Birma – Anna Olej

Anna Olej

Wstęp

Ktokolwiek odwiedza Birmę – niezależnie od przekonań – w jakimś stopniu wspiera tamtejszą dyktaturę. Transport, linie lotnicze, hotele, restauracje, sklepy z pamiątkami w większości należą do rządu. Opłaty za zwiedzanie świątyń (uiszczane w dolarach) służą utrzymaniu armii. Ale jednocześnie turystyka pozwala na skromny dochód wielu rodzinom, a także zmniejsza izolację Birmy. Tak więc wybór jak zwiedzać – należy do Ciebie.

Jeśli decydujesz się odwiedzić ten kraj, warto pamiętać o kilku regułach:

  1. Nie rozmawiaj o polityce – jedyne co ryzykujesz, to ewentualną deportację (jeśli swoje poglądy wyznawałeś tajniakowi), natomiast twoi rozmówcy mogą mieć naprawdę poważne kłopoty (więzienie za rozmowę z turystą wciąż jest na porządku dziennym).
  2. O ile to tylko możliwe korzystaj z prywatnych hoteli, zwykłych autobusów, pamiątki kupuj na straganach (są tańsze) – w ten sposób pomagasz lokalnej społeczności, a nie rządowi.
  3. Za wstępy trzeba płacić w dolarach – ale wiele miejsc nie wartych jest opłat, zastanów się co naprawdę chcesz zobaczyć.
  4. Rozmawiaj z innymi turystami – wśród podróżników zwiedzających Birmę trwa swoista moda na omijanie rządowych opłat i nakazów. Podróżników indywidualnych jest tak niewielu, że bardzo łatwo jest nawiązać kontakt.

Wizy

Z uwagi na wojskowy reżim Polska nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych z Birmą. Nie ma zatem na miejscu polskiej ambasady – najbliższa jest w Bangkoku (Ambasada RP Bangkok Sukhumvit Rd, Soi 5 tel 251-88-91(do 3), fax 251-88-95).

Wizę birmańską można wyrobić w Bankgkoku – najlepiej na Khoasan Road w dowolnym biurze podróży – prowizja agenta wynosi ok. 2-3 USD, a zaoszczędza się jeden dzień. Adres ambasady Birmy: 132 Sathon Neua Rd (233-2237, 234-4698).

Ambasada jest czynna 8-12 (składanie wniosków), 14-16.30 (odbiór).

Potrzebne są 3 zdjęcia, 20 USD (płatne w tajlandzkich Bhatach), wiza (na okres 4 tygodni) wydawana jest tego samego dnia – o ile nie ma zamieszek w Rangunie.

Dziennikarze, fotografowie, nauczyciele, studenci to wciąż kategoria turystów, którym wiz się odmawia – zatem w rubryce zawód lepiej ich nie wpisywać i podać dowolne inne (mile widziany jest ‘tour guide’). Należy też pamiętać, że rząd w 1989 roku zmienił wiele nazw i w oficjalnych formularzach należy używać obecnie obowiązujących: Birma – Myanmar, Rangoon – Yangon, Pagan – Bagan.

Przewodniki

Oczywiście do dyspozycji jest Lonely Planet “Myanmar (Burma)”, chociaż 6 edycja z 1996 roku jest potwornie nieaktualna jeśli chodzi o ceny hoteli (w międzyczasie część została sprywatyzowana), natomiast są tam dobre mapy i informacje praktyczne. Dla bardziej zainteresowanych kulturą niż konkretami pozostaje przewodnik Nicolasa Grenwood “Burma” z serii Bradt. Jeśli ktoś chce poznać sytację społeczno-polityczną polecam “Burma – an alternative guide” (do nabycia w Bangkoku), oraz bardziej opisową książkę “Burma behind the mask” – Jan Donkers i Minka Nijhuis.

