Przez Amerykę – Jacek Strejch

Jacek Strejch

26.06.06r

Wyprawa odbyła się w składzie Jacek Streich i Przemysław Gabryś. Przelot z Krakowa do Toronto z przesiadką w Monachium. Koszt 2800 PLN w obie strony. W Monachium darmowa gazeta „USA Today”, kawa i herbata bez ograniczeń oraz gra „piłkarze” – dobre dla zabicia czasu. Po wylądowaniu wynajmujemy auto Ford Focus. Silnik 2,0 l, rok produkcji 2006 za cenę 1269 CAD za 4 tygodnie. Uwaga na karcie kredytowej potrzebny limit debetu minimum 2500 CAD czyli ponad 7000 PLN. Nocujemy u mojej mamy.

27.06.06r

Zwiedzamy Toronto. Po mieście najlepiej poruszać się metrem (jednorazowy przejazd 2,1 CAD). Wjeżdżamy na CN Tower o wys. 553 m. Jest to najwyższa budowla na świecie. Pierwsza winda wjeżdża na 335 m, gdzie jest szklana podłoga, druga na 445m tzw. Sky Pod, gdzie jest platforma widokowa. Największym wrażeniem jest chodzenie po szklanej podłodze, jakby stąpało się po powietrzu, a pod nogami 335 m z widokiem na chodnik (niesamowite uczucie).

28.06.06r

Wyjeżdżamy do Niagara Falls Kanadyjska część wodospadu Niagara to końska podkowa Horseshoe o długości 1600 m i wys. 56 m. Seledynowe wody rzeki Niagara spadają z uskoku w kształcie podkowy do kanionu szerokości kilkuset metrów. Po przeciwnej stronie kanionu widoczna jest amerykańska część wodospadu składająca się z dwóch kaskad szerszej i wąskiej. Część kanadyjską od amerykańskiej oddziela wyspa kozia (Goat Island). Tunelami można zejść do podstawy wodospadu. Obok wznosi się wieża o wys. 775 stóp (235 m) z której widok wodospadu jest najładniejszy. Wjazd na nią kosztuje11,5 CAD. Obok wieży znajduję się budynek kasyna. Można popłynąć stateczkiem w kierunku kaskady. Przyjemność wątpliwa (ludzie stłoczeni i chlapani wodą) i droga. Obok wodospadu usytuowany jest park rozrywki Maryland. Wstęp 42 CAN, ale warto. Można obejrzeć pływające w basenach biełuchy i orki. Zarówno z zewnątrz jak i pod wodą, przez szyby. Intrygujący jest przejazd najdłuższą w świecie kolejką górską z dwiema podwójnymi pętlami. Po atrakcjach w kolejce górskiej idziemy na wieże. Zabawa polega na tym, ze na każdej ścianie są dwuosobowe fotele, które z pełną prędkością jadą najpierw 50 m w górę, gwałtownie zatrzymują się, chwilę wiszą na górze, a potem gwałtownie spadają w dół zatrzymując się tuż nad ziemią. Przeciążenia są takie, że żołądek podchodzi do gardła. Człowiek czuje się jak kosmonauta albo pilot myśliwca. Po tych niesamowitych wrażeniach artystycznych oglądamy pokaz skoków delfinów w basenie i drogą QEW i Hwy 401 wracamy do Toronto.

29.06.06r

Około 11:00 wyruszamy do Chicago. Jedziemy cały czas Hwy 401 przez London i Windsor na most w Detroit prowadzący do USA. Na granicy każą nam zaparkować auto z kluczykami pozostawionymi w stacyjce i przechodzimy odprawę celną. Przejście graniczne bardziej przypomina Afrykę niż Amerykę Północną, większość pracowników to Murzyni i trzeba czekać w kolejce. Mała krępa ciemnoskóra celniczka poruszająca się jak mucha w smole, pyta gdzie jedziemy. Mówimy że dookoła USA przez góry skaliste. Nie może pojąć tego , że nie do pracy. Sprawę ułatwia nam zaproszenie od znajomego mieszkającego w Chicago. Nie było ono potrzebne w konsulacie USA w Krakowie, tam do uzyskania wizy wystarczyły zdjęcia z Grenlandii. Płacimy 12 USD, opłaty graniczne i do paszportu dostajemy kartkę zezwalającą na 6 miesięczny legalny pobyt na terenie USA. Wjeżdżamy na drogę nr 94 w kierunku Chicago. Po drodze stajemy na stacji benzynowej aby napić się kawy W barze są 3 kraniki i pojemnik z całymi ziarnami kawy. Mamy dość amerykańskiej kawy z ekspresu i postanawiamy napić się prawdziwej parzonej świeżo zmielonej kawy. Podstawiamy plastikowy kubek pod pojemnik z ziarnami i włączamy urządzenie. I tu zaczyna się problem. Kawa sypie się do kubka i wokół niego. Próbujemy nerwowo wyłączyć urządzenie ale nie wiemy jak. Kiedy nam się to udaje kubek mamy w ¾ wypełniony kawą i zasypany nią cały stolik. Próbujemy część przesypać do drugiego kubka i zalać wrzątkiem, ale z 3 kraników płynie kawa z ekspresu a nie wrzątek. Zalewamy kawę kawą i idziemy płacić. Pani w kasie z przerażeniem patrzy na zawartość naszego kubka i stanu stolika. Wylewa kawę do zlewu, nalewa nową z ekspresu, daje ją nam za darmo, bylebyśmy poszli jak najszybciej i najdalej zanim zdewastujemy jej lokal. Po tej przygodzie już bez przeszkód docieramy do Chicago ok. 22:00. Nocujemy u kuzyna kolegi.

30.06.06r

Rano jedziemy zwiedzić downtown i wjeżdżamy na najwyższy budynek Chicago – Sears Tower o wys. 1450 stóp mający 110 pięter i ważący 222540 ton. Jego budowę rozpoczęto w 1970 r. i skończono po 3 latach. Odwiedza go 1,3 mln osób rocznie Wracając chcemy podjechać do AVIS-a bo zaczęła świecić nam kontrolka braku ładowania akumulatora – niedobrze. Nie zdążyliśmy tam dojechać gdy nagle gasną wszystkie kontrolki i auto staje na środku skrzyżowania. Dzwonimy do AVIS-a, opisujemy zaistniałą sytuację i czekamy na pomoc. Blokujemy jeden pas ruchu. Po chwili podjeżdża patrol policji. Kiedy tłumaczymy co się stało i czekamy na odholowanie przez AVIS-a szeryf mówi OK i odjeżdża. W międzyczasie zostajemy odholowani przez pomoc drogową kilkanaście metrów na parking przed Centrum Finansowym. Czekamy dobre 2 godziny zanim przyjeżdża przedstawiciel AVIS-u. Dostajemy Pontiaca G6 GT (silnik 6 – cylindrowy o pojemności 3,5 litra), a naszego Forda zabiera (koszt wynajmu pozostaje ten sam). Robimy jeszcze zakupy w polskim sklepie na drogę i następnego dnia wyruszamy z Chicago w kierunku Badlands.

01.07.06r

Cały dzień jedziemy przez Wisioncin i Minnesotę Hwy nr. 90. Droga monotonna, uwagę zwracają jedynie ciekawe skały parku Mill Bluff, most na potężnej rzece Missisipi i jezioro Fox, położone malowniczo wśród lasów. Pod wieczór zjeżdżamy do parku Blue Mound. Budka już zamknięta, więc wjeżdżamy za darmo. Oglądamy roślinność prerii (trawy, kwiaty, a także opuncje) u stóp ośmiometrowego klifu o ceglasto-brunatnym kolorze. Podziwiamy zachód słońca i jedziemy na nocleg do motelu (pokój dwuosobowy za 43,6 USD – w cenę wliczona poranna kawa i drożdżówka.

