i owoce naturalnie lepiej jest profilaktycznie obrać lub sparzyć wrzątkiem, ale posilając się w barach falafelem nie sposób uniknąć jedzenia niemytych warzyw, tak więc wychodzi na to samo. Zagrożenie malarią jest znikome, i to tylko w dolinie Eufratu i pł–zach. rejonach.

Język

Najpopularniejszym językiem zachodnim jest oczywiście angielski, ale jego znajomość wśród ludności jest bardzo słaba, co wcale nie oznacza, że nie można się z nimi dogadać – są bardzo komunikatywni. W miejscach w jakiś sposób związanych z turystyką angielski jest dość dostępny.

Poczta

Kartki pocztowe są osiągalne, ale w mniejszych miejscowościach może być z nimi kłopot. Znaczek do kupienia tylko na poczcie (zwykle jedna główna w mieście). Kartka do Polski idzie nawet 4 tygodnie. Telefony są w fatalnym stanie i znalezienie sprawnego aparatu jest nie lada sztuką.

Zakwaterowanie

Kempingi praktycznie nie istnieją. Wyjątek to wybrzeże na południe od Latakii i Damaszek – b. daleko od centrum. Widziałem również mały kemping pod Crac des Chevaliers. Łóżko w tanim hotelu to ok. 3–6 USD – cena zależy od różnych czynników, jak np. naszego wyglądu, zdolności do targowania się lub aktualnej konstelacji gwiazd. Generalna zasada w szukaniu hotelu brzmi : “rozważ wszystko dokładnie, zanim w coś wdepniesz”. Najlepiej jest zostawić sobie bagaż w bezpiecznym miejscu, np. w sklepie lub biurze, i bez obciążenia przed południem obejść wszystkie hoteliki, które są z reguły zgrupowane w jednej dzielnicy lub nawet ulicy, porównując standard i ceny. Dopiero potem należy się wprowadzać. Jest to dobra metoda, ale wymaga trochę czasu i chodzenia.

Komunikacja

Poruszanie się po Syrii, zwłaszcza tanio, może być na początku trudne – zwykle trzeba kilku dni na zaaklimatyzowanie się i poznanie z początku tylko chaotycznych i niezrozumiałych zasad korzystania z publicznych środków transportu. Niewątpliwym utrudnieniem jest fakt, iż w Syrii w żadnym autobusie lub mikrobusie nie ma informacji, gdzie on właściwie jedzie (tzn. jest, ale po arabsku) – trzeba się po prostu zawsze o to pytać. Pierwszym rodzajem transportu są autobusy i mamy tutaj 3 możliwości:

1) komfortowe i drogie autobusy KARNAK – charakterystycznie pomarańczowe, obsługujące zwykle dłuższe trasy. Jadą wg ustalonego rozkładu, a bilety są z miejscówkami. Firma ta posiada własne, doskonale usytuowane dworce i przystanki w centrach miast;

2) tańsze i nieco mniej ekskluzywne autobusy różnych firm przewozowych zwanych ogólnie POULMAN. Jadą również wg.rozkładu i również posiadają własne dworce z biurami poszczególnych firm, ale z reguły ich lokalizacja jest znacznie mniej korzystna;

3) zwykłe autobusy – stare ledwie zipiące Scanie, Volvo lub Fiaty pomalowane w różne fantastyczne wzory i obwieszone z zewnątrz i wewnątrz przeróżnymi gadżetami niejednokrotnie zasłaniającymi pole widzenia kierowcy. Odjazd następuje po zebraniu kompletu pasażerów, co może trwać nawet kilka godzin (znakomita okazja do wypróbowania swojej cierpliwości), wloką się niemiłosiernie i zatrzymują się wszędzie tam, gdzie ktoś chce wsiąść lub wysiąść. Bagaże nie mieszczą się w środku – przewożone są w małych, brudnych “bagażnikach” po bokach pojazdu. Bilety rzadko kupuje się w kasach (Aleppo), a zazwyczaj płaci się po prostu kierowcy lub jego pomocnikowi w czasie jazdy, ustaloną na danej trasie sumę (która obowiązuje wszystkich jednakowo!). Jest to najtańszy środek transportu.

Alternatywą dla autobusów mogą być mikrobusy – bodajże najczęściej widywany pojazd kołowy (białe Isuzu, Hyundaie lub Toyoty). Zabierają 14 pasażerów i odjeżdżają, gdy są pełne. Obsługują zazwyczaj krótkie trasy, mają własne dworce lub dzielą je z autobusami – w większych miastach jest nawet kilka stanowisk w zależności od tego, w którą stronę świata jadą. Opłata (również jednakowa dla wszystkich) jest pobierana przed wejściem, w trakcie jazdy lub po wyjściu. Oczywiście można wsiadać i wysiadać wszędzie.

Osobiście korzystałem jedynie z dwóch ostatnich wymienionych środków nie tylko ze względu na niskie ceny – długie godziny spędzone w telepiących się autobusach są świetną okazją do poznania zwykłych ludzi. Nie zdarzyło mi się nigdy, aby mój współpasażer siedzący obok nie wdał się ze mną w pogawędkę, mimo iż jego angielski niejednokrotnie ograniczał się do pytania “Syria good?”

Pociągami nie miałem okazji jeździć, ale wiem, że są droższe i znacznie wolniejsze. Dworce są daleko poza centrum, jak np. w Damaszku. Na prowincji nie ma problemu z autostopem – nie trzeba nawet machać. Jeździ stosunkowo dużo ciężarówek, a mało osobowych samochodów. Nie spotkałem się ani razu z żądaniem zapłaty.

Zwiedzanie

W Syrii we wszystkich obiektach przeznaczonych do zwiedzania (z małymi wyjątkami) obowiązują 3 rodzaje biletów : czerwone dla studentów syryjskich, żółte dla studentów z legitymacją ISIC oraz niebieskie dla reszty.

