Brazylia – Karolina Słowińska, Michał Dwornicki

Karolina Słowińska, Michał Dwornicki

W naszej relacji staraliśmy się zawrzeć jak najmniej informacji, które bez problemu można znaleźć w każdym przewodniku (polecamy Lonely Planet – LP Brazil 2005), takich jak np. opisy zabytków, chcieliśmy za to skupić się na faktach, których najbardziej brakowało nam podczas planowania naszej podróży oraz informacjach które różniły się od podanych w przewodniku. Dla wybierających się do Brazylii przydatne mogą okazać się zwłaszcza podane przez nas ceny (przeważnie inne niż w LP). Wartość dolara zmieniła się niestety nie tylko w Polsce – od zeszłego roku cena za 1 dolara w Brazylii spadła bowiem z 3,5 BRL do 2,23 BRL.

Termin podróży

17 października – 16 listopada 2005 r.

Przelot

Warszawa – Frankfurt – Sao Paulo, Sao Paulo – Frankfurt – Warszawa; linie Lufthansa cena 2800 zł z opłatami lotniskowymi i prowizją dla biura podróży.

Trasa

Sao Paulo – Rio de Janeiro – Foz do Iguaçu – Manaus – Belem – Cuiaba – Brasilia – Sao Paulo Po Brazylii poruszaliśmy się częściowo samolotami (Rio de Janeiro – Foz do Iguaçu – Manaus – Belem – Cuiaba), pozostałe odcinki pokonywaliśmy autobusami. Jeżeli zamierzamy pokonywać duże odległości warto kupić air pass (4 przeloty linią TAM w cenie 1550 zł/1 os. – wliczone opłaty lotniskowe, za każdy dodatkowy lot kolejne 100 USD plus opłaty lotniskowe) który można nabyć tylko poza granicami Brazylii (np. w warszawskim biurze Lemitour).

Wizy

Do Brazylii i Argentyny obowiązuje ruch bezwizowy.

Kursy walut

Brazylia – Real 1USD = 2,23 BRL

Argentyna – Pesos 1 USD = 2,85 ARS

Pogoda

Chociaż termin naszej podróży przypadał na początek pory deszczowej, to w ciągu dnia padało tylko dwa razy, za to w nocy częste były ulewy. Szczyt sezonu w Brazylii przypada na lipiec i od grudnia do marca. Dzięki temu, że podróżowaliśmy przed sezonem turystycznym udawało nam się wytargować ceny za hotele nieraz nawet o połowę niższe niż podane w cennikach, taniej zapłaciliśmy również za wycieczki do Amazonii i Pantanalu. Poza sezonem znacznie łatwiej można także znaleźć miejsca w autobusach i hotelach.

Bezpieczeństwo

Pomimo, że Brazylia ma opinię kraju bardzo niebezpiecznego, szczególnie jeżeli chodzi o największe metropolie – Rio de Janeiro i Sao Paulo, to nam podczas miesięcznej podróży nie przytrafiła się żadna przykra przygoda, chociaż często spacerowaliśmy po mieście późnym wieczorem i nocą.

DZIENNIK PODRÓŻY

17 października

Z Poznania wylatujemy o 11.50 i półtorej godziny później jesteśmy we Frankfurcie. Ponieważ wylot do Sao Paulo mamy dopiero o 22.45 przerwę poświęcamy na zwiedzanie centrum miasta.

18 października

O 6.00 lądujemy na międzynarodowym lotnisku Guarulhos w Sao Paulo. Z lotniska do centrum można dostać się na dwa sposoby: autobusem “Airport Service” za 28 BRL/os, bądź autobusem nr 257 odjeżdżającym z lewej strony portu lotniczego do stacji metra Tatuape (3 BRL/ os) – na końcowym przystanku należy przesiąść się na metro (2,2 BRL bez względu na ilość przesiadek), którym dojechać można niemal do każdego miejsca w centrum. Wybieramy drugą alternatywę. Jedziemy do dworca autobusowego Tiete, gdzie kupujemy bilet autobusowy do Rio de Janeiro (6 h, 47,5 BRL – autobus convencional). W Brazylii są trzy rodzaje autobusów – najdroższe z miejscami sypialnymi (leite), tańsze z miejscami półleżącymi (executive) oraz najtańsze, ale znacznie bardziej wygodne od autobusów polskich (convencional). Wieczorem dojeżdżamy do dworca autobusowego w Rio de Janeiro, skąd miejskim autobusem (1,80 BRL) jedziemy do dzielnicy Gloria. Najtańsze noclegi w Rio znajdują się właśnie w dzielnicy Gloria oraz w Catete i Flamengo. Z uwagi na późną porę szybko wybieramy nocleg w hotelu Victoria (adres w LP). Za dwuosobowy pokój z łazienką, klimatyzacją, TV i śniadaniem (w tym pyszna kawa, która w Brazylii jest przeważnie podawana bezpłatnie jako dodatek do posiłków) płacimy 40 BRL.

