Kirgizja 2014 – Tomasz Cukiernik

Kraj końskiego łajna (Kirgizja)

W dniach od 18 czerwca do 3 lipca 2014 roku odbyłem dwuosobową podróż do Kirgizji. Bilet tureckich tanich linii lotniczych Pegasus kosztował 1660 zł, a dodatkowo autobus Polski Bus – 140 zł. Łączny koszt całej wyprawy to około 3250 zł/os.

Trasa: Berlin – Istambuł – Biszkek – jezioro Issyk-Köl – Karakol – góry Tian Szan – Pristan – Karakol – Koczkor – jezioro Song-Köl – Koczkor – Biszkek – Dżalalabad – Arslanbob – Dżalalabad – Biszkek – Berlin

18 czerwca 2014

Polski Bus z Katowic do Berlina spóźnił się dwie godziny.

19 czerwca 2014

Lot z Berlina do Istambułu samolotem Boeing 737-800 linii Pegasus – około 3 godziny i 20 minut. Lot z Istambułu do Biszkeku takim samym samolotem – około 4,5 godziny.

20 czerwca 2014

Przylot do Biszkeku na lotnisko Manas w godzinach rannych. Taxi z lotniska na Dworzec Zachodni (około 30 km) – 700 somów, ale podobno można jechać nawet za 400 somów. Następnie taxi do Karakol (ok. 400 km) 1500 somów za dwie osoby – 6 godzin jazdy. Piękna widokowo trasa wzdłuż północnych brzegów jeziora Issyk-Köl.

W Karakol hostel Yak – ul. Gagarina 10, warunki raczej spartańskie, choć tanio – 300 somów za osobę w pokoju 2-osobowym. W biurze CBT kupiłem 3-dniową wycieczkę z przewodnikiem w góry Tian Szan. Kosztowała 8500 somów (ok. 163 USD) za 2 osoby. Popołudniu zwiedzanie Karakol: meczet Dungan, pomnik Lenina, drewniana prawosławna katedra św. Trójcy, rosyjskie domy kolonialne.

W Karakol kantory, gdzie można wymienić waluty czynne do późna.

21 czerwca 2014

Rano przed wyprawą w góry chcieliśmy zjeść śniadanie, ale okazało się, że restauracje otwierane są dopiero o godz. 9. Bazar za to czynny od godz. 8. W hostelu Yak za darmo zostawiliśmy część rzeczy i o godz. 9 przyjechało po nas auto, żeby dowieść do początku szlaku na około 2200 m n.p.m. Naszym przewodnikiem był Dostan Zabirov, 29-letni pół Rosjanin, pół Tatar. Cztery godziny trekkingu przez dolinę Karakol, a następnie ostre 2-godzinne podejście w górę. Obóz nad rzeką Kurgak-Tor na wysokości ok. 3000 m n.p.m.

22 czerwca 2014

Pobudka o godz. 6.30. Wokół namiotu biegają jasnorude wiewiórki z szarym ogonem. Dalej spotykamy marabuty. 3-godzinne podejście do jeziora Ala-Köl leżącego na wysokości 3532 m n.p.m. Po drodze wodospady i szerokie płaty topniejącego śniegu. Dalej 2,5 godziny bardzo ostro w górę, przy sporej ekspozycji aż na przełęcz Ala-Köl (3860 m n.p.m.). Okazało się, że aby zejść z przełęczy, trzeba poruszać się po śniegu na bardzo stromej ścianie. Na szczęście nasz przewodnik miał 30-metrową linę, co bardzo ułatwiło sprawę. Po krótkim odpoczynku na przełęczy zejście początkowo po śniegu, a następnie terenem bardziej płaskim – przez wysokogórskie pastwiska. Wszędzie odchody koni, krów, owiec i innych zwierząt. Dalej robi się bardziej zielono. Przejście przez górską rwącą rzekę Keldeke, a dalej wzdłuż tej rzeki. Po 4,5 godzinach dojście do Altynaraszan, gdzie nocleg w drewnianym domu za 500 somów/os., w tym korzystanie z gorących basenów termalnych. Właściciele proponowali marną kolację i śniadanie (z puszki) po 250 somów, więc zrezygnowaliśmy.

23 czerwca 2014

4,5-godzinne zejście doliną wzdłuż rzeki Araszan. Dalej powrót zarezerwowanym autem do Karakol. W CBT zarezerwowaliśmy guesthouse Culnara – ul. Ubuczeeva 67. 500 somów/os. w pokoju 2-osobowym. Bardzo czysto i dostęp do ciepłego prysznica cały czas. W cenie śniadanie i dostęp do komputera z Internetem. 150 somów za zrobienie prania (pełna pralka).

Obiad w bistro Mustafa.