Na polskim rynku brak przewodników w języku polskim. Jedyne dostępne to Lonely Planet – “Syria and Jordan” lub “Middle East”, do których informacji należy jednak podchodzić dość krytycznie. Dostępne mapy w Polsce to “Syria, Lebanon” wyd.Cartographia. W biurach turystycznych w każdym większy mieście można dostać wątpliwej jakości, ale darmowe mapy wybrzeża Syrii, Damaszku i okolic, Aleppo i okolic oraz całej Syrii. Wydaje się, że wydawanie tych map jest jedyną czynnością, jaką wykonują na rzecz turystów osoby zatrudnione w tych biurach. W księgarniach w Aleppo i Damaszku można kupić wiele przewodników napisanych pod kątem historycznym i archeologicznym (ang., niem., fr.), jak również przyzwoitą aktualną mapę Syrii.

Wyżywienie

Na zakończenie części ogólnej kilka uwag dotyczących wyżywienia. Podstawą mojego menu był falafel – ogólnie dostępny, sycący i tani posiłek (0,25–035 USD), od czasu do czasu przeplatany swym mięsnym odpowiednikiem, czyli schwarmą (15–25 SYP). Przy umiarkowanym apetycie 3 takie posiłki wystarczają na dobę. Poza tym są kurczaki, np. 1/2 kurczaka to ok. 80 SYP. Warzywa : pomidory, papryka, ogórki, cebula itp. Są tanie i wszędzie dostępne. Przy zakupie kilku sztuk zwykle dostaje się je za darmo. Jabłka 10–25 SYP za kg, banany 50 SYP, melony 5–10 SYP, podobnie arbuzy. Napoje (SYP): double cola, crush, limon w małych butelkach podawane ze słomką za 5–10, duże butelki (1 l) – 75, napoje w puszkach 25, kefir (lben) 5–10 za dużą kufkę z lodem, soki zależnie od pojemności – kufka ok.1/2 l – 20, sok ze świeżych granatów 25, granaty 20 SYP za kg. Chleb (khobz) – 1 paczka tzn. 10–11 sztuk to 25 SYP, jajko 4–5 SYP. Ciastka: ogromne, niesamowite ciastkarnie pełne specyficznych, ale przepysznych ciastek od 5 do 15 SYP za sztukę lub ewentualnie na kila (nawet do 260  SYP). Ceny na straganach są podane za pomocą arabskich cyfr, dlatego trzeba koniecznie nauczyć się je rozpoznawać i tłumaczyć na nasze “arabskie” cyfry. Podsumowując – koszt utrzymania się w Syrii (nocleg, przejazdy, wyżywienie i zwiedzanie) na jeden dzień pobytu nie powinien przekroczyć 5 USD.

Cęść szczegółowa

Dojazd

Oczywiście do Syrii można dostać się w różny sposób. Ja wybrałem może nie najtańszą, ale stosunkowo prostą metodę. Jechałem bezpośrednim autobusem z Katowic do Istambułu. Możliwe jest obniżenie kosztów nawet do połowy, jadąc przez część europejską odcinkami, przesiadając się w Budapeszcie, Bukareszcie i Sofii. Jest wiele firm organizujących takie przejazdy, z których korzystają głównie handlarze ciuchami. Zwykle w autobusie pobierane są obowiązkowe opłaty 15 USD w każdą stronę na różne łapówki oraz 10 USD na wizę turecką, którą dostaje się od ręki na granicy (ważna 1 miesiąc). Późno wieczorem w niedzielę może być problem ze znalezieniem noclegu, więc można wykorzystać totalny bałagan i przespać się w hotelu np. w dwójce za 20 USD w kilka osób.

Wydostanie się z Istambułu

Główny, nowy dworzec autobusowy, z którego odchodzą autobusy we wszystkich kierunkach w kraju i zagranicę znajduje się daleko poza centrum. Autobusem linii 91, z dworca znajdującego się tuż przy wejściu na Galata Bridge, trzeba jechać do końca (otogar). Na dworcu jest mnóstwo stanowisk i mnóstwo firm sprzedających bilety. Ja jechałem o godz. 18.00 firmą CAN – w cenę 25 USD było wliczone śniadanie. Autobus rano następnego dnia dojeżdża do Antakii, gdzie następuje przesiadka do autobusu syryjskiego i po formalnościach na granicy przyjeżdża do Aleppo ok. godz.18.00. W Istambule można przeprawić się z przystani z drugiego końca mostu Galata do Haydarpasa skąd tylko w czwartki odjeżdżają pociągi do Syrii (48 godz. jazdy!). Droga powrotna analogiczna. W Aleppo biura tureckich linii znajdują się na Al.–Maari St. naprzeciwko skwerku z informacją turystyczną. Wyjazdy o 5.00, 6.00, 9.00, 11.00, przyjazd do Istambułu ok. 7.00 dnia następnego, z przesiadką w Antakii.

Aleppo i okolice

Aleppo to wielkie, ruchliwe i hałaśliwe miasto w sam raz nadające się na aklimatyzację do syryjskiego stylu życia. W sumie spędziłem tam 4 noce, w tym jedną przy powrocie do kraju. Pierwszą noc oszołomiony atmosferą miasta spędziłem w hotelu al–Zahrat (przecznica od al–Maari St. – winda na 5 piętro) gdzie zdarto ze mnie 250 SYP – najdroższy mój nocleg w Syrii – ale za to była to jedynka z prysznicem. Ogólnie można powiedzieć, ze wszystkie hoteliki godne uwagi znajdują się na al–Maari St. lub tuż obok w bocznych uliczkach. Jest ich tutaj około 20, lecz przejście wszystkich nie powinno zająć więcej niż 1,5 godz. Ceny i standard są dość podobne. Najtańsza oferta to hotel Omayad znajdujący się przy przecznicy łączącej plac z wieżą zegarową z al–Mutonabi St., z przesympatycznym, bezzębnym właścicielem nie rozumiejącym ani słowa po angielsku. Cena – 125 SYP w dwójce, która, jak miałem nadzieję, będzie do mojej wyłącznej dyspozycji. Niestety zawsze około północy zjawiał się jakiś współlokator. Hotelik nie jest ani czysty, ani spokojny (TV i trąbiące samochody pod oknem), ale jest tani.

