Turysta w Antarktyce – Kuba Terakowski

Kuba Terakowski

Antarktyda1) jest kontynentem rekordów2).

Tam właśnie znajduje się światowy biegun3) zimna. Na rosyjskiej stacji Wostok średnia temperatura miesiąca najcieplejszego – czyli stycznia – wynosi – 32°C, średnia temperatura w sierpniu – najzimniejszym z miesięcy – przekracza – 68°C, a średnia roczna temperatura wynosi – 55.4°C. Najwyższa temperatura odnotowana na stacji Wostok to – 13.6°C, a najniższa – 89.2°C! Jest to równocześnie najniższa temperatura zarejestrowana do tej pory na kuli ziemskiej. Syberyjski biegun zimna półkuli północnej, ustępuje antarktycznemu o kilkanaście stopni. Przybrzeżne rejony Antarktydy są wyraźnie cieplejsze od wnętrza kontynentu.

Antarktyda, a szczególnie jej obrzeża, to najbardziej wietrzny obszar na kuli ziemskiej. U wybrzeży Ziemi Adeli wiatry wiejąc przez 340 dni w roku, osiągają średnią prędkość 23.5 m/s (ok. 85 km/godz.), przy czym porywy huraganu mogą przekraczać 90 m/s – czyli około 320 km/godz!

Antarktyda jest też kontynentem najwyższym. Jej średnia wysokość wynosi 2040 m n.p.m. Azja, ze średnią wysokością 990 m n.p.m. zajmuje drugie miejsce w tym rankingu. Grubość pokrywy lodowej na siódmym kontynencie waha się od 2000 do 2500 m, w niektórych miejscach przekraczając 4000 m. W lodach Antarktydy uwięzionych jest 90% światowych zapasów słodkiej wody. Stopienie całego antarktycznego lodu spowodowałoby podniesienie poziomu wody we wszystkich morzach i oceanach o około 70 metrów.

Równocześnie Antarktyda jest kontynentem najsuchszym. W głębi lądu suma rocznych opadów waha się między 30, a 50 mm.

W końcu – last but not least – Antarktyda jest też najdroższym kontynentem.

Za udział w turystycznej wycieczce (typu foto-safari) na Lodowy Kontynent zapłacić trzeba przynajmniej kilka tysięcy dolarów. W bogatych krajach tzw. Zachodu, Antarktyda jest od kilku lat4) bardzo modna. Wycieczka na siódmy kontynent, taktownie informując o stanie konta, świadczy o statusie społecznym i nobilituje. Przekrój społeczny turystów na Antarktydzie jest więc specyficzny, a średnia wieku bardzo wysoka. Ponad połowę turystów w tamtym rejonie stanowią osoby, które przekroczyły sześćdziesiąty rok życia.

Większość turystów dociera na Antarktydę statkami. Jednostki obsługujące tamten rejon są zazwyczaj bardzo nowoczesne i komfortowo wyposażone (np. Frontier Spirit, Frontier Cruises, Society Explorer, World Discoverer, Clipper Adventurer, czy Columbus Caravelle). Pracują tam także statki o niższym standardzie, jak np. dzierżawione od Rosji – wraz z rosyjską załogą – Profesor Mołczanow, Kapitan Chlebnikow, Profesor Multanowski, czy Akademik Joffe. Jednostki te z reguły kursują wahadłowo pomiędzy Ameryką Południową, a Antarktydą, nie opuszczając tamtej części świata. Turystyczne rejsy z Europy, czy Stanów Zjednoczonych, jako znacznie kosztowniejsze i czasochłonne, organizowane są bardzo rzadko. Czarterowe loty na Antarktydę oraz turystyczne przeloty ponad kontynentem, oferowane są przez linie lotnicze Argentyny (Aerolineas Argentinas), Chile (Lan Chile oraz Ladeco), Australii (Qantas) i Nowej Zelandii (Air New Zealand). W niektórych stacjach naukowych znajdują się lotniska, zdolne przyjąć niewielkie samoloty pasażerskie lub transportowe. Tak na przykład chilijska stacja Teniente Marsh położona na Wyspie Króla Jerzego w archipelagu Szetlandów Południowych ma niemal regularne połączenie z miejscowością Punta Arenas na kontynencie Ameryki Południowej. Linię tę obsługują samoloty transportowe typu Hercules, które na swój pokład zabierają także pasażerów. Są nimi niemal wyłącznie pracownicy stacji naukowych – zarówno chilijskiej, jak i wielu innych znajdujących się na wyspie (w tym polskiej). Przyloty i odloty samolotu są ściśle uzależnione od warunków atmosferycznych. Na stacji Teniente Marsh znajduje się hotel, w którym pasażerowie, w oczekiwaniu na poprawę pogody niejednokrotnie zmuszeni są do spędzenia wielu dni.

