Peru Północne i Amazonia (2010) – …

Termin: 7 grudnia  2009  –  9 stycznia  2010

Uczestnicy : 2, potem 1

Ceny podaję w solach (1 sol = 1 zł)

Przelot na trasie: Warszawa – Amsterdam – Lima i  z powrotem – 4560 zł

Do Limy przylecieliśmy grupą (14 osób), z którą zwiedzaliśmy południowe Peru i Boliwię. Grupa odleciała 6 grudnia, a Grzesiek i ja pojechaliśmy na północ. W Limie zatrzymaliśmy się w hotelu „Espana”  50 soli za dwuosobowy pokój z łazienką. Hotel znajduje się blisko kościoła św. Franciszka i pałacu prezydenckiego.

7 grudnia 2009

Przejazd na trasie Lima – Chiclayo (50 s). Zakwaterowaliśmy się w nowoczesnym hotelu „Eras”, w centrum (ul. Vicente de la Vega 851) płacąc 80 soli za pokój z łazienką i śniadaniem. Chiclayo jest dużym miastem bez specjalnych atrakcji. Natomiast jest świetnym punktem wypadowym do okolicznych stanowisk archeologicznych.

8 grudnia

Wycieczka do Pimentel – kurortu nad Oceanem Spokojnym. Pojechaliśmy taksówką (10 s.). Wróciliśmy autobusem za 1,20 s. Atrakcją jest molo, na które niegdyś wjeżdżały pociągi z ładunkiem trzciny cukrowej. Plaża szeroka, piaszczysta, ale mimo prażącego słońca woda w morzu lodowata. Właśnie wracają z połowem rybacy na łodziach z sitowia. Na miejscu oprawiają ryby i sprzedają licznym chętnym. Na brzegu plaży rozłożyło się miasteczko. Prywatne, eleganckie wille, liczne restauracje i butiki, no i ukwiecony deptak.                                                                                      Wieczorem spacer po świątecznym już mieście. Wstępujemy do Banco Azteca w supermerkadzie ze sprzętem AGD i wymieniamy dolary na sole . W agencji turystycznej kupujemy tour za 50 s. do Sipan i Tucume na dzień następny.

9 grudnia

Bus wycieczkowy zabiera nas spod hotelu. Jedziemy do Sipan. W I tysiącleciu n.e. były to tereny państwa Moche. Świątynie, pałace i grobowce wznoszono na piramidach z suszonej cegły. W 1987 r. Walter Alva rozpoczął tu wykopaliska, które dostarczyły sensacyjnych odkryć.  Do tej pory odsłonięto kilaka grobów władców z II – VI w. ze wspaniałym wyposażeniem w ceramikę, ozdoby ze złota, srebra i turkusów, stroje i broń.  Często porównuje się to znalezisko do grobowca Tuthankhamona.  Na miejscu znajduje się niewielkie muzeum oraz rezerwat archeologiczny (wstęp 8 s.). W wiosce zbudowano nowoczesne, wielkie muzeum (Museo Tumbas Reales de Sipan, wstęp 10s.) gdzie można podziwiać wszystkie skarby.

Kilkanaście km od Sipan, w Tucume, wzniesiono miasto, z którego do dziś zachowało się 26 piramid. Badania archeologiczne prowadził Thor Heyrdhal, a obecnie kontynuują archeolodzy peruwiańscy. Odsłonięto domy mieszkalne, warsztaty, magazyny i bogato wyposażone grobowce. W  muzeum przy piramidach  jest ekspozycja pokazująca historię miejsca i najciekawsze eksponaty (wstęp 8 s.).

10 grudnia

Dzień spędzamy w Chiclayo, głównie na Mercado Modelo, czyli wielkim bazarze z interesującym działem „aptecznym”. Obiad jemy w „El Bambu” niedaleko hotelu. Jest przepysznie (ceviche de mariscos + fasola+ chicharon de pescado+piwo = 21,80s na 2 osoby). Wieczorem, o 19,30 odjeżdżamy autobusem sypialnym(45 s.) do Chachapoyas.

11 grudnia

Chachapoyas – stolica prowincji Amazonas w NE Andach nad rzekami Marańon y Huallaga. W VII w. powstała tu federacja państw – miast kultury chachapoya. Miasta budowli na szczytach gór. W dolinach rzek, w niewielkich wioskach, mieszkali rolnicy. Ważną gałęzią ich gospodarki było pośrednictwo handlowe między wybrzeżem a dżunglą. Zmarłych składali do sarkofagów i budowali im domy na uskokach skalnych klifów. Ok. 1470 r., po wieloletniej, wyczerpującej wojnie, zostali podbici przez Inków.                                                                      Zatrzymujemy się w hotelu „Revash” (revash@terra.com) przy głównym placu (50 s. dwuosobowy pokój z łazienką). Na miejscu wykupujemy tour do Kuelap (65 s.) Jedziemy w czwórkę + przewodnik i kierowca . Droga wiedzie przez malownicze góry, wzdłuż rzeki Utcubamba.                                                                                     Kuelap to ufortyfikowane miasto  zbudowane w VII/VIII w na wys. 3200 m, na szczycie góry. Mury obronne mają ok. 20 m wys. i 3,5 km długości. W ich obrębie stało ponad 400 domów, świątynie i obserwatorium astronomiczne. Całość, podobnie jak okoliczne pejzaże, robią ogromne wrażenie.