Naprzeciw Muzeum Archeologicznego w “nibyparku” znajduje się mały parterowy budynek mieszczący Biuro Turystyczne, gdzie rozdają mapki Syrii. Przy Bab al–Faraj St. i przecznicach liczne kramy z sokami i bary z falafelem (15 SYP) i schwarmą (25 SYP).

Zwiedzanie:

Cytadela – Quala at Nijm – symbol miasta – ogromna, robiąca duże wrażenie budowla, górująca na wzgórzu ponad miastem, w środku poza jedną salą nic specjalnie ciekawego, wstęp 15 SYP.

Wielki Meczet z samotnie stojącym minaretem, w środku można znaleźć wytchnienie i odrobinę spokoju w tym szalonym mieście. Wstęp wolny, ale jeśli zapomnicie długich spodni lub nakryć ramion (dla kobiet) to – chcąc nie chcąc – trzeba będzie ubrać czarną pelerynkę za jedyne 25 SYP (od wejścia na prawo w małym pokoiku – tu też zostawia się buty).

Suk. Na początku trudno go właściwie zlokalizować – zajmuje rozległy teren pomiędzy cytadelą a Bab Antakya St. – dopiero wnikliwsze zagłębienie się w ten teren pozwala na odkrycie niesamowitej plątaniny skupiającej w sobie towary wszelkiego sortu i maści. Ogromny wybór i przystępne ceny tradycyjnych nakryć głowy.

Dzielnica chrześcijańska – znajduje się tutaj raczej bezbarwne chociaż położone w ładnym budynku i spokojne Muzeum Sztuki Tradycyjnej (15 SYP). Na pewno zostaniecie oprowadzeni przez miłą panią, która będzie chciała wam wszystko pokazać i opowiedzieć (za darmo). Z dachu muzeum można zlokalizować chrześcijańskie świątynie. Szczególnie pięknie jest oświetlona fasada katedry Maronitów

Muzeum Archeologiczne – drugie co do wielkości i ważności muzeum w Syrii. Dla miłośników starożytności pół dnia z głowy. Ekspozycja jest dość przyzwoicie zaprezentowana; są nawet napisy po angielsku.

Okolice Aleppo

W pobliżu miasta można znaleźć wiele interesujących miejsc, biorąc pod uwagę ich wartość archeologiczną i historyczną, np. al–Bara lub Ebla na południu czy Cyrrhus (al–Nabi Houri) na północy pod granicą turecką. Ale najbardziej warta zwiedzania jest niewątpliwie bazylika św. Szymona Słupnika (Qala’at Samaan). Aby się do niej dostać, należy odszukać na stacji mikrobusów właściwy pojazd (wchodząc od strony Baron St. przejść przez dworzec zwykłych autobusów i dworzec Poulmana) kursujący do Dar Taaza – ok. 30 min. W wiosce można za 50 SYP wynająć drezynę, która podwiezie was na miejsce, ale jest to zbędne. Po wyjściu z mikrobusu trzeba iść dalej drogą, a po chwili dojdziecie do skrzyżowania. Teraz zgodnie z drogowskazem w prawo ok. 6 km asfaltem do ruin. Nie bójcie się – cokolwiek pojedzie tą drogą na pewno was zabierze (za darmo) – podobnie w drugą stronę. Bazylika jest warta tych trudów. Wstęp 15 SYP. Schodząc ze wzgórza do skrzyżowania dróg skręćcie w prawo obchodząc wzgórze od wschodu. Łapiąc dalej “stopa” można się szybko dostać do wioski Ain Dara, tam zejść dróżką na lewo w stronę widocznego z daleka akropolu (widoczne z daleka kolumny to tylko imitacja). Po 30 min. marszu jesteście wśród ruin niewielkiej, lecz interesującej świątyni Ain Dara. Zwróćcie uwagę na posąg ogromnego lwa wykutego w czarnym bazalcie nieco ponad ruinami. Potem dalej autostopem do Afreen – kurdyjskiego miasteczka. Stamtąd można próbować szczęścia do Cyrrhusa lub z powrotem do Aleppo mikrobusem.

Wybrzeże

Wybrzeże śródziemnomorskie to następny etap mojej podróży obejmujący jednak nie tylko wybrzeże w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale również tereny położone w głębi lądu. Bilet na autobus do Latakii kupuje się w kasie, a miejsca są numerowane (!). Autobus wlecze się niemiłosiernie (4 godz.), pokonując po drodze z rzadka zarośnięte góry Jabal an Nusayriyah. W Latakii dworzec znajduje się przy głównej ulicy 14 Ramadan St. Idąc dalej tą ulicą w kierunku jazdy dochodzi się do pomnika Assada – po lewej stronie znajduje się kilka hotelików z których polecam Kaukab ash Sharq – niesamowicie ciche i spokojne miejsce, gdzie za 5 USD można dostać jedynkę z prysznicem. W samym mieście nie ma nic interesującego. Jeśli zamierzacie odwiedzić agencje promową, to mogę wam zaoszczędzić drogi: z Syrii nie pływają żadne promy pasażerskie i nie zanosi się, że będą kiedykolwiek pływać.

Kilkanaście kilometrów od miasta leżą ruiny starożytnego miasta Ugarit – raczej rozczarowywujące płaskie murki dające pewien pogląd na jego rozplanowanie i wielkość. Poza tym dwóch namolnych sprzedawców “oryginalnych” glinianych tabliczek z najstarszym pismem na świecie. Wstęp 15 SYP. Najprościej dojechać do Ugarit autostopem, bo na miejskie autobusy odchodzące podobno z 8 Azar St naprawdę nie ma co liczyć.