02.07.06r

Przemierzamy równiny płd. Dakoty przekraczamy rzekę Missouri i dojeżdżamy do P.N. Badlands (złe ziemie). Zjeżdżamy z Hwy 90 na drogę widokową nr 240 o dł. 40 mil w Cactus Flat, łączy ona obie bramy wjazdowe do parku. Przy bramie wjazdowej do parku za 50 USD kupujemy kartę wstępu do wszystkich amerykańskich parków ważną przez rok. Wjeżdżamy na teren parku, już na pierwszym punkcie widokowym, a będzie ich jeszcze osiem, jesteśmy oczarowani niesamowitym krajobrazem, który ukazuje się przed naszymi oczami. Surowy, skalisty, pozbawiony roślinności krajobraz z strzelistymi, poszarpanymi szczytami i iglicami, oraz kopulastymi wzgórzami z różnokolorowymi poprzecznymi pasami, ukazującymi różne epoki geologiczne – raj dla geologa. Kolory są niesamowite: żółte, purpurowe, kremowe, brązowe, a wszystko to na tle błękitnego nieba z pojedynczymi białymi obłoczkami. Od drogi widokowej odchodzą krótkie szlaki piesze. Najciekawsze z nich to door (drzwi) – prowadzący w bajecznie kolorowy księżycowy krajobraz, gdzie na końcu szlaku znajduje się 2 metrowy skalny grzyb oraz window (okno) prowadzący do widokowego balkonu skalnego. Opuszczamy park i jedziemy do Keystone pod Mount Rushmore w Black Hills. Dojeżdżamy do punktu widokowego o zachodzie słońca. Wjazd na parking kosztuje 8 USD, wstęp na punkt widokowy bezpłatny – jak ustalił kongres USA. Widok na wykute w skale głowy 4 prezydentów (licząc od lewej : Washingtona, Jeffersona, Roosevelta i Lincolna) jest imponujący. Każda z głów od podbródka do czubka głowy mierzy 18 m. Nos Lincolna mierzy 5,5 m, oko szerokie na 3 m. Dzieło to zawdzięczamy rzeźbiarzowi, Gutzonowi Borglumowi, który rozpoczął je w 1927 r. Prace zakończono w 1941 r. Miejsce to zwane było dawniej świątynią demokracji. Jesteśmy tam 3 lipca w dzień poprzedzający święto niepodległości, więc trafiamy na imprezę (taniec indiański plemienia Dakota, odśpiewanie amerykańskiego hymnu narodowego). Nocujemy w motelu za 53 USD za pokój dwuosobowy ze śniadaniem (jedno szerokie łóżko – spokojnie mogą spać wygodnie 2 osoby).

03.07.06r

Objeżdżamy drogi widokowe i 17 milową Iron Mountain Road (4S – 16A) – pokonuje 3 wiszące mosty i 3 jednopasmowe tunele, zaprojektowane tak by stanowić ramy dla pomników Rushmore (mogą to podziwiać podróżujący w kierunku północnym). Przy drodze można spotkać bizony. Drugą drogą widokową jest biegnąca w parku stanowym Custera droga widokowa przez Needles – igły (Hwy 87). Opłata za wjazd 10 USD od auta. Nasza karta za 50 USD obejmuje parku narodowe, stanowych nie. Warto zwrócić uwagę na ucho igielne (Needle’s eye) – szczelinę w jednym ze szczytów o wys. ponad 18 m i szer. 90–120 cm. . Ciekawy jest również spacer szlakiem do igieł Little Devil’s Tower i Cathedral Spires: widok na strzeliste skaliste turnie jest imponujący. Obie drogi łącza się z sobą tworząc pętlę. Po drodze kąpiemy się w małym czystym jeziorku Central Lake. Kolejnym etapem jest wizyta w jaskini kryształowej (sitting bull crystal caverns). Wstęp 8 USD. Schodzi się po prawie pionowych drabinach ok. 100 m w dół. Widoczne są na ścianie kryształy w kształcie ostrosłupów wysokości kilkunastu cm przypominające kolce o kolorze białym, różowym lub przeźroczyste. Bardzo oryginalny i nietypowy jak na jaskinię widok. W jaskini można bez problemów i dodatkowych opłat filmować i robić zdjęcia. Na koniec dnia jedziemy drogą widokową przez kanion Spearfish oglądając po drodze 2 kilkumetrowe wodospady Bridal Veil i Roughlock. Nocujemy u wylotu kanionu w motelu za 55 USD za 2 osoby.

04.07.06r

Rano jedziemy w kierunku Devils Tower (diabelskiej wieży wznoszącej się 264 m ponad okolicę) przypominającej pobrużdżony pień drzewa. Legenda Sjuksów głosi, że powstała, gdy trzy dziewczyny, uciekając przed rozjuszonym niedźwiedziem wskoczyły na duży głaz. Uratował je Bóg sprawiając, że skała zaczęła rosnąć w górę. Bruzdy widniejące na powierzchni skalnej kolumny to ślady pazurów zdesperowanego niedźwiedzia usiłującego wdrapać się na szczyt. Obchodzimy wieżę szlakiem biegnącym dookoła podziwiając jej wszystkie 4 ściany. Następnie jedziemy Hwy 90 dalej na zachód aż do zjazdu na drogę widokową 14A biegnącą przez piękne krajobrazowo góry Big-Horn. Zjeżdżając serpentynami w dół w kierunku rzeki Big-Horn znajdujemy zjazd w prawo na kiepską drogę prowadzącą przez 3 mile serpentynami do wodospadu Five Springs. Jeszcze tylko 15 min spacerku w górę strumienia do kanionu i docieramy do malowniczego ok. 30-40 m wysokości wodospadu. Po krótkiej sesji fotograficznej wracamy do głównej drogi. Nocujemy w motelu w miejscowości Powell za 55 USD.

05.07.06r

Rano jedziemy dalej na zachód. W Cody z Hwy 90 zjeżdżamy na drogę nr 120, a z niej na 296 (droga widokowa biegnąca przez malownicze góry Shoshone). Z niej zjeżdżamy na drogę nr. 212 biegnącą do przełęczy Beartooth na pograniczu stanów Wyoming i Montana leżącą na wysokości 10957 stóp. Widoki są wspaniałe, wokół góry mnóstwo jezior i kolorowych kwiatów. Nasyciwszy ducha urzekającymi krajobrazami wracamy z powrotem drogą 212 w dół i dojeżdżamy do północno-wschodniej bramy parku Yellowstone leżącej na wysokości 2245 m.n.p.m. Jest to najstarszy i największy park w USA. Odwiedza go 3 miliony turystów rocznie. Obszar parku zamyka się w prostokącie o bokach 60 na 50 mil. Położony jest w płn-zach. rogu Wyoming oraz niewielkim fragmencie na terenie stanów Montana i Idaho. Już po przejechaniu kilku kilometrów drogą wzdłuż doliny Lamar, widzimy pasące się wzdłuż drogi stadka bizonów. Pierwszym punktem widokowym jest Tower Fall z widokiem na wodospad Tower i kanion rzeki Yellowstone z kolorowymi ceglasto-żółto-brązowymi ścianami. Przechodząca w pobliżu chmura burzowa z wyładowaniami i świecące za plecami słońce wnoszą dodatkowe doznania do tego cudownego krajobrazu. Czas jechać w dalszą drogę. Jedziemy do gorących źródeł Mammoth. Woda z gorących źródeł utworzyła trawertynowe tarasy koloru białego i pomarańczowo-brązowego z basenami wypełnionymi gorącą wodą. Poprowadzono szlaki spacerowe po obszarze górnych i dolnych tarasów. Najlepszy widok jest z dołu do góry na dolne tarasy. Po zwiedzeniu gorących źródeł jedziemy podziwiać zachód słońca w punkcie widokowym lookout point na Lower Falls (dolny wodospad o wys. 94 m) na rzece Yellowstone. Widok na kanion głęboki na kilkaset metrów o kolorowych żółto-ceglasto-brązowych ścianach ze spadającym z hukiem 94 m wodospadem jest niezapomniany. Widać nieujarzmioną potęgę sił przyrody. Na koniec schodzimy szlakiem kilkadziesiąt metrów w dół do progu dolnego wodospadu by z bliska poczuć jego ogromną potęgę. Nocujemy w aucie (po rozłożeniu siedzeń całkiem wygodnie) z powodu braku miejsc na kempingu.