24 czerwca 2014

Autobus z Karakol do Pristanu nad jeziorem Issy-Köl (ok. 10 km) – 15 somów/os.

Muzeum Przewalskiego – wstęp 30 somów/os.

Plażowanie i kąpiel w jeziorze Issyk-Köl. Wypożyczenie parasola na cały dzień – 150 somów. Do Karakol powrót taxi – 30 somów/os.

25 czerwca 2014

Taxi z guesthouse’u na Dworzec Południowy – 60 somów. Marszrutka do Balykchy wzdłuż południowej strony jeziora Issyk-Köl – 200 somów/os. (ok. 4 godziny). W Balykchy przesiadka na drugą marszrutkę do Korczoru – 150 somów/os. (50 minut). Toaleta na dworcu – 5 somów.

W Korczor geusthouse Tulekeev – 450 somów/os. ze śniadaniem i gorącą wodą.

Wykupienie 3-dniowej wycieczki w góry na koniach nad jezioro Song-Köl. Najtaniej było w biurze Jailoo – 14 450 somów za 2 osoby, w tym 2 noclegi w jurtach, pełne wyżywienie, przewodnik, trzy konie i transport powrotny samochodem.

Banki, gdzie można było wymienić dolary, czynne tylko od godz. 8.30 do godz. 16.

26 czerwca 2014

Marne śniadanie w guesthousie – mleczna papka, stary chleb z dżemem i herbata.

Taxi z miejscowymi i Austriakami do wsi Dżumgal – 250 somów/os. Godzina czekania na ostatniego pasażera. 1,5 godziny jazdy przez góry. Na początku wyprawy dostaliśmy w wiosce bardzo dobry lunch: tłusty krupnik, opiekane ziemniaki, sałatka z pomidorów i ogórków, chrust i świeży chleb z dżemem.

Wyjazd z przewodnikiem – 15-letnim Kalibikiem na trzech koniach. Wędrówka 5 godzin pagórkowanym terenem przez góry, ogromny upał. Po drodze spotkanie z Rosjanami. Popołudniu dojście do jailoo Klemche (jailoo to wysokogórskie letnie pastwisko), gdzie w jurtach mieszka rodzina Kirgizów. Po kolacji pierwszy nocleg w jurcie.

27 czerwca 2014

Poranek w jurcie i po śniadaniu (niedobra mleczna papka) ciężkie przejście na koniach przez przełęcz Jalgyz Karagai na około 3300 m n.p.m. Tam okazało się, że nasz przewodnik jest tu pierwszy raz i nie zna drogi! Na dodatek bardzo słabo mówił po rosyjsku. Po 4 godzinach doszliśmy na lunch do kolejnych jurt (jailoo Jaman Echki) niedaleko jeziora Song-Köl, którego tafla znajduje się na wysokości 3016 m n.p.m. Następnie 2,5 godziny wzdłuż jeziora do jailoo Song-Köl, gdzie zostaliśmy na noc. Nie udało mi się znaleźć samochodu i chętnego kierowcy, który przewiózłby nas przez bezdroża gór do Dżalalabadu.

28 czerwca 2014

Poznanym Austriakom zaproponowałem przejazd wykupionym przez nas samochodem (podział kosztów) do Koczkoru, ale kierowca chciał za to dodatkową opłatę. Po absurdalnej argumentacji, a następnie ostrej kłótni po rosyjsku kierowca niechętnie zgodził się zabrać Austriaków bez dopłaty. W ten sposób 3-dniowa wycieczka była dla nas tańsza o 1500 somów. 2,5 godziny jazdy przez góry starym audi 100 do Koczkoru. Po drodze złapaliśmy gumę, ale kierowca szybko sobie poradził z problemem. W Koczkorze taxi do Biszkeku za 200 somów/os., ale musieliśmy czekać godzinę na jego zapełnienie innymi pasażerami. Marszrutka kosztowała 150 somów + 100 somów za bagaż. W 7-osobowym aucie dodatkowo jechała trójka dzieci. Do Biszkeku jechaliśmy 3 godziny, gdzie zjedliśmy obiad za 270 somów i znaleźliśmy taxi do Dżalalabadu za 1200 somów/os. Mercedes miał przejechane 368 tysięcy km i o dziwo działały mu prawie wszystkie liczniki, co jest niezwykle rzadkie w kirgiskich samochodach. Wyjechaliśmy ok. godz. 16, a w Dżalalabadzie byliśmy o godz. 1 w nocy (prawie 600 km). Opłata za drogę przez góry wynosiła 45 somów. Droga najpierw wiedzie doliną wzdłuż rzeki Kara Balta i Abla aż na przełęcz Tör Aszuk (3586 m n.p.m.), gdzie przejeżdża się 3-kilometrowym tunelem. Potem w dół i na kolejną przełęcz Ala-Bel (3184 m n.p.m.). Dalej objeżdża się sztuczny zbiornik wodny Toktogul i jedzie wzdłuż rzeki Naryn, na której ulokowano wiele hydroelektrowni. Okolice Dżalalabadu to tereny bardziej płaskie. Kierowca podwiózł nas pod hotel Mol-Mol przy ul. Lenina – w komunistycznym stylu, ale wyremontowany. Cena 500 somów/os. w pokoju 2-osobowym z łazienką z ciepłą wodą, TV i balkonem w remoncie.