Qala’at Salah ad–Din – jeden z trzech największych zamków–twierdz krzyżowców nazwany imieniem wybitnego muzułmańskiego wodza Saladina. Koniecznie trzeba go zobaczyć choćby ze względu na fantastyczne położenie: otoczony z trzech stron naturalnym wąwozem, zaś z czwartej wręcz nieprawdopodobnym, sztucznie wykutym w skale. Dojazd z Latakii do al–Haffach mikrobusem, a stamtąd jest około 7 kilometrów drogi do zamku. Można sobie również wynająć drezynę za 100 SYP, ale najlepiej się przejść. Będzie wtedy doskonała okazja do zrobienia wspaniałych zdjęć znad wzgórza wznoszącego się ponad wąwozem. Wstęp 15 SYP. Powrót analogiczny.

Tartus – miasteczko ze wszech miar zasługujące na uwagę. Unikalne stare miasto pięknie oświetlone w nocy oraz oryginalna średniowieczna katedra zamieniona na muzeum (15 SYP). Jednak największą atrakcją Tartus jest wyspa Arwad – mikroskopijna bo mierząca zaledwie 500×900 m., po której nie jeździ żaden samochód. Jest gęsto zabudowana domami, wśród których wiją się kręte wąskie uliczki. Gwoździem programu są jednak niewiarygodne ilości śmieci, jakie się tu znajdują. Na wyspę płynie się małymi motorowymi łódkami cumującymi na przystani. Przeprawa trwa ok. 30 min i kosztuje 20 SYP w obie strony, przy czym płaci się dopiero na wyspie, schodząc z lądu na pomost przy powrocie. Łódki odpływają regularnie mniej więcej co 20 minut. Niemiłym akcentem na wyspie są żebrzące dzieci. Nocleg w Tartus – wśród kilku hotelików w tym mieście najbardziej atrakcyjny cenowo okazał się mały bezimienny hotel tuż obok wieży zegarowej (idąc od przystani ulicą w górę, na głównym skrzyżowaniu w lewo i pierwszy hotel za sklepem Benetona). Klaustrofobiczna jedynka za 100 SYP, a np. w reklamowanym w LP hotelu Daniel jedynka – 250 SYP.

Qala’at al–Marqab – malowniczo położony zamek nad brzegiem morza na wzgórzu jest najłatwiej dostępny z miasteczka Banias. Do Banias z Tartus kursują mikrobusy – lepiej wysiąść przy zjeździe z autostrady i nie wjeżdżać do miasteczka. Droga do zamku jest dość męcząca (szczególnie w południe), ale jeździ w tym kierunku wiele mikrobusów, więc nie ma problemu, by się którymś zabrać (5 SYP). W centrum Banias niektóre cwaniaki żądają 100 SYP za podwiezienie pod zamek. Spod zamku bez kłopotu można złapać mikrobus do Banias, a dalej do Tartus. Wstęp 25 SYP. W okolicy rośnie mnóstwo opuncji, można się nimi najeść do woli, ale uwaga – nie chwytać ich gołymi rękami. Kręci się tu niewielu turystów, więc jest to doskonaeł miejsce na poopalanie się i spędzenie kilku relaksujących godzin.

Qala’at al–Hosn – czyli słynny Crac des Chevaliers – zabytek numer jeden w Syrii. Wspaniale prezentujący się i doskonale zachowany zamek, pełen różnych tajemniczych przejść i zakamarków. Wstęp 15 SYP, tłumy turystów. Dojazd: istnieją dwie zasadnicze możliwości dostania się do Crac – z Homs lub z Tartus. Ja wybrałem tę drugą. Z dworca autobusowego (obok stacji kolejowej) łapiemy autobus jadący do Homs (nie ma bezpośredniego połączenia Tartus – Crac). Mniej więcej w połowie odległości należy wysiąść na skrzyżowaniu, skąd w oddali widać sylwetkę zamku z położoną poniżej wioską. Ze skrzyżowania do zamku jest szmat drogi, ale zawsze czeka tu jakiś mikrobus. Mnie udało się złapać “stopa”, który podwiózł mnie do skrzyżowania tuż pod wioską, skąd po twardych targach za 5 SYP zabrał mnie mikrobus. Można również próbować dostać się pod Crac jadąc do Safity (regularne połączenia), a potem próbować szczęścia w autostopie, ale ruch na tej trasie jest minimalny. W drodze powrotnej warto dogadać się z właścicielem któregoś z licznych zaparkowanych przed wyjściem wozów. Na pewno któryś z nich jedzie do Tartus. Mnie udało się zabrać z parą francuskich turystów i przez Safitę wrócić do Tartus. W sumie w Tartus spędziłem trzy noce, po czym przesiadając się jedynie w Homs, dotarłem do Hamy.

Hama – moim zdaniem najsympatyczniejsze miasto w Syrii, do tego stopnia, że postanowiłem wrócić tu jeszcze raz w czasie mojej drogi powrotnej i spędzić kilka dni celem całkowitego relaksu. Na głównej ulicy miasta, Kouwatli Av., znajdują się obok siebie dwa hotele: Riad i Cairo. Nocleg na poddaszu hotelu Cairo był moim najfajniejszym noclegiem w tym kraju. Cena jest przystępna – 100 SYP, atmosfera w hotelu jest bardzo przyjazna, a sympatyczny właściciel ma o Polakach jak najlepsze zdanie. Można tu spotkać wielu turystów z całego świata, a do tego jest to bodajże jedyna okazja skorzystania z gorącego prysznica w ultra czystej łazience (oczywiście za darmo). W Hamie można kupić najtańszą w kraju schwarmę – 15 SYP oraz przepyszne (!!) ni to naleśniki, ni to ciastka nadziewane serem, polane syropem i obsypane pistacjami podawane wprost z lodówki. Jest tutaj wiele ciastkarni sprzedających tylko te wyroby. Zajadałem się nimi na okrągło, a kupowałem je w pierwszej ciastkarni zaraz po wyjściu z hotelu, na prawo – porcja spokojnie starcza na śniadanie. Poza tym w Hamie, jak nigdzie indziej, można spotkać 30–letnie lub nawet starsze, ale wciąż jeżdżące, Dodge, Pontiacki i inne amerykańskie “trupy” służące jako taksówki. W Hamie należy zwiedzić słynne koła wodne, czyli Norie, których jest tu ponad 30, ale praktycznie można zobaczyć około 10. Każde z nich jest warte zwiedzenia zarówno w dzień, jak i w nocy, kiedy są pięknie oświetlone. Cytadela a właściwie wzgórze, nie przedstawia sobą nic szczególnego, a za wejście na górę pobierana jest opłata 25 SYP. Na górze jest tylko jakaś kawiarenka, a widok na miasto zasłaniają drzewa.