06.07.06r

Rano oglądamy kanion rzeki Yellowstone z różnych punktów widokowych : Grand View, Inspiration Point, Artis Point. Oglądamy także wodospad górny (Upper Falls) o wys. 33 m i szlakiem wuja Toma schodzimy ponad 350 stóp w dół aby obejrzeć dolny wodospad z dołu. Teraz pora na gorące źródła, fumarole i gejzery. Prawie 40 % wszystkich światowych gejzerów znajduje się na terenie parku Yellowstone. West Thumb Geyser Basin, ze stawami gorącej wody koloru turkusowego i lazurowego z pomarańczową obwódką. Kolor ten nadają wodzie algi w zależności od jej temperatury. W pobliżu jeziora znajduje się również naturalny most skalny – dojście szlakiem ok. 1 godz. z Bridge Bay. Po gorących źródłach jedziemy oglądać gejzery. Trafiamy na erupcję Old Faithful, który wyrzuca wodę na kilkadziesiąt metrów w górę co 40-126 min. Obchodzimy szlakiem obszar górnych gejzerów (Upper geyser basin) oraz leżące w sąsiedztwie Black sand i Biscuit basin z jeziorkami gorącej wody cudownego lazurowego i turkusowego koloru. Kolejne obszary geotermiczne to Midway geyser basin ze słynnym Grand prismatic spring lazurowo-zielonego koloru z brązowo-pomarańczową obwódką oraz Lower geyser basin i leżące dalej Norris geyser basin z największym gejzerem Steambot (wyrzuca wodę na wys. 90 m ale wybucha rzadko i nieregularnie). Nocujemy na kempingu w Madison.

07.07.06r

Na koniec wchodzimy na wzgórze górujące 200-300 m nad Grand prismatic spring. Widok z góry jest niesamowity. Dopiero stąd można w pełnej krasie podziwiać niesamowitą kolorystykę tego stawu gorącej wody. Łącznie w parku Yellowstone spędziliśmy 3 dni. Po południu trzeciego dnia wyjeżdżamy w kierunku P. N. Grad Teton. Przejeżdżamy droga widokową na Signal Hill wzdłuż łańcucha gór i na noc dojeżdżamy do Teton Village, gdzie nocujemy w schronisku młodzieżowym za 62 USD za dwójkę.

08.07.06r

Rano wjeżdżamy gondolą na górę spotkań (Randevous Mountain o wys. 3185 m n.p.m. z pięknym widokiem na góry Grand Teton i dolinę rzeki Wężowej (Snake river). Bilet powrotny kosztuje 21 USD od osoby. Po powrocie na dół jedziemy drogą nr. 191 do Hwy 80 i nią do zjazdu 235na drogę nr 100 w miejscowości Walcott. Dojeżdżamy do Saratogi u podnóża gór Medicine Bow, gdzie nocujemy w motelu za 61,12 USD.

09.07.06r

Rano kąpiel w bezpłatnym basenie z wodą z gorących źródeł o temp 48C (bardzo gorąca, ciężko wytrzymać dłużej niż kilka minut). Po relaksującej kąpieli, prawie jak w saunie jedziemy drogą widokową nr 130 przez góry Mediciene Bow. Niestety jest to jedyny dzień w czasie naszej 32 dniowej wyprawy, kiedy pada deszcz i gęsta mgła otula szczyty gór. W związku z brzydką pogodą popołudnie przeznaczamy na zakupy w Wall-marcie. Jesteśmy zdumieni wyjątkowo niskimi cenami (np. buty trekingowe za 17 USD). Wieczorem przekraczamy bramę wjazdową do parku Rocky Mountain w Estes Park w strugach deszczu i śpimy w aucie na parkingu.

10.07.06r

Rano staje się cud. Świt wita nas błękitnym niebem i wyjątkowo przejrzystym powietrzem. Nie tracąc czasu jedziemy serpentynami przecinającej park drogi nr 34, o długości 30 mil. W najwyższym punkcie droga osiąga wysokość 3713 m n.p.m. na odcinku pomiędzy Lava cliffs a Gove Range. Przechodzimy dwa krótkie szlaki przyrodnicze Tundra Communites Treilhead i Alpine Ridge Trail, ze wspaniałymi widokami. Pierwszy prowadzi do punktu widokowego i maczugowatej skały, drugi opisuje faunę wysokogórskiej tundry i pozwala podziwiać pasące się stada zwierząt z gatunku jeleniowatych. Zjeżdżamy na dół i opuszczamy park przez bramę w Grand Lake. Następnym punktem jest wjazd na Mount Evans drogą widokową (opłata za wjaz10 USD od auta) na wysokość 14264 stóp, gdzie znajduje się parking. Jeszcze tylko dziesięciominutowy spacer dzieli nas od szczytu. Zdążamy tuż przed burzą i podziwiamy cudowne widoki. Na wschodzie wieżowce Denver, na południu wierzchołek Pikes Peak. Podczas zjazdu dopada nas burza, temperatura spada do 1C i zaczyna sypać śnieg. Droga robi się bardzo śliska. Zjeżdżamy powoli kilkaset metrów w dół i ponownie wita nas słońce. Burza jak szybko się pojawiła, tak szybko odeszła (cóż, urok gór). Po dojechaniu do drogi nr 115 kierujemy się na południe w kierunku Colorado Springs. Po drodze doganiamy burzę, o którą otarliśmy się pod szczytem MT. Evans. Niesamowita ulewa z licznymi wyładowaniami, a z tyłu słońce i przed oczami cudowną podwójna tęcza o wyjątkowo wyraźnych, intensywnych kolorach. Tuż przed zachodem słońca wyjeżdżamy spod chmury, by obejrzeć zmierzch nad skałami Ogrodu bogów i szczytem Pikes Peak., wznoszącym się nad miasteczkiem Manitou Springs. Nocujemy w motelu za 38,9 USD za dwójkę (najtańszy motel na trasie).

11.07.06r

Rano jedziemy zwiedzać Ogród Bogów. Najciekawsza jest część centralna parku z masywnymi, ciekawego kształtu skałami, sterczącymi w niebo iglicami oraz skalnymi grzybami koloru ceglasto-pomarańczowego i białego. Spacer wśród skalnych kolosów jest inspirujący. Skały mają różne kształty w zależności od tego z której strony i pod jakim kątem je oglądamy. Równie ciekawym miejscem jest balansująca skała. Wokół części centralnej poprowadzona jest droga tworząca pętle z ruchem jednokierunkowym z parkingami i zatoczkami w miejscach widokowych. Wśród skał poprowadzono szlaki spacerowe. Po nasyceniu oczu cudownymi kształtami i kolorem skał jedziemy autem na szczyt Pikes Peak wys. 14110 stóp(ok. 4300 m). Droga płatna 20 USD od auta. Wjazd i zjazd zajmuje łącznie około 2 godz. Droga wspina się mozolnie serpentynami mijając jezioro. Powyżej 3500 m n.p.m. wyjeżdżamy ponad górną granicę lasu. Droga ma 19 mil długości, w większości asfaltowa, tylko niewielki odcinek jest szutrowy. Na szczycie góry jest parking. Widok we wszystkich kierunkach jest niesamowity. Na północy widać Mount Evans, również czterotysięcznik, a na wschodzie miasto Colorado Springs i wyżej opisane skały Ogrodu Bogów (Garden of the Gods). Wokół szczyty przecudnych gór Skalistych. Na szczyt można również wjechać kolejką szynową za 22 USD w obie strony (czas przejazdu 90 min w jedną stronę). Czas zjeżdżać w dół. W połowie drogi rangersi kontrolują temperaturę tarcz hamulcowych. Dopuszczalne to 300F (ok. 150C). My mamy 624F. Według zleceń powinniśmy zjechać na pobocze na czas 1 godziny, a potem zjechać dalej na dół na najniższym biegu. Powyższą instrukcje dostajemy na kartce w języku polskim, co nas mile zaskoczyło (tylko samochód było napisane przez „u”, ale to drobiazg). Po zjechaniu z drogi widokowej jedziemy do Manitou Springs gdzie mieszczą się ruiny Indian Anasazi u podstawy niewielkiego klifu. Dodatkową atrakcją jest pokaz indiańskich tańców w wykonaniu 3 tancerzy (naprawdę warte zobaczenia).Wstęp 8 USD od osoby. I to już koniec atrakcji regionu Colorado Springs. Jedziemy dalej w kierunku Royal Bridge – mostu wiszącego nad kanionem rzeki Arkansas- wstęp na most kosztuje 21 USD, rezygnujemy z tego idziemy na darmowy punkt widokowy, z którego widać cały kanion i przewieszony nad nim most. Po zrobieniu zdjęć drogą Hwy nr 50, 285 i 17 jedziemy w kierunku Great Sand Dunes N.P. Dojeżdżamy tam wieczorem. Starcza czasu by w ostatnich blaskach gasnącego słońca wejść na jedną z niższych wydm. Obszar wydm zajmuje powierzchnie 30 mil kwadratowych (ok. 48 km 2) u podnóża gór Sangre de Christo. Powstały one w następstwie wiatrów wiejących ze stałego kierunku płd- zach. nanoszących piasek. Na przeszkodzie stoją biegnące południkowo wysokie góry Sangre de Christo i cały piasek nawiewany przez wiatr jest deponowany u ich podnóża, tworząc ponad trzystumetrowe wydmy. Nocujemy na kempingu, który kosztuje 14 USD (cena obejmuje namiot i maksymalnie do 7 osób). Na campingu są porobione place z miejscem na zaparkowanie auta, rozbicie namiotu, ze stolikiem i metalową skrzynką na żywność (ochrona przed niedźwiedziem). Na terenie gór żyją niedźwiedzie i pumy.