Jak wjechać

Można do Birmy lecieć przez Singapur (bardzo dobre połączenia oferuje Alitalia) lub przez Bangkok (warto sprawdzić ceny KLM i LOT). Dalej wielkiego wyboru nie ma – póki co drogi lądowe są zamknięte i pozostaje tylko kolejny przelot. Z Bangkoku są codziennie samoloty tajlandzkich i myanmarskich linii lotniczych (cena w obie strony ok. 150 USD). Raz w tygodniu (niedziela) jest połączenie Biman Airways (linie Bangladeszu) za 120 USD.

Pieniądze w Birmie

W Birmie poza USD i FEC (odpowiednik polskich bonów do Pewexu) oficjalnym pieniądzem jest Kyat. Oficjalny kurs utrzymywany od kilku lat to 1 USD = 6 K. Na czarnym rynku wynosi on ok. 1 USD = 350 K (dane ze sycznia 1999). Wszystkie ceny podawane w tym raporcie liczone są oczywiście wg tego drugiego kursu. Ponadto trafiają się stare banknoty (z napisem Burma Bank) – nie miałyśmy kłopotu z ich wydawaniem, ale oficjalnie turystom nie wolno ich posiadać. Ponieważ cyfry birmańskie bardzo się różnią w zapisie od naszych, warto poprosić w hotelu o napisanie liczebników na kartce – ułatwi to targowanie się i ustalenie jaki to właściwie nominał mamy w ręku.

Uwaga:

Po wprowadzeniu normalnej gospodarki rynkowej w przeciągu 24 godzin podane ceny będą nieaktualne! Przed wyjazdem upewnij się w polskim MSZ, jak wygląda aktualna sytuacja w Birmie!

Turystyka indywidualna

Bywa trudna. Ceny autobusów są liczone od stacji początkowej do końcowej. Nawet jeśli chce się przejechać tylko kawałek danej trasy, oficjalnie trzeba zapłacić za całą. Przykładowo trasa Rangun – Mandalay kosztuje 2000 K. Po drodze jest Bago i Mekitila, ale przejazd z Bago do Mekitila (połowa drogi) kosztuje tyle samo co cała trasa! Absurd? Ależ skąd! Nikt nie zapraszał tu turystów, którzy nie mają pieniędzy! Pewnym rozwiązaniem jest możliwość wynajęcia taksówki na 2 tygodnie (cena wywoławcza 200 USD od osoby) – w ten sposób można w miarę szybko wszystko zobaczyć.

Autostop bywa utrudniony, bowiem osobom prywatnym nie wolno zabierać turystów. A ponieważ samochodów i autobusów w Birmie mało, więc trudno się dosiąść w połowie trasy. Samochodem typu pick-up podróżuje do 35 osób! Jeśli ma się dosyć hoteli można próbować szczęścia z biwakowaniem “na dziko” (campingi są tu nieznane), ale zdecydowanie odradzam noclegi w wioskach i u ludzi – nie wolno im udzielać gościny turystom, zatem lepiej nie narażać ich na niebezpieczeństwo.

Na lotnisku – czyli jak przeżyć pierwszy dzień w Rangunie

Każdy turysta przybywający do Birmy oficjalnie powinien wymienić 300 USD na 300 FEC. FEC można płacić za wstępy, hotele, transport. Przy wylocie można je zamienić z powrotem na USD (warto się jednak upewnić, czy nic się nie zmieniło, i czy nie zostaniemy z FECami na pamiątkę). Przy kwocie niższej niż owe 300 USD (wraz z przyjaciółką wymieniałyśmy na nas obie 100 USD) panienka z okienka pobiera ‘prowizję’ 5 USD od osoby (jest to równowartość średniej pensji w Birmie!). Uniknąć wymiany się nie da. Na lotnisku wszystko jest płatne w USD i koszmarnie drogie, więc to ostatnie miejsce, gdzie warto kupować pamiątki lub kartki pocztowe (przy okazji – podobno wszelka korespondencja z Birmy notorycznie ginie, więc ja kartki wysyłałam z Bangkoku).

