Uganda – Jan Węgrzyk

Uganda

Jan Węgrzyk

Czas podróży 2 luty – 5 marzec 2004

Najlepsza pora na wyjazd do Ugandy to styczeń – marzec przed porą deszczową. Podczas deszczy wiele dróg jest nieprzejezdnych.

Obowiązkowe szczepienia to tylko żółta febra.

Bezpieczeństwo lepsze niż w Kenii, za wyjątkiem dystryktów północnych, gdzie rebelianci z LRA prowadzą rozboje i rzezie na ludności cywilnej. Żyją tam takżę niezbyt przyjazne plemiona.

Nie ma problemów z zaopatrzeniem w żywność i wodę.

Podróżowanie po Ugandzie jest trochę uciążliwe (autobusy i mataty przepełnione), ale tanie. Wynajem auta jest dosyć drogi ze względu na ceny paliwa.

Całkowity koszt to ok. 7000 zł na 33 dni

2300 zł bilet lotniczy

120 zł prowiant

275 zł apteczka wraz z tabletkami przeciw malarii

1100 USD kieszonkowe (opcja z gorylami), lub 800 USD (bez goryli)

Dzień 1
2 II 2004 r. (poniedziałek)

O 17.15 odlatujemy z Warszawy do Londynu liniami British Airways. W Warszawie zabrano mi butlę z gazem, dokładne kontrole na lotniskach. Z Londynu startujemy o 22.00.
Bilet lotniczy z Warszawy do Nairobi nabyliśmy w promocyjnej cenie za 604 USD.

Dzień 2
3 II 2004 r. (wtorek)

Lądujemy o 9.50 w Nairobi. Wiza tranzytowa, którą załatwiliśmy kosztowała 20 USD (pobytowa kosztuje 50 USD). Wymiana waluty; za 1,00 USD dostajemy 74,00 shylingi kenijskie (KSh). W pięć osób taxówką pojechaliśmy do centrum za 500 KSh.
W hotelu „Penthouse” wzięliśmy pokój 5-cioosobowy za 150 ShK od jednego. Poszliśmy zobaczyć co ciekawego w mieście. Obiad, czyli ryż, szczaw i gulasz 260 KSh, piwo 85 KSh.

Dzień 3
4 II 2004 r. (środa)

Wstajemy o 8.00. Przed 10.00 załatwiamy wizy do Ugandy w „Uganda Haus”. Podwójna wiza kosztuje 60 USD, pojedyncza 30 USD, potrzebne jest jedno zdjęcie. Kupiliśmy palnik gazowy za 2000 KSh i dwie butle 450g po 395 KSh. Przed 21.00 czekamy na autobus do Ugandy (Mbale). Planowy odjazd 21.00, ale odjeżdżamy o 22.00. Cena biletu 650 USh.

Dzień 4
5 II 2004 r. (czwartek)

Do Mbale przyjechaliśmy ok. 8.00. Na granicy bez problemu. W banku za 1,00 USD dostajemy 1815,00 shylingi ugandyjskie (USh). Znaleźliśmy fajny hotel w samym centrum Mbale, „Safari Lodge Hotel” po 4800 USh od osoby. Wynajęliśmy auto po 10 000 USh na osobę i pojechaliśmy do Niero Rock Shelters and Paints obok Kumi ok. 1,5 godz. jazdy Ciekawe skały. Parę miejsc z bardzo starymi rysunkami naskalnymi.

Dzień 5
6 II 2004 r. (piątek)

Po śniadaniu, ok. 9.00 pojechaliśmy autem do „Sipi Falls” (trzy wodospady pod M. Elgon). Kapitalna przyroda. Potem pojechaliśmy do wiosek pod szczytem Nkokanjeru. Do hotelu wróciliśmy po 19.00. Szukamy auta na jutrzejszy wyjazd do Moroto. Znaleźliśmy po pertraktacjach i targowaniu za 26 000 USh na jednego, (busik – matatu).

Dzień 6
7 I I 2004 r. (sobota)

Rano robimy niezbędne zakupy na wyjazd do Moroto, gdyż tam z zakupami będzie bardzo ciężko. Po 11.00 wyjeżdżamy naszym autem, przez Siroko, Atari, Namalu, Nakapiripirit, Lorengedwat. Tą drogą jest szansa dojechać do Moroto. Na miejsce dojechaliśmy ok.16.30. Najpierw pojechaliśmy do misji gdzie szefem był Włoch, który nasz przyjazd do Moroto uznał jako głupotę i radził żebyśmy wyjechali. Więc udaliśmy się na następną misję z szefem Niemcem (Father Paf), który stwierdził, że faktycznie jest niebezpiecznie, ale nas przyjął.

