Szeszele – Danuta Wojciechowska

Szeszele

Danuta Wojciechowska

TRASA

MAHE:  Victoria-Port Launay -Port Glaud -Morne Seychellois  National Park (-Morne Blanc-)

Beau Vallon -Anse des AnglaisAnse Royale- Sans Souci-Morne Seychellois-Anse d`Argent

PRASLIN:  Dolina  Mai ( Valle de Mai-)- Baie Sainte – Anne

LA DIGUE:  Plaże  Grand Anse i Anse Coco

Na Seszele leciałam z Mauritiusa. Bilet lotniczy Air Seychelles w obie strony zakupiony w biurze turystycznym w Port Louis kosztował 550 USD.Przelot Condor Airlines  z Frankfurtu  na Mauritius i z powrotem 3300 zł.

TERMIN

24-30 sierpnia 2008r

WALUTA

Rupie Seszelskie

1euro =11 rupii wg oficjalnego kursu, a nieoficjalnego 23 rupii

KOMUNIKACJA

Między wyspami dobra komunikacja promowa .Na wyspie Mahe dobrze rozwinięty jest transport autobusowy. Obowiązuje ruch lewostronny ,bilet kosztuje trzy rupie. Kupuje się go u kierowcy. Drogi są utwardzone, w dobrym stanie ale wąskie i kręte. Przystanki zaznaczone są farbą na asfalcie. Autobusy stare, często z obdartymi siedzeniami. Na wyspie La Digue- brak komunikacji autobusowej. Przemieszcza się tu drewnianymi przyczepami dopiętymi do pojazdu mechanicznego. Modne jest tu jeżdżenie wypożyczonymi rowerami(10Euro za dzień).

JĘZYK

Angielski , francuski, kreolski

Dzień 1

Samolot który miał odlecieć z Mauritiusa w południe, ze względów technicznych został odwołany, o czym poinformowano nas telefonicznie dzwoniąc do hotelu Orient w Mahebourgu, gdzie mieszkałyśmy. Lot przesunięto nietypowo, bo na 4.10 rano. O 2.00 rano zamówioną taksówką dojechałyśmy na lotnisko. O 7.00 rano byłyśmy na Mahe(różnica czasu).

Na lotnisku, po wypełnieniu formularza wizowego urzędnikowi należało podać nazwę hotelu w którym planowaliśmy przebywać. Można podać pierwszy lepszy z przewodnika. Nie żądano potwierdzenia. Jeśli nie ma się zarezerwowanego wcześniej hotelu, informację o wolnych miejscach i rezerwację uzyskuje się bezpośrednio po wyjściu z samolotu, jeszcze przed dopełnieniem formalności paszportowych. Przed bramkami, po lewej stronie jest mała budka, gdzie dokonać można rezerwacji. My zdecydowałyśmy się na odległy o 4km od centrum-  Calypha Guest House. Opłatę minimum za 1 noc należało uiścić na lotnisku podając ilość dni pobytu. Resztę płaci się na miejscu. Pokój 2- osobowy kosztował 60Euro. Po otrzymaniu oryginalnej pieczątki w paszporcie, w kształcie ladoicji seszelskiej, wymieniłam 500 rupii. WAŻNE: Należy wymienić minimalną ilość rupii. Będą one potrzebne wyłącznie na przejazdy autobusem, zakupy w sklepie, posiłki w małych barach. Oficjalne opłaty są tylko w USD lub  Euro: wstęp do ogrodu botanicznego, hotele, rejs statkiem, posiłki w dużych restauracjach. Najlepszy kurs, bo podwójny był na wyspie Praslin, w sklepie spożywczym i w Victorii w sklepie u Chińczyków. Gdyby komuś zostały rupie seszelskie, wymiany można dokonać  przy wyjeździe tylko za okazaniem kwitu z oficjalnego punktu wymiany i tylko do 200USD.