Z lotniska do miasta nie ma żadnego autobusu (przynajmniej nie dla turystów, ponieważ w okolicy jest wiezienie Insein, a w ogóle to turyści mają zwiedzać, a nie łazić gdzie nie potrzeba), zatem pozostaje taksówka (4 USD). Tanich hoteli jest mało, ale do wyboru jest White House Hotel – Konzaydan Street (10 USD dwójka, 3 USD dormitorium), Garden Hotel – koło Sule Paya w centrum starego Rangunu (8 USD dwójka) oraz Mahabandola Guest House – tuż obok Garden Hotel (6 USD dwójka, 3 USD jedynka). Szok pierwszy – prąd jest limitowany (czyli nie ma go wieczorami), więc ulice nie dość że wyboiste, to i ciemne. W tych warunkach szukanie noclegu w obcym mieście staje się pewnym wyzwaniem.

W cenę hotelu jest prawie zawsze wliczone śniadanie. Oznacza to najczęściej bułkę z dżemem i kawę, więc czasem warto się targować, by zapłacić tego dolara mniej za pokój bez śniadania (pamiętając, że 1 USD to 350 K, zaś obiad w knajpce to wydatek ok. 200-300 K). Sporo osób zna angielski (pozostałość po czasach kolonialnych) – co ułatwia porozumiewanie. Dla ambitnych w Rangunie za 100 K można kupić rozmówki birmańsko-angielskie. Na straganach można też znaleźć telefony – podobno koszt połączenia z Polską (nielimitowany) wynosi 500 K za minutę.

Obok Garden Hotel jest rządowa Informacja Turystyczna – warto się dowiedzieć gdzie aktualnie wolno wjechać, co nie oznacza, że informacja ta jest jakkolwiek wiążąca. Obecnie w Birmie jest tylko kilka miejsc otwartych dla turystów – co oznacza, że wszyscy spotykają się w tych samych miejscach. Do tego dochodzi kilka miast, gdzie po wykupieniu pozwolenia można polecieć samolotem i tylko z przewodnikiem. Wiele dróg jest zamkniętych dla obcych, m.in. z uwagi na liczne obozy pracy przymusowej oraz trwającą od kilku lat pacyfikację wiosek na terenie całej Birmy.

Rangon – Kyaiktiyo (Złota Skała)

Spod Sule Paya autobusem nr 32 lub 34 (kartka z liczebnikami nieodzowna!) na Hsimmalaik Bus Centre. Stamtąd autobus (7.00, 9.00, 12.30, 14.30) w cenie 250 K do Kyaikto i dalej półciężarówka za 50 K do właściwego Kyaiktiyo. Można także pojechać pociągiem (5.00, 8.00 za 7 USD). Na miejscu opłata 6 USD za wstęp. Na samą górę, gdzie jaśnieje owa Złota Skała, można wjechać kolejną półciężarówką (120 K w jedną stronę) lub wejść szlakiem pielgrzymów (ok. 4 godziny marszu, jeśli ma się śpiwór i moskitierę to można przebiwakować w jednej z chat dla pielgrzymów). Noclegi w hotelu na dole ok. 3 USD (od osoby). Na górze ok. 15-20 USD.

Bago

Hotel San Francisco kosztuje 4 USD (dwójka). W mieście warto zobaczyć odpoczywającego Buddę (Shwethalayaung Buddha) – wstęp 2 USD, ale doskonale widać go z głównego holu, wiec można “przysknerzyć”. Pick-up po mieście kosztuje 10 K. Natomiast stacja autobusowa jest zupełnie nie w tym miejscu, co na mapce w Lonely Planet. Bago może być dobrym miejscem na krótką przerwę w podróży pomiędzy Rangunem a Mandalay.

Kalaw

Mekitila-Kalaw, cena pick-up – 200-300 K (zależy od zdolności negocjacyjnych), czas przejazdu 5-6 godzin.