Dzień 7
8 II 2004 r. (niedziela)

Niedziela. Misja. Idziemy na mszę o 7.30 którą prowadzi sam biskup. Po 9.00 jedziemy na następną mszę z Fathrem Pafem do Rupa ok. 10 km. Było super. Wracamy do Moroto. Potem ok. 16.00 jedziemy z Fathrem Pafem na następną misję gdzie jest Polak, do Tapac. Jest to w górach 36 km od Moroto. W tym rejonie żyją Karamoja Tepes. Fajne powitanie.

Dzień 8
9 II 2004 r. (poniedziałek)

Po śniadaniu zwiedzamy okolicę. Zostaliśmy zaproszeni na noc do Kraalu, czyli wioski gdzie przetrzymywane jest w zagrodzie nocą bydło. Kupiliśmy na targu 20 litrów miejscowego piwa – coś trzeba do Kraalu zabrać. Wyruszamy przed 18.00 z dwoma Karamojami uzbrojonymi w kałaszniki i Karamojka z kanistrem piwa na głowie. W drodze dołączyło do nas stado krów. Po 19.30 dotarliśmy do Kraalu. Impreza się rozkręca, wszyscy piją to ich „piwo”. Cała wieś pijana.
Ok. 22.00 idziemy spać do chaty. Afrykańska noc. Kobiety śpiewają. Przed 24.00 z daleka usłyszeliśmy strzały z kałasznikowa, potem z pod naszej chaty. Bydło lata po całej wsi, a kałasze strzelają. Tutaj mają zwyczaj kraść sobie bydło, przy okazji giną ludzie. Niecała godzina spokoju i znów strzelanina. Bardzo wysoki poziom adrenaliny, o spaniu niema mowy. Żyjemy, czyli nic nie skradziono.

Dzień 9
10 II 2004 r. (wtorek)

Przed 5.00 wyszliśmy z chaty. Chodziliśmy po okolicy. Po 8.00 wracamy do misji. Zwiedzamy okolice misji. Znaleźliśmy ludzką czaszkę. Tu życie ludzkie nie ma wielkiej wartości. Jak ktoś umrze to zostawiają go tam gdzie zginął.

Dzień 10
11 II 2004 r. (środa)

Dziś znów zwiedzamy okolice, ale dalsze. Poszliśmy w wyjątkowe miejsce w górach – do chaty Boga Karamojów. Późnym popołudniem wracamy do misji.

Dzień 11
12 II 2004 r. (czwartek)

Dziś musimy dojechać do Moroto. Jeszcze ostatni wypad do najbliższej wioski. Problem z autem. Dopiero ok. 16.00 udało nam się wyjechać z misjonarzami z Tapac. Wieczorem jesteśmy w Moroto, w misji Father Pafa. Ostatnia noc w Karamoja, znów strzelają.

Dzień 12
13 II 2004 r. (piątek)

Już o 5.00 wstajemy i pakujemy się. O 7.15 odjeżdżamy z Moroto autobusem do Jinja. Autobusem jedzie 10-ciu ochraniarzy w kamizelkach kuloodpornych z kałasznikami. Bilet kosztuje 11000 USh. W Mbale jesteśmy ok. 13.00, tam dzielimy się na dwie grupy. Dwóch kolegów wysiada i jedzie do Tanzanii. O 16.30 jesteśmy w Jinja – wielkie miasto nad J. Wiktorii. Na rowerach za 500 USh pojechaliśmy do hotelu „Explorer Backpakers”. Doba kosztuje 10 USD. Załatwiamy na jutro rafting za 70 USD.

Dzień 13
14 II 2004 r. (sobota)

Wyjazd na rafting do Bujagali Falls. Początek spływu ok. 10.30. Mocne wrażenia, piąty stopień trudności. Po 18.00 powrót do hotelu i od razu jedziemy do miasta.