Antarktykę odwiedzają niemal wyłącznie uczestnicy wycieczek organizowanych przez wyspecjalizowane biura turystyczne z Europy Zachodniej, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Japonii czy Australii. Przykładowo, przedstawię wybrane pozycje z oferty dwóch agencji turystycznych, na antarktyczny sezon letni 1998/99.

Aurora Expeditions (Level 1, 37 George St., The Rocks, Sydney, NSW 2000, Australia; tel. (0- 061) (02) 9252 1033; fax. (0- 061) (02) 9252 1373; e. mail: auroraex@world.net):

Rejs jedenastodniowy: Ushuaia (Argentyna, Ziemia Ognista) – Południowe Szetlandy – Półwysep Antarktyczny – Ushuaia:

kabina pokład cena miejsca

trzyosobowa, wspólne sanitariaty główny 3390 USD

dwuosobowa, wspólne sanitariaty główny 4190 USD

dwuosobowa, własne sanitariaty wysoki 4690 USD

mały „apartament” kapitański 5090 USD

„apartament” kapitański 5390 USD

Rejs trzynastodniowy: Puerto Madryn – Falklandy – Południowe Szetlandy – Półwysep Antarktyczny – Ushuaia:

pokład kabina cena miejsca

główny trzyosobowa, wspólne sanitariaty 3690 USD

główny dwuosobowa, wspólne sanitariaty 4590 USD

wysoki dwuosobowa, własne sanitariaty 5190 USD

kapitański mały „apartament” 5590 USD

kapitański „apartament” 5990 USD

Rejs dziewiętnastodniowy: Ushuaia – Falklandy – Południowa Georgia – Południowe Orkady – Południowe Szetlandy – Półwysep Antarktyczny – Ushuaia:

pokład kabina cena miejsca

główny trzyosobowa, wspólne sanitariaty 5890 USD

główny dwuosobowa, wspólne sanitariaty 6990 USD

wysoki dwuosobowa, własne sanitariaty 7990 USD

kapitański mały “apartament” 8790 USD

kapitański “apartament” 9390 USD

W wymienione ceny wliczone jest: zakwaterowanie na statku, pełne wyżywienie w czasie rejsu, wszystkie zejścia na ląd przewidziane w programie wycieczki, obsługa przewodnika, wykłady, projekcje filmów, pokazy przeźroczy, opieka medyczna i opłaty portowe. Odrębny wydatek stanowi natomiast pokrycie wszystkich kosztów poniesionych przez uczestnika wycieczki przed wejściem na pokład statku oraz po jego opuszczeniu (przeloty, przejazdy, zakwaterowanie, wyżywienie, ubezpieczenie, wizy). Tu biuro Aurora Expeditions pozostawia swoim klientom pewną swobodę wyboru. Sugerowane jest wprawdzie zlecenie pracownikowi biura przygotowania całej podróży – od wyjścia z domu, do powrotu. Można jednak indywidualnie dotrzeć na pokład statku. Biuro Aurora Expeditions wynajmuje rosyjską jednostkę Profesor Mołczanow. Na statku tym znajdują się tylko dwie kabiny trzyosobowe (najtańsze), po dwanaście kabin dwuosobowych ze wspólnymi oraz z własnymi sanitariatami, oraz dwa małe i jeden duży “apartament”.

Quark Expeditions (980 Post Road, Darien, CT 06820 USA; tel. (0- 01) (203) 656 0499; fax. (0- 01) (203) 655 6623; e. mail: quarkexpeditions@compuserve.com):

Wycieczka jedenastodniowa: Buenos Aires – Ushuaia – Południowe Szetlandy – Półwysep Antarktyczny – Ushuaia – Buenos Aires: od 3095 USD do 5795 USD (zależnie od standardu kabiny) od osoby, na pokładzie statku Profesor Multanowski oraz od 5495 USD do 8595 USD – na statku Clipper Adventurer.

Wycieczka dwunastodniowa: Buenos Aires – Ushuaia – Falklandy – Południowe Szetlandy – Półwysep Antarktyczny – Ushuaia – Buenos Aires: od 3395 USD do 6395 USD (tylko na pokładzie statku Profesor Multanowski).

Wycieczka dziewiętnastodniowa: Buenos Aires – Ushuaia – Falklandy – Południowa Georgia – Południowe Orkady – Południowe Szetlandy – Półwysep Antarktyczny – Ushuaia – Buenos Aires: od 5895 USD do 9395 USD – na pokładzie statku Profesor Multanowski oraz od 8995 USD do 15095 USD – na statku Clipper Adventurer.