Doskonałe miejsce do krótkiego wypadu w góry – trekingi w Birmie są znacznie tańsze niż w Tajlandii, chociaż, ze względu na ograniczone trasy, wszyscy chodzą po tych samych wioskach.

Idąc w góry na dwudniowy spacer z przewodnikiem można zostawić cały bagaż w hotelu. Dzień kosztuje 4 USD ( w cenę wliczony jest nocleg, wyżywienie i przewodnik). W wioskach już zaczęło się żebranie dzieci – jeśli koniecznie chcesz rozdać długopisy lub upominki, należy je zostawić starszyźnie z wioski, a nie dawać dzieciom. Warto także kupić tutaj pamiątki – jest to konkretna pomoc skrajnie biednym ludziom, dla których turystyka staje się jedynym źródłem utrzymania.

Ponadto w Kalaw jest bardzo malowniczy targ (co pięć dni, wiec trzeba ustalić dokładnie w hotelu, kiedy odbędzie się najbliższy). Nocleg w hotelu Winner (4 USD za dwójkę), ale w okolicy jest sporo hoteli, wiec można pogrymasić.

Inle Lake

Bright hotel 5 USD (dwójka), można się targować do 2 USD za osobę, wstęp na Inle 3 USD, canoe 2-3 h ok. – 400 K, łódka motorowa 1500 K (za łódź). Malownicza okolica oraz piękne jezioro warte są zobaczenia – zwłaszcza podczas kilkugodzinnej wyprawy łodzią. Dla znużonych zabytkami polecam Pancake Kingdom – tak pysznych naleśników z truskawkami (w styczniu!) nie znajdziecie nigdzie! Na ścianie pozostawiłyśmy banknot 100 zł (bez złudzeń, ten z Waryńskim) na pamiątkę.

Uwaga:

Dawno, dawno temu (czyli jakieś 5-6 lat) jezioro Inle słynęło z malowniczego targu na wodzie, który odbywał się co pięć dni. Wciąż jest on reklamowany jako jeden z największych i najbardziej autentycznych w Azji. Tymczasem tego targu już nie ma!!! Nadmiar turystów wyparł łodzie z pomidorami i plackami. Na wodzie jest może pięć “autentycznych” straganów i około pięćdziesiąt łodzi z pamiątkami. Na lądzie proporcje podobne. Do tego ceny pamiątek są tutaj trzy razy droższe niż w Paganie!

Pagan

Do wyboru jest Mandalay-Pagan pociąg nocny – 9 USD lub autobus – 650 K (wyjazd z Mandalay 20:00, na miejscu w Paganie 03:00). Najpierw autobus staje na posterunku przed Paganem (tu trzeba kupić bilet wstępu do Paganu – 10 USD, gdzie wpisane jest twoje imię, nazwisko i numer paszportu), a następnie posterunkowy pyta o wybrany hotel. Autobus zawozi nasze zwłoki do hotelu i kierowca nie ruszy dalej, dopóki nie upewni się, że mamy nocleg.

Zaczęłyśmy od Pan Cherry Guest House (6 USD dwójka ze śniadaniem), ale dużo milej jest w New Park Hotel lub New Heaven (5 USD pokój z klimatyzacją). Natomiast w Nyaung U (czyli miejscowości należącej do Paganu) jest Thante Bakery & Cofee Shop (obok Thante Hotel). Są tu takie atrakcje jak: ciastka (20 K), lody (30 K za kulkę) i doskonałe owocowe oraz mleczne za 100 K. Tego nie wolno przegapić! Ponadto Pagan to doskonałe miejsce na zakupy pamiątek – królują wyroby z laki (doskonałej jakości). Warto trochę pooglądać zanim zacznie się zakupy. Ceny są podawane w USD i Kyat – łatwiej jest targować się w kyatach, bo można uzyskać większe zniżki.

Bryczka 800 K za cały dzień, wynajem rowerów 200 K za dzień (koniecznie trzeba się upewnić, czy są hamulce!).