12.07.06r

Rano wchodzimy na szczyt najwyższej wydmy o wys. 2649 m n.p.m. wznoszącej się na 300 m powyżej równiny. Są to najwyższe wydmy w USA. Wyjście na szczyt wydmy zajmuje nam godzinę. Widok ze szczytu na wszystkie wydmy i góry Sangre de Christo w tle. Po zaliczeniu wydm wchodzę jeszcze na z niższych szczytów górskich , żeby mieć widok na „morze” wydm poniżej. Widok rewelacyjny, trzeba tylko wchodzić „na dziko” jakieś 300 m w górę, odbijając w lewo do żlebu, po przejściu 30 minut szlakiem prowadzącym do przełęczy Mosca (trzeba uważać na kaktusy). Jedziemy Hwy 17, 122, 285 i 114 do P.N. Black Canyon przez który przepływa rzeka Gunnison. Kanion ma 48 mil długości z czego 14 znajduje się na terenie parku narodowego Widok ciekawy, wart zboczenia z drogi. Objeżdżamy park 6 milową asfaltową drogą widokową prowadzącą do kilkunastu punktów (podchodzi się do nich krótkimi szlakami spacerowymi z parkingów).Największą głębokość 2772 stopy kanion ma w punkcie Warnera. Część punktów zaliczmy o zachodzie słońca, a resztę rano, po noclegu w motelu Montrose za 61 USD.

13.07.06r

Najbardziej ciekawe widoki są w punktach: Cross Fissures View (widok na najwęższe miejsce kanionu) i Painted Wall View (kolorowa ściana północnego brzegu kanionu i ładny widok na płynącą 900 m niżej rzekę Gunnison) Następnie wracamy do drogi 340 i jedziemy do Colorado National Monument 4 mile na zachód od miasta Grand Junction. Przez park prowadzi 23 milowa obwodnica, wzdłuż której znajduje się kilkanaście wspaniałych punktów widokowych. (z nich najpiękniejszy widok na Parade of the Monoliths). Widok na strzelające z dna doliny skalne wieże jest imponujący. A do tego jeszcze ta niesamowita kolorystyka i kształty skał wyraźnie kontrastujące na tle błękitnego nieba. Najbardziej niesamowity jest monolit niepodległości o wysokości 450 stóp, na szczycie którego powiewa amerykańska flaga. Po chwili zadumy nad pięknem i majestatem amerykańskiej przyrody, zjeżdżamy serpentynami w dół w kierunku bramy zachodniej parku. Po przejechaniu przez tunel widzimy balansującą skałę(600 tonowy głaz spoczywający na smukłym skalnym piedestale). Po wyjeździe z parku opuszczamy stan Colorado i wjeżdżamy do Utah. Już przejazd wąwozem wzdłuż rzeki Kolorado drogą 128 koło wież Fischer wzbudza w nas zachwyt, a to dopiero przedsmak czekających nas niesamowitych widoków. Dojeżdżamy do parku Arches i tu już za pierwszym zakrętem biegnącej przez park 20 milowej drogi widokowej opada nam szczęka. Purpurowe w świetle wieczornego słońca skały, strzelające w niebo wieże i igły tworzące postacie i zwierzęta (np. 3 gospodynie, owcza skała). Na sam zachód słońca dojeżdżamy pod okna (północne i południowe) i leżący w ich pobliżu łuk skalny Turret i Double. Po drodze jeszcze słynna balansująca skała, blok skalny o wysokości 15 m utrzymujący się wbrew prawom grawitacji na smukłym 23 metrowym cokole. Nocujemy na kempingu na piasku wśród skał.

14.07.06r

Rano rangerka inkasuje od nas 15 USD za nocleg. Wczesnym rankiem z Devils garden (diabelskiego ogrodu) ruszamy na 11 km szlak wśród skalnych łuków, zataczając pętle. Mijamy łuk krajobrazowy Landscape Arch o imponującej rozpiętości 93 m, kilka mniejszych łuków (Navajo, Partition, Private, Pine Tree ,Tunnel, Skyline) i dochodzimy do leżącego najdalej Double O Arch i ciemnej skalnej wieży zwanej ciemnym aniołem (Dark Angel). Jest gorąco temp. ok. 38C więc wracając ok. południa jesteśmy ledwo żywi (zalecana ilość wody 4 l na osobę dziennie). Jadąc z powrotem w kierunku bramy zaliczamy jeszcze Broken Arch, Sand Dune Arch (dochodzi się do niego piaszczystym wąskim kanionem między stromymi dającymi cień skalnymi ścianami). Na ostatni łuk można się bez problemu wspiąć. Na koniec w morderczym upale (jest 16:00 i ok. 40C) podchodzimy jeszcze do punktu widokowego na wątły łuk (Delicate Arch). I to już koniec przygody z parkiem narodowym Arches. Jedziemy teraz do Canyonlands do Island in the Sky (wyspy na niebie) Jest to płaskowyż wznoszący się kilkaset metrów ponad poziom white rim (warstwy skalnej białego koloru pochodzącej z epoki kredy). Widoki z punktów widokowych na rozległą krainę kanionów są niesamowite, a w dole połyskują rzeki Kolorado i Green. Widoki plątaniny kanionów, kolorowych iglic, monolitów, a zwłaszcza rozległość tego obszaru są niesamowite. Najpiękniejszy widok jest z ostatniego punktu widokowego. Nocujemy w Moab.

15.07.06r

Jedziemy do drugiej części parku Needless (igły). Tym razem zjeżdżamy na dół do poziomu white rim do środka krainy kanionów. Oglądamy od dołu potężne monolity sterczące w niebo niczym rękawiczki dwupalcowe oraz formy skalne w kształcie spiczastych igieł. Inną formą skalną są hoods, mające na szczycie poszerzenie w formie kapelusza, a wszystko to w kolorach purpury, brązu, ochry, żółtym i kremowym (cała paleta barw).Odwiedzamy jeszcze dwa punkty widokowe: Needles overlook i Anticiline overlook. Do drugiego z nich dojazd drogą gruntową-w dole widać płynącą rzekę Kolorado i obok turkusowe baseny, z wody których pozyskuje się sole potasu. Na nocleg dojeżdżamy do Monticello, gdzie nocujemy w motelu za 55 USD.