29 czerwca 2014

Nie można było nigdzie wymienić dolarów, bo był pierwszy dzień Ramadanu i banki były pozamykane, a kantorów brak. Musieliśmy wyciągnąć z bankomatu 3000 somów, by było na hotel i jedzenie.

Pączki z mięsem na ulicy za 10 somów. Bardzo dobry obiad w porządnej restauracji – dużo lokalnego jedzenia i picia – 500 somów za 2 osoby.

Kirgizi, jak tylko widzą aparat fotograficzny, proszą, żeby im robić zdjęcia. Bez żadnych opłat, jak to ma miejsce np. w Ameryce Południowej. Dwie panie z targu zaprosiły nas nawet do domu. W parku w Dżalalabadzie znajduje się wesołe miasteczko – park rozrywki z karuzelami i kolejkami pamiętającymi chyba lata 60. Karuzela – 50 somów za 4 minuty. Wstęp na basen – 150 somów; dzieci taniej. W lokalnej knajpce tańce z Uzbeczkami (Uzbecy to większość w tej części Kirgizji).

30 czerwca 2014

Taxi do Bazar Kurgan – 280 somów (bez dodatkowych pasażerów) – ok. 30 minut. Taxi z Bazar Kurgan do Arslanbob – 400 somów (bez dodatkowych pasażerów) – ok. 1 godzina. W słynącej z sadów orzechowych wiosce Arslanbob spacer do Małego Wodospadu – wstęp 10 somów. Na straganach można kupić chińskie pamiątki. Szaszłyk w przydrożnym barze z chlebem i herbatą – 140 somów/2 os.

Marszrutka z Arslanbob do Bazar Kurgan – 55 somów/os. Przesiadka do Dżalalabadu – 30 somów/os. W Dżalalabadzie taxi z dworca do centrum (bez dodatkowych pasażerów) – 60 somów.

O godz. 18 msza św. z polskim księdzem Adamem Malinowskim, jezuitą, w języku rosyjskim. Ksiądz pokazał nam swoje obserwatorium astronomiczne, a potem zawiózł nas na polski cmentarz wojskowy żołnierzy gen. Władysława Andersa. Następnie pojechaliśmy na górę, skąd można podziwiać panoramę okolicy i gdzie znajduje się sanatorium – ludzie okładają się leczniczym błotem.

Kolacja z baraniną za 450 somów/2 os.

1 lipca 2014

W ciastkarni kupiliśmy pięć dużych słodkich bułek za 150 somów.

Taxi do miejsca, skąd odjeżdżają taxi do Biszkeku – 80 somów. 3-godzinne czekanie na dodatkowych pasażerów do stolicy. Wyjazd ok. godz. 13. Ponad 8 godzin jazdy do Biszkaku. Po drodze tama i elektrownia wodna Kurpsai na rzece Naryn. Kierowca chciał wyłudzić dodatkową opłatę za dowiezienie do hotelu (groził zostawieniem na dworcu), ale po krótkiej kłótni niezadowolony dowiózł nas tam, gdzie chcieliśmy.

Hostel NomaD w Biszkeku – najdroższy na trasie, ale najbardziej porządny – 35 USD/pokój 2-osobowy z łazienką, klimatyzacją, TV i wi-fi.

2 lipca 2014

Rano w hotelu kupiliśmy widokówki po 35 somów/szt. (w całej Kirgizji nie było widokówek).

Spacer po Biszkeku: poczta (znaczek do Polski za 30 somów), plac Ala-Too, gdzie oglądaliśmy zmianę warty, parlament Kirgizji, przed którym znajduje się wielki pomnik Lenina, Biały Dom (rezydencja prezydenta), Osz Bazar, gdzie kupiliśmy orzeszki, herbaty i przyprawy.

Wieczorem kirgiska tortilla z wołowina na ulicy za 70 somów.

3 lipca 2014

Recepcjonistka zamówiła nam taxi i o godz. 2 w nocy pojechaliśmy na lotnisko. Na lotnisku foliowanie plecaków – 250 somów/szt. Powrót przez Istambuł i Berlin do Katowic.

Informacje praktyczne:

Przekraczanie granicy

Do Kirgizji Polacy nie potrzebują wiz. Nie ma podatku wylotowego przy opuszczaniu Kirgizji.