Mandalay

Autobus (nocny ekspress) Rangun-Mandalay 2000 K. Riksza 500 K (cały dzień jazdy po mieście), taksówka 3000 K.

Noclegi najtaniej oferują ET Guest Huse, Royal Guest House 5 USD (dwójka), AD 1 – 4 USD (dwójka bez śniadania). Z Mandalay można zamówić rozmowę z Polską z Centrum Telekomunikacji (czas oczekiwania od 30 min do 2 godzin). Koszt połączenia 300 K za 3 minuty, potem automatycznie rozmowa jest rozłączona i można zamówić kolejną… Połączenie z hotelu – ok. 4 USD za minutę.

Na dworzec autobusowy trzeba wziąć taksówkę bo jest ok. 20 km za miastem, a po 17:00 w Mandalay nie ma komunikacji miejskiej (!).

Zabytkowy Fort jest beznadziejny (tak twierdzą ci, którzy zapłacili 5 USD za wstęp), widok ze wzgórza Mandalay pozostał dla mnie nieodkryty (3 USD). Kuthodaw Paya o siódmej rano oferuje szansę na wstęp bez opłaty 3 USD, zaś Shwenandaw Kyaung (tradycyjny drewniany klasztor) to wydatek kolejnych 3 USD. Stare miasta wokół Mandalay (tak naprawdę to one są tutaj najbardziej godne uwagi) – kosztują dodatkowe USD. Miłym wyjątkiem jest Amarapura z pięknymi świątyniami oraz malowniczym drewnianym mostem U Bein. Autobus nr 8 Mandalay-Amarapura kosztuje 15 K.

Przykładowe ceny w Birmie

Woda (1l) – 40 K, arbuz – 200 K, ciastko (typu drożdżowe) – 80 K, wino 600 K (butelka), obiad 200-400 K (najczęstsze danie to chicken & noodles, rice & vegetables itd.), tampura vegetables (warzywa zapiekane w cieście) 150 K. Do posiłku w knajpkach jest dodawana bezpłatnie zielona herbata.

Pamiątki

Fajka opiumowa z metalu – 5 USD, marionetka teatralna – 3 USD, rzeźbiony stolik z drewna 7 USD, talerz z laki 1 USD, 3 puzderka z laki 1 USD, drewniana mała rzeźba 2 USD, bluzka z ręcznie tkanego materiału 2 USD.

Dziennie wydawałyśmy około 5-6 USD na osobę (hotele są droższe, ale jedzenie tańsze). Jest to wariant minimum – na wstępy wydałyśmy po 22 USD, na noclegi po 41 USD, na inne wydatki po 70 USD (na trzy tygodnie).

Informacje praktyczne – bardziej ogólne

Kiedy jechać

W pierwszym wolnym momencie! Ale jeśli planujesz wyjazd do Birmy od dawna, to najlepiej wybrać się między listopadem a lutym (mało opadów, upał do zniesienia). Należy omijać sierpień (rocznica niepodległościowego powstania) – turyści nie są wtedy mile widziani.

Zdrowie

Malaria

Jest, ale o ile zastosuje się Autan lub cokolwiek innego odganiającego komary, a po zmroku długie nogawki i rękawy, to jest szansa przeżycia. Podobno komary miastowe malarii nie roznoszą, ale kto je tam wie. Jeśli jedzie się na krótko, to można rozważyć branie leków (z reguły trzeba zacząć ok. 2 tyg. przed wyjazdem). Przy dłuższej wyprawie (ponad 4 miesiące) skutki uboczne mogą być gorsze od samej malarii.