Apamea lub lepiej Afamia – ruiny starożytnego miasta leżące ok. 1,5 godziny drogi od Hamy. Wpierw należy się dostać mikrobusem do miejscowości Suqaylibiyyeh, a stamtąd wprost do Afamii, gdzie należy wysiąść przy bocznej uliczce wiodącej do muzeum w ładnie zachowanym karawanseraju. Szkoda tylko, że są tu tak fatalnie wyeksponowane i beznadziejnie odrestaurowane mozaiki. Wstęp 15 SYP. Nad okolicą góruje ufortyfikowana wioska Qala’at al–Mudiq. Polecam spróbować wspiąć się po zboczu i znaleźć wyłom w murze, przez który można się dostać do wioski i trochę się tam powłóczyć wzbudzając niemałe zainteresowanie wśród miejscowych – turyści tu raczej nie zaglądają. Gdy zejdziecie już z wioski i dojdziecie do drogi asfaltowej, idąc nią dalej zobaczycie w oddali rzędy kolumn. Jeśli chcecie ominąć budkę z biletami, to nic trudnego, wystarczy skręcić z drogi ostro w lewo i przez pola dojść do głównego traktu kolumnady. Z powrotem tak samo. Legalny wstęp to 25 SYP. Potem wróćcie do głównej drogi i łapcie “stopa” lub mikrobus do Suqaylibiyyeh, a dalej to już wiadomo.

Damaszek i okolice

Stolica Syrii zasługuje na większą uwagę, dlatego myślę, że powinno się tu zabawić co najmniej tydzień. Pozwoli to na dość dokładne poznanie miasta, załatwienie różnych formalności, spokojne zwiedzenie zabytków i okolic oraz dokonanie przemyślanych zakupów po rozsądnych cenach.

Nocleg

Z tanim noclegiem wbrew pozornej obfitości hotelików nie jest tak prosto. Większość hotelików, jakie należy brać po uwagę, znajduje się w uliczkach pomiędzy Martyr’s Square a Cytadelą. Jest ich tu bardzo dużo, ale w większości można usłyszeć, że brak wolnych miejsc. Część z nich to po prostu burdele, może więc dlatego niechętnie przyjmują normalnych turystów. Cena 150 SYP za łóżko w Damaszku to absolutne minimum. Po długich poszukiwaniach zatrzymałem się w hotelu Basha (od Martyr’s Square idąc Jamhuriyyeh Av. pierwsza przecznica w prawo), gdzie za tę cenę dostałem łóżko w pokoju 4–osobowym i możliwość korzystania z prysznica. W pokoju ciągle zmieniające się zagraniczne towarzystwo (Sudan, Iran, Turcja), ale hotelik był na tyle sympatyczny, że nie zamierzałem zmienić go na inny. Oczywiście można było bez najmniejszych obaw pozostawić swój bagaż w pokoju. Polecany w LP hotel Salam przeszedł już do średniej kategorii cenowej, więc szkoda drogi. Pod koniec pobytu w Syrii otrzymałem namiar na świetny hotel w Damaszku, o którym słyszałem już wcześniej od dwóch spotkanych Czechów – hotel al–Rabie, stylizowany na arabski dom z ogrodem za jedyne 150 SYP (od Martyr’s Square najkrótszą drogą obok ambasady Iranu do Choukri Kouwatli Av., potem skręcacie w prawo, idziecie tą ulicą i skręcacie w pierwszą w lewo). W stolicy naturalnie nie ma problemu z wyżywieniem. W okolicy Martyr’s Square jest mnóstwo barów z tanim falafelem.

Formalności

Ambasada RP znajduje się tuż obok Parku Zenobii – wejście od przecznicy Umar bu Abdel Aziz St., czynna od 10.00, tel:3336010. Zostałem tam bardzo miło przyjęty. Jeśli zamierzacie pozostać w Syrii dłużej niż 15 dni, należy przedłużyć wizę, która jest ważna tylko przez ten okres. Trzeba dokonać tego w ciągu ostatnich dni trwania ważności wizy, bowiem od tego dnia będzie się liczyło przedłużenie udzielane zwykle jednorazowo na 2 tyg. Wizę można przedłużać kilkakrotnie. Wszystkie formalności odbywają się w Urzędzie Imigracyjnym położonym za głównym dworcem Karnaku przy Palestine Av., za dużym budynkiem z napisem SANA. Procedura zabiera trochę czasu i nerwów. Należy udać się na drugie piętro, tam w dużej sali odebrać od właściwego urzędnika 4 formularze po francusku, wypełnić je, zapłacić 25 SYP i oddać 3 zdjęcia, wyjść z budynku i po prawej stronie za gmachem w małym kiosku kupić znaczek skarbowy za 3 SYP, wrócić ze znaczkiem i oddać go urzędnikowi, pójść na piętro wyżej z formularzami do samego szefa, który postawi na nich swoje parafki, oddać je urzędnikowi razem z paszportem i zaczekać do jutra, kiedy to około południa dokumenty te będą do odebrania.