Dzień 14
15 II 2004 r. (niedziela)

Dziś jedziemy na motorowerach do oddalonych o 35 km wodospadów Itanga. Droga fatalna (1 godz. jazdy, koszt 12000 USh). Warto było, wodospady super. Wracamy do hotelu. Matatą o 15.00 jedziemy do Kampali. Po drodze mijamy fatalny wypadek, Mercedes cysterna zderzyła się czołowo z autobusem – wybuch, kupa złomu i 42 zabitych.
Ok. 17.00 jesteśmy w Kampali. Poszliśmy do hotelu „Mukwano Guest House”, w centrum miasta. Doba w pokoju dwuosobowym kosztuje 18000 USh, a w jedynce 12000 USh.

Dzień 15
16 II 2004 r. (poniedziałek)

Rano idziemy potwierdzić bilety lotnicze do British Airways. Potem załatwialiśmy zezwolenia (permity) do goryli w I.N.P. Bwindi, ciężko o miejsca, są dopiero na 27 II po 275 USD. Idziemy na obiad, ryż i kurczak 2600 USh mirinda 600 USh. Wysyłamy kartki do Polski (kartka 1000 USh, znaczek 1000 USh).

Dzień 16
17 II 2004 r. (wtorek)

Powiedziano nam że autobus do Masindi jedzie o 8.00, bilet kosztuje 8000 USh. Niestety do Masindi było zbyt mało pasażerów. Pojechaliśmy o 10.00 do Wanseko na północy J. Alberta. Bilet kosztuje 11000 USh. Na miejsce dojechaliśmy na 17.10. Fajna wieś. O 17.45 matatą jedziemy do Murchinson Fals (50000 USh na trzech). Wstęp do parku narodowego kosztuje 20 USD, a chatka na campingu „Red Chilli” 10000 USh. Kolacja: ryż i trzy jajka kosztuje 2500 USh, piwo 2000 USh.

Dzień 17
18 II 2004 r. (środa)

O 9.00 płyniemy stateczkiem do Murchinson Fals. Koszt całkowity za wycieczkę po Nilu Victorii niezależnie od ilości osób wynosi 150000 USh – było 8 pasażerów. Widzieliśmy dużo zwierząt: hipopotamy, krokodyle, warany, słonie, antylopy, małpy, mnóstwo ptactwa i much TseTse. Sam wodospad robi niezłe wrażenie. Rzeka tu jest bardzo wielka, a musi zmieścić się w wąskim na 7 m wąwozie (wyskokść 25 m). O 12.00 wróciliśmy do brzegu. Obiad, ryż i kurczak 5000 USh. Bardzo trudno stąd wyjechać. Dopiero o 17.45 jedziemy do Bulisa nad J. Alberta (33 km za 10000 USh). Po godzinie jesteśmy na miejscu. Ponoć jeden hotel w miasteczku, bez nazwy za 5000 USh. Mieszkało tu już niezłe towarzystwo: karaluchy, pająki, mnóstwo moskitów, itp. itd.

Dzień 18
19 II 2004 r. (czwartek)

O 8.40 pojechaliśmy do Butjaba (ok. 50 km). Bardzo fajna wioska. Potem jedziemy do Kibiro Hot Springs, nad samym J. Alberta. Bardzo trudny dojazd, na ostatnim etapie. Kawałek ok. 1 godz. trzeba iść piechotką. Kapitalne widoki. Dalej jedziemy do Hoima. Znaleźliśmy fajny hotel „Kolping House”, za nocleg w trzyosobowym pokoju chcą 25000 USh.

Dzień 19
20 II 2004 r. (piątek)

Opuszczamy hotel o 9.00 i jedziemy o10.00 matatą do Kagadi (5000 USh). Tam przesiadka i od razu mamy następną do Fort Portal (5000 USh). W Kyenjojo zaczęła się droga asfaltowa. Na miejsce dotarliśmy o 15.00. Zamieszkaliśmy w sympatycznym hotelu „Ekonomic Lodge” (4000 USh od osoby).

Dzień 20
21 II 2004 r. (sobota)

Dziś mamy cały dzień jeżdżenia, zwiedzamy okolicę. Wynajęliśmy osobowe auto za 90000 USh na trzech. Najpierw jedziemy nad wodospad Amadere, wstęp kosztuje 5000 USh. Jest super. W niewielkiej dolinie nieprzebyta dżungla, sporo jaskiń, idziemy na „Bunyuruguru Crater Lake Field”. Potem jedziemy nad jeziora: L. Nkuruba, L. Nyabihoko, L. Nabikere. Następnie jedziemy na „Babon Clif” do Parku Narodowego Kibale. Zaczęło lać i zaczęły się problemy drogowe. Przed 19.00 wróciliśmy do hotelu.