Inne:

Giardia, lambia, ameby, węże, pijawki i sprzedawcy pamiątek mogą przyprawić o zawał, ale nie dajcie się zwariować. Tam też żyją ludzie! Myjcie owoce i ręce przed jedzeniem (w miarę możliwości gotowanym) i pamiętajcie:

jeśli w knajpie jedzą inni biali to znak, że tu nie trują (zbytnio). Jest to niezwykły fenomen – że w każdym mieście da się znaleźć takie miejsce gdzie stołują się wyłącznie biali. Amatorom prawdziwie lokalnej kuchni polecam uliczne restauracje (kuchenka, gar, dwa stoliki i cztery talerze). Mają niepowtarzalny klimat i są doskonałym punktem obserwacyjnym zwykłego życia. Ale pierwszy tydzień pobytu lepiej poświęcić na aklimatyzację kulinarną i nie eksperymentować.

Apteczka

Pamiętając, że surowicę na ukąszenia węży trzeba przechowywać w lodówce, oraz że większość leków źle znosi temperatury i wstrząsy, swoją apteczkę ograniczam do minimum.

Witaminy (po jednej na dzień), Apap (lub cokolwiek innego przeciwbólowego), Salotannal (przeciwbiegunkowy, w tej roli dobre są też banany), bandaż elastyczny (to już powoli ten wiek!), gaza opatrunkowa, plastry (różnej wielkości), krople do oczu, krem z filtrem (dużym!), Bepanten (na oparzenia słoneczne), sól fizjologiczna (na skaleczenia, drobne ukąszenia), Clotrimazolum (na grzybki, można zastąpić cytryną – ale nie zawsze!).

Jeśli ktoś jest uczuleniowcem, to warto zabrać wapno. I oczywiście coś na przeziębienie – bo najczęstszą chorobą, na jaką zapadają podróżnicy jest katar i stan zapalny gardła (ach ta klimatyzacja!)

Co zabrać

Mało! A jeszcze lepiej – mniej! Jeśli możesz wydawać w granicach 4-5 USD dolarów za pokój dwuosobowy to moskitiera, śpiwór, karimata i latarka są zbędne. Chłodno jest tylko w górach (północne rejony Birmy, ale w hotelach dają koce).

Mój zestaw ubrań na 3 miesiące

Spodnie długie i krótkie, 3 bluzki z krótkim rękawem + bluza cieplejsza (na północ), spódnica, bielizna, skarpetki, kapelusz od słońca, apaszka (wielorakiego zastosowania).

Tym razem polar i anorak zostały w Bangkoku (w hotelach można za niewielką opłatą zostawić bagaż na kilka tygodni). W trakcie podróży można także dokupić ubrania, które w Tajlandii są dużo tańsze i ładniejsze niż w Polsce! (Wróciłam z sześcioma sukienkami!)

Pieniądze (po raz drugi)

Pieniądze na bieżące opłaty można trzymać w torebce na wierzchu, natomiast paszport, bilet, karty kredytowe, dolary na resztę podróży warto włożyć do specjalnej wodoszczelnej torebki, którą nosi się pod ubraniem. Testowałam model firmy “Tatanka” – nie przemókł mimo kilkugodzinnej kąpieli w rzece!

Fotografowanie

Bywa, że nasz model nie ma ochoty na zdjęcie – warto to uszanować i nie pchać się z obiektywem na siłę. Z takich zdjęć i tak nic nie wychodzi. Coraz częściej zdarza się także, że fotografowany człowiek prosi o pieniądze – w niczym nie umniejsza to wartości zdjęcia (niektórzy wciąż traktują je jako “komercyjne”, a zatem nieautentyczne, co jest bzdurą). Dla tamtejszych ludzi jest to jedna z niewielu dostępnych im form korzystania z rozwoju turystyki w ich kraju, warto zatem mieć pod ręka drobne na takie opłaty. Często nie chodzi wszak o sumy tylko o gest życzliwości z naszej strony.

Na koniec

Najtrudniej jest podjąć decyzję o wyprawie – potem wszystko się jakoś samo układa… Wiec jeśli naprawdę chcesz jechać, to spakuj plecak i ruszaj w świat spełniać swoje marzenia! Tego co przeżyjesz nikt nigdy ci nie odbierze!


  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u