19, 20, 21, 22, 23 października

Zwiedzamy Rio de Janeiro. Pierwszego dnia rano udajemy się w poszukiwaniu lepszego hotelu. Po obejrzeniu wszystkich hoteli kategorii budżet wymienionych w LP w dzielnicy Gloria, ostatecznie przenosimy się do Hotelu Turistico (ul. Ladeira de Gloria 30). Za dwuosobowy pokój z łazienką, klimatyzacją, lodówką, TV i bardzo dobrym śniadaniem płacimy 45 BRL (po targowaniu). Polecamy bungalowy położone na tyłach hotelu w ogrodzie na wzgórzu, z których roztacza się wspaniały widok na posąg Jezusa Zbawiciela. Obok hotelu znajduje się stacja metra Gloria, przystanek autobusów odjeżdżających na Copacabanę i Ipanemę oraz znakomita restauracja. W większości restauracji w Brazylii do godziny 16.00 serwuje się jedzenie, które wyłożone w formie szwedzkiego stołu kupuje się na kilogramy. Bez względu na to czy bierzemy mięso, ziemniaki, warzywa, czy owoce cena zawsze jest taka sama i w zależności od miasta waha się w granicach 1 – 2 BRL za 100 gr. Jedzenie naprawdę jest znakomite, często mamy do wyboru kilkadziesiąt potraw. Do obiadu można wypić bardzo dobre piwo za 2,5 – 3,5 BRL. W Rio znajduje się dobrze rozwinięta sieć metra (2,25 BRL bez względu na ilość przystanków i przesiadek) oraz bardzo szybkie autobusy (1,80 BRL za kurs) Pierwszego dnia udajemy się również do biura linii lotniczych TAM, gdzie rezerwujemy miejscówki w samolotach na wszystkie kolejne trasy w Brazylii wykupione wcześniej w Warszawie. Po intensywnych poszukiwaniach i wizycie w Instytucie Chorób Tropikalnych trafiamy do PhD Farmacja (Rua Buenos Aires 196), gdzie kupujemy tabletki przeciwko malarii (skład: Cloroquina 250 mg) w cenie 25 BRL za zestaw 28 tabletek dla dwóch osób. Nie wiadomo czy podczas dalszej podróży pomogły nam zażywane lekarstwa, czy też po prostu nie ugryzł nas komar zarażony malarią – w każdym razie do chwili obecnej jesteśmy zdrowi. Ceny biletów wstępu: stadion Maracana – 12 BRL (niestety ze względu na remont wszystkie mecze są rozgrywane na innych obiektach, zwiedzanie jest możliwe jedynie w ograniczonym zakresie); statek do dzielnicy Niteroi, w której mieści się zaprojektowany przez Oscara Niemeyer’a bardzo ciekawy budynek Museu do Arte Contemporanea – 2 BRL, La Bonde – 0,60 BRL (tramwaj z przełomu wieków dojeżdżający do zabytkowej dzielnicy Santa Teresa u podnóża Corcavado. Z przystanku końcowego można złapać busa, który za 10 BRL zawiezie nas na szczyt Corcavado). Kolejka linowo – szynowa na Corcavado – 15 BRL w jedną stronę. Kolejka linowa na Głowę Cukru – 35 BRL. Zarówno z Corcavado, jak i z Głowy Cukru roztacza się wspaniała panorama Rio, dlatego oba te szczyty należą do obowiązkowych punktów zwiedzania miasta. Szczyt Corcavado jest otwarty dla zwiedzających tylko do godziny 18.30, ale za to z Głowy Cukru, z której ostatnia kolejka zjeżdża o 22.00, podziwiać możemy przepiękny zachód słońca. Jeżeli niebo nad Rio akurat jest zachmurzone (co niestety zdarza się dość często) można dojechać tylko do pierwszej stacji (17,5 BRL), skąd przy złej pogodzie często widok jest ładniejszy niż z samego szczytu.