Rejs dwudziestosześciodniowy: Hobart (Tasmania) – Wyspa Macquarie – Antarktyka: Morze Rossa (Cape Adare – Cape Hallet – Dry Valleys – Mc Murdo Sound – Ross Island – Ross Ice Shelf) – Wyspa Campbell – Wyspa Enderby – Hobart: od 10995 USD do 19995 USD (na pokładzie statku Kapitan Chlebnikow).

Rejs dwudziestodziewięciodniowy: Hobart – Wyspa Macquarie – Antarktyka: Morze Rossa (Balleny – Cape Adare – Cape Hallet – Dry Valleys – Mc Murdo Station – Cape Evans – Cape Royds – Ross Island – Ross Ice Shelf ), Morze Amundsena, Morze Bellingshausena – Wyspa Peter – Półwysep Antarktyczny – Południowe Szetlandy – Ushuaia: od 13295 USD do 24595 USD (Kapitan Chlebnikow).

Rejs trzydziestotrzydniowy: Port Elizabeth (RPA) – Wyspa Crozeta – Kerguleny – Wyspa Heard – Antarktyka: Morze Davisa (Mawson Land – Scullin & Murray Monoliths – Cape Darnley – Amery Ice Shelf – Amanda Bay – Larsemann Hills – Vestfold Hills) – Fremantle (Australia): od 14995 USD do 27395 USD (Kapitan Chlebnikow).

W ceny pierwszych trzech wymienionych wycieczek (na statkach: Profesor Multanowski oraz Clipper Adventurer) wliczone są: zakwaterowanie w Buenos Aires (dwuosobowy pokój w hotelu, plus śniadanie) przed rejsem oraz po powrocie, przelot do Ushuaia i z powrotem, zakwaterowanie na statku, wyżywienie w czasie rejsu, zejścia na ląd, wypożyczenie ekwipunku osobistego (kurtka, kamizelka ratunkowa) obsługa przewodnika, wykłady, projekcje filmów, pokazy przeźroczy, opieka medyczna i opłaty portowe. Ceny trzech kolejnych rejsów (na pokładzie statku Kapitan Chlebnikow) zawierają: zakwaterowanie w hotelu (pokój dwuosobowy ze śniadaniem) przed rejsem i po powrocie oraz analogiczny do wymienionego powyżej, pakiet świadczeń w czasie rejsu. Żadne z podanych cen nie uwzględniają kosztów przelotu do miejsca rozpoczęcia wycieczki, ani innych wydatków poniesionych przez uczestników wyprawy przed jej oficjalnym początkiem. Wszystkie statki dzierżawione przez biuro Quark Expeditions dysponują bardzo ograniczoną ilością miejsc w najtańszych kabinach.

Podobne spektrum cen i propozycji, znajdziemy w ofertach większości innych wyspecjalizowanych agencji turystycznych (np. Adventure Associates [e- mail: mail@adventureassociates.com], Heritage Expeditions [hertexp@ibm.net], Mountain Travel Sobek [info@mtsobek.com], Zoe Zegrahm Expeditions [zoe@zeco.com]. Wybitnie atrakcyjna jest na tym tle oferta biura Marine Expeditions. Najtańsze miejsce, w najkrótszej (dziesięciodniowej) antarktycznej wyprawie organizowanej przez tę firmę kosztuje 2995 USD, a w cenę tę wliczony jest już koszt przelotu ze Stanów Zjednoczonych do Ushuaia. Rezygnując z przelotu, można wynegocjować obniżkę ceny o około 600 USD. Jednak indywidualne dotarcie z Polski do Ushuaia jest opłacalne raczej dla osób łączących antarktyczną wycieczkę z innymi planami. Bowiem najtańszy bilet z Warszawy do Ushuaia i z powrotem (Aerolineas Argentinas) kosztuje około 1.300 USD.

Udział w antarktycznej wycieczce należy rezerwować z dużym (nawet rocznym) wyprzedzeniem. Najprostszy i najszybszy sposób na skontaktowanie się z wybranym biurem oferuje poczta elektroniczna. Poprzez e. mail można zamówić katalog, wraz z drukiem zgłoszenia udziału w wycieczce, a także załatwić większość formalności i zdobyć niezbędne informacje. Miejsca w wycieczkach organizowanych przez Marine Expeditions rezerwować można wprost z internetowej strony własnej biura (http://www.maritimeadventures.com/marine.html). Za wycieczkę zapłacić można przelewem, czekiem lub kartą kredytową (zazwyczaj tylko depozyt).

W czasie wycieczki, turyści zwiedzają kolonie pingwinów i fok. Odwiedzają też parę stacji antarktycznych. Na te kilkugodzinne eskapady turyści są przewożeni ze statków na ląd w silnych, motorowych pontonach (potocznie nazywanych Zodiakami), a niekiedy śmigłowcami. Każdej grupie towarzyszy przewodnik. Uczestnicy standardowych wycieczek nie nocują, ani nie spożywają posiłków na lądzie. Wyprawy, których uczestnicy spędzają kilka nocy pod namiotami są istotnie droższe. Odpowiednio więcej zapłacić trzeba za dodatkowe atrakcje (nurkowanie, wycieczki kajakowe, wspinaczka). Udział w ekspedycji lodołamaczem kosztuje ponad 20.000 USD.