12 grudnia

Tour do  Karajia i Pueblo de los Muertos  (60 s.). Są to 2 cmentarzyska. W Karajia mumie zmarłych wkładano do drewnianych , malowanych sarkofagów i umieszczano w jaskini, w połowie wysokości klifu. Można je oglądać tylko z daleka. Pueblo de los Muertos (Wioska Zmarłych) to szereg glinianych , półokrągłych domów na wąskim tarasiku w połowie klifu. Dochodzi się tam wąską, stromą ścieżką prowadzącą nad brzegiem przepaści. Od domu do domu prowadzi parapet skalny szer. ok. 40 cm . Wycieczka tylko dla osób bez lęku wysokości!                                                                                 W drodze powrotnej przejeżdżamy w pobliżu wodospadu Gocta, który ma ponad 700 m wys. – drugi na świecie, a odkryty dopiero kilka lat temu.

13 grudnia

Rano wynajmujemy taksówkę (60 s.) i jedziemy do Leimebamba. Śpimy w „Hospedaje Laguna de los Condores” (40 s. pokój z łazienką). Miasteczko jest malutkie i malownicze. Zawieramy umowę z taksówkarzem, który ma nas jutro zawieźć do muzeum (kilka km od miasta) i do Revash z pochówkami domkowymi. Za wynajem całodniowy płacimy 220 s.

14 grudnia

Muzeum (wstęp 10 s) jest rozległe, w pięknych ogrodach. Część budynków to kopie  domów antycznych. Na wystawie przedstawiona jest historia Chachapoyas, zwyczaje pogrzebowe, zabytki z cmentarzyska w Laguna de los Condores, epoka Inków oraz dział etnograficzny. Można też zwiedzić pracownię konserwatorską i warsztat wyrobu kopii. Do Revash trzeba przejść od szosy ok. 5 km, cały czas pod górę. Droga nie jest zbyt stroma, ale na wys. 3000 m podejście jest ciężkie. Natomiast dochodzi się do samej nekropoli. Są to gliniane domy na planie prostokąta, kolorowo pomalowane. W nich składano mumie. Cała okolica jest niezwykle malownicza.

15 grudnia

Leimebamba – Cajamarca. (bilet: 45 s.) Droga prowadzi zawrotnymi serpentynami przez Andy. Czasami  mamy u stóp chmury. Czasami mijamy malutkie wioski w dolinach. W Balzas przejeżdżamy rz. Marańon i zaczynamy wspinaczkę i po 10 godz. lądujemy w Cajamarce. Zatrzymujemy się w hotelu „Santa Apolonia” przy Plaza de Armas (hostalsantapolonia@hotmail.com) płacąc za dwuosobowy pokój z łazienką 80 s. za noc.

16 grudnia

Cajamarca – miasto, w którym Hiszpanie ujęli (w 1532 r.) a potem zamordowali ostatniego władcę Inków, Atahualpę. Zachowała się część pałacu królewskiego z komnatą, w której Inka zgromadził złoto i srebro aby zapłacić za swą wolność. Jest kilka zabytkowych kościołów z XVI i XVII w.,  zabudowania klasztorne z muzeami, kamienice zamożnych mieszczan i malownicze mercado (targowisko).Zwiedzamy pałac Inki  i muzeum , kościół Belen (wspólny bilet 4,50s.). Przy kościele, w zabudowaniach klasztornych znajduje się interesujące muzeum. Wieczór spędzamy w Usha Usha. Jest to bar prowadzony przez muzykującego właściciela, Jaime Valera. Co wieczór schodzą się muzycy z różnych stron świata i grają bardziej dla siebie niż dla nielicznej publiczności. Fantastyczny nastrój .

17 grudnia

Jedziemy na tour do Cumbe Mayo (20 s.) Jest to rezerwat geologiczno – archeologiczny na wys. 3150 m. Przedziwne formy skał, endemiczna roślinność i Indianki oferujące gorące śniadanie w plenerze, które czekają na turystów. Osobną atrakcją jest kanał wykuty w litej skale 500 lat p.n.e., doprowadzający wodę do doliny Cajamarki. Nad nim, na skałach znajdują się petroglify, a w niewielkiej jaskini antyczna świątynia.