24 października

Rano jedziemy na międzynarodowe lotnisko w Rio de Janeiro – Aeroporto Galeao, skąd wylatujemy do Foz do Iguacu. Na lotnisko można dostać się na dwa sposoby: autobusem firmy Real (ok. 25 BRL) jeżdżącym co 30 min. z dzielnicy Barra da Tijuca wzdłuż plaż Rio aż do lotniska; bądź metrem do dzielnicy Del Castilho, następnie autobusem jadącym do Uniwersytetu, gdzie przesiadamy się albo do minibusa, albo do autobusu dojeżdżających bezpośrednio do lotniska (w drugim przypadku łączna cena przejazdu zamyka się w kwocie 4,75 BRL i mimo, że opis trasy brzmi skomplikowanie, to jeśli poprosimy o pomoc kierowców autobusów, bez problemów powinniśmy dojechać do lotniska – sprawdziliśmy!). W obu przypadkach dojazd do lotniska z uwagi na odległość i korki może zająć nawet około 1,5 godz. W południe lądujemy w Iguacu (jeżeli zajmiemy miejsca po lewej stronie samolotu przed lądowaniem podziwiać możemy spienione wody wodospadów). Autobusem odjeżdżającym sprzed lotniska (1,85 BRL) jedziemy do dworca autobusowego w centrum miasta. Niedaleko dworca mieści się kilka hoteli, z których wybieramy Pousada of Laura (ul. Naipi 671). Za dwuosobowy pokój, z łazienką, wentylatorem i naprawdę bardzo dobrym śniadaniem płacimy 40 BRL. Hotel jest warty polecenia z co najmniej dwóch powodów: po pierwsze panuje w nim bardzo miła atmosfera i po drugie z uwagi na wyjątkowo ekscentryczną właścicielkę o bułgarskich korzeniach (kto zdecyduje się na ten hotel zrozumie o co chodzi..:)

25 października

Zwiedzamy brazylijską część wodospadów. Do parku narodowego dojeżdżamy autobusem z napisem Aeroporto odjeżdżającym z dworca autobusowego – wysiadamy na pierwszym przystanku za lotniskiem. Wstęp do parku kosztuje 20 BRL – na zwiedzanie wystarczą ok. 3 – 4 godz. Z uwagi na wszechobecny pył wodny i drogi, które zostały wytyczone pod samymi wodospadami, koniecznie należy zabrać z sobą nieprzemakalny płaszcz. Przed wejściem do Parku z wodospadami znajduje się Park Ptaków. Chociaż bilety wstępu nie są może najtańsze (22 BRL), to Park z pewnością jest warty obejrzenia: w ogromnych ptaszarniach, do których możemy wejść, znajduje się kilkadziesiąt gatunków ptaków, w tym tukany, papugi, kolibry, ibisy, itp., które są na tyle oswojone, że praktycznie możemy je dotknąć. Ponadto obejrzeć możemy wiele gatunków motyli, kajmany, żółwie, węże, itd. Naprawdę polecamy!

26 października

Udajemy się na argentyńską stronę wodospadów. Autobus z dworca do argentyńskiego miasta Puerto Iguazu – 3 BRL, następnie przesiadamy się do autobusu jadącego bezpośrednio do parku narodowego (2,80 ARS). Wejście do parku kosztuje 30 ARS, a na jego obejrzenie przeznaczyć musimy praktycznie cały dzień. Po argentyńskiej stronie jest znacznie więcej wodospadów i wytyczonych wzdłuż nich szlaków – część przebiega tuż nad krawędziami wodospadów, część zaś dochodzi do spadających z góry kaskad wody. Całość sprawia naprawdę niesamowite wrażenie. Naszym zdaniem ta strona wodospadów jest ciekawsza od zwiedzanej poprzedniego dnia, co zresztą nie znaczy, że strona brazylijska nie jest ciekawa i nie warto jej odwiedzać. Wręcz przeciwnie, jeżeli mamy czas to koniecznie należy zobaczyć całość. 40 ARS kosztuje wycieczka łodzią, która podpływa bezpośrednio pod kaskady wody spadającej z wodospadów.