Polskie biura podróży w swojej ofercie nie dysponują propozycjami wycieczek turystycznych w rejon Antarktydy. Pod koniec roku 1997, zwróciłem się z prośbą o przygotowanie wycieczki na Antarktykę do kilkunastu krakowskich agencji turystycznych. Zlecenie to przyjęło tylko jedno biuro, które wykorzystując kontakty z wyspecjalizowanymi firmami, podjęło się zorganizować wyjazd turystyczny w rejon siódmego kontynentu. Koszt wycieczki został w tym biurze oszacowany na 5500- 6000 USD. W cenie tej zawarty jest kompletny pakiet usług, czyli: przelot do Ushuaia i z powrotem, około dziesięciodniowy rejs statkiem po Antarktyce Zachodniej, wyżywienie, zakwaterowanie i inne świadczenia.

W roku 1995, w ofercie pewnej katowickiej agencji turystycznej, znalazła się propozycja dołączenia do wyczynowej wyprawy na Mount Vinson. Koszt udziału w ekspedycji oszacowany został na 20 000 USD. Wyprawa ta nie doszła do skutku.

Rezygnacja z usług wyspecjalizowanego biura turystycznego na korzyść indywidualnego przygotowania antarktycznej wycieczki powoduje poważne problemy organizacyjne. Pewną szansę na niezależne dotarcie w rejon Antarktyki stwarzają statki zaopatrujące stacje polarne. Jednostki te dysponują zazwyczaj dość skromną liczbą kabin pasażerskich, o stosunkowo niskim standardzie. Istotną trudność sprawia jednak zarówno rezerwacja miejsca, jak i ustalenie dokładnego harmonogramu rejsu. Trasa, którą pokonuje statek, nie zawsze prowadzi przez najciekawsze rejony, a możliwości zejścia na ląd są bardzo ograniczone.

Odrębny typ wyjazdów na Antarktydę stanowią wyprawy wyczynowe. Wyprawy te można umownie podzielić na polarne, których celem jest przejście określonej trasy na kontynencie oraz alpinistyczne – zmierzające na wybrany szczyt.

Uczestnicy obu typów wypraw wyczynowych trafiają na podobne trudności. Na pierwszym miejscu należy wymienić kolosalne problemy natury organizacyjno- finansowej. Już samo odosobnienie Antarktydy, jej oddalenie od najbliższych “cywilizowanych” okolic powoduje, że dotarcie na siódmy kontynent jest tak kosztowne, iż dla wielu wypraw ten problem stanowić może barierę niemożliwą do pokonania. Kłopoty jednak nie kończą w momencie wylądowania na krawędzi Antarktydy. Natychmiast pojawiają się nowe trudności. Antarktyda stanowi bardzo rozległy (większy od Europy!) obszar w ponad 95% pokryty lodem. Pokonanie tych przestrzeni wraz z całym ekwipunkiem wyprawy może urosnąć do rangi poważnego problemu. Transport lądowy jest bardzo forsowny, powolny i ryzykowny ze względu na liczne szczeliny w powierzchni lodowca. Transport powietrzny z uwagi na wiejące tam wyjątkowo silne wiatry jest przez sporą część roku w ogóle niemożliwy. Na dodatek na Antarktydzie – w odróżnieniu od np. Himalajów – nie istnieje “przemysł” nastawiony na obsługę wypraw, nie ma wiosek żyjących z usług świadczonych kolejnym ekspedycjom, nie spotka się tam ani jednego tragarza skłonnego za odpowiednią opłatą pomóc w transporcie sprzętu, wszak siódmego kontynentu nie zamieszkują tubylcy. Trudno też zbagatelizować wspomniane już cechy klimatu Antarktydy. Podobne warunki panują wprawdzie w szczytowych partiach Himalajów, lecz na Antarktydzie nie ma położonych niżej pogodnych dolin. Na kolejny problem natrafią wyprawy zimowe: noc polarna trwa nieprzerwanie przez blisko pół roku. Jednak ekspedycji zdecydowanej wyruszyć na antarktyczne szczyty, czy biegun południowy, Lodowy Kontynent oferuje także pewne ulgi. W przeciwieństwie do Himalajów nie sposób narzekać tam na brak tlenu, trudności wspinaczkowe są umiarkowane – chociaż silnie zerodowana skała bywa bardzo krucha, dzień polarny trwa niemal pół roku, a wreszcie – co bardzo istotne – nikt nie pobiera olbrzymich opłat za wydanie zezwolenia na poruszanie się po Antarktydzie (podczas gdy pozwolenie na atakowanie Everestu przez Przełęcz Południową kosztuje obecnie 70.000 USD od osoby).