16.07.06r

Rano jedziemy do Natural Bridges National Monument. W parku są 3 mosty. Prowadzi przez niego dziewięciomilowa asfaltowa droga tworząca pętlę. Największy z nich Sipapu ma ponad 80 m rozpiętości u podstawy i przeszło 60 m wysokości. Następny most przy drodze to Kachina. Wznosi się niemal na tę samą wysokość, ale jest dwa razy grubszy, a u jego podstawy widać piktogramy Indian Anasazi. Trzecim mostem jest Owachomo, najbardziej kruchy. Jego rozpiętość wynosi 55 m, a w najwęższym miejscu ma 2,7 m grubości. Czas ruszyć w dalszą drogę. Wracamy do drogi nr 95 i po kilku kilometrach skręcamy na drogę nr 261. Po dalszych 20 km osiągamy krawędź płaskowyżu. Przed nami kilkaset metrów niżej rozpościera się płaska pustynna równina. Zjeżdżamy ostrymi serpentynami po prawie pionowej ścianie klifu. Po zjechaniu na dół skręcamy w lewo w żwirową drogę prowadzącą do Doliny Bogów. Droga wije się między skalnymi wieżycami i igłami zbudowanymi z piaskowca ceglastego koloru. Po przejechaniu dobrych 20 mil dojeżdżamy do asfaltowej drogi nr 163. Po dalszych kilku kilometrach przejeżdżamy obok skały kształtem przypominającej meksykańskie sombrero – stąd nazwa Meksykański Kapelusz. Jedziemy dalej, na horyzoncie widać wierzchołki skalnych wież doliny pomników. Wjeżdżamy na teren doliny pomników będącej w rękach Indian Navajo. Wstęp 5 dolarów od osoby. Na terenie parku poprowadzona jest żwirowo-piaszczysta droga przejezdna dla zwykłych aut. Najbardziej nierówny jest jej początkowy odcinek. Im dalej wjeżdżamy w park tym droga równiejsza. Mijamy dwie słynne skały w kształcie rękawiczek z jednym palcem zwane mitenki (widok znany z westernów). Nieco dalej znajdują się sterczące w niebo trzy skaliste igły zwane Trzema Siostrami, a naprzeciwko nich Słoniowa Skała, kształtem rzeczywiście przypominająca słonia. W najdalszym punkcie drogi roztacza się widok na piaszczyste pomarańczowe wydmy i sterczący w niebo kilkudziesięciometrowej wysokości wąski pionowy pal zwany Totem Pole. Wracamy do głównej drogi urzeczeni cudownymi widokami doliny pomników. Po dojechaniu do miasteczka Kyenta, wjeżdżamy na drogę nr 160, z niej zjeżdżamy w prawo na drogę 98 biegnącą przez miasteczko Kaibito i dojeżdżamy do Page. Zatrzymujemy się w Page w motelu za 60 USD za pokój dwuosobowy na dwie noce.

17.07.06r

Rano o 10:00 płyniemy stateczkiem po jeziorze Powella do Mostu Tęczowego, największego łuku skalnego na świecie wznoszącego się na wysokość 88 m. Cena wycieczki 114 USD od osoby, ale warta swojej ceny. Trwa ponad 8 godzin, woda jeziora ma cudowny zielonkawy kolor, tworzy istny labirynt kanałów, wśród gór, których skały mają różnorakie kolory – od kremowego, poprzez pomarańczowy, brązowy, żółty do ceglastoczerwonego. Najefektowniejszy jest końcowy odcinek długości około 2 km, kiedy statek płynie wąskim, dziesięciometrowej szerokości kanionem o krętym przebiegu otoczonym pionowymi ścianami skalnymi. Na jego końcu znajduje się przystań, od której prowadzi jednomilowy szlak do tęczowego mostu. W trakcie rejsu załoga zapewnia lunch i nieograniczoną ilość lodowatej lemoniady i gorącej kawy, które znajdują się w pojemnikach z kranikiem. Most Tęczowy rzeczywiście robi niesamowite wrażenie, jest ogromny. Po nacieszeniu oczu tym wspaniałym widokiem upał zmusza do kąpieli, mimo że oficjalnie jest to zabronione, ale nie można się oprzeć tej przejrzystej chłodnej zielonkawej wodzie. Czas na powrót. Do Page wracamy tuz przed zachodem słońca. Codziennie są dwa rejsy wyruszające o 8:00 i 10:00 rano. Nocujemy w tym samym motelu za 60 USD.

18.07.06r

Rano odwiedzamy dolny Kanion Antylopy. Kanion ma głębokość kilkudziesięciu metrów, kręty przebieg i jest bardzo wąski. Miejscami człowiekowi ciężko się przecisnąć. Na górze można stanąć okrakiem ponad kanionem. W stromych miejscach kanionu zamocowano metalowe drabiny i schody. Wstęp drogi, łącznie 21 USD, ale naprawdę warto. Ceglasto-pomarańczowy kolor skał tworzących poprzeczne pasy i skalne ucha, tworzą niepowtarzalny widok. Po wyjściu z kanionu drogą nr 89 dojeżdżamy do drogi nr 89 alt. Przejeżdżamy przez most Navajo Bridge wiszący ok. 180 m nad zielonkawymi wodami rzeki Kolorado. W miejscowości Jacob Lake skręcamy w lewo na drogę nr 67, którą dojeżdżamy do północnego brzegu kanionu rzeki Kolorado. Północna krawędź Wielkiego Kanionu leży na wysokości 2516 m n.p.m. Idziemy krótkim szlakiem na Bright Angel Point. Widok w głąb kanionu to podróż w czasie. Każda warstwa geologiczna, w której zapisana jest historia naszej planety ma inny kolor. Mamy artystyczny przegląd kolorów, od szarego, przez kremowy, brązowy, aż do ceglastoczerwonego. Następnie udajemy się do najwyżej położonego punktu północnego brzegu Imperial Point leżącego na wys. 2684 m n.p.m. Po drugiej stronie widać odległy o 16 mil południowy brzeg kanionu. Odwiedzamy jeszcze punkty: Roosevelta, Walhalla Overlook, Cape Royal. Z ostatniego punktu widać malowniczy szczyt góry Vishnu Temple o wysokości 2386 m n.p.m. i połyskujące w dole wody rzeki Kolorado. Rzeka Kolorado płynie w dole ok. 1800 metrów niżej. Aby zejść na dno kanionu i przejść na przeciwległy brzeg potrzeba dwa dni marszu. Aby dostać się samochodem z jednej krawędzi na druga trzeba przejechać 215 mil. Wracamy z powrotem drogą 67 przez Kaibab Plateau. W Jacob Lake ponownie wjeżdżamy na drogę 89 i dojeżdżamy do kanionu Zion. Spędzamy noc na kempingu.

19.07.06r

Po kanionie Zion można poruszać się wyłączne autobusami, auto należy pozostawić na parkingu przed Visitor Center. Za korzystanie z autobusów nie wnosi się dodatkowych opłat. Jedziemy autobusem do końca drogi znajdującym się w Temple of Sinawava. Idziemy szlakiem długości ok. 1 mili do przewężenia kanionu szerokości kilkunastu metrów. Pionowe ściany wznoszą się bezpośrednio z wód rzeki Virgin. Można pomaszerować dalej środkiem koryta rzecznego. Skały kanionu mają czerwono-ceglasty kolor, miejscami z domieszką szarego, białego i kremowego. Idziemy szlakiem do ukrytego kanionu. Jego górny odcinek jest poprowadzony skalną półką około metrowej szerokości okrążającą górę i zabezpieczoną łańcuchem. Szlak ma długość ok. 3,2 km w obie strony, różnica wysokości 259 m, na jego przejście trzeba przeznaczyć 2-3 godziny. Naszym następnym celem jest Kanion Bryce, do którego dojeżdżamy odchodzącą od drogi nr 89 drogą nr 12. Biegnie ona przez Czerwony Kanion. Do bramy parku prowadzi droga nr 63. Po przekroczeniu bramy dojeżdżamy do Sunset Point. Widok na kanion Bryce’a, mimo wcześniejszych wspaniałych widoków jest powalający. Skały o fantazyjnych kształtach wyrzeźbionych przez wiatr i wodę, tworzących igły układające się w skupiska przypominające katedry o niesamowitych żółto-pomarańczowo-różowych kolorach. Pomiędzy wysokimi na kilkanaście metrów iglicami skalnymi rosną wciśnięte pomiędzy nie, pojedyncze jodły. Wśród skał biegnie w głąb kanionu szlak Navajo Loop Trail przechodzący obok charakterystycznej skały w kształcie młota (młot Thora) i małych łuków skalnych. Widok z dołu kanionu jest równie wspaniały jak z góry. Objeżdżamy jeszcze kilka innych punktów widokowych: Inspiracji, Bryce i Paria View. Ten ostatni leży na wysokości 2492 m n.p.m. i rozciąga się z niego widok na różowe klify. Wracając z kanionu dojeżdżamy do miejscowości Orderville, gdzie nocujemy w motelu za 50 USD.