Dzień 21
22 II 2004 r. (niedziela)

Wstaliśmy już o 6.00 ponieważ jedziemy do Parku Narodowego Kibale zobaczyć szympansy. Za przejazd autem tam i powrotem zapłaciliśmy 30000 USh na dwóch.
Wstęp do szympansów kosztuje 20 USD plus 20 USD dla strażnika. Było kapitalnie. Wróciliśmy przed 12.00. Jedziemy matatą do Kasese. W aucie jest miejsca na 14 osób, ale jedzie 26. Przed 14.00 jesteśmy w Kasese. Znaleźliśmy skromny hotel „Victory Lodge”, pokoje tylko jedynki po 5000 USh. Zostawiliśmy plecaki i od razu jedziemy do Kilembe w góry, (przejazd 12000 USh – 12 km). Poszliśmy w góry, widok na najwyższe szczyty, super. Po powrocie kolacja – frytki z sałatką za 1000 USh, ryba (tilapia) z ryżem za 1500 USh i piwo 1400 USh.

Dzień 22
23 II 2004 r. (poniedziałek)

O 9.00 jedziemy autobusem do Ishaka, bilet 5000 USh. O 10.50 jesteśmy na miejscu i od razu jedziemy do Kitagata Hot Springs. Potem przez Kagamba nad pobliskie jezioro. Wróciliśmy do Kagamba, następnie przez Ntungamo pojechaliśmy do Kabale (za przejazd 60000 USh na trzech). Poszliśmy do fajnego hotelu „Visitors Lodge” (pokój 2-osobowy – 10000 USh). Objad w hotelu; matoke, ryż, sos, kurczak za 2000 USh i mirinda 500 USh. Kupiłem gazetę-Monitor, koło Liry LRA wymordowali wioskę, 192 ludzi. Małe zakupy film Kodak 100 za 4000 USh, woda 5 litrów za 3000 USh, Snickers za 1200 USh.

Dzień 23
24 II 2004 r. (wtorek)

Wynajęliśmy auto za 53000 USh na trzech i jedziemy wokół J. Bunionyi. Najpierw Hot Springs Nearby. Potem pojechaliśmy do granicy z Rwandą, Katujmy, sprawdzano nam Paszporty. Potem jedziemy do Pigmejów w górach. Mała wioska, 29 Pigmejów. Jedziemy przez dżunglę bambusową, zaczęło lać. Utkwiliśmy. Wieczorem wróciliśmy do hotelu.

Dzień 24
25 II 2004 r. (środa)

O 9.00 wyjeżdżamy do Hot Springs obok wioski Kasheney. Potem jedziemy do wodospadu Kisizi Fals, jeden z ładniejszych wodospadów. Podróż kosztowała 15000 USh na jednego. Późnym popołudniem wróciliśmy do hotelu.

Dzień 25
26 II 2004 r. (czwartek)

Po 10.00 wyjazd do Niespenetrowanego Parku Narodowego Bwindi. Ok. 14.30 przyjazd na miejsce. Jutro wizyta u goryli. Każdy odwiedzający goryle musi być absolutnie zdrowy, ponieważ goryle łatwo łapią ludzkie choroby, wystarczy kichnąć a ochrona od razu wraca nawet podejrzanego o chorobę. Wstęp do goryli jest ograniczony 12 odwiedzających na dobę.

Dzień 26
27 II 2004 r. (piątek)

Zbiórka o 7.30, a wyjście o 9.00. Idzie się z dwoma tropicielami, oraz trzema żołnierzami uzbrojonymi w kałaszniki. Na wytropienie goryli trzeba ok. 2 – 4 godz. nam wystarczyły 2 godz. po których zobaczyliśmy rodzinkę goryli ok. 10 – 12 osobników, jeden dorosły samiec (przywódca) i kilka samic z młodymi. Tracking jest dosyć drogi, ale warto poświęcić te 275 USD i zobaczyć goryle górskie na wolności, zwłaszcza że jest ich ogólnie tylko ok.. 600 szt. z tego ok. połowa żyje w I.N.P. Bwindi. O 12.00 powrót na dół do bazy wypadowej. Po południu ok. 13.30 powrót do Kabale, gdzie dojechaliśmy ok. 18.00 Po 19.00 jedziemy do Mbarara za 45000 USh na trzech. Przyjechaliśmy ok. 22.00. Poszliśmy do hotelu „Mayoba Inn”, pokój dwójka kosztuje 14000 USh, jedynka 12000 USh.