Z lotniska udałyśmy się na przystanek autobusowy po przeciwnej stronie. Była niedziela, zatłoczone autobusy do stolicy. Za 3 rupie dojechałyśmy na dworzec autobusowy do Victorii. Tu przesiadłyśmy się na autobus nr 20 (Circular) via Anse Etoile, którym po 15min dojechałyśmy do naszego Guest House. Hotelik (8- pokojowy) ukryty wśród zieleni. Przed wejściem, w zagrodzie pięć potężnych żółwi. Z naszego pokoju, położonego na I-szym piętrze roztaczał się wspaniały widok na zatokę i okoliczne palmy wachlarzowate. Na śniadanie zaserwowano nam jajko, powidła z papai, kawę, herbatę, bułki i owoce(wliczone w cenę). Ten zestaw powtarzał się codziennie, tylko jajka podawano na różne sposoby. W południe pojechałyśmy autobusem do Ogrodu Botanicznego w Victorii, położonego niedaleko szpitala. Wstęp 5 euro lub 5 USD. Tu oglądałyśmy sławne palmy seszelskie Coco de Mer (mają kokosy „erotyczne” idealnie przypominające kobiece przyrodzenie) z owocami nawet do 25kg, oraz gigantyczne żółwie, ważące 200-300kg,żyjące ponad 100 lat. Potem chodziłyśmy po opustoszałych ulicach malowniczo położonej stolicy Victorii. Z niską zabudową, kościołami różnego wyznania, pozamykanymi sklepami ( 1 spożywczy był tylko czynny). Na głównej ulicy, w centrum mała wieża zegarowa. Przed pocztą potężny kamienny żółw  i  podwójny kokos palmy seszelskiej. Obok poczty głównej Muzeum Przyrody .Przy końcu ulicy Independence – port. Upał (26*C-28*C) i duża wilgotność  powietrza. Do hoteliku wróciłyśmy pieszo, przyglądając się malowniczym wybrzeżom porośniętym palmami kokosowymi.

Dzień 2

Rano był ulewny deszcz. Po śniadaniu odwiedziłyśmy biuro turystyczne w  Victorii i wykupiłyśmy 1-dniową wycieczkę statkiem na wyspy Praslin i La Digue (145euro od osoby). Z dworca autobusem pojechałyśmy do Port Launay. Z okien autobusu oglądałyśmy uroczą trasę. Tym samym autobusem cofnęłyśmy się na przystanek przy posterunku policji i pojechałyśmy do Port Glaud i dalej do trasy w kierunku góry Morne Blanc. Znajduje się ona na terenie Morne Seychellois  National Park. Wspinałyśmy się stromo 1km trasą nieprzygotowaną dla turystów, ścieżką zasypaną dużą ilością liści. Nikogo nie było na trasie. Za to z góry widoki niesamowite, malownicze zatoczki, turkusowa woda o różnych odcieniach i piękne plaże, a na trasie tropikalny las z endemicznymi gatunkami fauny i flory. Wracając w kierunku przystanku autobusowego wstąpiłyśmy na teren Indian Ocean Tea Factory , skąd również roztaczał się niezwykły widok. Ostatnim autobusem o godz. 17.20 wróciłyśmy do Victorii, a potem do hotelu.

Dzień 3

Po śniadaniu o 6.30 przyjechał pod hotel specjalny mini bus i odwiózł nas do portu. O 7.30 wypłynęliśmy katamaranem Cat Coco na wyspę Praslin (1godz.). Na trasie piękne atole koralowe, malownicze zatoczki z uroczymi plażami  i dużo małych wysepek. Mini busem wraz z przewodnikiem grupowo jeździliśmy po wyspie Praslin, porośniętej bujną roślinnością. Zwiedzanie rozpoczęłyśmy od Parku Narodowego Praslin z unikatowym rezerwatem Doliny Mai – Valle de Mai z endemicznymi seszelskimi gatunkami fauny i flory (wstęp dla indywidualnych turystów 15 euro lub 22USD). Tutaj oglądaliśmy różne rodzaje palm, a szczególnie miejscową palmę seszelską ( lodoicea maldivica) ze wspomnianymi kokosami „erotycznymi” Coco de Mer, ważącymi 10-25kg. Dwadzieścia lat temu jedzono je. Obecnie są pod ścisłą ochroną. Potem zatrzymaliśmy się na przepięknej plaży z białym, miękkim piaskiem, szumiącymi gajami palmowymi ( Baie Sainte – Anne ). Na wyspie rozbudowana baza turystyczna, luksusowe hotele, kasyno, sklepy ( tu dobry kurs wymiany walut), bary, brak jakiegokolwiek przemysłu, a wszystko to wśród zieleni. W południe z Praslin płynęliśmy na małą wyspę La Digue, Inter- Island Boat (15min). Po zejściu z promu każdy otrzymał kokos ze świeżym sokiem do picia i wsiedliśmy do typowego dla La Digue, drewnianego pojazdu ciągniętego przez naczepę udając się na lunch. W restauracji, obok plaży przy akompaniamencie gitary i miejscowego piosenkarza jedliśmy przeróżne potrawy kreolskie wraz z przepysznymi deserami. Tak napełnieni trochę czasu spędziliśmy na plaży. Potem wożono nas po wyspie i oglądaliśmy proces mielenia kokosów, przygotowania kopry, spotykając po drodze turystów licznie objeżdżających wyspę wypożyczonymi rowerami. Od 14.40 do 16.00 mieliśmy możliwość oglądania romantycznej scenerii tropikalnego raju na niezwykle malowniczych plażach z białym piaskiem oblewanym turkusową wodą.  Plaże  Grand Anse i Anse Coco poprzegradzane są wielkimi granitowymi blokami skalnymi. Przy plaży można kupić świeżo przyrządzone sałatki z owoców tropikalnych. O 17.30 wróciliśmy Cat Coco na Mahe do Victorii, potem mini bus portowy odwiózł nas do hotelu.