20.07.06r

Rano wjeżdżamy do parku stanowego Różowych Diun. Wydmy mają kolor bardziej pomarańczowy i wysokość kilkunastu metrów. Amerykanie jeżdżą po nich na czterokołowych motorach terenowych. Można podziwiać duże żółte kwiaty kwitnące pomiędzy wydmami Wracamy z powrotem tą samą droga nr 89 i zjeżdżamy na drogę nr 64 w miejscowości Cameron, prowadzącą do południowej krawędzi Wielkiego kanionu. Pierwszym punktem widokowym jest Desert View. Znajduje się tu wieża widokowa wzniesiona w 1932 r przez Freda Harveya. Łączy ona różne style budownictwa rdzennych mieszkańców Ameryki i jest ozdobiona pismem obrazkowym Indian Hopi. Południowy brzeg Wielkiego kanionu leży 300 m niżej niż północny i tu jest o wiele cieplej. Droga 64 prowadzi wzdłuż krawędzi kanionu do miejscowości Grand Canyon Village. Po drodze stajemy w kilku punktach widokowych: Lipan, Moran i Grandview Point. Do miejscowości tej dociera również linia kolejowa z Williams. Dalsza droga wzdłuż krawędzi do punktów Maricopa, Hopi ,Mohave i Pima Point dostępna jest tylko dla autobusów. Krajobraz południowej krawędzi jest bardziej pustynny, a widoki rzeki Kolorado lepsze. Kończymy zwiedzanie o zmierzchu i już w nocy dojeżdżamy do miasteczka Gray Mountain, gdzie nocujemy w motelu za 69 USD.

21.07.06r

Rano jedziemy na południe drogą nr 89. Po drodze zjeżdżamy do parku Sunset Volcanic N. Monument, gdzie można podziwiać ślady aktywności wulkanicznej (stożki wulkaniczne pola lawy). Krater Sunset zmienia kolory wraz z wysokością od czarnego, przez czerwony do żółtego przy wierzchołku. Po powrocie do drogi nr 89 dojeżdżamy do Flagstaff i stąd drogą nr 17 docieramy do Phoenix gdzie w biurze AVIS na lotnisku przedłużamy bez problemów wynajem auta do 2 sierpnia. Dalej wjeżdżamy na drogę nr 10, którą kierujemy się na południe w kierunku Tuscon. Przed Tuscon zjeżdżamy do parku narodowego Saguaro. Rosną tu kaktusy Saguaro mające po 150 lat, do 16 m wysokości i ważące do 8 ton! Najładniejsze widoki na kaktusowy las są z punktu Ez-Kim-In-Zin i Signal Hill. Na Wzgórzu Sygnałowym jesteśmy godzinę przed zachodem słońca. Znajdują się tam rysunki naskalne, a widok na rozciągający się poniżej obszar porośnięty kaktusami jest niesamowity. Na obszarze tym licznie występują grzechotniki i skorpiony. Saguaro kwitną na przełomie kwietnia i maja, pokrywając się czerwonymi kwiatami. Drogi dojazdowe do miejsc widokowych są szutrowe. Po zachodzie słońca wyjeżdżamy z parku i wracamy do drogi nr 10, którą dojeżdżamy do miasteczka Willcox, gdzie nocujemy w motelu za 50 USD.

22.07.06r

Rano jedziemy na wschód droga nr 10. Za miastem Las Cruces przejeżdżamy prze przełęcz San Augustin w górach San Andres i zjeżdżamy w dół do parku Białych Wydm. Jest to największe na świecie skupisko wydm utworzonych z drobniutkich grudek gipsu. Zajmują obszar o powierzchni 650 km2. Wysokość wydm dochodzi do kilkunastu metrów. Od bramy parku do serca wydm prowadzi utwardzona droga długości 8 mil. W miejscu tym można pospacerować po śnieżnobiałych wzniesieniach. Gips, z którego powstały białe wydmy, został osadzony na dnie morza, które pokrywało ten obszar 250 mln lat temu. Po nacieszeniu oczu widokiem rozciągających się po horyzont śnieżnobiałych wydm, czas ruszać w dalszą drogę. Jedziemy drogą nr 70, z której w miejscowości Deming zjeżdżamy na drogę nr 180, którą po długiej podróży dojeżdżamy do parku narodowego Skamieniałego Lasu. Jako że jesteśmy na pustkowiu nocujemy w aucie.

23.07.06r

Skoro świt wjeżdżamy do parku i oglądamy skamieniałe pnie drzew mające 25 mln lat. Jedziemy dalej do północnej części parku, która jest najciekawsza krajobrazowo. Z punktów widokowych znajdujących się koło drogi roztacza się wspaniały widok na malowaną pustynię. Widać ciągnące się po horyzont pagórkowate, kopulaste, bajecznie kolorowe wzniesienia w różnych odcieniach brązu i purpury. Ten nieziemski krajobraz na długo zapada w pamięć. Jedziemy drogą nr 40 na zachód i w miejscowości Kingman zjeżdżamy na drogę nr 93 w kierunku Las Vegas. Przejeżdżamy przez zaporę Hoovera. Zjeżdżamy do plaży nad zbiornikiem Mead, gdzie kąpiemy się tuż przed zachodem słońca (co za ulga przy 40 upale). Kilka km przed Las Vegas przejeżdżamy przez wzniesienie i nagle widzimy w dole „morze świateł” – wspaniały widok W centrum przy drodze znajdujemy motel za 43 USDod pokoju, są wolne miejsca (niesamowite). Po zostawieniu bagażu w pokoju wjeżdżamy na 350 m wieżę górującą nad oświetlonym miastem. Wjazd 9,95 USD lub ponad 23 jeśli chcemy korzystać z karuzeli, kolejki lub windy ze spadającymi fotelami na szczycie. Widok na oświetlone miasto jest niesamowity. Na dole wieży liczne automaty do gry. Wracamy do motelu już po północy.

24.07.06r

Rano jedziemy do Doliny Śmierci (z drogi 95 zjeżdżamy na drogę 373 i 190). Pierwszy punkt widokowy na kolorowe skały doliny znajduje się w Zabriske Point. Potem zjeżdżamy w dół do Furnace Creek i skręcamy stamtąd na południe. Po przejechaniu kilku mil zaliczamy krótki szlak prowadzący dnem Złotego kanionu. Jedziemy dalej i po chwili zjeżdżamy na jednokierunkową drogę widokową biegnącą z południa na północ stanowiącą odgałęzienie głównej drogi (tzw. Artist Drive). Prowadzi ona do punktu widokowego na kolorowe skały zwanego Artist Palette. Jest to fragment zbocza o kolorach skał od ceglastego przez brązowy, żółty do zielonego. Potem jedziemy do Badwater (jedynej wody na terenie Doliny Śmierci – nie nadaje się ona do picia, ma zbyt duże stężenie soli). Dno Doliny Śmierci w najniższym punkcie – 86 m.p.p.m. pokryte jest solą, tworzącą sterczące pionowo ku górze wypustki wys. 2-3 cm lub kilku cm uniesienia układające się w sześciokąty. Jest to najgorętsze miejsce na Ziemi. Podczas naszego pobytu było 52C (rekord był o 5 wyższy w 1913 roku). Wracamy do drogi nr 190 i jedziemy dalej na zachód. Nieco dalej mijamy obszar wydm. Za wydmami droga wspina się do góry. Przekraczamy grzbiet górski Panamit Range i dolinę Panamit z widocznumi na północy wydmami. Potem wjeżdżamy na płaskowyż porośnięty licznymi drzewami Jozuego (mają liście w formie kolców skupionych w pęczki w kształcie pióropuszy i wysokość do kilku metrów). Dojeżdżamy do Lone Pine, jest to pierwsze od Las Vegas, miejsce gdzie można zatankować auto. Miasteczko leży u podnóża Mt. Whitney, najwyższego szczytu gór Sierra Nevada o wys.14494 stóp. Jedziemy dalej drogą nr 395 na płn. wzdłuż łańcucha gór Sierra Nevada doliną Owena i zjeżdżamy na nocleg do Mammoth Lake za 67,2 USD.