Dzień 27
28 II 2004 r. (sobota)

Małe zakupy; puszka sardynek 0,5 kg – 3600 USh, chleb – 800 USh, 6 dużych pomidorów 600 USh. Jeździliśmy na motorowerach po okolicy, koszt 2000 USh na jednego. Ok. 12.00 jedziemy matatą do Kikagati na granicy z Tanzanią za 5000 USh na jednego. Do wioski przyjechaliśmy na 14.40. Potem poszliśmy nad czerwono-żółtą rzekę Kagera, która jest granicą z Tanzanią, trzeba mieć paszport. Ok. 17. dowiedzieliśmy się że o tej godzinie będzie problem z wyjazdem, szliśmy więc w kierunku Mbarara. Po ok. 5-7 km zatrzymaliśmy auto rozwożące chleb i za 2000 USh od jednego pojechaliśmy do Mbarara. 0 20.00 byliśmy na miejscu.

Dzień 28
29 II 2004 r. (niedziela)

O 8.15 wyjeżdżamy autem do Masaki przez Park Narodowy „Lake Mburo”. Koszt wyjazdu na trzech 80000 USh. Po 1,5 godz. byliśmy w parku narodowym. Wstęp 10 USD od jednego, dodatkowo opłata za auto 10000 USh i 5000 USh na strażnika. Były różne antylopy, zebry, guźce, małpy, hipopotamy, znaleźliśmy świerze ślady lampartów. Niestety lampartów nie udało się wytropić. Wzięliśmy łódkę na J. Mburo. Było dużo hipopotamów i ptactwa, zdarzały się krokodyle. Koszt łódki 30000 USh. Ok. 18.00 byliśmy w Masace. Poszliśmy do fajnego hotelu „Esterian Guest House” (pokój, jedynka 10000 USh).

Dzień 29
1 III 2004 r. (poniedziałek)

Mocna ulewa, lecimy na autobus do Kampali. Wyjechaliśmy o 10.35, bilet 3000 USh. Przed 13.00 byliśmy w Kampali. Tym razem zamieszkaliśmy w hotelu „Nakiwubo Guest House”. Chodzimy po mieście. Skromna wymiana pieniążków, 1 USD = 1915 USh.

Dzień 30
2 III 2004 r. (wtorek)

Dziś łazimy po mieście. Obiad dosyć obfity i dobry (filet z ryby, frytki i coca-cola 3100 USh). Po 17.00 wracamy do hotelu. Wstępne pakowanie.

Dzień 31
3 III 2004 r. (środa)

Poszliśmy jeszcze na miasto zrobić skromną wymiane waluty. Przy wymianie poniżej 50 USD są potrącone koszty manipulacyjne ok. 1500-1800 USh na każde 10 USD.
Ok. 12.30 Taxi za 15000 USh na trzech jedziemy do Entebbe. Po 1 godz. jesteśmy na miejscu. Przyjechaliśmy do hotelu „Entebbe Backpakers”. Wzięliśmy pokój jednoosobowy na trzech za 20000 USh, ponieważ dwuosobowy kosztuje 15000 USh od łóżka. Poszliśmy zwiedzać miasteczko.

Dzień 32
4 III 2004 r. (czwartek)

Dziś zwiedzamy miasteczko i okolice, szczególnie nad J. Wiktoria. Było super, sporo zwierząt. Wieczorem wracamy do hotelu. Pakujemy się.

Dzień 33
5 III 2004 r. (piątek)

Już o 6.30 wstajemy. Skromne śniadanie i ostateczne pakowanie. O 7.30 autem za 7000 USh odjeżdżamy na lotnisko. Niestety to już końcówka, trzeba wracać. O 9.50 miał wystartować nasz samolot do Londynu. Z powodu mgły wystartował dopiero o 12.10. W Londynie wylądowaliśmy o 20.30 czasu miejscowego. Jutro o 9.50 odlatujemy do Warszawy.

KONIEC
Posted in |

  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u