27 października

O godz. 6.50 odlatujemy do największego miasta położonego nad Amazonką (a właściwie przy ujściu Rio Negro do Amazonki) – Manaus. Na lotnisko dojechać można autobusem odjeżdżającym z dworca autobusowego – tym samym, który jedzie do brazylijskiej części wodospadów (pierwszy kurs o 5.30). W południe jesteśmy w Manaus – z portu lotniczego autobusem nr 306 (1,80 BRL) jedziemy do centrum miasta. Już na przystanku poznajemy (a raczej to on nas poznaje) naganiacza z biura podróży Amazon Lilies Tours, który oferuje nam wycieczkę do dżungli amazońskiej, hotel i wszelaką inną pomoc. Ponieważ polecany przez niego hotel (Rio Branco) jest tym, który już uprzednio wybraliśmy z LP, decydujemy się skorzystać z pomocy. Na miejscu stwierdzamy jednak, że pomimo dość dobrego położenia (pomiędzy Rio Negro a centrum miasta), spartańskie warunki hotelu nie odpowiadają nam. 100 m. dalej znajdujemy Hotel Estrela (Rua Pedro Botelho), w którym za 35 BRL otrzymujemy dwuosobowy pokuj z łazienką, lodówką, TV, klimatyzacją i na nasze wyraźne życzenie z wiatrakiem. Komfort w tym hotelu jest znacznie wyższy niż we wszystkich obiektach tej kategorii położonych w najbliższej okolicy (sprawdziliśmy). Niestety, śniadanie bardzo skromne – kawa, mleko i bułki z masłem.

28, 29 październikav

Zwiedzamy miasto i port w Manaus. Mamy problem ze znalezieniem w centrum sklepów spożywczych. W końcu udaje nam się znaleźć duży supermarket Carrefoura niedaleko Teatro Amazonas. W mieście znajduje się szpital chorób tropikalnych – Hospital Tropical, gdzie można otrzymać bezpłatną poradę lekarską oraz darmowe leki w przyszpitalnej aptece (dojazd z Praca Tenreiro Aranha autobusami nr 201, 207,214 i 223). Od naszego znajomego naganiacza z Amazon Lilies Tours (narożnik Av. Floriano Peixoto i Rue Jose Paranagua) kupujemy 3 – dniową wycieczkę do dżungli. Cena po półgodzinnych negocjacjach spada z 500 do 300 BRL od osoby (niewykluczone, że dałoby się ją stargować nawet do 250 BRL – warto spróbować:) W Santarem podobne wycieczki kosztują podobno 400 BRL na 9 dni. Kilka rad dotyczących wyjazdów do dżungli: nad Amazonką szczyt pory deszczowej przypada od maja do czerwca. Najlepsza pora na wyjazd, to okres przypadający zaraz po tych miesiącach, kiedy poziom wody jest wysoki i można pływać małymi łódkami po igarapes – strumykach w puszczy. Z Manaus turysta ma do wyboru wyjazd albo nad Amazonkę (gdzie ponoć jest więcej zwierząt, ale też znacznie więcej insektów) albo w górę Rio Negro (gdzie jest mniej zarówno jednego, jak i drugiego).

30, 31 października, 1 listopada

My wybraliśmy opcję drugą. Rano płyniemy typowym statkiem pływającym po Amazonce do tzw. meeting of the waters (spotkanie żółtej Amazonki z czarną Rio Negro, które na odcinku kilku kilometrów nie mieszają się), następnie płyniemy ok. 70 km w górę Rio Negro do naszego Lodge (drewniany hotelik położony na brzegu rzeki). Program wycieczki ponadto zawiera: łowienie piranii, 4 – godzinny trekking po dżungli, nocne poszukiwanie aligatorów przy świetle reflektora, wizytę w wiosce caboclo (mieszkańców Amazonii), ognisko i nocleg na hamakach w dżungli, wschód słońca nad Rio Negro. Przy okazji mamy możliwość obserwowania różowych delfinów i bardzo bogatego świata ptactwa wodnego. Nie jest to jednak wycieczka dla osób marzących o spotkaniu z dzikimi plemionami, czy zagłębieniu się w dziewicze obszary puszczy amazońskiej. Wyjazdy w rejony naprawdę pierwotnego lasu tropikalnego za w miarę rozsądne pieniądze zorganizować można w okolicach Tabatingi na granicy z Kolumbią i Peru. Minimalny czas takiej wyprawy 6 dni. Dla osób cierpiących na deficyt czasu nawet jednak trzydniowa impreza zorganizowana w Manaus jest warta polecenia i może dać pewne wyobrażenie o bogactwie flory i fauny wilgotnych lasów równikowych.