Komunikacja

W Damaszku znajdują się dwa główne dworce autobusowe, nie licząc Karnaku i Poulmana:

1) dworzec obsługujący kierunki północne i wschodnie jest położony ok. 3 km od centrum, za Abbassid Square na Fares al. Khuri St. Odległość jest dość uciążliwa zwłaszcza z plecakiem i w południowym skwarze (chyba, że zafundujecie sobie taksówkę);

2) dworzec obsługujący kierunki południowe ok. 2 km od centrum, na południe z Bab Mousalla Square (al–Yarmuk Sqare).

Po mieście jeżdżą oczywiście jakieś tajemniczo oznakowane autobusy miejskie. Próbowałem nawet, idąc za radą LP, doczekać się na autobus nr1 do Muhajireen, ale szkoda na to czasu. Główny dworzec kolejowy znajduje się tak daleko poza centrum, że nie ma go nawet na dość rozległym planie miasta rozdawanym w biurach turystycznych. Znajdująca się w centrum nieopodal poczty głównej stacja kolejowa Hejaz oferuje jedynie kursy na południe do Der’a (autobus jest szybszy i tańszy) oraz tzw. “Zabadani Flyer” do Zabadani w pt.–sob.–niedz. o 9.00, za 15 SYP.

Zwiedzanie

Stare miasto ma charakterystyczny, jajowaty układ, otoczone jest dookoła murem. Można pokusić się i obejść je dookoła, ale tylko w niewielu miejscach da się zauważyć miejski mur, a raczej jego resztki. Samo stare miasto to kilka ważniejszych uliczek, Via Recta i plątanina wąskich, labiryntowatych przejść mieszczących w sobie niezliczone małe warsztaciki i mniej okazałe sklepiki. Bramy miejskie nie są zbyt okazałe. Na uwagę zasługują Bab Kisan, Bab Sharqi i ewentualnie Bab as–Saghir. W centrum starego miasta znajduje się wiele interesujących zabytków.

Meczet Omayadów to najważniejszy i najpiękniejszy zabytek w Damaszku. Wejście dla turystów znajduje się od północnej strony, wstęp 10 SYP dla wszystkich. Bilet upoważnia do zwiedzenia mauzoleum Saladina znajdującego się niedaleko wejścia turystycznego. Oczywiście należy się stosownie ubrać. Proponuję odwiedzić meczet dwukrotnie: raz w ciągu dnia (możliwe jest nawet przyglądanie się głównym uroczystością piątkowym), a drugi raz po zmroku, gdy jego dziedziniec jest przepięknie oświetlony. Przed wejściem do meczetu stoją resztki świątyni Jowisza w postaci kilku kolumn, a zaraz za nimi, po lewej stronie, jest sklepik, do którego można wejść i z tarasu na piętrze robić efektowne zdjęcia oświetlonego meczetu w nocy.

Suki a–al–Hamadiyyeh to najważniejszy z suków. Już przy wejściu zostaje się zaatakowanym przez różnego rodzaju naganiaczy. Generalnie jest tu drogo, jeśli liczycie się z każdym groszem, lepiej jest poszperać w zaułkach lub nawet na Via Recta. Na suku znajdują się dwie lodziarnie gdzie za 25 SYP dostaje się porcję przepysznych lodów obsypanych pistacjami, a do tego wodę w nieograniczonej ilości. Idąc do końca suku dochodzimy do Meczetu Omayadów, skręcamy w prawo i uliczką pełną jubilerów, a dalej kramów z przyprawami, dochodzimy do następnego suku Madhat Pasha, który wraz z al–Hamadiyyeh ogranicza ogromną plątaninę uliczek obładowanych towarami przeróżnej maści. Przedłużeniem Madhat Pasha jest Via Recta – słynna biblijna ulica, na której znajduje się wiele sklepików oferujących inkrustowane pudełka, naczyńka i inne tego typu wyroby (czasem nawet po rozsądnych cenach). Ulicą tą dochodzimy do Bab Sharqi. Przed bramą skręcając w lewo wąską uliczką można dojść do kaplicy Ananiasza znajdującej się w starej piwnicy jego domu – wstęp wolny (9.00–13.00, 16.00–19.00 z wyjątkiem wtorków). Przy uliczce są także liczne interesujące sklepiki i prawdziwy klub jazzowy!

Kaplica św.Pawła, znajdująca się w Bab Kisan (wewnątrz niespodziewany, miły, polski akcent).

Medersy al–Adiliyya i az–Zahiriyya. Wchodząc do starego miasta nie przez suk al–Hamadiyyeh, ale wąską uliczką nad rzeką Barada po lewej stronie cytadeli, którą przy okazji można obejrzeć, ale tylko z zewnątrz, dochodzimy do uliczki biegnącej równolegle do suku. Idąc nią dalej miniemy po lewej stronie obie medresy. Czynne jedynie w dni powszednie. Wstęp wolny ale kręcący się tu człowiek prosi o napiwek. Obie mogą być dość interesujące choćby ze względu na fakt, iż obie są w czynnym użyciu jako szkoła i biblioteka, a poza tym są tu ciekawe grobowce.

Pałac Azem znajduje się na końcu bocznej uliczki odchodzącej od ulicy łączącej Meczet Omayadów z Via Recta (Hassan Khamat Bzouriyeh). Wstęp 15 SYP. Muzeum jest dość fajne, szczególnie interesująco wyglądają dawne łaźnie i ubikacje.