Celem wypraw polarnych jest zazwyczaj pokonanie określonej trasy na powierzchni kontynentu. Dość często podejmowane są próby pieszego przejścia z krawędzi kontynentu do bieguna południowego. Swoich zwolenników mają także ekspedycje transkontynentalne.

Z kolei celem wypraw alpinistycznych jest najczęściej najwyższy szczyt Antarktydy – Mount Vinson (5140, a według innych źródeł 4897 m n.p.m.) w Górach Ellswortha. Pierwszy Polak (Mariola Popińska) stanął na jego wierzchołku dopiero 16 stycznia 1995 roku. Później szczyt Mount Vinson zdobyło jeszcze kilku Polaków: Leszek Cichy, Kuba Jakubczyk, Jacek Jezierski, Marek Kamiński, Janusz Majer (15.01.1998) oraz Anna Czerwińska (16.01.1998). Mount Vinson jest jednym z elementów tzw. “Korony Ziemi”. Zdobycie “Korony Ziemi” – czyli wejście na najwyższe szczyty wszystkich kontynentów – jest ostatnio dość modnym celem wśród alpinistów. Osiągnięcie wierzchołka Mount Vinson nie wymaga specjalnych umiejętności wspinaczkowych. W obliczu trudności, jakie pokonać muszą uczestnicy ekspedycji, można zatem sądzić, iż alpinistyczne wyprawy na ten szczyt są podejmowane głównie w rywalizacji o “Koronę Ziemi”. Potwierdzeniem tego przypuszczenia jest fakt, iż pozostałe pasma górskie na Antarktydzie (np. Góry Królowej Maud, Góry Pensacola, Góry Theron, czy Góry Transantarktyczne) odwiedzane są przez alpinistów sporadycznie.

Antarktyda jest jedynym bezludnym kontynentem. Jej mieszkańcami są wyłącznie pracownicy stacji polarnych. Jednak prawie cała Antarktyda pokryta jest strefą roszczeń terytorialnych kilku państw5). Niekiedy strefy roszczeń pokrywają się ze sobą. Tak np. Półwysep Antarktyczny jest na mapach chilijskich przedstawiany jako fragment terytorium Chile, zaś na mapach argentyńskich stanowi część Argentyny. Dodatkowo, prawa do Półwyspu Antarktycznego zgłasza Wielka Brytania. W związku z roszczeniami, na niektórych stacjach umieszczane są całe rodziny. Na kilku stacjach urodziły się dzieci, które według interpretacji stron konfliktu są równocześnie obywatelami Antarktydy i kraju, z którego pochodzą rodzice. Zgodnie z międzynarodowymi porozumieniami Antarktyda powinna pozostać strefą zdemilitaryzowaną. Jednak duża część stacji naukowych pełni dyskretnie funkcje strategiczne. Eksploatacja obfitych bogactw naturalnych jest obecnie nieopłacalna i niezgodna z konwencjami. Prawo głosu w sprawach Antarktydy mają jednak obecnie tylko państwa należące do Układu Antarktycznego i one też będą decydować o przyszłości siódmego kontynentu. Jednym z warunków przyjęcia do Układu Antarktycznego jest posiadanie przynajmniej jednej stałej (tzn. czynnej cały rok) stacji antarktycznej, zlokalizowanej na południe od 60° szerokości geograficznej południowej.