18 grudnia

Dziś jedziemy do Kuntur Wasi (ok. 100 km od Cajamarki) – świętego miejsca, na którym budowały swe świątynie miejscowe ludy i przybysze od XI w. p.n.e. do XV w.n.e. Taxi – colectivo (rodzaj mini autobusu, za 12 s.) odjeżdża o 5,30, a na miejsce dobija prawie w południe. Cerro Blanco, na którym są świątynie, to samotna góra. Wejściówka 4,50 s. W muzeum jest makieta terenu zabytkowego i liczne znaleziska. Na miejscu można obejrzeć mury obronne, dolne części świątyń i rzeźby bóstw. Całość jest starannie zrekonstruowana a droga do Kuntur zapiera dech.

19 grudnia

Dzień w Cajamarce. Zwiedzamy katedrę, zespół franciszkański z muzeum, muzeum uniwersyteckie (archeologiczne), a po południu składamy wizytę miejscowemu garncarzowi wykonującemu przepiękne kopie ceramiki antycznej, przede wszystkim moche, nazca i paracas. Ceny dużo niższe niż w Limie, jakość dużo lepsza.. Informacja w muzeum uniwersyteckim.

20 grudnia

Kilka km od Cajamarki znajduje się preinkaskie cmentarzysko w Otuzco. Ówcześni mieszkańcy wykuwali dla swych zmarłych grobowce w pionowym, skalnym zboczu. Inkowie wyrabowali wyposażenie. Zostały tylko wnęki i zakrywające je płyty. Dojechać można autobusem (20 s. w obie strony) lub wykupić tour za 40 s. i zwiedzić dodatkowo w Colpa krowią farmę z serowarnią.

21 grudnia

Rozstanie z Grzesiem. Wraca samolotem do Limy, a potem do Polski. Ja miałam w planie przelot do Iquitos nad Amazonką, ale nie ma samolotu. Wybieram więc drogę trochę okrężną, bo z powrotem do Chiclayo, ale pewniejszą niż bezpośrednio przez góry. Bilet kosztuje 25 s. Na dworcu w Chiclayo kupuję bilet do Tarapoto na następny wieczór (75 s., półsypialny).

22 grudnia

Korzystając z wolnego dnia w Chiclayo jadę do Sican miejskim autobusem (10 s. w obie strony). We wspaniałym, nowoczesnym muzeum pokazane są znaleziska z X – XIII w., m. in. rekonstrukcje grobów władców. O 18 wyruszam w 13 – godzinną drogę. W cenę biletu wliczona jest gorąca kolacja i śniadanie.

23 – 25 grudnia

Tarapoto. Zatrzymuję się w „El Mirador” (50 s. noc). Pokój duży, z łazienką i kablówką, przy ukwieconym patio ozdobionym kopiami abstrakcjonistów hiszpańskich. Miasto niewielkie, położone na wysokim brzegu Huallagi, już w dżungli amazońskiej. Bardzo parno i gorąco, a do zwiedzania tylko bulwar i park. Właścicielka hotelu uprzedza mnie, że do 26 XII  nie będzie żadnego transportu do Yurimaguas, dokąd chcę się dostać. I z miejsca zaprasza na wigilijną wieczerzę. Spędzam więc Boże Narodzenie w piekielnym upale, w towarzystwie hotelowej rodziny.

26 – 28 grudnia

Jadę taxi – colectivo wzdłuż rzeki. Mijamy liczne wsie. Szosa asfaltowa, dwupasmowa, więc lecimy jak na skrzydłach i po 3 godzinach jesteśmy w porcie nad Huallagą. Naganiacze próbują sprzedać mi bilet za 600 s. W kasie kupuję miejsce (koję) w dwuosobowej kajucie za 160 s. Statek ma 2 pokłady. Na naszym są kajuty, jadalnia i wolna przestrzeń, gdzie można rozpiąć hamak. Na dole są tylko miejsca na hamaki  i stołówka serwująca dania do menażek. Są tacy, co śpią na pokładzie, a jedzenie kupują od handlarzy w portach. Płyniemy prawie 3 doby, najpierw Huallagą, potem Amazonką.                                                                             W Iquitos zatrzymuję się w hotelu „El Colibri” (40 s. noc).Wykupuję  trzydniowy tour do dżungli za 150 $ USA (ronaldsguide@hotmail.com) i bilet na samolot do Limy (170 $, w tym 25$ za przedsprzedaż).                                                                         Iquitos to miasto wyrosłe na kauczuku, na przełomie XIX i XX w. Całe centrum i bulwar nadrzeczny to czysta secesja. Najważniejszym obiektem jest stojący na rogu głównego placu budynek zaprojektowany przez J. Eiffla i przywieziony w kawałkach z Niemiec do Iquitos przez bogatego handlarza kauczuku. Budynek jest cały z żelaza (Casa de Hierro) i w tutejszym klimacie sprawia sporo kłopotów miastu, które obecnie jest jego właścicielem.