25.07.06r

Rano wjeżdżamy na szczyt o wys. ok. 3300 m.n.p.m. Wjazd kolejką gondolową kosztuje 16 USD od osoby. Ze szczytu widok na jeziora Mamucie po jednej stronie i turkusowe jeziorko po drugiej. Ze szczytu poprowadzono w dół wiele tras rowerowych od prostych, po trudną „kamikadze”. Można wypożyczyć rower przy dolnej stacji gondoli jest to jednak drogie (39 USD za 2 godziny) Po zjechaniu na dół jedziemy dalej na północ. Kolejnym punktem jest jezioro Mono. Zjeżdżamy z drogi 395 biegnącej doliną Owena na wschód drogą 120 w kierunku Nevady i dojeżdżamy do jego południowego brzegu, aby podziwiać tufowe formacje skalne, tworzące kilkumetrowej wysokości szpiczaste wieżyczki i zamki. Powstały one w następstwie poprowadzenia systemu wodociągowego z tego jeziora do Los Angeles i obniżenia lustra wody o 8 metrów. Spowodowało to odsłonięcie skał tworzących dziwacznego kształtu baszty i zamki o postrzępionych krawędziach. W mocno zasadowych wodach jeziora żyje mucha alkaliczna, której larwy stanowią źródło pożywienia dla tutejszych ptaków. Na jeziorze znajdują się 2 wyspy, większa białej barwy Pahoa i mniejsza czarna Negit. Wstęp na szlak prowadzący do brzegu jeziora i najciekawszych formacji tufowych kosztuje 3 USD. Wracamy do drogi 395 i po kilku kilometrach skręcamy w lewo na zachód drogą nr 120 i jedziemy w kierunku parku Yosemite. Na przełęczy kąpiemy się w krystalicznie czystym i wyjątkowo ciepłym jak na wys. ponad 2000 m n.p.m. jeziorze Tenaya położonym przy drodze. Dalsza droga do Crane Flat jest mało widokowa. Dopiero po wjechaniu na Big Oak Flat Road i wyjechaniu z tunelu rozpościera się wspaniały widok na dolinę Yosemite z widocznym na jej końcu monumentalnym szczytem Half Dome o wys. 2693 m n.p.m. Zjeżdżamy trochę w dół i wjeżdżamy do doliny Yosemite. Dnem doliny wzdłuż rzeki Merced biegną równoległe dwie jednokierunkowe drogi (południowa prowadzi w głąb doliny, a północna stanowi wyjazd z niej. Po wjechaniu do doliny pierwszy ukazuje się po jej lewej stronie El Capitan (wysoka na 2307 m góra, ze słynnym ponad tysiącmetrowym urwiskiem i jego filarem zwanym „Nosem”. Po prawej stronie widać wodospad Bridalveil o wys.ponad 100 m, do którego podstawy prowadzi krótki piętnastominutowy szlak. Dalej w głębi doliny widać po lewej stronie dwukaskadowy wodospad Yosemite. Do podstawy dolnej kaskady prowadzi krótki szlak, a górna kaskada spada z wys. 450 metrów. Jest to piąty pod względem wysokości wodospad świata. Po południu jedziemy do Glacier Point , z którego jest najpiękniejszy widok na dolinę. Dojeżdżamy tuż przed zachodem słońca, kiedy skały są oświetlone różowo-pomarańczowym światłem. Widok na Half Dome{półkopulasty szczyt z charakterystycznym dziobem na szczycie}i wodospady Vernal i Nevada, położone jeden nad drugim, jest tak cudowny, że zapiera dech w piersi. A do tego te zmieniające się w miarę upływu dnia kolory skał, od różowego przez brunatny do szarego, dodają dodatkowego posmaku. W taki widok można wpatrywać się godzinami, ale w tym karmieniu ducha przeszkadza nam, nadciągająca ciemność. Czas zjeżdżać do doliny i szukać noclegu. Wszystkie miejsca kempingowe są zajęte, więc śpimy w aucie, nad rzeką Merced.

26.07.06r

Rano zostawiamy auto na parkingu przy końcu doliny, ruszamy szlakiem na Half Dome, podobno najbardziej stromą górę Ameryki. Szlak prowadzi wzdłuż cudownych wodospadów Vernal i Nevada na rzece Merced. Łącznie wejście na szczyt i zejście to 14 mil (ok. 23 km) i zajmuje ok. 10 godzin. Najciekawszy jest ostatni odcinek szlaku, wspinający się na skalistą kopułę. Zabezpieczany jest dwiema linami stalowymi rozpiętymi w odległości ok. 1 m i rodzajem drabiny z drewnianych pali rozmieszczonych co kilka m i połączonych również stalowymi linami. Przed wejściem na ten odcinek znajduje się stos rękawic o różnych rozmiarach. Ułatwiają one wspinanie się po linach i chronią ręce. Sam szczyt jest płaski. Najlepsze zdjęcia są na wyżej wspomnianym „dziobie” będącym balkonem 1000 m nad dnem u-kształtnej doliny Yosemite. Powrót odbywa się zdecydowanie szybciej niż droga do góry. Po 19 wyjeżdżamy z cudownej doliny Yosemite i kierujemy się w kierunku Wawony gdzie wyjeżdżamy z parku już po zachodzie słońca. Na nocleg zatrzymujemy się kilkanaście km przed Fresno przy drodze nr 41. Cena za pokój dwuosobowy 65,4 USD.

27.07.06r

Drogą nr 180 wjeżdżamy na teren Parku Narodowego Sekwoi. Zaraz za bramą skręcamy w prawo na wąską drogę prowadząca obok kempingu do punktu widokowego (panoramic point). Roztacza się stąd widok na pasmo gór Sierra Nevada na horyzoncie na Kanion Królów (Kings Canyon) i taflę jeziora Hume. Od parkingu do punktu widokowego prowadzi krótki dziesięciominutowy szlak. Wracamy do głównej drogi i dojeżdżamy do Generał Grant Tree (skupiska ogromnych sekwoi). Największą z nich jest „Generał Grant” o wys. 82 m, obwodzie pnia 33 m i średnicy 12 m u podstawy. Krótki szlak tworzący pętlę prowadzi wśród tych ogromnych drzew. Kolejnym etapem jest zjazd malownicza, pełną serpentyn drogą w dół do Kings Canyon. Dużo mniej ciekawie niż sama droga wygląda kanion widziany z dołu. Zaliczamy jeszcze 2 malownicze wodospady Roaring River Falls i Grizzli Falls wys. kilkunastu metrów i wracamy z powrotem w rejon bramy wjazdowej do parku. Jedziemy na południe i kierujemy się na drogę generałów (Generals Highway). Dochodzimy szlakiem do najwyższej i najstarszej sekwoi w parku generała Schermana o wys. 83,5 m liczącej ok. 2300-2700 lat. W okolicy rośnie wiele zbliżonych do niej wysokością sekwoi tworzący tzw. Grant Forest, czyli Ogromny Las. Sekwoje rosną na wys. 6000-8000 tys. stóp tylko na zachodnich stokach gór Sierra Nevada. Kolejnym punktem jest przejazd autem przez tunel wycięty w leżącym w poprzek drogi pniu powalonej sekwoi. Na koniec wchodzimy na sterczącą 200 m powyżej parkingu skałę Moro Rock o wys. 2050 m n.p.m. Wejście po stromych wykutych w skale schodach. Widok z góry na góry Sierra Nevada wyjątkowo urzekający. Po tych wszystkich atrakcjach zjeżdżamy po ostrych serpentynach w dół i wyjeżdżamy z terenu parku. Po drodze spotykamy ogromną tarantulę przechodzącą przez drogę. Robimy jej zdjęcie z bliska. Niżej wjeżdżamy w strefę lasów liściastych, gdzie dominuje dąb. Jedziemy drogą nr 198 przez miasta Visalia i Hanfor. Po dojechaniu do skrzyżowania skręcamy w drogę nr 41. Dojeżdżamy do miasteczka Atascadero, gdzie nocujemy w motelu za 86,9 USD (najdroższy nocleg na trasie).