Zdrowie

Przy wyjeździe do Kirgizji Sanepid zaleca następujące szczepienia: żółtaczka A i B, dur brzuszny, tężec z błonicą oraz ewentualnie wścieklizna i kleszczowe zapalenie mózgu. Należy pić wyłącznie wodę butelkowaną lub przegotowaną (np. w górach).

Bezpieczeństwo

Kirgizja jest krajem bezpiecznym. Trzeba jednak uważać na wyłudzanie pieniędzy przez taksówkarzy, naciąganie, niewydawanie reszty w sklepach czy restauracjach itp. Podobno zdarzają się wymuszenia łapówek przez policję (szczególnie w Biszkeku), co jednak nam się nie zdarzyło, ale staraliśmy się omijać policjantów, widząc ich z daleka.

Waluty

Nie ma problemów z wymianą pieniędzy. Jednak nie wszędzie są kantory (w Karakol mnóstwo kantorów, a w Koczkor i Dżalalabadzie – brak), które są czynne długo, a banki otwarte są tylko w godzinach 8.30-16.00. Kurs w kantorach i bankach jest podobny. Ja wymieniałem najczęściej po kursie 100 USD = 5200 somów.

Transport

W Kirgizji transport odbywa się głównie marszrutkami (bardzo tanie), które jednak nie wszędzie jeżdżą i taksówkami, które można wziąć całe lub czekać na zapełnienie innymi pasażerami – wtedy jest taniej. Taksówkami jeździ się nawet na takie odległości, jak z Biszkeku do Oszu (ok. 700 km) i jest to wydatek poniżej 100 zł za osobę. Jest mnóstwo stacji benzynowych, a paliwo kosztuje ok. 2-2,5 zł za litr (w zależności od ilości oktan).

Noclegi

Noclegi są bardzo tanie, najtańsze hostele to wydatek 300 somów (17 zł) za łóżko w pokoju 2-osobowym. Wydaje się jednak, że lepszym wyborem są prywatne kwatery (guesthouse), gdzie jest znacznie czyściej i nie ma problemu z ciepłą wodą (ok. 500-600 somów).

Jedzenie

Jedzenie zarówno w restauracjach, jak i na ulicy jest bardzo dobre i tanie. Obiad na dwie osoby w restauracji to wydatek około 200-500 somów (w zależności od standardu knajpki). Polecam: manty (duże pierogi z wołowiną i cebula w środku), różne tłuste zupy najczęściej z makaronem, wołowiną i warzywami, szaszłyki wołowe, baraninę. Ciasto francuskie z mięsem na ciepło sprzedawane na ulicy – 30 somów. Duży chleb okrągły kosztuje 20 somów, arbuz na targu – 50 somów/szt., melon – 70 somów/szt. Duży lód na patyku – 15 somów, lód z automatu – 10 somów.

Woda mineralna 1,5 l kosztuje 25 somów, a 1 l – 20 somów. Warto spróbować Maksyma – to popularny napój o dziwnym smaku z pszenicy, jęczmienia i kukurydzy. Piwo Szachtjorskjie Nasze 0,5 l w sklepie kosztuje 45 somów. Należy raczej unikać tradycyjnego kumysu (sfermentowanego mleka kobyły), bo podobno 90 procent obcokrajowców ma po nim kłopoty żołądkowe.

Komórki i Internet

W Kirgizji poza górskimi szlakami nie ma problemu z telefonami komórkowymi, jednak rozmowy do Polski są bardzo drogie (Plus – 8 zł/min.). Można kupić kartę miejscowego operatora, wtedy jest dużo taniej. W niektórych hostelach i guesthousach jest wi-fi, najczęściej za darmo. Internet w kawiarence – 20 somów/h.

Pogoda i różnica czasu

W drugiej połowie czerwca w miastach temperatura wahała się między ok. 30 a 45 stopni i była raczej ładna pogoda, choć niebo częściowo zachmurzone. W górach pogoda bardzo zmienna, w ciągu dnia dziesięć razy potrafił padać deszcz i na przemian ustępowały chmury. Dużo zimniej – nad ranem na wysokości 3000 m n.p.m. mogło być ok. 5 stopni. Na przełęczy na ok. 3800 m n.p.m. padał grad. Różnica czasu między Polską a Kirgizją wynosi cztery, które należy dodać.

Język

W Kirgizji prawie wszędzie można porozumieć się po rosyjsku (niekiedy może to być trudne wśród pasterzy w górach, którzy znają tylko kirgiski). W miejscach turystycznych niekiedy jest możliwość rozmowy po angielsku, ale nie wszędzie i nie ze wszystkimi.

www.tomaszcukiernik.pl


  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u