W Damaszku znajdują się trzy muzea, które należałoby zwiedzić:

a) Muzeum Nauki i Medycyny na starym mieście niedaleko pałacu Azem – dla ludzi o zainteresowaniach medycznych może być to gratka – 10 SYP.

b) Muzeum Armii – swoista placówka propagandowa mieszcząca w swych zbiorach olbrzymie ilości pistoletów, karabinów oraz zdezelowanych dział, pojazdów opancerzonych, a nawet samolotów oraz liczne zdjęcia ukazujące konflikt syryjsko–izraelski w odpowiednim świetle (naturalnie z wyeksponowanymi zasługami samego Hafeza el–Assada). Wstęp tylko 5 SYP. Tuż obok muzeum widoczne są minarety meczetu Takiyyeh as–Sulaymaniyyeh do którego oczywiście można wejść. Najlepszy widok na sam meczet, a ściślej na dach i minarety, rozciąga się z terenu Muzeum Narodowego. Między meczetem a Muzeum Wojskowym biegnie krótka uliczka – tzw. Artisanat Handicraft Market – dobre miejsce na zakupy.

c) Muzeum Narodowe – ogromny, pełen turystów gmach z ekspozycją obejmującą wszystko, co w Syrii odkryto i wykopano. Poziom prezentacji jest niezły, sale są dość przestronne i eksponaty dokładnie opisane po angielsku. Gdybyście chcieli przyjrzeć się dokładnie każdemu eksponatowi, to trzeba by na zwiedzanie poświęcić co najmniej pół dnia. Na dziedzińcu zbiór nieco już podniszczonych starożytnych posągów. Wstęp 25 SYP. Przy wejściu należy zostawić bagaże i aparaty (dostaje się na nie numerek), ale praktycznie można przemycić aparat i zrobić kilka zdjęć (ale taktownie).

Kręcąc się po Damaszku, bądź co bądź wielkim mieście, trudno uwierzyć, że leży ono w oazie na pustyni. Aby się o tym przekonać, a jednocześnie w pełni ocenić wielkość miasta, polecam spacer na Jbel Qasyn – kierować się od centrum na widoczną antenę TV. Podejście pod górę powyżej ostatnich zabudowań nie powinno trwać dłużej niż 1,5 godz. Dalej teren jest już ściśle strzeżony – no cóż – rezydencja Assada, więc na sam szczyt i tak się nie da wejść. Ale widok jest wspaniały.

Okolice Damaszku

Maalula – praktycznie jedyna wioska w Syrii spośród tych, jakie widziałem, którą z czystym sumieniem można określić jako malowniczą. Jedna z trzech wiosek na świecie, gdzie mówi się po aramejsku. Nad wioską przytuloną do skały góruje Konwent św.Tekli z cudownym źródełkiem.

Wychodząc z klasztoru i kierując się na prawo, dochodzimy do najbardziej niezwykłej osobliwości przyrodniczej Syrii – wyżłobionego przez wodę, krętego, wąskiego wąwozu wijącego się na długości prawie jednego kilometra. Po wyjściu z wąwozu z drugiej strony, kierując się na lewo, dochodzimy do klasztoru św.Sergiusza. Obecnie jest w remoncie, ale usłużny mnich otwiera go zainteresowanym. W środku na honorowym miejscu są dwie ikony podarowane klasztorowi przez gen. Andersa. Idąc dalej w dół od klasztoru, dochodzimy do drogi, którą wracamy do wioski, mijając interesujące formy skalne i grotę z przystawioną do niej długą drabiną.

Mikrobusy i autobusy z Damaszku do Maaluli kursują dość regularnie, ale z osobnego dworca przy an–Nassirah Av. Przed stadionem Abbassid, ok. 1godz. jazdy, wysiada się w centrum wioski na skrzyżowaniu. Tam też łapie się coś, aby wrócić.

Bosra – co prawda trudno zaliczyć ją do okolic Damaszku, tym niemniej najłatwiej jest zwiedzić tę miejscowość robiąc jednodniowy wypad ze stolicy. Z dworca południowego autobusem do Der’a (2 godz.), tam szybka przesiadka na dworcu i autobusem do Bosry (1 godz.). Autobus okrąża cytadelę ze wszystkich stron, więc można wysiąść gdziekolwiek. Dostępna 9–16.00 zimą i 10–18.00 latem, wstęp 25 SYP. Gdy już zwiedzicie imponujący amfiteatr, pójdźcie do wioski. Pośród kolumn i resztek budowli z czarnego bazaltu mieszkają ludzie, a cały teren jest obiektem wykopalisk, które z roku na rok przynoszą nowe odkrycia. Kręcąc się po wiosce znajdziecie ruiny katedry, klasztoru lub meczetu Omara (podobno jednego z najstarszych na świecie). Obok doskonale odrestaurowanych rzymskich łaźni kręci się przemiły starszy człowiek z kluczami do tych zabytków, który rzeczywiście ze szczerego serca, nie żądając nic w zamian, oprowadzał mnie po okolicy przez prawie 1,5 godz., opowiadając dokładnie o wszystkim. Powrót analogiczny lub też można próbować złapać bezpośredni autobus do Damaszku, który podobno jeździ (?) omijając Der’a.

Pustynia i Dolina Eufratu

Palmira – mówi się, że można przyjechać do Syrii tylko po to, aby zobaczyć Palmirę. Ogromna liczba gdzieniegdzie nieźle zachowanych ruin rozłożonych na środku pustyni u brzegu oazy robi duże wrażenie, zwłaszcza o zachodzie słońca. Polecam wspinaczkę na widoczny arabski zamek Qala’at Ibn Maan. Oczywiście można podjechać drezyną, ale po co, skoro na zamek jest nie więcej niż pół godziny drogi. Lepiej przybyć nieco wcześniej, gdyż tuż przed zachodem słońca zwalają się tu autokarami tłumy ludzi i robi się po prostu tłoczno. Za to można się wtedy przemycić za darmo, gdyż co prawda nie ma biletów wstępu, ale jest taki jeden strażnik przed wejściem żądający pieniędzy. Przy zwiedzaniu grobowców również polecam zrobienie tego na własnych nogach, a nie korzystanie z usług drezyn.