W rejonie Antarktyki1) działa kilkadziesiąt stacji polarnych, należących do kilkunastu państw6). Polska posiada obecnie dwie stacje antarktyczne: im. Arctowskiego oraz im. Dobrowolskiego. Stacja im. Dobrowolskiego przekazana została nam przez Związek Radziecki w roku 1959. Znajduje się ona w oazie Bungera we wschodniej części Antarktydy – na 66° szerokości geograficznej południowej. Stacja ta działała jedynie w kilku sezonach letnich, nigdy jednak nie pełniąc funkcji bazy stałej. Polska Stacja Antarktyczna im. Henryka Arctowskiego rozpoczęła działalność 26 lutego 1977 roku. Wybudowana została w niespełna miesiąc przez uczestników I Polskiej Wyprawy Antarktycznej PAN. Od chwili otwarcia pracuje nieprzerwanie. W roku 1998 Stacja została gruntownie przebudowana. Zakładając stację działającą przez cały rok Polska spełniła warunek konieczny do przyjęcia w poczet państw Układu Antarktycznego. Polska Stacja Antarktyczna im. Henryka Arctowskiego znajduje się na Wyspie Króla Jerzego w archipelagu Szetlandów Południowych – czyli na 62° szerokości geograficznej południowej. Szetlandy Południowe są łatwo dostępne dla krajów nie posiadających ciężkich lodołamaczy i technologii budowy stacji na kontynencie lub lodowcach szelfowych. Budowa stacji na Wyspie Króla Jerzego pozwoliła sprostać wymaganiom stawianym przez Układ Antarktyczny. Z szansy tej skorzystała nie tylko Polska. Obecnie na Wyspie Króla Jerzego działa osiem stałych stacji polarnych: argentyńska (Jubany), brazylijska (Ferraz), chilijska (Teniente Marsh), chińska (Great Wall), koreańska (King Seyong), polska (Arctowski), rosyjska (Bellingshausen) i urugwajska (Artigas). Na wyspie funkcjonuje też kilka stacji okresowych. W konsekwencji rejon ten jest przeludniony, co grozi poważnymi zmianami w środowisku naturalnym i zakłóceniem funkcjonowania wolnych od lodu obszarów ekosystemu przybrzeżnego. Intensyfikacji antropopresji dodatkowo sprzyja fakt, iż stacje antarktyczne i ich okolice są głównym celem wycieczek turystycznych. Do rozwoju ruchu turystycznego na Antarktydzie przyczyniło się właśnie powstawanie stacji badawczych.

Rozkład ruchu turystycznego jest na Antarktydzie wybitnie nierównomierny. Koncentruje się on przede wszystkim w Antarktyce Zachodniej. Pokryta grubą warstwą lodu powierzchnia kontynentu jest przez turystów odwiedzana dość rzadko. Decyduje o tym zarówno niedostępność oraz surowy klimat, jak i stosunkowo niewielka atrakcyjność turystyczna wewnętrznych obszarów Antarktydy. Niemal cały ruch turystyczny skupia się więc na niewielkich, wolnych od lodu obszarach, położonych na wybrzeżach kontynentu i otaczających wysp. Równocześnie tam właśnie koncentruje się większość antarktycznego życia. Na terenach nie zajętych przez lód rosną dwa najodporniejsze gatunki roślin naczyniowych: śmiałek antarktyczny i goździk antarktyczny, obficie występują też mchy i porosty. Gnieżdżą się tam m. in. pingwiny, skuy, petrele, mewy dominikańskie, kormorany niebieskookie i siewki śnieżne. Na plażach rodzą się foki i uchatki. Cześć tych obszarów objęta jest ochroną. Miejsca te nazywane są w skrócie SSSI (ang. Site of Special Scientific Interest). Bogactwo form życia występujących na przestrzeniach wolnych od lodu oraz ich dostępność decydują o dużej atrakcyjności turystycznej tych miejsc. Rejony te są zatem odwiedzane najchętniej. Powoduje to wywieranie bardzo silnej antropopresji na niewielkie nisze ekologiczne, zajęte przez antarktyczną florę i faunę. Dodatkowo o koncentracji ruchu turystycznego decyduje możliwość zakotwiczenia statku i bezpiecznego zejścia na ląd. Jest to drugi, bardzo istotny czynnik powodujący skupienie ruchu turystycznego na ograniczonym obszarze. Sezon turystyczny trwa w rejonie Antarktyki od grudnia do lutego. Turyści pojawiają się tam wyłącznie w ciągu krótkiego antarktycznego lata. Sezonowość stanowi zatem trzeci ważny czynnik powodujący zagęszczenie ruchu turystycznego. Równocześnie na początku lata wiele gatunków pingwinów przystępuje do lęgów i właśnie w tym okresie nie powinny być niepokojone.

