Izrael – Jacek Strejch

Jacek Strejch

Z Tel Avivu jedziemy autostradą na północ do Hajfy, portu na wybrzeżu Morza Śródziemnego. Przybijają tu promy z oddalonego o 270 km Cypru. Objeżdżamy masyw górski Karmel. Dojeżdżamy do punktu widokowego z góry na tarasowe ogrody i świątynie bahajów (sekty islamskiej z XIX w). Ogrody są cudownie utrzymane, pełne zieleni, kwiatów i zielonych drzew. Cudowny jest również widok na miasto i port. Zjeżdżamy na dół, zwiedzamy dolną część ogrodów i z bliska podziwiamy świątynię, z kopułą koloru złoto-pomarańczowego. Jedziemy dalej na północ. Widzimy pierwszy znak od stolicy wskazujący miejsce noclegowe. Dojeżdżamy tam po chwili. Jest to pensjonat Nes Amim. Nocleg w pokoju trzyosobowym ze śniadaniem w formie szwedzkiego stołu kosztuje 82 USD.

Rano jedziemy w kierunku Rosh Hanikra tuż przy granicy libańskiej (aktualnie zamkniętej – drut kolczasty, zasieki).

Zjeżdżamy kolejką linowa w dół (38 szekli za bilet w obie strony) i zwiedzamy jaskinie wytworzone przez fale morskie w białym wapiennym klifie. Stacja dolna kolejki i wejście do jaskiń znajduje się w tunelu linii kolejowej do Bejrutu zbudowanej przez Brytyjczyków w 1942 r. Aktualnie zamurowany od strony libańskiej, mieści się w nim kino (ekran wisi na końcu tunelu i wyświetlają film o przyrodzie klifów i historii tunelu).

Następnie jedziemy przez Bikiat Beit Hakerem, obszaru gajów oliwnych. Występują tu oliwki mające nawet 100 lat (o grubych poskręcanych pniach). Następnie przejeżdżamy przez góry Meron porośnięte iglastymi lasami podzwrotnikowymi (sosny, cyprysy, tuje). Dalej droga biegnie wzdłuż doliny Hula, o żyznej ziemi, z licznymi sadami i polami uprawnymi. Dojeżdżamy do klifów Manara. Można dostać się na szczyt kolejką linową lub wjechać drogą przez Tel Hai i wioskę Margaliot. Ze szczytu śliczny widok na doline Hula i góry masywu Hermon oraz wzgórza Golan. Jeden ze szczytów ma czapeczkę śniegu na szczycie.

Zjeżdżamy w dół i jedziemy w kierunku góry Hermon gdzie mieści się ośrodek narciarski. Po drodze odwiedzamy wodospady Banias na rzece Hermon (odnoga Jordanu). Dwie kaskady wodospadu, szersza i węższa spadają z wys. kilku m do wąwozu zacienionego dębami o żołędziach z kolczasta czapeczką. Dalej droga wspina się serpentynami na wysokość 1650 m. n.p.m., gdzie mieści się ośrodek narciarski z licznymi wyciągami krzesełkowymi. Niestety mimo 7 grudnia ,” zero” śniegu na stokach.

Idę na szczyt najwyższego szczytu Izraela Mizpe Shelagim o wys. 2224 m. n.p.m. Na szczycie baza wojskowa, zasieki z drutu kolczastego. Tu zaczyna się strefa zdemilitaryzowana miedzy granicą Izraela i Syrii. Dochodzę do bramy bazy. Żołnierz z karabinem każe mi zawrócić. Po zejściu na dół ruszamy w dalszą drogę mijając jezioro Ram pochodzenia wulkanicznego.

Docieramy do kibucu Ortal, gdzie nocujemy w domku 3 osobowym ze śniadaniem(całkowity koszt 350 szekli, utargowałem z 400 ).

O 8.00 jedziemy w kier. wodospadów Gamla o wys. 51 m. Rezygnujemy jednak z niego, gdyż dojście do niego z parkingu w obie strony zajmie 1,5 h, a nam niestety brak czasu.

Zjeżdżamy krawędzią kanionu z wzgórz Golan w kierunku jeziora Genezaret. Ładny widok na jezioro z drogi. W przeciwnym kierunku widoczne na horyzoncie pokryte śniegiem góry Antylibanu. Na północnym brzegu jeziora Genezaret znajduje się Kafarnaum (ruiny rzymskie) i różowy kościółek ze ślicznymi freskami w środku.