28-30.07.06r

Rano przejeżdżamy drogą nr 46 przez masyw Santa Lucia i dojeżdżamy do wybrzeży Pacyfiku w miejscowości Cambria. Teraz jedziemy na północ droga widokową wzdłuż wybrzeża oceanu. Wybrzeże oceanu jest dzikie i skaliste, a kręta droga wiedzie półkami wyciętymi w skale. Odwiedzamy leżący przy drodze park Julia Pfeiffern Burns. W parku tym obserwujemy kilkunastometrowy wąski wodospad spadający do turkusowej zatoki otoczonej białą piaszczystą plażą – cudowny widok. Jedziemy dalej, droga widokowa kończy się w mieście Monterey., dawnej stolicy Kalifornii. Stąd rozpoczynamy powrót do Toronto. Drogą nr 156 dojeżdżamy do autostrady nr 5, którą jedziemy w kierunku północnym do Sacramento. W Sacramento zjeżdżamy na drogę I80 w piątek o 18:00. Jest to droga międzystanowa, którą w niedzielę jadąc nonstop o 9:00 rano docieramy do Chicago. Po 3 godzinach przerwy ruszamy w kierunku Toronto drogą 94 i 401. Granicę z Kanadą przekraczamy bez problemu, płacimy jedynie 4 dolary kanadyjskie za przejazd mostem. Dojeżdżamy o 23:30.

31.07.06r

Po krzepiącym śnie jedziemy na półwysep Bruce. Najprostszy dojazd drogą nr.10, później nr.6. U wierzchołka półwyspu znajduje się archipelag wysepek, a wśród nich wyspa Flower Pot, na której znajdują się ostańce skalne w kształcie maczugi; najwyższe o wysokości 11 m. Tobermory jest miejscowością, z której pływają promy na wyspę Manitoulin oraz wycieczki stateczkami wokół wyspy Flower Pot. Tuż za miasteczkiem znajduje się kilkudziesięciometrowa wieża widokowa, z której rozciąga się cudowny widok na archipelag wysp, zalesiony cypel półwyspu Bruce oraz wapienne klify i błękitne wody jeziora Huron. Woda w jeziorze Huron jest bardzo przejrzysta i czysta, może konkurować z wodą Adriatyku, tyle że jest słodka. Kilka km za Tobermory znajduje się park narodowy półwyspu Bruce. Około kilometrowy szlak prowadzi do cudownej zatoki otoczonej wysokimi do 30 m klifami wapiennymi-ma się wrażenie, że jest się conajmniej w Grecji. Woda jest czysta-ponad 20º C, można poskakać z klifów, które są przewieszone nad głęboką wodą. Jedynym utrapieniem w tym raju są kąsające boleśnie muchy, które nie pozwalają wyjść z wody. W klifach znajdują się groty, a także jeden łuk skalny o prześwicie kilku metrów. Po cudownym zachodzie słońca wracamy 320 km do Toronto.

01.08.06r

Odwiedzamy park rozrywki Wonderland w Toronto. Wstęp ponad 50 CAD od osoby. Najciekawszymi obiektami są kolejki górskie, wieża ze spadającymi fotelami oraz wieża do skoku na linie. Ta ostatnia atrakcja za dodatkową opłatą 45 CAD polega na tym, że obie osoby pakowane są w rodzaj kombinezonu i podciągane na linie w pozycji poziomej około 50 metrów do góry. Jest się zapiętym na 2 linach. Ta druga zaczepiona jest do wieży z przodu i w momencie wciągania jest luźna i odchylona prawie że poziomo. Z prawej strony kombinezonu znajduje się linka z pomarańczową końcówką, za którą trzeba pociągnąć w chwili, gdy personel krzyknie ,,fly!”. Po jej pociągnięciu zwalniamy się z liny, na której wisimy-spadamy w dół aż do napięcia się drugiej liny i wtedy wykonujemy wahadło-niesamowite przeżycie. W parku jest tyle obiektów, że spędzamy tam prawie 8 godzin. Późnym wieczorem wracamy do domu i to już koniec naszej przygody z Ameryką Północną.

02.08.06r

Robimy zakupy i wylatujemy do Frankfurtu. Wylot jest opóźniony 4 godziny z powodu burzy, w związku z tym spóźniamy się na samolot z Monachium do Krakowa.

03.08.06r

Cały dzień spędzamy na lotnisku grając w piłkarzyki. Dostajemy talon obiadowy na 15 euro na osobę, co starcza na porcję obiadową. Monachium opuszczamy dopiero po 21:00. W Krakowie jesteśmy o 22:30. Do Sącza docieramy przed 1:00 w nocy.

Reasumując, nasza wyprawa odbyła się w terminie 25.06-3.08.2006 r. Bilet na trasie Kraków-Monachium-Toronto w obie strony kosztował 2.865 zł od osoby. Na paliwo wydaliśmy 1172USD, na noclegi 1052 USD, na zwiedzanie 524 USD, na jedzenie 486 USD. Podane ceny na 2 osoby. Wynajem auta na cały okres pobytu (39 dni) kosztował 2700 CAD. Łącznie przejechaliśmy trasę o długości 19600 km. Najtańszy nocleg kosztował 38,9 USD, a najdroższy 86,9 USD na 2 os. Najtańszą siecią sklepów w USA jest Wall-Mart. Banany i jajka bywają tańsze niż w Polsce. Towary sprzedawane są na funty. 1 funt = 45 dag. Do podanej ceny trzeba doliczyć 14% podatek. Paliwo sprzedawane jest na galony. 1 galon = 3,8 litra. Ceny paliwa od 2,78-3,31USD za galon (od 2,3 do 2,8 zł na litr). Najdroższe jest w Newadzie i Kalifornii. Temperatury oscylowały od 1 C na Pikes Peak gdzie padał śnieg, do 52 C w Dolinie Śmierci. Temperatury w Stanach podawane są w stopniach Fahrenheita. Aby przeliczyć temperaturę na stopnie C należy od podanej temperatury odjąć 32, pomnożyć przez 5 i podzielić przez 9. Wzrost temp. o 1°C jest równy wzrostowi o 1,8°F:

32 F = 0 °C

50 F = 10°C

68 F = 20°C

84 F = 30°C

104 F = 40°C

Odległości podawane są w milach (1 mila = 1608 m). Na szlakach turystycznych odległości podawane są w milach, nie podaje się czasu przejścia. USA jest krajem dostosowanym do turystyki. Po wjeździe do kolejnego stanu, przy drodze znajduje się punkt informacji turystycznej, w którym dostajemy bezpłatną mapę stanu, możemy wziąć foldery wszystkich atrakcji znajdujących się na terenie stanu. Jest bezpłatny dostęp do Internetu i darmowa kawa. Kraj jest bezpieczny, widoki wspaniałe, jakość dróg perfekcyjna, nawierzchnia równa, gładka i bez kolein. Najwyższa dopuszczalna prędkość wynosi 75 mil/h. Wszędzie można dojechać autem, które jest niezbędne do zwiedzania parków narodowych. Nie dociera tam transport publiczny. W parkach jest zagrożenie przez pumy, skorpiony, niedźwiedzie. Osobiście nie spotkaliśmy żadnego z nich. Widzieliśmy jedynie tarantulę w Kalifornii. Dużo tańsze niż w Europie są urządzenia elektroniczne (aparaty i kamery cyfrowe oraz komputery).


  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u