2 listopada

Uwaga: Dzień Zaduszny jest świętem narodowym w Brazylii i jednocześnie dniem wolnym od pracy. O 13 mamy samolot do Belem, w którym lądujemy o godz. 16. Autobus do centrum odjeżdża z przystanku po lewej stronie portu lotniczego (kierunek Pratinha P Vargas – 1 BRL). W centrum wynajmujemy hotel Regina Victoria (2 – osobowy pokój z lodówką, łazienką i TV w cenie 35 BRL). Hotel ma bardzo dobrą lokalizację – w centrum miasta, ok. 600 m od Amazonki, 200 m od dużego supermarketu Yyamada.

3 listopada

W Belem polecamy wieczorną wizytę w wyremontowanych dokach nad rzeką, w których obecnie znajdują się restauracje i puby z warzonym na miejscu piwem i drinkami o miejscowo brzmiących nazwach (amazonia rain, forest cocktail amazonia, itp.). Z Belem można wybrać się także na wycieczkę na Wyspę Papug połączoną z obserwacją wschodu słońca i odlatujących na żerowisko stad tych hałaśliwych ptaków (od godz. 4.30 do 8.00 – 80 BRL od osoby)

4 listopada

Odlatujemy do stolicy stanu Mato Grosso – Cuiaby. Na lotnisku poznajemy Joela Souze – właściciela Ecoverde Wildlife Safari Tours. Nocleg w należącej do niego Pousadzie Ecoverde (2 – osobowy pokój z wspólną łazienką, bez lodówki, ale za to z najlepszym śniadaniem jakie było nam dane zjeść w Brazylii i z przewozem z lotniska) kosztuje 40 BRL.

5 listopada

Dzień poświęcamy na zwiedzanie miasta, kupno biletów na autobus do Brasilii i przede wszystkim znalezienie wycieczki w głąb Pantanalu. Niestety, pomimo że nie jest to szczyt sezonu wszystkie biura w mieście mają podobną lub wyższą cenę, jaką oferuje nam Joel Souza (700 BRL/ od osoby). O jakichkolwiek negocjacjach nie ma mowy. W innych biurach dowiadujemy się, że nasz gospodarz ma najlepszą reputację w mieście jako organizator wyjazdów, a jeden z pracujących dla niego przewodników – Ailton jest najlepszym przewodnikiem w Cuiabie. Wracamy do Ecoverde Wildlife Safari Tours i po intensywnych pertraktacjach dotyczących ceny wykupujemy 4 dniowe safari do Pantanalu (600 BRL od osoby – stawiamy jednak warunek, że pojedzie z nami Ailton). W cenę wliczone są również wszystkie noclegi w Cuiabie.

6, 7, 8 listopada

Safari. Pantanal to równinny obszar wielkości połowy Francji, który nazywany jest największym rezerwatem przyrody na świecie. Jeżeli ktoś chce zobaczyć dzikie zwierzęta z naprawdę niewielkiej odległości, to właśnie Pantanal, a nie Amazonia jest najlepszym miejscem do tego typu podróży. W trakcie 4 dni i 3 nocy łowiliśmy piranie, karmiliśmy nimi dzikie kajmany, jastrzębie, obserwowaliśmy dziesiątki gatunków zwierząt, jeździliśmy konno, pływaliśmy łodziami, w nocy chodziliśmy po tropikalnym lesie. Zakwaterowanie mieliśmy zapewnione w fazendach położonych nad Rio Claro, gdzie otrzymywaliśmy 3 super posiłki dziennie (m.in. złowione przez nas piranie, świniak z ogniska…) Porównując inne spotkane w Pantanalu grupy turystów gratulowaliśmy sobie wyboru przewodnika, który wart był wszelkich pochwał i pieniędzy. Ailton mówił nam jednak, że w najbliższym czasie zamierza otworzyć własne biuro podróży w Cuiabie, dlatego przed wyborem operatora warto rozpytać się w biurach podróży o przewodników, gdyż to przede wszystkim od ich indywidualnych umiejętności zależy atrakcyjność naszej podróży. Według słów naszego przewodnika najlepszymi miesiącami na safari są lipiec – sierpień, ale to również szczyt sezonu w tym rejonie. Kulminacja pory deszczowej przypada natomiast na styczeń i luty. Istnieje również możliwość wyboru tańszej wycieczki z położonej na południu Mato Grosso Corumby. Ceny safari są tutaj niższe, jednak wiąże się to z niższym komfortem zwłaszcza jeżeli chodzi o noclegi. Uczestnicy nocują bądź w bardzo skromnych fazendach bądź nawet w hamakach pod gołym niebem. Oczywiście ma to również swój urok, jednak niewątpliwym minusem jest bliższy kontakt z wyjątkowo krwiożerczymi komarami. Za to na południu Pantanalu występuje podobno więcej zwierząt.