Wstęp do wszystkich ruin Palmiry jest bezpłatny z wyjątkiem świątyni Baala (15 SYP) i muzeum archeologicznego znajdującego się tuż za centralnym rondem miasteczka, po prawej stronie (15 SYP; jest tu duży posąg Ateny odkopany przez polskich archeologów). Muzeum Sztuki Tradycyjnej można sobie spokojnie podarować. Na zwiedzenie Palmiry w zupełności starczają dwa dni. Można wtedy spokojnie i dokładnie wszystko obejrzeć i to pod różnym kątem padania promieni słonecznych. Latem już ok.17.00 robi się ciemno, więc jest wtedy czas na powłóczenie się po miasteczku. Tani falafel (10 SYP – dalej od turystycznego centrum) oraz bardzo tanie melony, po 5 SYP za średnią sztukę. W Palmirze jest wiele hotelików. Wychodząc z muzeum na prawo i przechodząc przez ulicę, staniecie przed hotelem, gdzie za 200 SYP można dostać jedynkę (super czysta). Dopiero później dostałem namiary na hotel Afqa gdzie za 200 SYP dostaje się jedynkę z prysznicem i śniadaniem – nie sprawdzałem, ale podobno tak jest (tel:034220386).

Do Palmiry jeżdżą autobusy z północno–wschodniego dworca Damaszku – ok. 3 godz. jazdy w upale, ale częstują wodą. Chcąc wydostać się z Palmiry, można skorzystać z usług KARNAKU, który ma swoje biuro i przystanek naprzeciw muzeum lub też spróbować wydostać się tańszym autobusem. Po wyjściu z muzeum należy skręcić w prawo i na skrzyżowaniu w lewo. Po ok. kilkuset metrach, w bliżej niesprecyzowanym miejscu, ale gdzieś naprzeciwko sklepu, jest przystanek, skąd odjeżdżają autobusy. Rozkładu nie ma, więc można dość długo czekać. Czekałem na autobus do Deir ez–Zur 4 godziny, ale w końcu przyjechał.

Dolina Eufratu

Zobaczenie z bliska Eufratu to już duża satysfakcja. Najprościej dokonać tego będąc w Deir ez–Zur, gdzie Eufrat wygląda rzeczywiście pięknie. Nad brzegiem liczne kawiarenki i deptaki, gdzie do woli można oddać się rozmyślaniom przy szumie płynącej wody. Przejazd z Palmiry trwa ok. 2 godz. – autobus był dość komfortowy, choć wcale nie Karnak. Po wyjściu z dworca autobusowego idźcie w prawo ulicą, aż dojdziecie do małego mostku nad kanałem (na rogu hotel Damas, którego nie polecam). Ale to jeszcze nie Eufrat. Idźcie dalej, a po chwili dojdziecie do porządnego mostu nad porządną rzeką. Za mostem są kawiarenki i jakieś niesamowicie zielone ogrody. Idąc ulicą od dworca, jeszcze przed osiągnięciem mostka miniecie mały placyk ze straganami – w prawo odchodzi ulica równoległa do rzeki. Na niej znajduje się kilka dość obskurnych hoteli, gdzie bardzo trudno stargować coś poniżej 150 SYP za łóżko. I znów jeszcze jeden namiar na hotel do wypróbowania : hotel al–Jamia al–Arabia (Grande Rue, tel: 221371, łóżko za 150 SYP). Samo miasteczko wyraźnie ożywia się po zapadnięciu zmroku. Poznałem tam bardzo sympatycznego taksówkarza (!?) – Mohamed Taha, tel:317589), jeździ 36–letnim Dogem, mówi dobrze po angielsku i zna doskonale dolinę Eufratu. Chociaż wiedział, że nie skorzystam z jego usług, to jednak bardzo mi pomógł zupełnie bezinteresownie.Parajumpers Jakke
Ponieważ byłem sam, to nie opłacało mi się go wynajmować, ale będąc z większą grupą (4–5), może się to okazać jedyną okazją dotarcia do wszystkich interesujących miejsc w dolinie i to w ciągu jednego pełnego dnia (ta reklama to takie moje osobiste podziękowanie). Bilet do Aleppo był wyjątkowo drogi (ale też trasa była jak do tej pory najdłuższa – prawie 5 godz. jazdy). Na szczęście jest to autobus podlegający zrzeszeniu Poulman, więc przyjechał na swój dworzec do Aleppo (ten sam, na który przyjeżdża autobus z Antakii), a nie na dworzec wschodni, skąd jest kawał drogi do centrum. Jeśli chcecie przejechać do Aleppo taniej, to można jechać zwykłymi autobusami przesiadając się w drodze, np. w Raqqa, ale wtedy podróż zajmie wam cały dzień. Z Aleppo pojechałem znów do Hamy, aby się trochę pobyczyć w tym przemiłym mieście, a potem już do domu via Turcja.

Zdaje sobie sprawę, że temat nie został absolutnie wyczerpany, ale moim zamiarem było tylko zasygnalizowanie pewnych spraw i podanie tych informacji, które – jak myślę – mogą w jakiś sposób ułatwić orientację w tym miłym i przyjaznym kraju. Reszta w waszych rękach.

Tabela cen przejazdów

m – mikrobus,

a – autobus

(przypominam oficjalny kurs: 1 USD = 42 SYP)

Aleppo – Dar Taaza  10 SYP – m

Afreen – Aleppo  25 SYP – m

Aleppo – Latakia  40 SYP – a

Latakia – al–Haffah  10 SYP – m

Latakia – Tartus  25 SYP – a

Tartus – Banias  12 SYP – m

Qala’at al Marqab – Banias  10 SYP – m

Tartus – skrz. pod Crac  20 SYP – a

Tartus – Homs  25 SYP – a

Homs – Hama  15 SYP – a

Hama – Damaszek  32 SYP – a

Hama – Suqalibiyyeh  30 SYP – m

Suqalibiyyeh – Afamia  10 SYP – m

Damaszek – Maalula  12 SYP – m, a

Damaszek – Der’a  25 SYP – a

Der’a – Bosra   9 SYP – a

Damaszek – Palmira  75 SYP – a

Palmira – Deir ez–Zur  75 SYP – a

Deir ez–Zur – Aleppo 125 SYP – a

Aleppo – Hama  25 SYP – a


  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u