Polska Stacja Antarktyczna im. H. Arctowskiego jest bardzo atrakcyjnie zlokalizowana. W pobliżu znajduje się SSSI nr 8. Jest to efektowny, rozległy obszar, w znacznym stopniu wolny od lodu. Gnieżdżą się tam m. in. pingwiny Adeli, antarktyczne i białobrewe, licznie występują foki, słonie morskie i uchatki, a moreny porastają obficie mchy i porosty. W Zatoce Admiralicji, blisko Stacji są w stanie zakotwiczyć nawet duże statki, a ich pasażerowie mogą bezpiecznie zejść na ląd. Dodatkowo, sama Stacja stanowi kolejną atrakcję turystyczną. Jeszcze w latach osiemdziesiątych w ciągu całego antarktycznego lata w rejon Stacji przypływały dwa- trzy statki turystyczne. Latem 91/92 pojawiło się tam ok. 25 statków turystycznych, z których na ląd zeszło ok. 2500 osób. W sezonie 94/95 Stację i SSSI nr 8 odwiedziło już blisko 10.000 osób. Na większości statków, turyści przed zejściem na ląd są pobieżnie informowani o obowiązujących ich zasadach zachowania na obszarach chronionych. Regularnie jednak odnotowywane są przypadki łamania tych zasad, a kwalifikacje pilotów wycieczek bywają wątpliwe. Do najczęstszych wykroczeń należą: wejścia w głąb kolonii pingwinów, niepokojenie fok oraz poruszanie się poza wyznaczonymi ścieżkami. Pozostawione w gnieździe przez spłoszonego pingwina jajka lub pisklęta szybko zamarzają. Bardzo często też padają łupem skuł. Najbliższa okolica Stacji pokryta jest gęstą siecią ścieżek wydeptanych przez niezdyscyplinowanych turystów. Tymczasem tamtejszy ekosystem jest niezwykle wrażliwy. Łatwo ulega zniszczeniom, a przy tym odnawia się bardzo wolno. Krótki sezon wegetacyjny i ostry klimat ograniczają do minimum tempo regeneracji ekosystemu. Na przylegających do Stacji podmokłych mszarnikach do dziś dobrze widoczne są ślady pojazdu, który przejechał tamtędy w czasie pierwszej wyprawy, czyli w roku 1977. Turyści zobowiązani są zabierać ze sobą na statek wszystkie śmieci. Często jednak, nawet w głębi wyspy zauważyć można poniewierane przez wiatr odpadki. Korzystając z samolotów i szybkich statków, turyści w bardzo krótkim czasie pokonują odległość wielu tysięcy kilometrów, dzielącą ich domy od Antarktyki. Wiąże się to z ryzykiem przenoszenia drobnej fauny, czy flory z innych kontynentów. Zdarzają się turyści, którzy pomimo zaleceń nie korzystają z toalet na Stacji7), a swoje potrzeby fizjologiczne załatwiają w terenie. Powoduje to zmiany populacji drobnoustrojów glebowych. Wycieczki turystyczne zakłócają też tryb funkcjonowania bazy polarnej. Pracownicy stacji zmuszeni są rezygnować z realizacji programu swoich prac, zarówno by udostępnić uczestnikom wycieczek samą bazę, jak i aby chronić środowisko naturalne przed niezdyscyplinowanymi turystami.

Równocześnie sama działalność stacji polarnych ma bardzo istotny wpływ na środowisko naturalne Antarktyki. Stacje są często lokalizowane na przybrzeżnych, wolnych od lodu obszarach. Tereny te są też najchętniej wykorzystywane przez pingwiny i foki. Jednak w konkurencji z człowiekiem organizmy te muszą ustąpić. Budowa i funkcjonowanie stacji polarnych nie tylko sprzyja dewastacji terenu, ale prowadzić może do całkowitego zniszczenia pierwotnego ekosystemu.

Warto też wspomnieć o nowym typie infrastruktury powstającym na Antarktydzie – o bazach turystycznych. Za przykład może służyć stacja Patriot Hills. Jest to placówka komercyjna, zajmująca się obsługą ruchu turystycznego i nie prowadząca badań naukowych. Stacja ta dysponuje własnym lotniskiem, dzięki któremu utrzymuje stałą łączność z Punta Arenas w Chile. Baza Patriot Hills działa od grudnia do lutego.

Uczestnicy wypraw wyczynowych przyczyniają się do zaśmiecania ogromnych połaci kontynentu. Powszechnie praktykowane jest pozbywanie się zużytych lub zbędnych elementów wyposażenia na trasie marszu. Marek Kamiński – pierwszy Polak, który dotarł pieszo do bieguna południowego, przyznaje w wywiadach, iż pozostawił po drodze znaczną część swojego ekwipunku. Wspomina o tym nie tylko bez zażenowania, ale i bez zrozumienia.

Od kilku lat Zakład Biologii Antarktyki Polskiej Akademii Nauk we współpracy z Instytutem Scotta w Cambridge prowadzi badania nad wpływem ruchu turystycznego na środowisko naturalne Antarktyki. Turystyka stanowi obecnie dla Antarktyki jedno z najpoważniejszych zagrożeń.

Od Redakcji

Autor był uczestnikiem XVI Wyprawy Antarktycznej Polskiej Akademii Nauk. Przebywał trzy miesiące w stacji polarnej im Henryka Arctowskiego na Wyspie Króla Jerzego.

Przypisy

1) Antarktyda jest kontynentem. Natomiast Antarktyka obejmuje zasięgiem zarówno samą Antarktydę, jak i otaczające kontynent obszary wodne wraz ze znajdującymi się tam wyspami. Granicę Antarktyki wyznacza strefa konwergencji antarktycznej, w której chłodne wody powierzchniowe opasujące kontynent stykają się z cieplejszymi wodami subantarktycznymi i zanurzają się w nich. Strefa konwergencji antarktycznej stanowi nie tylko granicę pomiędzy masami wód o różnych temperaturach, lecz jest także potężną barierą dla organizmów żywych. Po obu jej stronach żyją gatunki, które nigdy bariery tej nie przekraczają. Strefa konwergencji antarktycznej nie jest stała. Zmienia swój przebieg pod wpływem wiatru, różnic ciśnienia, czy ruchu mas wody w głębi oceanu. Jej maksymalne odchylenie od stanu przeciętnego nie przekracza jednak 2° szerokości geograficznej.