Objeżdżamy jezioro (woda w jeziorze jest słodka) zachodnim brzegiem, następnie jedziemy wzdłuż doliny Jordanu w kier, morza Martwego. Po prawej stronie drogi widać suche pustynne góry a po lewej żyzną dolinę Jordanu z polami uprawnymi.

Na granicy autonomii palestyńskiej wojsko kontroluje samochody ale tylko wyjeżdżające z autonomii. Mijamy Jerycho i dojeżdżamy do morza Martwego o turkusowym kolorze i wysokim stopniu zasolenia – 26%. Nazwa pochodzi stąd że nie istnieje w nim żadna widzialna forma życia poza archibakterią (najstarszym organizmem naszej planety). Ciało leżącego człowieka unosi się na powierzchni, nie tonie. Stojąc pionowo zanurzamy się tylko po pachy. Woda ma gorzki smak. Kamienie na dnie wyglądają jak polane polewą z soli. Pod płytami soli znajduje się czarny oleisty ił mający właściwości lecznicze w chorobach skóry i układu ruchu.

Po krótkiej kąpieli jedziemy do oazy Ein Gedi. Idę szlakiem wzdłuż jednego z kanionów. Po drodzę spotykam Ibeksy, koziorożce o długich łukowato wygiętych rogach. Dalszy szlak prowadzi w kier. wodospadu Hidden, który wąskim strumieniem spada z wys. kilkunastu metrów do głębokiego i wąskiego kanionu. Do parku wchodzę po godzinie 15.00 i po 20 min. marszu spotykam opróżniającą kosze strażniczkę, która próbuje cofnąć mnie z drogi i każe mi opuścić teren rezerwatu, twierdząc że o 16.00 zamykają bramę wejściową. Do nocy jeszcze mam ponad godzinę czasu. Wiem że jak nie dojdę do wodospadu teraz, to nie dojdę nigdy, bo na jutro mamy już inne plany, a nasz czas jest niestety ograniczony Szybko podejmuję decyzję, kilka metrów z powrotem i za zakrętem chowam się za skałę. Strażniczka mija mnie i nie zauważa. Po 2 minutach wychodzę z ukrycia i podążam dalej rozpoczętą trasą, mając park dla siebie. Jeszcze za dnia dochodzę do wodospadu. Nie jestem zawiedziony, warto było tu dotrzeć i nie pozwolić się zawrócić. Szczyty gór oświetlone purpurowym światłem zachodzącego słońca, a szeroka na 2 m i wysoka na 15 m struga wodospadu spada do szerokiego zaledwie na kilka metrów kanionu. U podstawy wodospadu widoczne oczko turkusowej, krystalicznie czystej wody. Nasyciwszy ducha cudownym widokiem, wracam z powrotem. W ostatnim blasku zmierzchu dochodzę do bramy wejściowej i opuszczam teren Parku. Jest cicho, nigdzie nie widać żywego ducha.

Nocleg znajdujemy w schronisku młodzieżowym – 80 USD za pokój 3-osobowy ze śniadaniem. Wczesnym rankiem o 6.15 przy wschodzącym nad jordańskim brzegiem słońcu idę wykąpać się w morzu Martwym. To cudowne przeżycie, unosić się na wodzie obserwując pomarańczową smugę światła, odbijającą się w wodzie.

Po śniadaniu przejazd 17 km do Masady i wjazd kolejką na szczyt (bilet powrotny 61 szekli). Ze szczytu wspaniały widok na morze Martwe i labirynt kanionów między kilkunastometrowej wysokości wzniesieniami o płaskich wierzchołkach i białym kolorze. Ich kolor kontrastuje z ceglastym kolorem otaczających gór. Na płaskim wierzchołku Masady znajdują się ruiny starożytnej twierdzy Zelotów. Od strony zachodniej znajduje się rampa, którą usypali Rzymianie w trakcie oblegania twierdzy w 72 r.n.e. Trwało to kilka miesięcy. Na dzień przed jej zakończeniem Zeloci w liczbie 960, by nie popaść w niewolę, popełnili zbiorowe samobójstwo. Od pozostałych stron płaskowyż Masady opada stromymi ścianami ponad 400m w dół. Od wschodu na dół prowadzi stroma wężowa ścieżka.