29 – 31 grudnia

Wycieczka do dżungli amazońskiej. Z portu w Iquitos  płyniemy ponad godzinę do Lodge – stanicy należącej do agencji. Całość zbudowana z bambusa i liści palmowych. Ogromne okna w obszernych pokojach zabezpieczone są siatką przed moskitami. Budynki połączone zadaszonymi  pomostami postawiono w rozbuchanej zieleni.  I jest nas tylko dwoje do oprowadzania. Jednym słowem luksus. Po krótkim odpoczynku wyruszamy z przewodnikiem do dżungli. Idziemy jej brzegiem, wzdłuż wioski aż do jeziorka z Victoria Regna (ogromne, pływające liście).  Po obiedzie wycieczka szlakiem roślin leczniczych i zwiedzanie nowoczesnej wioski dotowanej przez UNESCO. Wracamy na przełaj, przez las, zapoznając się z roślinami pozwalającymi przeżyć w dżungli. Następnie wizyta w wiosce „prawdziwych” Indian. Panie topless, panowie w spódniczkach. Pokazy tańców i inne atrakcje „ludowe”. Rano przypływa trzecia uczestniczka wycieczek. Najpierw łowimy piranie na obiad, a potem spędzamy czas w wiosce, której mieszkańcy (za rządowe pieniądze) opiekują się zwierzętami   znalezionymi w puszczy (chorymi lub zagubionymi). Zwierzaki poza krokodylem i anakondą, poruszają się swobodnie . Są tu małpy, oposy, leniwce, jadowity żółw amazoński i mnóstwo różnych papug i tukanów. Odwiedzamy też ludową aptekę. Jest też nocna wyprawa do dżungli i spotkania z tarantulami, jadowitymi wężami i innymi stworami, które o tej porze zaczynają łowy. No i w popołudnie sylwestrowe powrót do Iquitos.                                Wieczorem chyba wszyscy mieszkańcy wylegli na ulice. Przechadzają się całymi rodzinami, zaglądają do kawiarni i barów. Na placach działają teatry uliczne i snują się mikołaje w standartowych strojach, przy 43 stopniach ciepła!  I tak do rana.

1 stycznia 2010

Miasto śpi i ja też.

2  stycznia

Powrót do Limy. W Iquitos są tylko motorowe riksze, właściwie bez resorów, co się bardzo daje we znaki na wyboistej i długiej drodze do lotniska. (Przejazd – 10 s.). Na lotnisku trzeba zapłacić 14 s. za odprawę. W Limie przejazd do hotelu „Espana” kosztuje 50 s.

3 – 9 stycznia

W Limie byłam już wiele razy, więc teraz czas poświęcam na życie towarzyskie i wizyty w bibliotece uniwersyteckiej. Do Polski odlatuję po uiszczeniu opłaty lotniskowej w wys. 31$ USA o 18,50 i następnego dnia dobijam do domu.

Uwagi praktyczne

Klimat – w zależności od regionu jest bardzo różny. Na wybrzeżu jest o tej porze roku słonecznie i ciepło (ok. 25 st.). W Cajamarce w dzień ok. 20 st., noce są dość chłodne. W Chachapoyas i Leimebaba 18 – 20 st. I kilka razy w tygodniu spada gwałtowna ulewa, a w Kuelap złapała nas burza gradowa. Noce lodowate. W dżungli jest bardzo gorąco – grubo ponad 30 st. Do tego prawie codzienne ulewy i 100% wilgotności.

Przed wyjazdem do Północnego Peru, obowiązkowo należy się zaszczepić przeciwko żółtej febrze, durowi brzusznemu, tężcowi i polio. Przed wizytą w dżungli trzeba zacząć przyjmować leki przeciw malarii. Szczepy bakterii mutują i te obecne nie reagują na leki sprzed paru lat. Należy zaopatrzyć się w najnowszy lek. W dżungli apteczka stanicy jest słabo zaopatrzona. Lepiej mieć ze sobą środki odkażające, opatrunkowe i na dolegliwości żołądkowe. Przy ostrej biegunce nie używać stoperanu, tylko natychmiast wracać do miasta, do lekarza, bo może to być poważne zatrucie bakteryjne lub zakażenie pasożytami. Leczenie we wczesnym stadium nie jest skomplikowane, ale nieleczona choroba prowadzi do bardzo poważnych komplikacji. Ostre słońce może spowodować udar, porażenie wzroku i oparzenia skóry. Konieczne jest nakrycie głowy, ciemne okulary i krem z wysokim protektorem. Owady skutecznie są odstraszane przez repelenty. No i należy zachować minimum rozsądku przy piciu wody i spożywaniu surowych produktów.


  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u