2) Niezależnie od wymienionych w tekście rekordów warto wspomnieć jeszcze iż Antarktyda jest najpóźniej odkrytym kontynentem. Jego brzeg, jako pierwszy spośród ludzi, zobaczył 27 stycznia 1820 roku rosyjski żeglarz Fabian Bellingshausen. Minęło jednak wiele lat zanim pierwszy człowiek stanął na lądzie Antarktydy. Stało się to 23 stycznia 1895 roku. Człowiekiem tym był norweski naukowiec Carsten Borchgrevink. Biegun południowy zdobyła 17 grudnia 1911 norweska wyprawa prowadzona przez Roalda Amundsena. Pierwsza wyprawa transantarktyczna przeszła przez kontynent dopiero latem 1957/58 – czyli blisko pięć lat po zdobyciu Mount Everestu.

3) Na Antarktydzie znajduje się w sumie aż sześć biegunów: wspomniane w tekście bieguny zimna i wiatrów oraz bieguny: geograficzny, niedostępności (w geometrycznym centrum kontynentu), magnetyczny, geomagnetyczny i biegun zórz, gdzie zjawisko zórz polarnych występuje z największym natężeniem.

4) Turyści w rejonie Antarktyki pojawili się dopiero w związku z Międzynarodowym Rokiem Geofizycznym – czyli latem 1957/58. Prowadzone wówczas badania, wraz z popularyzacją wiedzy o Antarktyce, przyczyniły się do wzbudzenia zainteresowania tym rejonem świata. Pierwsze turystyczne rejsy statków pasażerskich w rejon Antarktyki zorganizowane zostały przez Argentynę i Chile. Latem 1957/58 Antarktykę odwiedziło 194 turystów, a rok później – 344. Następnie, aż do roku 1964 trwała przerwa w ruchu turystycznym. W latach 1965- 1968 Antarktykę odwiedzało 50- 150 turystów rocznie, a w latach 1969- 1987 corocznie przybywało w rejon Antarktyki 1000- 1500 osób. Od końca lat osiemdziesiątych notowany jest gwałtowny wzrost liczby turystów, których w sezonie 1991- 1992 było w Antarktyce już ponad 6000.

5) Roszczenia terytorialne do fragmentów Antarktyki zgłaszają: Argentyna, Australia, Chile, Francja, Norwegia, Nowa Zelandia i Wielka Brytania.

6) Na południe od 60° funkcjonują 43 stałe stacje naukowe, należące do 18 państw. Większość z nich zlokalizowana jest na Półwyspie Antarktycznym i leżących blisko niego wyspach oraz na Szetlandach Południowych i Orkadach Południowych. Na obrzeżach kontynentu znajduje się 18 stacji, a w głębi Antarktydy – trzy: Amundsen – Scott i Byrd (obie amerykańskie) oraz Wostok (rosyjska). Do Rosji należy 7 spośród antarktycznych stacji, do Argentyny – 6, do Chile, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii – 4, do Australii i Japonii – 3, do Niemiec – 2, a do Brazylii, Chin, Francji, Indii, Korei Południowej, Nowej Zelandii, Polski, Republiki Południowej Afryki, Urugwaju i Włoch – po 1. Liczba osób pracujących na poszczególnych stacjach jest bardzo różna. Zimą waha się od sześciu- siedmiu osób na niemieckiej stacji Schirmarcher, czy amerykańskiej stacji Palmer do około 130 osób w amerykańskiej bazie Mc Murdo, czy rosyjskiej Mołodiożnaja. Latem na stacji Mc Murdo pracuje czasem ponad 900 osób. Na Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego przebywa zimą najczęściej 15- 20 osób. Najmniej liczna ekipa – 9 osób – zimowała tam w roku 1982, a najliczniejsza – 21 osób – w roku 1979. Największa grupa letnia , licząca 75 osób przebywała na stacji w sezonie 1978/79.

7) Równocześnie nawet zdyscyplinowani turyści są w tym względzie kłopotliwi dla Stacji. Stacja posiada bowiem niewielkie szambo, do którego uchodzą ścieki z kuchni, łazienki i toalet. Szambo, wybierane dotychczas raz na kilka lat, ostatnio napełnia się dużo szybciej, a opróżnianie go w warunkach polarnych nie jest łatwym zadaniem.


  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u