Dzień 4

Autobusem pojechałyśmy na plażę Beau Vallon – z hotelu w przeciwną stronę niż do stolicy.Przy plaży potężny Coral Strand Hotel z basenem dla dzieci. Stąd można wypłynąć łódką na rafę koralową. Bardzo przyjemna woda, ciepła, spokojna, idealna do pływania. Z rozkoszą pływałyśmy tam aż do zmierzchu, potem powrót autobusem do Anse Etoile,  do naszego hotelu.

Dzień 5

Udałyśmy się rano na spacer po centrum Victorii, robiąc drobne zakupy w sklepie i na krytym bazarze. Odwiedziłyśmy miejscową piekarnię, gdzie przeraziła nas niespotykana powolność obsługi. Autobusem nr 14 pojechałyśmy do Anse des Anglais, na plażę aby trochę popływać. Potem zrobiłyśmy spacer drogą pośród bujnej tropikalnej roślinności, wzdłuż malowniczych zatoczek, z których widać było wielobarwne rafy koralowe. Następnie autobusem dojechałyśmy do Anse Royale ( po lewej stronie wzgórze widokowe). Tutaj plaże okazały się nieciekawe ,gdyż morze było wzburzone ,z potężnymi falami. Po przyjeździe do Victorii kupiłyśmy znaczki pocztowe(3.50rupii) i kartki (3 rupie).

Dzień 6

Rano znów odwiedziłyśmy pocztę w Victorii a także supermarket. Tu zakupiłam przepyszną herbatę waniliową. Autobusem nr 35 dotarłyśmy do Sans Souci , aby wejść na najwyższy szczyt kraju  Morne Seychellois(905  m.n.p.m ). Najpierw weszłyśmy na dobrze przygotowaną platformę widokową z drewnianym stołem i siedzeniami. Dalsza trasa była zupełnie nieprzygotowana do wspinania się. Już na samym początku widniał napis „na własne ryzyko”. Wąziutka ścieżka między gęstymi krzewami usłana była gęsto liśćmi, pozbawiona zabezpieczeń. Na górze potężne głazy, żadnej ścieżki i tylko przeskakując z jednego na drugi i okrążając je ,doszłyśmy do potężnego krzyża usytuowanego od strony morza. Stąd ujrzałyśmy niezwykle fascynujący ,,tropikalny raj”. Piękny koloryt wody z porozrzucanymi małymi wysepkami koralowymi , liczne zatoczki, a po przeciwnej stronie bujny tropikalny las i trzy piki zwane Trois freres – „trzech braci”. Na trasie nie spotkałyśmy nikogo. Po nasyceniu się pięknymi widokami wróciłyśmy do centrum miasta i autobusem pojechałyśmy do Anse d`Argent , aby jeszcze troche popływać. Tutaj jednak były spore fale i kamieniste dno.

Dzień 7

O 8.30 opuściwszy hotel udałyśmy się do Victorii, a  tam z dworca autobusem na lotnisko. O 11.30 odlot, a o 14.10 przylot do Plaisance Airport na Mauritiusie. Stąd autobusem do Mahebourga.

PRZYKŁADOWE CENY

Bilet autobusowy-3SR

Kartka pocztowa- 3SR

Znaczek – 3,50SR

Herbata w paczce ekspresowa- 33,45SR, zwykła 7SR

Obiad w barze- 15USD

Piwo- 2USD

7 –dniowy pobyt w hotelu-900-1200 USD

Bilet na Inter Ferry  na trasie PRASLIN-LA DIGUE-PRASLIN:

W obie strony-28 USD lub 20 EURO, dzieci 14USD lub 10 EURO

W  jedną stronę-18USD lub 12 EURO, dzieci 9 USD lub 6 EURO

Posted in |

  • Witaj w świecie globtroterów!

    Drogi internauto, niezależnie czy jesteś uroczą przedstawicielką       piękniejszej połowy świata czy też członkiem tej brzydszej. Wędrując   z  nami, podróżowanie przestanie być dla Ciebie…

    czytaj dalej

  • Jak polscy globtroterzy odkrywali świat?

    Historia „polskiego” poznawania świata zaczyna się całkiem efektownie. Pierwszy – jeżeli można go tak nazwać – polski globtroter był jednym z głównych uczestników…Zobacz stronę

    czytaj dalej

  • Relacje z podróży

Dołącz do nas na Facebook'u