9 listopada

Wieczorem wracamy do Cuiaby, gdzie od razu wsiadamy w autobus do Brasilii (117 BRL; planowany czas podróży 18 godz., który jednak na skutek awarii przedłużył się do 24 godz…)

10 listopada

O 20.00 dojeżdżamy do stolicy. Autobusem nr 331 jedziemy z dworca autobusów dalekobieżnych na dworzec autobusowy w centrum miasta (1,60 BRL). Zakwaterowanie znajdujemy w Hotelu Cury’s Solar – Squer S 707, Blok I, Casa 15 (45 BRL za dwuosobowy pokój ze wspólną łazienką i TV, cena ustalona po dłuuugich negocjacjach). W okolicy znajduje się więcej hoteli podobnej kategorii – niewykluczone, że część niewymienionych w LP jest tańsza. Ok. 200 m. od hotelu położony jest supermarket Comper.

11 listopada

Zwiedzamy miasto – pierwsze od podstaw wymyślone przez architekta Le Corbusier’a. Nowoczesna budowle zaprojektowane z kolei przez Oscara Niemeyer’a na niektórych mogą wywołać niesamowite wrażenie, dla innych zaś są ucieleśnieniem brzydoty. Nam bardzo się podobały, zwłaszcza w nocy, kiedy wszystkie budynki są przepięknie oświetlone. Warto odwiedzić położony na obrzeżach miasta Parque Nacional de Brasilia. Z uwagi na jego dużą powierzchnię, na wizytę trzeba przeznaczyć cały dzień. Należy zabrać z sobą stroje kąpielowe – w parku znajduje się wspaniały, duży basen. Uroczysta odprawa warty (kompania reprezentacyjna z orkiestrą w XIX – wiecznych strojach) odbywa się przed pałacem prezydenckim, nie jak napisano w LP dwa razy dziennie, ale raz w tygodniu w piątek pomiędzy godz. 16 a 17 (w zależności od czasu zachodu słońca). Warto również odwiedzić budynek Parlamentu (otwarty tylko do 17, a nie do 18.30), skąd na koszt władz Brazylii możemy wysłać kartki do dowolnego miejsca (sprawdziliśmy – do Polski doszły).

12 listopada

Wieczorem odjeżdżamy autobusem do Sao Paulo (111 BRL – 14 godzin jazdy, tym razem obyło się bez opóźnień).

13 listopada

W Sao Paulo znajdujemy Hotel Sao Sebastiano (Rua 7 de Abril – 100 m. od Praca da Republica). Za dwuosobowy pokój z łazienką, lodówką i balkonem na ulicę (nr pokoju 213) płacimy 40 BRL.

14 listopada

Zwiedzamy Sao Paulo. Z Edificio Italia – jednego z najwyższych budynków w Sampa zobaczyć można panoramę miasta. Na tarasie widokowym znajduje się restauracja, do której wstęp kosztuje 15 BRL/ osoby plus koszt zamówionych dań i napojów. W niedziele na Praca da Republica odbywa się kiermasz rękodzieła. Za naprawdę niewielką cenę można kupić bardziej lub mniej ciekawe pamiątki ze skóry, obrazy, instrumenty muzyczne itp. My za prawie dwumetrowy berimbau – instrument służący do wybijania rytmu podczas capoeiry zapłaciliśmy 25 BRL.

15 listopada

Jedziemy na lotnisko Guarulhos, skąd mamy powrotny samolot do Frankfurtu i dalej do Poznania. Przygoda niestety dobiega końca…


  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u