Po zwiedzeniu Masady jedziemy dalej na południe wzdłuż brzegu morza Martwego. Mijamy kompleks luksusowych hoteli przy południowej części akwenu. Jeszcze dalej w okolicy biblijnej Sodomy znajduje się skalna iglica (jest to podobno zamieniona w słup soli żona Lota, która nie posłuchała Bożego ostrzeżenia i obejrzała się za siebie, by popatrzyć na zniszczenia Sodomy i Gomory).

Kolejnym etapem wycieczki jest park narodowy Timna, leżący 25 km przed Ejlatem. Zwiedza się go autem, drogi asfaltowe i częściowo szutrowe doprowadzają do najciekawszych miejsc. Wstęp kosztuje 36 szekli od osoby. Na terenie parku znajdują się 2 łuki skalne o kilkumetrowej średnicy prześwitu. Do obu można podejść po klamrach i stalowych drabinkach. Są tam również dwa grzyby skalne o wys. kilku metrów i ceglastym kolorze. 30 minutowy szlak prowadzi do wąskiego kanionu, którego ściany mają różowy kolor. Kanion długi jest na 120m głęboki na 10-15m. Kolejnym punktem są kilkudziesięciometrowej wysokości kolumny Salomona (3 skalne filary). Na koniec dojeżdżamy do małego sztucznego jeziorka, które wygląda jak miraż w tym pustynnym pozbawionym roślinności krajobrazie. Na koniec przejazd do Ejlat i kąpiel w morzu Czerwonym przy piaszczystej plaży w centrum miasta.

Kolejnym etapem jest przejazd przez pustynię Negev do miasteczka Mitzpe Ramon, leżącego na krawędzi gigantycznej kaldery Ramon. Nocujemy w miasteczku w schronisku młodzieżowym za 20 euro od osoby, bez śniadania. Rano o wschodzie słońca idę na brzeg krateru Ramon. Widok Caldery o wschodzie jest wspaniały. Widać jej ogrom i wspaniałą kolorystykę.

Jedziemy w kierunku Jerozolimy przez Hebron. Mijamy kolejne kontrole wojskowe, które sprawdzają szczegółowo Palestyńczyków. Nas jako turystów przepuszczają bez kontroli. Generalnie Izrael przypomina wielkie getto. Wszędzie zasieki, druty kolczaste i budki strażnicze.

Próba wjazdu do Betlejem kończy się niepowodzeniem. Miasto jest zamknięte, odgrodzone murem przecinającym drogę w poprzek.

W końcu dojeżdżamy do Jerozolimy i parkujemy przy bramie damasceńskej. Idąca od niej droga to jeden wielki bazar pełen tłoczących się ludzi. Okrążamy mur zewnętrzny starego miasta i wchodzimy przez bramę zachodnią (Jaffa). Wchodzimy na wieżę Dawida (30 szekli), skąd roztacza się wspaniały widok na starą Jerozolimę z pozłacaną kopułą meczetu skały w centrum. Potem jeszcze wejście na górę oliwną przez stary żydowski cmentarz i wracamy do Tel Aviwu. Jeszcze tylko pożegnalna kąpiel w morzu Śródziemnym na piaszczystej plaży o zachodzie słońca i wracamy przez Budapeszt do szarej grudniowej rzeczywistości południowej części naszej ojczyzny.

Wyjazd trwał 6 dni, w tym czasie przejechaliśmy 1482 km. Za 5 dni wynajmu auta (Hyunday Accent) zapłaciliśmy 225 dolarów. Nocleg w kibucach kosztowały 78-90 zł/os ze śniadaniem. Bilet powrotny z Krakowa przez Budapeszt do Tel Aviwu kosztował 1735 zł.

Wiza do Izraela od Polaków nie jest wymagana.

Ceny żywności wysokie – chleb 4-5 zł, piwo 0,5 litra 6 zł, taxi z lotniska do centrum Tel Aviwu 20 euro w dzień do 35 euro w nocy.

Najłatwiej porozumieć się w języku rosyjskim, w drugiej kolejności po angielsku.


  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u